Skocz do zawartości

Zima, jazda zimą: zimno, ślisko i śnieg


Seba
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

złożony wjechałem na ten lód i o dziwo nie wywaliłem od razu gleby tylko mi bujnęło tyłem- no to kontra do ogranicznika noga na bok i jak na żużlu bokiem po zakręcie przez kilkadziesiąt metrów gdy nagle lód sie skończył... moto przerzuciło na drugą stronę a ja klasycznym highside (lot jakieś 1' date='5 m nad ziemią przez 7-8 m) opuściłem siedzonko[/quote']

 

Odchodząc trochę od tematu...ciekawe co wydaje się bezpieczniejsze przy uślizgu tylnego koła. Nie robic nic z kierownicą i zaliczyć szlifa przez delikatne położenie sprzęta, czy kontrować kierownicą i doznać highside'a ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

złożony wjechałem na ten lód i o dziwo nie wywaliłem od razu gleby tylko mi bujnęło tyłem- no to kontra do ogranicznika noga na bok i jak na żużlu bokiem po zakręcie przez kilkadziesiąt metrów gdy nagle lód sie skończył... moto przerzuciło na drugą stronę a ja klasycznym highside (lot jakieś 1' date='5 m nad ziemią przez 7-8 m) opuściłem siedzonko[/quote']

 

Odchodząc trochę od tematu...ciekawe co wydaje się bezpieczniejsze przy uślizgu tylnego koła. Nie robic nic z kierownicą i zaliczyć szlifa przez delikatne położenie sprzęta, czy kontrować kierownicą i doznać highside'a ?

 

teoretycznie bezpieczniej jest położyć konia niz wykonać highside! ale z kolei bezpieczniej jest byc na motocyklu niż jechac na D... obok niego (czy tym bardziej przednim). Tak wiec gdy wiesz że moto nie wyprowadzisz to lepiej położyć ale skad mieć tą pewność? Troszke to jak powiedzenie że jakbym wiedział że sie przewrócę to bym się położył... Nawet na torach często widac jak zawodnicy pokroju Rossiego łapią uślizg i usiłując go kontrować wylatuja z siodła... sprawa wg mnie nie do przewidzenia...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem jeżdzenie zima na innym sprzecie niz enduro jest czystym debilizmem - przeciez w takiej jeździe nie ma w ogóle przyjemności - pomijam juz fakt sze zimno jak cholera dłonie kostnieja itd - ale przeciez to zajabiscie niebezpieczne - nie mozna sie dobrze włozyc w zakret bo mokro i slisko - nie mozna nawet ostro dodac gazu bo odrazu tylne koło dostaje uslizgów w przypadku nagłego hamowania gleba pewna . Dlatego naprawde nierozumiem jak mozn ajeżdzic zimą na motocyklu - ja w tym nie widze zadnej przyjemności

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ty nie widzisz ale inni widzą. Dla ciebie to debilizm a inni potrafią z tego czerpać przyjemność. Po prostu trzeba jeździć dużo wolniej i spokojniej i mieć oczy dookoła głowy. A na przenikliwe zimno sposobem jest dobry ubiór.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co ty za głupoty gadasz - zaden ubiór nic nie pomoze jak na dworze jest około 5- 10 stopni nie mówiac juz o ujemnej temperaturze - dodatkowo odbija sie to strasznie na zdrowiu - za pare lat pojawia sie kłopoty z zatokami i reumatyzmem . Naprawde nikt mnie nie przekona ze jazda po mokrej sliskiej drodze jest przyjemna . Juz pod koniec września jak wieczorami robi sie zimniej i pojawia sie lekka rosa na drodze jazda przestaje byc przyjemna a co dopiero traz . Nie mam namysli jazdy na simsonie romecie itp bo to zupełnie inna bajka - ale jazda na motocyklu który ma ponad 100 KM na mokrej drodze to zadna przyjemnosc - trzeba uwazac nawet przy ruszaniu z miejsca kazde mocniejsze dodanie gazu powoduje uślizg koła - nagłe hamowanie powoduje ryzyko gleby - nie mozna sie rozpedzic bo raz ze zimno a dwa ze nikt nie wychamuje na sliskiej drodze i co to w ogóle za jazda jak jedzie sie jak na rowerze wszyscy cie wymijają - nie idzi eostro przyspieszyc - dla mnie jazda w takiej pogodzie traci cały urok - nie ma to jak latem cieplutko wszystkich na trasie sie wymija zupełna wolnośc - od czasu do czasu mozna sobie na koło postawic -a nie jechac czaść sie z ziman i uważac zeby sie nie wyglebić .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie osobiście też nie jest przyjemna jazda na motocyklu szosowym, kiedy jest zimno. Właściwie nie można ani dobrze wziąć zakrętu, ani powyprzedzać tyfusów, ani zrobić gwałtownie jakiegokolwiek manewru. Po porostu ciągnie się człowiek za autami i tyle, że jest mu zimno. Stale trzeba uważać by za ostro nie przyhamować i za ostro nie dodać gazu, jest bardzo mała kontrola nad motocyklem.

 

Oczywiście, co innego jazda endurakiem bądź zaprzęgiem. Przy tym ostanim im więcej śniegu tym większa frajda. Osobiście bardzo lubię jeździć zimą zaprzęgiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czolem!

 

E, w zimie motorem nie ma co jezdzic jako srodkiem transportu. Szczegolnie po miescie, bo duza liczba zakretow wymaga obnizenia predkosci do rowerowych... Nie mozna nigdy czuc sie bezpiecznie. Jeszcze jak jedzie sie po prostej, wysolonej drodze z miasta do miasta to ujdzie jakos, ale i tak sol i caly ten syf nie bardzo mi sie widzi na motocyklu. Ostatecznie na enduraku...

W zimie to moze kiedys wypadne sobie raz lub dwa na moto, zeby sie pobawic na sniegu, z dala od ruchu.

Uwazam jednak, ze na zime dobre sa buty lub katamaran. Ewentualnie rower, ale i tu trzeba juz cholernie uwazac, zeby nie wyglebic. Jazda motorem w zimie to proszenie sie o kolejny temat na forum w stylu "znowu gleba", "wypadek iksinskiego" czy nawet "znowu smierc".

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdy jezdzimy zima musimy ,że tak powiem mieć oczy w d**ie i myslec jeszcze wiecej i tak samo mysleć za innych. Oczywiscie w lato też musimy myslec za innych ,ale w zime to juz nie przelewki. My mozemy uważać ,a jakis debil czarnym BMW na letnich oponach moze wiechac nam w du***. Wiec nie polecam jazdy w zime

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Anonymous

ten kto jeździ po mieście na enduraku to jest dopiero dupa.

ludzie, przecież im większa powierzchnia tym bezpieczniej a Wy tutaj z endurakami wyskakujecie

z przodu chwilową powierzchnie styku opony z podłożen (droga) mam około 5 cm2 z tyłu może trochę więcej więc nie gadajcie mi o bezpieczeństwie w mieście.

 

co innego w terenie lub na "polskich" drogach ale to już chyba w dziale enduro

:D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ten kto jeździ po mieście na enduraku to jest dopiero du*a.

ludzie' date=' przecież im większa powierzchnia tym bezpieczniej a Wy tutaj z endurakami wyskakujecie

z przodu chwilową powierzchnie styku opony z podłożen (droga) mam około 5 cm2 z tyłu może trochę więcej więc nie gadajcie mi o bezpieczeństwie w mieście.

 

co innego w terenie lub na "polskich" drogach ale to już chyba w dziale enduro

:D[/quote']

Kon, musisz koniecznie o tej teori styku powiedzieć konstruktorom opon zimowych bo chłopaki błądzą zamiast zrobić slick'i to oni jakieś bieżniki wymyślają.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kon' date=' musisz koniecznie o tej teori styku powiedzieć konstruktorom opon zimowych bo chłopaki błądzą zamiast zrobić slick'i to oni jakieś bieżniki wymyślają.[/quote']

 

Iwan, kochaany :D mysle ze jednak Koniowi chodzilo o opony typu "kartoflaki", czyli faktycznie do jazdy w teren. Mysle :idea: , ze on wie ze slicki sa dobre, ale jedynie na suchym i w odpowiedniej temperaturze, i ze bieznik sie "do czegos" przydaje w trakcie deszczyku, albo w jezdzie blotnej (lub blotno-sniegowej).

pzdr, Jac

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie wmówisz mi iwan że llepiej po lodzie i śliskiej nawierzchni jeździć na kostce crossowej niż na typowo szosowych oponach.

8O

Na pewno nie wmówię tego a nawet nie będę się starał wmawiać. Na tema jazdy na lodzie nikomu nic nie będę wmawiał bo nie zamierzam nawet sprawdzać jak się jeździ na lodzie.

Będę się starał wmówić, że powierzchnia styku opony z asfaltem nie jest jedynym czynnikiem branym pod uwagę w zimie (i nie tylko) i daleki bym był od nazywania kogoś, kto jedzie enduro w zimie dupą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

niedawno "jezdzilem" NSRka po sniegu (lodzie)..wyjechalem z garazu...na odcinku 10m zaliczylem prawie 2 gleby...zero jakiejkolwiek przyczepnosci...z moim lysym laczkiem juz dopiero...najmniejsze odkrecenie gazu to mielenie tylnego kola...trzeba bylo jechac tak zeby motocykl szarpal bo inaczej w ogole sie do przodu nie poruszal..pojechalem 100m od garazu i podziekowalem;) a z podjazdem pod garaz to byly dopiero jaja...nawet wprowadzic nie umialem..jesli by ktos nie wiedzial dlaczego to przedstawiam zdjecie podjazdu:

 

podjazd pod moj garaz

 

wysoki na 2 i pol pustaka...przez cala zime zuzywamy z ojcem ze 4 wiadra paichu zeby podjechac...przy malej pomocy taty i piachu udalo mi sie wepchnac motor i tak skonczyla sie moja przygoda z jazda zima...za czasow Simsona jezdzilem caly rok...niewazne ze pozniej lezalem tydzien w lozku...chory..poobijany od gleb...ale oplacalo sie;) teraz wiem ze raz na 2 tygodnie odpale motor zeby go troche rozkrecic ale jezdzic na pewno nie bede..chyba ze nie bedzie sniegu to moze chociaz z 5 km:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...