Skocz do zawartości

czy warto umierać za hobby?


tomgor
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Dlatego ja sobie kupiłem miejsce na cmentarzu. :bigrazz:

Ja też. Była okazja to wziąłem. Przynajmniej za x lat dzieciak nie będzie się musiał martwić.

 

pozdr

"Łudududududududududuuuu... Łudududududududduddddd" - Theodor (Zegrze 2010)

"Hondy mają taki dziwny dźwięk..." - Autor nieznany (Udrzyn 2010)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mogę zadać więcej takich pytań, może ktoś wątki pozakłada :icon_mrgreen:

 

- Czy warto spaść z Kasprowego?

- Czy warto umrzeć za 200 zł?

- Czy warto wdepnąć w krowi placek?

- Czy warto jeździć na łysych oponach?

- Czy warto kupić motocykl ze spawaną ramą?

 

...

 

Wspólny mianownik - odpowiedź NIE. No i co z tego że wszyscy się z tym zgodzą - jeśli rzeczy i tak będą się działy?

 

pozdr

LYsY

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Warto!

Trzeba mieć w życiu jakieś nadrzędne wartości, trzeba mieć w życiu coś, co pozwala uciec od szarzyzny otaczającej nas codzienności. Dla jednych to jazda motocyklem, dla innych wspinaczka na Kasprowy, żagle itd.

I jeżeli kiedyś w życiu przyjdzie taka chwila, że trzeba będzie za to zapłacić najwyższą cenę, to warto, aby była to zapłata za coś, co stanowiło o treści naszego życia, co sprawiało, że chciało się nam żyć!

I właśnie w tym sensie warto wg mnie...

pzdr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ej. Sorry za spam, ale...

 

Wy tak serio? :icon_mrgreen:

 

Wiosna już przecież przyszła. Fakt, że trochę pada, ale może warto chociaż zejść do garażu i popolerować chromy/plastiki, bo brak motocykla wyraźnie daje się we znaki :bigrazz:

 

Tylko pamiętajcie o maskach gazowych, żeby nie umrzeć od oparów detergentów :icon_razz:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W tym sensie może i tak, ale zdecydowana większość tych ginących moim zdaniem wcale nie płaci tej ceny za "treść życia" tylko za chwilowy kaprys lub po prostu błędy młodości. O tym, czy motocykle to treść życia może powiedzieć ktoś, kto się przy motocyklach zestarzał i nawet z tej perspektywy nie widzi, że potencjanie mogła istnieć jakaś inna droga dla niego.

Moją pasją bynajmniej nie są motocykle więc jakbym się dzisiaj rozwalił to nie zginąłbym za hobby, prawda? Moją pasją są podróże i nie chodzi mi o jakieś wspinaczki na K2 czy inne przygody ekstremalne, ale po prostu zaglądanie do różnych dziur i poznawanie zyjących tam ludzi (wcale do tego nie trzeba daleko jeździć). Cały czas mam jednak wątpliwości czy to jest "treść mojego życia" i czy jakby mnie jacyś lokalsi zabili maczetami to czy zginąłbym za tę treść właśnie, czy ze zwykłej głupoty.

 

pozdr

"Łudududududududududuuuu... Łudududududududduddddd" - Theodor (Zegrze 2010)

"Hondy mają taki dziwny dźwięk..." - Autor nieznany (Udrzyn 2010)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo to pytanie ułożone zostało zbyt patetycznie - wg mnie pytanie powinno brzmieć: czy jeżeli istnieje ryzyko, iż Twoje hobby może doprowadzić do śmierci - będziesz je uprawiać?

Np. Jurjuszi - jeżeli wiesz, ze w dżungli amazońskiej może Cię zaatakować jaguar czy naćpany koką Indianin - odpuszczasz, czy jedziesz? przecież na Travel też mozesz obejrzeć te miejsca?

 

I tu jest tytułowy wybór. A cała reszta to kwestia wyważenia proporcji, jeżeli wiem, że np w Afganistanie istnieje BARDZO duże ryzyko śmierci, nie jadę tam teraz. Jeżeli wiem, że polskie drogi nie są w swej masie przystosowane do jazdy z prędkością podróżną 250 km/h - nie jeżdżę tak szybko. Ale to nie oznacza, że nie wsiadę na motocykl - bo nawet jak mam świadomość, iż moze mnie spotkać coś złego, to jednak cenię to hobby i nie zrezygnuję z niego. Bo jest jedną z ważnych rzeczy w moim życiu.

pzdr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak, ale na tak postawione pytanie jak Twoje odpowiedź jest oczywista, bo śmierć w wypadku jest nieodłączną konsekwencją istnienia ruchu drogowego, wiec o co to pytanie tak naprawde...

 

pozdr

 

"Łudududududududududuuuu... Łudududududududduddddd" - Theodor (Zegrze 2010)

"Hondy mają taki dziwny dźwięk..." - Autor nieznany (Udrzyn 2010)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no po to, ze jak się boisz śmierci - nie ryzykuj, minimalizuj do granic, które uznasz za wystarczające dla siebie. A że odbędzie się to kosztem np. hobby - no to właśnie jest to pytanie, czy minimalizowanie ryzyka ma sens, czy nie zabije czegoś, co jest dla Ciebie ważne i bez czego życie jest szare i w sumie... pozbawione sensu życia.

To jest ta granica, możesz ją wyznaczyć z obydwu stron...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W tym sensie może i tak, ale zdecydowana większość tych ginących moim zdaniem wcale nie płaci tej ceny za "treść życia" tylko za chwilowy kaprys lub po prostu błędy młodości. O tym, czy motocykle to treść życia może powiedzieć ktoś, kto się przy motocyklach zestarzał i nawet z tej perspektywy nie widzi, że potencjanie mogła istnieć jakaś inna droga dla niego.

No właśnie o to mi chodziło. Jazda motocyklem niesie za sobą pewne ryzyko - ale można je minimalizować. Ostatnie wypadki śmiertelne w Warwszawie nie wynikały ze zdażeń losowych i winy innych kierowców. To po prostu totalna bezmyślność i myślę że także głupota. Przecież nikt nie wspina się na K2 bez przygotowania i asekuracji. Można robić coś co kochasz /czyli swoja pasję np. jeździć motocyklem/ i nie koniecznie stracić życie z tego powodu.

Pisałem już że wypadki losowe są i będą i nie ma nad tym się co rozpisywać

Ale czy wypadkiem losowym możemy nazwać śmierć motocyklisty, który pędzi po mieście > 200 km/h i ginie w wypadku? Czy warto tak ryzykować? i w tym kontekście zadałem moje pytanie . Czy warto umierać dla kilku minut adrenaliny zotawiając innym /rodzinie, bliskim/ ból i cierpienie.

Rozumiem, że młodzi ludzie, którzy nie mają własnych dzieci i rodzin nie myślą o odpowiedzialności.

Ale na Boga - jak facet, który ma własne dzieci może ryzykować swoje życie pędząc bezmyślnie na motorze - to po prostu totalna głupota. Dla niego jak się zabije to już po wszystkim - ale zostają dzieci i żona - które same muszą sobie radzić - i to oni maja problem.

Czy to nie egoizm myśleć tylko o sobie w takich momentach?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

może czas na to aby same środowisko motocyklistów w jakiś sposób zaczęło edukację młodych ludzi, którzy chcą realizować tą pasję - tak aby robili to jak najdłużej. Uczyć odpowiedzialnej i bezpiecznej jazdy.

 

 

Wiesz....za granicą większość młodych bikerów zdaje sobie sprawę że na moto trzeba mieć skill i zdobyć go na mniejszych sprzętach. W PL takie coś nie ma miejsca bo przecież każdy jest mądrzejszy i najlepszy i wszystko potrafi. Słychać tylko pieprzenie że w tym roku kupię 600-tkę i będę jeździł spokojnie to na przyszły sezon nie będę musiał kupować nowego sprzęta jak 600 się znudzi itd. Sranie w banie. U Nas przecież szpan to główny czynnik przy wyborze moto. Bo kto kupi 250-tkę żeby starsi stażem się śmiali że komarem lata? :banghead:

 

U nas starsi bikerzy edukują młodych mówiąc im żeby kupowali od razu 750 czy litra bo 600 to się znudzi po tygodniu. A sami mają umiejętności na poziomie orangutana z ADHD. Poczytaj tematy typu "Jakie moto kupić" - tam sporo poczytasz o tym. Jest grupa osób (np. ja i kilku innych) która doradza mniejsze/słabsze/lżejsze/tańsze (czyli same zalety) sprzęty i skupienie sie na zdobywaniu umiejętności bo na duże sprzęty będzie jeszcze czas. Ale po co czekać skoro chęć lansu jest tak silna a do lansu nie potrzeba przecież umiejętności, wystarczy umieć odkręcać gwizdek do połowy, na prostej pod blokiem gdzie znajomi widzą. A że przed zakrętem tacy ludzie schodzą z moto i przepychają sprzęt za łuk :biggrin: to już drobiazg, ziomki nie widzą tego. W takich działach jest wielu którzy mówią że mniej niż litra nie warto. Oczywiście mogą wśród nich być osoby które naprawdę mają jakiś skill do litrów, zapewne ze 2 czy 3 osoby się znajdą.

 

A jest jeszcze inna grupa w tym dziale - ludzie którzy odradzają kupno fajnego/szybkiego/dużego sprzęta bo sami zazdroszczą że nie mogą mieć i innym pod górkę robią gadając różne rzeczy. To jest dopiero ubaw. Mógłbym wypisać sporą listę nicków takich osób, ale.... :biggrin: :banghead:

 

Ale na Boga - jak facet, który ma własne dzieci może ryzykować swoje życie pędząc bezmyślnie na motorze - to po prostu totalna głupota. Dla niego jak się zabije to już po wszystkim - ale zostają dzieci i żona - które same muszą sobie radzić - i to oni maja problem.

Czy to nie egoizm myśleć tylko o sobie w takich momentach?

:lalag:

Filmik o tym traktujący:

 

 

Egoizm, jedna z podstawowych, prymitywnych cech zwierzęcych. Konieczna jeśli chodzi o przetrwanie, wśród ludzi stosowana świadomie dla zaspokojenie własnej przyjemności kosztem innych. Podła pazerność.

MotorcycleStorehouse Dealer.

Wszystko do Twojego amerykańskiego motocykla!

 

Kiedy umrę pochowajcie mnie twarzą do dołu aby cały świat mógł pocałować mnie w dupę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo kto kupi 250-tkę żeby starsi stażem się śmiali że komarem lata? :banghead:

 

 

ja chciałem kupić 250ccm bo jak wszedłem na tajfuna 150 na nauce jazdy to wydawało mi się że to jest rakieta :D niestety podejście starszych stażem i mały wybór 250-tek nie pomaga. na końcu kupiłem gs'a 500 i polatałem nim 2 sezony, teraz kupiłem fzs600 i czuję do niego wielki respekt :cool: niestety nie polatam sobie w tym sezonie bo nart mi się zachciało :buttrock:

jedni się zastanawiają czy warto umierać za hobby a inni żyją dla hobby, ciekawe którzy dłużej pożyją. ja wolę to drugie bo jakbym miał wsiadać na moto z wątpliwościami to na bank bym się rozje...ał.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Weźcie wy się leczcie, a w szczególności autor tematu. Drugiego takiego głupiego tematu na forum chyba nie ma. Jakbym wiedział że zgine na moto to nigdy bym na żaden nie wsiadł, to proste. Dziwie się, że tyle osób tu odpisało.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Egoizm, jedna z podstawowych, prymitywnych cech zwierzęcych. Konieczna jeśli chodzi o przetrwanie, wśród ludzi stosowana świadomie dla zaspokojenie własnej przyjemności kosztem innych. Podła pazerność.

A ja byłbym ostrożny z głoszeniem poglądów tego typu, a jeszcze bardziej ostrozny byłbym z wygłaszaniem peanów na temat tego, że dla każdego "najważniejsza jest rodzina", bo wytarczy rozejrzeć się dookoła i widać, że to tylko kolejny politycznie poprawny frazes.

 

pozdr

"Łudududududududududuuuu... Łudududududududduddddd" - Theodor (Zegrze 2010)

"Hondy mają taki dziwny dźwięk..." - Autor nieznany (Udrzyn 2010)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...