Browarny Opublikowano 8 Grudnia 2002 Udostępnij Opublikowano 8 Grudnia 2002 hehe początki miałeś ciekawe. Ja zacząłem od dorobienia kluczy z garażu i z bryki od staruszka (wówczas kilkuletni F125p) i heja na duży szutrowy plac (200 m od domu). Ale bez prawka wyjazdu zdecydowanie nie polecam. Cytuj SPOKOJNIE, POZWÓLMY DZIAŁAĆ NATURZE... Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Kudłaty Opublikowano 8 Grudnia 2002 Udostępnij Opublikowano 8 Grudnia 2002 Świetny tekst, warto przeczytać. Szczególnie dla młodych kierowców, choć i starzy wyjadacze też powinni postudiowac :D Gdyby, każdy opisał dział, z którego jest dobry było by wspaniale :0 Nasz Moderator tego Forum się spisuje i oby tak dalej . POZDRAWIAM!! Cytuj http://www.motozloty.com Informacje o zlotach motocyklowych https://www.facebook.com/motozloty Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Pipcyk Opublikowano 9 Grudnia 2002 Udostępnij Opublikowano 9 Grudnia 2002 Polecam fajna sztuczkę dla początkujących „tylnonapędowców” ( oczywiście w zimie)Na przednie koła (SIC!) zakładasz zimówki , a tylne pozostawiasz uniwersalne lub w ostateczności letnie (można nie wyjechać pod niektóre górki) i jazda maksymalnie we dwoje (nikogo na tylnych siedzeniach) Przy takiej konfiguracji ( w zależności od nacisku na pedał gazu) tylne koła idą w poślizgu prawie cały czas. Można ćwiczyć bez obawy że przód auta ucieknie ( bo ma jeszcze dużą rezerwę przyczepności) Powodzenia Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Pawel Opublikowano 9 Grudnia 2002 Autor Udostępnij Opublikowano 9 Grudnia 2002 Nasz Moderator tego Forum się spisuje i oby tak dalej . POZDRAWIAM!! Dzięki Kudłaty, chyba poproszę o premię w postaci beki piwa ! :D :D Pomysł z letnimi oponami jest niezły, ale pod warunkiem, że będą to same początki. Potem nie można zapomnieć ich zmienić po treningu, bo jazda na ulicy w ten sposób jest napradę niebezpieczna. Już wolałbym śmigać na czterech letnich. Pozdrawiam, Paweł Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Pipcyk Opublikowano 9 Grudnia 2002 Udostępnij Opublikowano 9 Grudnia 2002 Pomysł z letnimi oponami jest niezły, ale pod warunkiem, że będą to same początki. Potem nie można zapomnieć ich zmienić po treningu, bo jazda na ulicy w ten sposób jest napradę niebezpieczna. Już wolałbym śmigać na czterech letnich. Pozdrawiam, PawełTak zgadzam się.Dla początkujących dobra, nie dla takiego starego wyjadacza. Pozwala bezpiecznie nauczyć się właściwych odruchów COUNTERSTEERING-u o którym tak dużo ostatnio wszyscy piszą. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
szramer Opublikowano 9 Grudnia 2002 Udostępnij Opublikowano 9 Grudnia 2002 Pomysł z letnimi oponami jest niezły, ale pod warunkiem, że będą to same początki. Potem nie można zapomnieć ich zmienić po treningu, bo jazda na ulicy w ten sposób jest napradę niebezpieczna. Już wolałbym śmigać na czterech letnich. Pozdrawiam, PawełTak zgadzam się.Dla początkujących dobra, nie dla takiego starego wyjadacza. Pozwala bezpiecznie nauczyć się właściwych odruchów COUNTERSTEERING-u o którym tak dużo ostatnio wszyscy piszą.wtedy wychodzi niezła imitacja mocnego tylno napędowego potwora <200ps przód klei sie do drogi a tył gania jak by miał ze 300 kucy z turbiną na podtrzymaniu ale niepolecam odwrotnej sytuacji tył zimówa a przód letnie (chyba że co zakret ręczniak) bo tak to i nawet bąka nieprzykręcisz tylko pujdziesz w "miedze" 8) pozdrawiam i życze udanych treningów ps a może ktoś sie pochwali jazda jaka quatrówą? Cytuj WERA#111 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Pipcyk Opublikowano 10 Grudnia 2002 Udostępnij Opublikowano 10 Grudnia 2002 Jeździłem kiedyś Ladą niwą (stały napęd na obie osie) po podmokłych łąkachNiezła zabawa, ślisko prawie tak jak na śniegu. Ale potem było PRZE…ANE z myciem samochodu :? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Pawel Opublikowano 16 Grudnia 2002 Autor Udostępnij Opublikowano 16 Grudnia 2002 W czwartek na testy nowych modeli Suzuki (niestety samochodów) z napędem na 4 koła, Ma być jazda w poślizgach, trochę terenu itp. Napiszę jak tylko będę "po". Mam nadzieję że pogoda nie zrobi niespodzianki i dowali śniegu. Pozdrawiam, Paweł Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Michał Opublikowano 18 Grudnia 2002 Udostępnij Opublikowano 18 Grudnia 2002 Z tym "idiotoodpornym" napędem to nie tak do końca. Z przodem napędzanym trudniej wpaść w poślizg (oczywiście mówię teraz o niekontrolowanym) ale też trudniej wyprowadzić. Wolę jednat tylnonapędowce. Faktycznie więcej frajdy a w razie czego łatwo się wyprowadza z poślizgu. Nieprawda, jeśli w tylnonapędowym aucie za głęboko zrobisz poślizg to pozostaje Ci tylko bierne śledzenie przebiegu wydarzeń (przywalę czy nie przywalę). Fakt, że więcej jest zabawy z tylnym napędem, ale napęd ten znacznie bardziej obnaża błędy. W autach z przednim napędem przy zbyt głebokim poślizgu dodajesz gazu i jest możliwość wyciągnięcia z niego auta przez przednie koła. Bardzo ważną rzeczą jest kontra kontry o której napisał Paweł. Zapobiega ona "machnięciu" tyłu auta w stronę przeciwną do poślizgu. To chyba cała istota kontrolowanego poślizgu. Odpowiednie zgranie ruchów kierownicy z gazem i przede wszystkim czucie auta. Kiedyś praktycznie całą zimę jeździłem z poślizgami. Doszedłem już do takiej wprawy, że brałem tak zakręty w mieście podczas normalnego ruchu ulicznego. Raz co prawda się przeliczyłem i przywaliłem, lecz cóż "gdzie drwa rąbią tam wiewióry lecą". Ale uwielbiam ten stan kiedy panuję nad autem. Niestety w tym sezonie zimowym sprawa wygląda inaczej. Mój 135 konny Escort, który dawał mi tyle radości z jazdy stoi w garażu z rozsypana skrzynią, a cienias którym się obecnie poruszam nie nadaje się do takich jazd. Kiedyś moim popisowym numerem było wjeżdżanie z pośligiem pod most. Jezdnia prowadzi z górki i zakręca pod kątem 90 st w lewo prosto pod most. Zaraz za zakrętem z lewej strony jest betonowy filar mostu a z prawej barierka. Wjeżdżałem tam tylnonapędowym Mercedesem, ale tylko tym autem. Innymi już się bałem, chyba dlatego, że żadnego auta tak dobrze nie czułem jak "meśka". Tam nie było miejsca na błąd. Najlepsze były reakcje dziewczyn, piski i krzyki jak przy najmocnieszym orgaźmie. Można dobrze wejść i wyjść z poślizgu, ale jeszcze jedna rzecz jest ważna. Chodzi o odpowiednie "wcelowanie" autem w lukę, czyli jazda dokładnie tam, gdzie wjechać chcemy. Na pozór to wcale nie jest taka łatwa rzecz i wymaga złożenia się do poślizgu w odpowiednim czasie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Browarny Opublikowano 18 Grudnia 2002 Udostępnij Opublikowano 18 Grudnia 2002 Nieprawda, jeśli w tylnonapędowym aucie za głęboko zrobisz poślizg to pozostaje Ci tylko bierne śledzenie przebiegu wydarzeń (przywalę czy nie przywalę). Fakt, że więcej jest zabawy z tylnym napędem, ale napęd ten znacznie bardziej obnaża błędy. W autach z przednim napędem przy zbyt głebokim poślizgu dodajesz gazu i jest możliwość wyciągnięcia z niego auta przez przednie koła. Tylnonapędowiec obnaża błędy - to fakt, potwierdzasz to co napisałem. Z tym że jest więcej zabawy też się zgadzam. Ale zapewne potwierdzisz, że w poślizgu (oczywiście mając odpowiednio ustawione przednie koła) wystarczy odjąć gaz, aby maszyna od razu miała tendencję do wyjścia z poślizgu. Dlatego pisałem, że się o wiele łatwiej z poślizgu wyprowadza.Miałem okazję mieć różne poślizgi (niekontrolowane również) różnymi sprzętami i zauważyłem że w głębokim poślizgu przedni napęd jednak niewiele pomaga, chociażby ze względu na ograniczony skręt kół. Tylnonapędowiec się prostuje, bo hamuje go tył. Przednioapędowiec żeby się wyprostować, musi go pociągnąć przód.Przyszło mi też do głowy to co napisałeś o swoich sprzętach. Nie wiem jakiego miałeś merca, ale pewnie było to ciężkie auto (diesel?) o relatywnie małej mocy w stosunku do masy. Popraw jeśli się pomyliłem. Natomiast zupełnie inaczej w poślizgach zachowywał się lekki ford o dużej mocy. Możliwe, że TEN ford lepiej się z poślizgu wyprowadzał od TEGO merca. Ale generalnie jest na odwrót. Tan na marginesie, uwielbiam jeździć (jeżeli mówimy o samochodach a nie o motocyklach) ciężkimi tylnonapędowcami. Cytuj SPOKOJNIE, POZWÓLMY DZIAŁAĆ NATURZE... Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Pawel Opublikowano 18 Grudnia 2002 Autor Udostępnij Opublikowano 18 Grudnia 2002 Tylnonapędowiec się prostuje, bo hamuje go tył. Niestety nie zgodzę się. W 90% nieudane poślizgi z napędem tylnym kończą się obrotem, bo właśnie przód staje, a tył nadal idzie w poślizgu. Puszczenie gazu nie wiele tu daje. Oczywiście mówię o sytuacji, w której jedziemy naprawdę szybko proporcjonalnie do zakrętu. Jak puścisz gaz, bo tył pojechał lekko od dodania gazu, to się zgadza - tył wróci na swoje miejsce. Ale jak całe auto idzie w uślizgu, to większa jest tendencja do zatrzymania przodu. Przetestowałem to przez kilka zim śmijając tylnonapędowym, mocnym Fiatem 131. Pozdrawiam, Paweł Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Pawel Opublikowano 18 Grudnia 2002 Autor Udostępnij Opublikowano 18 Grudnia 2002 W autach z przednim napędem przy zbyt głebokim poślizgu dodajesz gazu i jest możliwość wyciągnięcia z niego auta przez przednie koła. Nie do końca się zgodzę. Jest to prawda, przy ostrych zakrętach branych z ręcznym, jak przód ma niewielką prędkość. W innych przypadkach "wyciąganie przodem" jest tylko mitem. Dodanie gazu w zakręcie częściej kńczy się jego uślizgiem i podsterownością. W sytuacji, jak tył auta stracił przuyczepność przy wyższej prędkości dodanie gazu wyciagnie przód, ale zwiększona prędkość jednocześnie spowoduje większe rozchybotanie tyłu, bo większa prędkość = większe siły. Oczywiście jak kierowca wie co robić z kierownicą, jest to do opanowania. Nie wiem, czy dobrze to wytłumaczyłem, jakby co czekam na pytania. Pozdrawiam, Paweł PS. Michał, jak znowu zawitałeś do szkoły jazdy, od razu mi adrenalinka skacze- będzie wreszcie dyskusja :D Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Michał Opublikowano 18 Grudnia 2002 Udostępnij Opublikowano 18 Grudnia 2002 Darek:Mercedesa czułem bo miałem go 4 lata i zrobiłem ponad 100 tys km. To był model 124 benzynowy 260. W poślizgu z tylnym napędem "falowałem" gazem, a jak czułem że przeginam nie odejmowałem gazu tylko wysprzęglałem by "zdjąć" obciążenie z kół. Jeśli za mocno machnie to czekasz na rozwój wypadków. Nic wiecej zrobić się nie da, kręcisz się w kółko. Powiem Ci że dieslami 200 też bardzo dobrze robiło sie poślizgi. A to za sprawą tego, że był taki ślimaczy i było małe ryzyko przeciagnięcia auta. Oczywiście tymi maszynami poslizg wychodził tylko przy oblodzonej albo porządnie ośnieżonej nawierzchni. Też lubiłem bardziej robić poślizgi tylnonapędowcami uważam że poslizgi nimi wymagają większych umiejętności.. Masz rację, że Ford dużo bardziej nadaje się do takich jazd i napewno lepiej wchodzi i wychodzi z poślizgów. W końcu swojego czasu na rajdach dawały konkurencji zdrowo "popalić". Tylko widzisz ja mam już 30-tkę i trochę mój animusz ostygł. Teraz już żadnym autem nie zrobiłbym "mojego" numeru. W poślizgu na koła tylnie przednionapedowca też dział siła która hamuje prostując auto i to znacznie większa niż w tylnonapędowcu, bo koła te nie kręcą się tak szybko, nie są napedzane. Paweł:Napisałem że "jest możliwość", chodziło o to że przedni napęd daje taką możliwość a tylni nie. Jasne, że jak przegniesz to Ci nic nie pomoże. Ale odpowiednio wczesna reakcja dodanie gazu, kontra, rekontra i znowu kontra może uratować sytuację. Ps. Cały problem polega na tym, że piszemy o zjawiskach dynamicznych, zależących w jednej chwili od wielu czynników. Piszemy jednak o tym statycznie bo inaczej się nie da. To trzeba by pokazać, zademonstrować, bo sam już nie wiem jak tu o tym pisać Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Browarny Opublikowano 19 Grudnia 2002 Udostępnij Opublikowano 19 Grudnia 2002 No właśnie... jak mawiał mój kumpel cała prawda leży jak zwykle gdzieś z boku. Miałem swego czasu Uno, (jeździłem też służbową favoritką i punto) i moim zdaniem za cholerę nie dawał się kontrolować porządnie w poślizgu. Za krótki jakiś albo co... (piękne wpierd...nie w barierki) Jeżdżę teraz omegą B (przedtem miałem omegę A) , długa i ciężka bryka i naprawdę poślizgi można opanować. Może to kwestia rozkładu mas na osiach albo momentu obrotowego. Z mojego doświadczenia jednak w razie czego wole tylny napęd. Cytuj SPOKOJNIE, POZWÓLMY DZIAŁAĆ NATURZE... Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Pipcyk Opublikowano 20 Grudnia 2002 Udostępnij Opublikowano 20 Grudnia 2002 WitamMożemy sobie podać Łapę.Też jędżę Omegą B . Uważam że jest to zajebisty samochód. Jego długość powoduje że można go bardzo precyzyjnie prowadzić w poślizgu. Do tego jeszcze super zawieszenie. No i jeszcze małe przełożenie przekładni kierowniczej, podczas kontrowania nie trzeba się tak nakręcić kierownicą. Jest to mój piąty z kolei samochód i szybko go chyba nie zmienię. Tak na koniec można wiedzieć jaki Masz silnik? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.