Skocz do zawartości

Jak jeździć po śniegu ... samochodem.


Pawel
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Jest to forum motocyklowe, ale każdy z nas w zimę porusza się samochodem. Jest to dla mnie dziedzina, o której mam większe pojęcie, dlatego podzielę się swoimi spostrzeżeniami na ten temat. Nie ma być to nauka jazdy rajdowej, bo poruszanie w ruchu publicznym nie daje takich możliwości, chodzi mi o przedstawienie swoich opinii jak jeździć bezpiecznie, pewnie i z odrobiną frajdy.

 

1. Założenia podstawowe :

- cały czas mówię o samochodzie z napędem na przednie koła

- mamy zamontowane opony zimowe, prawidłowe ciśnienie w oponach

-sprawny, działający hamulec ręczny (jak również i resztę :D )

- odłączamy kontrolę trakcji, systemy korekty jazdy itp. (jak ktoś ma) to w czasie nauki nie daje pełnych możliwości, systemy te często mieszają i wprowadzaja kierującego w błąd.

 

2. Pozycja za kierownicą

Wyprostwana, nie ma leżenia na fotelu, tak że tylko głowa wystaje, ręce muszą byc zgięte, na prostych 'badylach' nie ma kontroli.

 

3. Ruszanie z miejsca.

Na oponach zimowych praktyki ruszania z dwójki nie są potrzebne, bo są one na tyle przyczepne, że prawie zawsze jest możliwe spokojne ruszenie na małym gazie. Przespieszamy spokojnie, puszczamy sprzęgło po zmianie biegu. Kręcenie na wysokie obroty tak jak na suchym nie jest konieczne, bo jadąc na wyższym biegu mamy mniejszy moment obrotowy na kołach, a przez to mniejszą obawę o uślizg.

 

Uwagi :

- uślizg w czasie przyspieszania nie jest niczym zabójczym, w samochodzie o przednim napędzie i tak będziemy jechać prosto (oczywiście na prostej drodze !)

- co jakiś czas można mocniej depnąć, żeby sprawdzić przyczepność. Na śniegu jest ona dość duża, ale na lodzie prawie wcale jej nie ma, niezależnie od opon (chyba że kolce). Podstawa to zdawać sobię sprawę z przyczepności, to jest połowa sukcesu. Wielu kierowców się wlecze, a mogą jechać szybciej, bo się boją poślizgu. Niestety jak się on zdaży, to będzie dla nich za późno, bo nie będą umieli reagować odruchowo.

 

4. Jazda po prostej.

Jak nie ma wielkich kolein, to ogranicza nas tylko zdrowy rozsądek. Ja zasuwam po ośnieżonej prostej drodze nawet 140 km/h i nic sie nie dzieje.

Uwaga na koleiny i głęboki śnieg - jest to przy pewnych prędkościach niebezpieczne, samochodem rzuca przy wpadnięciu koła w zaspę (może się źle wyraziłem - w większą ilość luźnego śniegu lub błota.

 

Uwagi :

- konieczne jest pełne rozluźnienie ciała, szczególnie rąk. niedopouszczakne jest spinanie się, jeśli to robisz i się usztywniasz, to zwolnij, bo znaczy że nie czyjesz się pewnie. Nie muszajmy się do prędkości na siłę, ja do wspomnianych 140 km/h dochodziłem kilka lat

- spięcia unikamu przez pozostawianie kierownicy w ciągłym ruchu, to zapobiega zblokowaniu się. Każdy samochód ma pewien zakres martwego ruchu kierownicą, tak że koła pozostają bez zmian. W moim Espero jesto to około centymatra na obwodzie kierownicy. Utrzymywanie takich ruchów pomaga o tyle, że nie spinamy się i po wpadnięciu na nierówność, koleinę itp znacznie łatwiej jest wydłużyć ten ruch i skontrować, niż ruszyć w tym celu spięte łapska. Jak ktoś się już 'wyluzuje' to może ten ruch ograniczyć prawie do zera.

 

5. Zakręt.

a. Wejście

Zakładam, że skręcamy w lewo. Na początku konieczne jest lekkie ruszenie kierownica w prawo (tak!). T w ten sposób wytrącamy samochód z jazdy na wprost (podobnie jak countersteering, poisywany na tym forum). Jest to krótki ruch, jak samochód drgnie, to skręcamy we właściwą stronę. Zapobiega to podsterowności. (Podsterowność - samochód ma tendencję do pouszczania zkrętu na zewnątrz przodem, tak jakby koła nie chciały go skręcić. W ekstremalnych warunkach podsterowność zakończy się pojechaniem prosto)

W zakręt zawsze wchodzimy na małym gazie, powoduje to dociążenie przodu, a zatem większą przyczepność.

 

Uwagi :

- zawsze lepiej wejść o 10 km/h za wolno, i później 'dołożyć' niż odwrotnie, bo tak się nie da - jak przód pójdzie ślizgiem, ciężko jest to opanować.

- jak już trochę umieny, to można nasilać odwrotne skręcenie przy wejściu w zakręt. Im jest ono większe, tym bardziej samochód złoży się potem w prawidłową stronę. W ten sposób na łukach uzyskuję nadsterowność (Nadsterowność, skłonnośc od zacieśniania zakrętu, tył ucieka na zewnątrz) i samochód idzie efektownym uślizgiem.

 

b.W zakręcie

Jak już weszliśmy, to trzeba kontrolować jazdę w zakręcie i wyjście z niego. Delikatnie można dodawac gazu, doprowadzając do chwili, w której przód samochodu zaczyna 'płynąć'. Jak to nastąpi, bardzo, ale to bardzo delikatnie ujmujeny gaz (żeby nie powodować jeszcze większego uślizgu spowodowanego hamowaniem silnikiem !!! - ważne) i korygujemy tor jazdy delikatnymi ruchami kierownicy. robimy to 'pulsacyjnie', ruszając lewo- prawo dokręcając kierownicę w stronę zakrętu. Największym błędem popełnianym przez początkujących jest dokręcenie kierownicy do oporu jak samochód opuszcza przodem zakręt. Dlaczego? Zwiększa się kąt uślizgu na linii opona- podłoże (inaczej mówiąc zwiększamy w ten sposób kąt ustawienia kół odnośnie lini, po której porusza się samochód) a zatem przyczepność jeszcze spada i dzwon dotowy. Należy odkręcić kierownicę lekko w przeciwną stronę, wtedy złapią one przyczepność i można ponowić skręt - może się to czyta długo, ale trwa to chwilę, robimy szybko, wykorzystując rytm kierownicy, o którym mówiłem wcześniej. (nie wiem czy wytłumaczyłem to jasno - zobaczcie, że kierowcy rajdowi najczęściej nie trzymają kierownicy w zakręcie w jednym miejscu, tylko ruszaja ją lekko na boki szukając rezerwy przyczepności)

 

Uwagi :

- Jak juz widzimy że przesadziliśmy, i przod nadal idzie prosto nie pozostaje nic innego jak szybkie zaciągnięcie ręcznego (najczęściej wystarczy na chwilkę, tylko lekkie szarpnięcie. Im większa prędkość, tym efekt będzie silniejszy. W ciasnych nawrotach trzeba go przytrzymac dłużej - trzeba przećwiczyć !!!) Oprócz zblokowania kół tylnych i nagłej nadsterowności (tył wyjedzie na zewnątrz zakrętu) przychamowanie tyłu spowoduje dociążenie przodu i koła mają szansę na złapanie przyczepności. Im podłoże jest bardziej przyczepne, tym efekt ten będzie silniejszy. Powoduje to dość narowistą rekację i wymaga od kierującego szybkiego kontrowania kierownicą. Samochód cały czas jest na biegu i nie puszczamy gazu (w zalezności od sytuacji, nie chcę uogólniać). Umożliwi to ładne wyjście z zakrętu i zarazem nie spowoduje obrócenia wokół własnej osi, jak przód wytraci impet i stanie w miejscu - przećwiczcie to, bo najlepiej się to łapie w praktyce. Czasami można nawet ostro dodac gazu, jak mamy pewność, że wyjdziemu z zakrętu.

 

Wymaga to już trochę umiejętności i wyrobienia odruchów, nie nauczycie się jeździc bez odruchów, musi to byc automatyczne, w trakcie jednego skrętu kierownicą wiem co będzie nastepne Jak tył ucieka po zaciągnięciu ręcznego i wykonamy kontrę w odwrotna stronę, za chwilę trzeba zrobić "kontrę kontry" żeby ustabilizowac samochód. Nie ma czasu na myślenie, to musi byc odruch, wyćwiczony. Jak będziemu czekać na rekację to czas jaki będzie potrzebny do zastanowienia się w zupełności wystarczy żebyśmy się znaleźli w rowie !!!

 

Dla zaawansowanych - hamulec ręczny można zastapić hamowaniem nożnym, lewą nogą. Przod nadal napędza, a tył zrobi swoje, ale to juz wyższa szkoła jazdy.

 

6. Hamowanie.

Oczywiście pulsacyjne. Szybkimi 'kopnięciami' w pedał powodujemy taki efekt, jak ABS. Nie potrzeba odpuszczać pedału go końca, tylko na tyle, żeby ustąpił uślizg.

 

Uwagi :

- Hamowanie pulsacyjne jest najważniejszą umiejętnością, absolutnie postawową i od tego zacznijcie trening.

- Jak zabiżacie się do przeszkody, to zawsze lepiej próbować puścić hamulce i ominąć, jak tylko jest miejsce, niż bezmyślnie przydzwonić np. w tyl poprzednika

- Można wykorzystać zaspy, itp. Zawsze lepiej trochę skręcić i dokończyć hamowanie na bardziej przyczepnej części głębokiego śniegu, niż kombinować na zalodzonych koleinach

- w kopnym śniegu czasami warto złożyć się z ręcznym w poprzek drogi i na zablokowanych kołach (ważne !) sunąć bokiem jak płóg. Śnieg zbierający się na ustawionych bokiem oponach jest czasami skuteczniejszy niż jazda na wprost.

 

Myślę, że na dzisiaj starczy. Czekam na uwagi i komentaże. Jest to tylko zbiór moich przemyśleń ż 10-cio letniej jazdy w zimę. Nie pisze niczego, czego nie sprawdziłem w praktyce, nie przepisuję książek itp. Wszystko co jest tu napisane stosuje na codzień. Jak ktoś uważa, że nie mam racji, jestem głupi, ktoś wie lepiej itp, to napiszcie, ale bez obelg i czepiania się o koknkretne słówka. Jak macie pytania, to też piszcie, odpowiem. Później postaram się opisać, jak można ćwiczyć i nabywać te umiejętności bezpiecznie i bez szkody dla siebie i samochodu, Nie odpowiadam za wszelkie niepowodzenia w ćwiczeniach. (które są niezbędne !!!!)

Pozdrawiam, Paweł

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No cóż panowie i panie. Temat opracowany fachowo. Przeczytaliście teorię i macie ją w jednym palcu......

 

Teraz pachołki do bagażnika i na placyk szlifować umiejętności.

 

Jako pachołek, na którym będziecie ćwiczyć omijanie przeszkody proponuje teściową.

 

A tak na poważnie.

Sporo ciekawych rzeczy tu opisaleś. Warto się z tym zapoznać i popraktykować.

Pomijając taką rzecz, że warto poznać jak zachowuje się auto w czasie poślizgu i umieć je wówczas kontrolować, to naprawdę fun jest poszaleć samochodem po śniegu.

 

Przypomina mi się pewien przypadek. Jadę sobie trzyosiową ciężarówką. Wieczór się zbliża, przez radio kumple mówią, że dzisiaj już załadunku nie będzie. Trzeba wracać- tak sobie myślę. Jezdnia była oblodzona i zaśnieżona. Eh, może by na ręcznym zawrócić?

Patrzę w lusterko- nic, do przodu- nic. No to buta, skręt, kontra, ręczny i obrót o 180 (P.S. zajebiste uczucie, jak 12 ton obraca się wokół osi). A za mną SIC! RADIOWÓZ :!: :? . Ja pierdziu, nie wiedziałem co zrobić. A najśmieszniejsze było to, że policjanci też nie wiedzieli...... zrobili 8O , ominęli mnie z kierunkowskazem i pojechali dalej. Potem sobie pomyślałem..... qufa, ale głupi jesteś.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

Aż miło czytać taką wypowiedź. To jest właśnie to, większość kierowców boi się ślizgu i w razie takowego jedyna reakcja jest wciśnięcie do oporu pedału hamulca, albo bezwiedne kręcenie kierownicą.

Ale co jest jeszcze lepsze nie ma gdzie trenować nawyki. Kiedyś trenowałem na pustym dobrze zaśnieżonym placu targowym z dala od miasta. Ćwiczyłem właśnie ślizgi, kiedy nadjechała policja i wrąbała mi mandat za niebezpieczna jazdę :!: :D

Żadne tłumaczenie nie pomogło: że lepiej tu sobie wyrobić odpowiednie nawyki niż mieć wypadek i (odpukać) kogoś jeszcze narazić na utratę zdrowia.

A ponieważ w Polsce nie ma miejsc gdzie by można by się tego nauczyć większość kierowców jeździ tak jak jeździ.

Obecnie aby być przygotowanym do zimy czasem prowokuję poślizg tylnej osi na mokrej nawierzchni ( tylny napęd) bo to w zimie normalka. Staram się to robić na mało uczęszczanych drogach na jakiś ciasnych zakrętach przy małych prędkościach.

Jestem ciekawy jak i gdzie inni doskonalą swoje umiejętności.

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hamowanie pulsacyjne hamulcem ręcznym. ostatnio to trenowałem i zauważyłem że pomaga. szczególnie podczas hamowania na wprost. ale ostrzegam :!: :!: :!: wymagane jest obycie z uślizgami- nie polecam początkującym. jeszcze jedna uwaga z własnego doświadczenia: po odbytym treningu na placu lub gdzieś na mało uczęszczanej krętej drodze, kiedy włączacie się do normalnego ruchu UWAŻAJCIE.ma się wrażenie że warunki i właśnie przetrenowane tricki pozwalają nam na szybszą jazdę niż inni, czujemy się pewniejsi. co ztego że mi tył lub przód lekko ucieka zaraz albo skontruje pociągnę ręczny, położę lewą nogę na hamulec i pokażę, tym innym, jakimi slajdami (fonet.) potrafię chodzić - NIC BARDZIEJ MYLNEGO. po trenigu faktycznie przyzwyczajiliście sie do tego że samochód niekonieczie zawsze musi jechać ze 100% przyczepnością żeby sprawnie pokonać zakręt natomiast, znakomita większość ( zasadzie 100%) pozostałych uczestników ruchu jest absolutnie nieprzygotowana na to że ktoś jadący obok za lub przed nimi właśnie wykona jakąś figurę i może zareagować w całkowicie nieprzewidywalny dla siebie a przedewszystkim dla nas sposób. co w połączeniu ze śliskością na jezdni i znaczną różnicą prędkości pomiędzy obiektami... wiecie co mam na myśli. kiedyś z kolegą na dwa samochody pojechaliśmy nad zegrze potrenować jazdę po śniegu ale po szutrowych drogach a nie na jakimś placu wokół pachołków. chodziło nam o sprawdzenie co sie dzieje z samochodem na śliskim powyżej 40 km na godzinę. ustaliliśmy sobie pętelkę jakieś 2 - 3 km wśród drzew i dawaj naginać. jeden jechał drugi czas mierzył, na marginesie bardzo polecam taką właśnie metodę treningu- zawsze we dwóch i zawsze na czas widzisz wtedy czy trening jest skuteczny. ale taka metoda nie na początek to dla trochę bardziej zaawansowanych.znaczy mam na myśli pomiar czasu bo żeby we dwóch to absolutnie polecam wszystkim. było zajebiscie, po godzinie zabawy stwerdziliśmy że poprawiliśmy nasze czasy o około 30% i nadal czujemy że można jeszcze no isię zaczęło na ostro, była hopa i lot był lewy pełno czwórkowy zakręt w koleinach gdzie jechałem zastanawiając się czy to już teraz wreszcie mie wypluje z kolein i... powędruje w drzewa czy jeszcze nie tym razem. i było wreszcie spojżenie na licznik i stwierdzenie dość ... samochód bez klatki, a my nawet kasków nie pozakładaliśmy, pomimo że je zabraliśmy ze sobą :oops: . pamietam że byłem mokry i jkoś euforycznie szczęśliwy. potem wyjechaliśmy na normalne drogi, a dla nas jakby nic się nie zmieniło. drogi były tak samo białe tylko że znacznie szersze i równiejsze i kurde jakoś wszyscy tak strasznie wolno jezdżą przecież 120 km/h to wcale nie jest szybko. całe szczęście że szybko przyszło opamiętanie i zwolniliśmy bo pewnie ta wycieczka skończyłaby się jakimś poważnym dzwonem. o kurczę ale się rozpisałem. na koniec powtórzę za pawłem do tego że obecnie nie boję się na ośnieżonej drodze rozwijac prędkości powyżej 120 i 140 km/h dochodziłem podobnie jak i on przez ponad 10 lat zaliczajac po drodze kilka kjs i regularne treningi z ludźmi zawodowo jeżdżącymi w rajdach. obecnie też staram się jak tylko mogę trenować, szczególnie wtedy gdy śnieg spadnie. :D :D :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a i jeszcze jedno, często w dyskusjach z kolegą poruszaliśmy temat z jaką prędkością niezaleznie od warunków panujących na drodze jesteśmy w stanie podrózować to znaczy jesteśmy pewni że niezależnie od tego co na drodze sie stanie zawsze i bezwarunkowo wyprowadzę samochód z zagrożenia. po 10 latach znam swoją liczbę km/h. zastanówcie się nad waszą

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

Mam nadzieję, że nie wiozłeś mnie za nowicjusza. Pisząc o prowokowaniu o poślizgu tylnej osi na śliskiej nawierzchni miałem na myśli taką sytuację drogową, która pozwala wykonać ten manewr bez narażania innych uczestników ruchu. Poza tym najczęściej w takiej sytuacji jestem sam w samochodzie.

W stosunku do innych kierowców stosuje zasadę BARDZO ograniczonego zaufania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

witam

prawda jest że najwiecej frajdy w zimie z jazdy daje auto z tylnym napedem ,ale jeszcze wiecej 4x4 :lol: ,odnosnie tylnego napedy polecam zmiane szybka biegu przed zaktetem bez przegazu (efekt ręcznego) i oczywiscie z wykonaniem "przeciw boka" (countersteering) wtedy auto idealnie sie nam wpasuje w zakret; wtedy bez problemu w zakret 90 stopni mozna sie skaldac juz przy 80 km/h,oczywiscie polecam trenowiac zdala od ruchu ulicznego albo w nocy tak jak ja 8) jak w samochodzie brakuje mocy na zerwanie przyczepnosci kół napedzajacych nalezy pare razy sprzęgłem mu pomuc ,robiac tez countersteering wtedy gdy samochod pedzie bokiem ładnie wytraca predkosc :D ,przy przednim napedzie niestety trzeba sobie pomagać hamulcem recznym i dla tego kocham tylny napęd pozdrawiam i życze udanych "boków" ,"poślizgów" ,"slajdów"

pozdrawiam

ps a próbował ktoś motorem poślizgi na sniegu coś w stylu dirty traków?(oczywiście o enduro mi niechodz ale np nakedy palstiki itp)

WERA#111

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście że tylny napęd to jest to. A jak można pięknie śmigać poślizgami, coś wspaniałego. Wymaga to tylko odbrego wejścia w zakręt, z silnym przeciwnym skrętem (countersteering). Patemt z redukcą jest dobry, ale ja osobiście robiłem to na dużym gazie. Fakt że mój Fiat Miraffiori miał kopa i mocy mu nie brakowało. Wejście jest o tyle ważne, że bez tego może się okazać, że tył nie ucieknie na bok, tylko pchnie auto w przód i samochód pójdzie podsterownie, tak jak by miał przedni napęd ! Miałem to kilka razy i można się spocoć z wrażenia. Jest to trudne do wyprowadzenia.

Pozdrawiam, Paweł

PS. Do codziennej jazdy wolę jednak przedni napęd. Jest bardziej "idiotootporny" pozwala na więcej błędów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tym "idiotoodpornym" napędem to nie tak do końca. Z przodem napędzanym trudniej wpaść w poślizg (oczywiście mówię teraz o niekontrolowanym) ale też trudniej wyprowadzić. Wolę jednat tylnonapędowce. Faktycznie więcej frajdy a w razie czego łatwo się wyprowadza z poślizgu.

SPOKOJNIE, POZWÓLMY DZIAŁAĆ NATURZE...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z przodem napędzanym trudniej wpaść w poślizg (oczywiście mówię teraz o niekontrolowanym) ale też trudniej wyprowadzić. Wolę jednat tylnonapędowce. [...] łatwo się wyprowadza z poślizgu.

 

Dla przeciętnego [czytaj kiepskieco] kierowcy łatwiejszy do opanowania jest przód. Moim zdaniem tył jest znacznie bardziej wymagający, szczególnie przy dużych prędkościach. Wymaga lepszej techniki, refleksu i wyczucia samochodu. Ale to tylko moje zdanie, nie narzucam go na siłę.

 

Nie macie pytań do tego tematu? Napisałem 5 punktów, każy zawiera sporo informacji. Wszystko jest jasne?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W imieniu własnym i innych "młodych" kierowców chcialbył podziekować panu Pawłowi i innym forumowiczor za cenne rady teoretyczne które sa dla mnie bardzo cenne :D jestem młodym kieroca (9 miesiecy AB) i fajnie jest poczytac sobie o takich rzeczach jak doskonalenie jazdy zima- czyli o bardzo trudnych rzeczach, Jeszcze raz dzienx Paweł

 

p.s.

mat-Tato, daj samochód, ide trenować

mat's tato-sam??

mat-yhy

mat's tato-albo z mamą albo zapomnij synu!!

mat-schit!! :D

 

I jak tu doskonalic technike jazdy, gdy starszyzna rodziny boi sie o bryke??

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki Mat. Mam nadzieję że się uporasz z problememami z dostępem do samochodu. Ja na szczęście nigdy nie miałem takich problemów.Wręcz przeciwnie. Mój Starszy wyremontował mi stargo fiata Mireffiori, wstawiliśmy klatkę, żeby było bezpiecznie. Tylko szkoda że nie lubił ze mną jeździć. Jak go raz namówiłem na wyjazd na zamarznięte jeziorko (duże i na szczęście płytkie), na którym ćwiczyłem to wyszedł na pierwszym skrzyżowaniu i uciekł na piechotę do domu. Do dziś nie wiem dlaczego :D . Może wydrukuj to po pokaż swojemu tacie, to sam ruszy na placyk :D .

Pozdrawiam, Paweł

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...