Skocz do zawartości

Legenda 2 - BMW


Adam M.
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

W latach 70 tych, bedacych jednoczesnie latami mojej mlodosci motocykle BMW owiane byly legenda ekskluzywnosci ( cena ), wysokiej jakosci i wytrzymalosci, nie mowiac o osiagach. Trzeba pamietac, ze PRL majacy wowczas olbrzymia ilosc motocykli w uzytkowaniu bazowal glownie na malych i srednich dwusowach produkcji polskiej i innych panstw `obozu`. I to wlasnie widzialo sie glownie na ulicy, przetykane gdzie niegdzie rodzynkiem Junaka, lub jakiegos przedwojennego czterosuwa. Te ostatnie widzialo sie jednak bardzo zadko, tylko prawdziwi entuzjasci motocyklizmu mogli przeznaczyc wielkie dla przecietnego obywatela pieniadze na utrzymanie takiej maszyny.

Ja mialem szczescie - w pierwszym roku posiadania Sokola poznalem takiego entuzjaste, a pozniej innych czlonkow malego swiatka motocyklowego stolicy.

Cala historia zaczela sie na wczasach - ja spedzalem krotki wojskowy urlop ktorego pierwsza polowe wykorzystalem do zdania egzaminow na UW w osrodku wczasow pracowniczych mego ojca na Mazurach.

Jednym z mlodych uczestnikow tych wczasow byl chlopak o ksywce Cienki, wyrozniajacy sie z calej grupy mlodziezy tym ze jezdzil na motocyklu.

I to nie byle jakim motocyklu.

Nie byl to zaden dwusow z demoludow ( jak nazywalismy wowczas panstwa obozu ) ale prawdziwy dwucylindrowyTriumph 350, wywolujacy w reszcie meskiego towarzystwa calkowity opad szczeki ( z efektownym uderzeniem o ziemie :D))

Motocykl charakteryzowal sie pieknym basowym glosem, no i w porownaniu z popularna WSK czy SHL mial gigantyczne przyspieszenia i szybkosci.

Duzo pozniej sprawdzilem dane tej 350 i bylem dosc zszokowany przekonawszy sie ze moc silnika i osiagi nie odbiegaly za daleko od junakowych - ok 20 KM i jakies 130 km/h vmax - to ostatnie z gorki i z wiatrem w plecy.

Wowczas jednak byl to dla mnie i dla reszty mlodych ludzi wspanialy przyklad wspolczesnego ( prawie, byl z wczesnych lat 60 tych ) motocykla.

Jezeli dodac do tego, ze spedzajaca z nasza rodzina wczasy kolezanka mojej siostry spodobala sie Cienkiemu, to jasnym sie stanie ze nasze poznanie sie bylo nieuniknione.

Tydzien wczasow minal szybko i w ciagu tego tygodnia Cienki wyjawil mi, ze sa to jego ostatnie dni z Triumphem. Motocykl byl juz wlasciwie sprzedany, jako ze Cienki potrzebowal pieniedzy na nowy nabytek - wspaniale BMW o pojemnosci 750 ccm. To dopiero powinno ganiac !!!

 

CDN

 

Adam M.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I rzeczywiscie, jesienia pojawila sie BMka, ale Cienki nie chwalil sie nia tylko rozebral na czynniki pierwsze i zaczal przetwarzac w swoim pokoiku wielkosci duzego przedzialu kolejowego przy ulicy Koziej.

Na wiosne kreacja byla gotowa i dla mego niewprawnego oka wygladala jak fabryczna BMka, mimo ze firma BMW nigdy czegos takiego nie wyprodukowala.

W ramie modelu R51 siedzial silnik od R75 ( wojskowego motocykla terenowego ) z reszta bebechow od R51, czyli skrzynia biegow, naped walkiem i solowa przekladnia glowna byly od mniejszego motocykla. Nawozie bylo tez od R51 z ladnym `szczuplym` bmwoskim zbiornikiem paliwa, choc zamiast oryginalnych pojedynczych siedzen mialo zrobiona przez Cienkiego kanape. Motocykl byl pomalowany na ciemny granat z czarna rama i bialymi szparunkami, mial duzo chromow i wygladal bardzo ladnie.

Cienki twierdzil ze jedyna przerobka bylo przednie mocowanie silnika - cala reszta idealnie pasowala.

Ja wowczas nie orientowalem sie ze wsadzenie silnika zmodelu R75 do podwozia piecsetki , oprocz wiekszej pojemnosci dawalo tylko 2 KM roznicy, co prawda osiagane przy nizszych obrotach ( 26/4000 w porownaniu do 24/5600 ) i troche wiekszy moment obrotowy, choc roznica nie byla duza bo kolo zamachowe bylo tez od R51 - to pozwalalo osiagac wyzsze obroty.

Orginalne kolo zamachowe od R75 bylo wielkim i ciezkim kawalem zelaza umozliwiajacym temu motocyklowi prace z szybkoscia 3 km/h - szybkosc maszerujacych kolumn piechoty.

Motocykl Cienkiego niezle przyspieszal i osiagal maksymalnie jakies 130 km/h.

Dla mnie bylo to objawienie. Po kilku przejazdzkach ( jako pasazer ) postanowilem ze musze miec taki motocykl.

Zupelnie odwrotne wrazenia mial Cienki, ktory spotykajac sie z czlonkami Skorpiona ( klub bazowal wowczas w piwnicach braci Stankiewiczow na Rynku Nowego Miasta ) szybko stwierdzil, ze jego blyszczace cacko nie ma startu do ujezdzanych przez skorpioniarzy dwucylindrowych anglikow.

Poza tym zdawal sobie przeciez sprawe, ze osiagi jego BMW nie odbiegaja za bardzo od osiagow niedawno sprzedanego Triumpha.

 

Minelo 2 lata i pewnego pieknego, jesiennego dnia rozstalem sie z moim odrestaurowanym juz Sokolem, a pokazna sume uzyskana z jego sprzedazy postanowilem zuzyc na zakup nastepnego motocykla. Tym razem mialo to byc BMW. Oczywiscie zdawalem sobie sprawe, ze nie stac mnie na zakup zadnego w miare chocby wspolczesnego motocykla - w gre wchodzily tylko modele przedwojenne. Uznalem jednak ze konstrukcje fabryczne z przed samej wojny z rama na suwakach z tylu, oraz z teleskopowym przodem sa na tyle `nowoczesne` ze mozna je zaakceptowac - oprocz tego podobny uklad miala przeciez produkowane nie tak dawno temu rosyjska M72.

Przez cala jesien i zime szukalem bezskutecznie motocykla, moj sasiad mial co prawda BMW R66 ( solowy motocykl dla kurierow wojskoych z czasow wojny), ale nie chcial sie z nim rozstac. Wiosna otrzymalem wiadomosc, ze ktos chce sprzedac BMke z felerna skrzynia biegow i postanowilem to sprawdzic.

Pojechalem w okolice Dworca Poludnie w Wwie i zobaczylem cos co w gruncie rzeczy przypominalo przerobke Cienkiego, tylko posunieta kilka krokow dalej.

W rosyjskiej ramie od K750, posiadajacej juz z tylu wahacz i amortyzatory siedzial silnik od BMW R75 skrecony razem ze skrzynia i sprzeglem od Kaski, przekladnia glowna miala solowe przelozenie 9/35.

Zbiornik od R51 mial dospawany tyl od MZ co zwiekszalo jego pojemnosc o kilka litrow. Do tego profesjonalnie zrobiona, duza i wygodna kanapa, przod i przednie kolo od AJS z malym ale b.skutecznym hamulcem bebnowym, plytkie blotniki od jakiegos anglika i lampa przednia Lucas. Wszystko zrobione bardzo porzadnie, zadnej partyzantki i jedynym problemem bylo to ze silnik `stal na mur` i nie dawal sie przekrecic. Nie bylem juz wtedy calkowitym laikiem i szybko odkrylem ze brak podkladki dystansowej pod zabierakiem walu napedowego powoduje zablokowanie skrzyni biegow. Wlasciciel chcial sie pozbyc motocykla z ktorym nie mogl dac sobie rady i szybko zgodzil sie sprzedac go za sume bedaca dla mnie do przyjecia. Mina zrzedla mu dopiero nastepnej niedzieli, gdy po przyjezdzie z kolego po motocykl w ciagu kilku godzin usunelismy usterke, odpalili sprzeta i pojechalismy spowrotem na Zoliborz. Nie mogl sobie darowac, ze tak tanio go sprzedal i wymogl na mnie przyzeczenie ze nikomu ze wspolnych znajomych nie zdradze ceny.

W drodze powrotnej okazalo sie ze motocykl ma dla nas jeszcze jedna niespodzianke - zle zdystansowane lozyska glowki ramy powodowaly zakleszczanie sie przodu w momencie odpuszczenia gazu. Jadac obok samochodem ze zdumieniem obserwowalem walke kolegi z motocyklem przed kazdymi swiatlami. Dopiero po przyjezdzie na miejsce przekonalem sie osobiscie ze jedyna metoda jazdy jest ciagle przyspieszanie odciazajace przod. Jednak niezaleznie od tego problemu z podziwem obserwowalem jak motor po dodaniu gazu na dwojce `zebral sie w sobie` i... wystrzelil do przodu.

To bylo cos zupelnie innego niz przerobka Cienkiego i zdecydowanie mi sie spodobalo, mimo ze moja ulica skonczyla sie jakos bardzo szybko, a wyhamowanie przed skrzyzowaniem, z tanczacym pod tylkiem motocyklem nie bylo latwe.

 

Wowczas nie wiedzialem ze jest to slawetna `Labedziowa`czlonka Skorpiona inz Janka Borowskiego ( obecnie dealer Mercedesa w Wwie ). Motocykl zdobyl sobie slawe i nazwe z powodu swego zachowania na zakretach pokonywanych z duza szybkoscia i to spowodowalo wymiane suwakowej oryginalnej ramy ( R51) i przedniego zawieszenia. Janek nie dokonczyl przerobki i z powodu swego wyjazdu z kraju sprzedal motocykl chlopakowi od ktorego ja z kolei go kupilem.

Zasiegnalem informacji u kolegow ze Skorpiona i dowiedzialem sie ze motocykl ma podwyzszony stopien sprezania i wieksze zawory ssace ( wysokie tloki i zawory od BSA ), rozwiercone kanaly ssace i wieksze gazniki. Zamiast zawodnego iskrownika Norris na bloku silnika siedzial zamontowany szwajcarski, lotniczy iskrownik Scintilla.

Ja ze swej strony w ciagu kilku lat posiadania motocykla zmienilem przelozenie na najszybsze dostepne ( 10/36 ), skrzynie wymienilem na trwalsza - uralowska i zastosowalem przywieziony z Holandii walek rozrzadu od BMW R 69S. Razem z zalozeniem walka odciazylem kolo zamachowe i silnik zaczal sie wkrecac na niespotykane dawniej obroty. Gazniki rowniez zmienilem na czeskie Jikowy, co okazalo sie miec swoje plusy i minusy - silnik co prawda pieknie pracowal w pelnym zakresie obrotow, ale uruchomienie go wymagalo niezlych umiejetnosci i lutu szczescia. Dodatkowo wplywalo na to denne rozwiazanie mechanizmu kopniaka, ktory po kopnieciu przekrecal wal moze o jeden caly obrot, a oprocz tego zuzywal sie szybko.

 

W efekcie uzyskalem motocykl zdolny do przebywania szybko duzych dystansow, pamietam ze trase Wwa Lublin robilem w czasie ponizej poltorej godziny, oczywiscie niewielki ruch samochodow w owczesnym PRL bardzo pomagal. Trudno mi przypomniec sobie wrazenia z jazdy tym motocyklem - wydawalo mi sie ze prowadzenie i komfort jazdy byly dobre, ale trzeba pamietac ze moim pumktem odniesienia byl Sokol ze sztywnym tylem. pamietam ze obciazenie pasazerka i bagazem poprawialo komfort i zachowanie moto na drodze, co ciekawe w Sokole wrazenia byly podobne.

Spalanie benzynki na tym przerobionym silniku nie bylo male, cos kolo 7l na stowe.

Problemow technicznych prawie nie bylo, oprocz ciaglych choc malych wyciekow oleju z glowic i spod iskrownika - kiepskie i trudne do dostania materialy uszczelniajace nie pozwalaly ich zlikwidowac. Poza tym przewietrzanie silnika nie bylo dostosowane do tak wysokich obrotow. Jedyna stala sprawa byla koniecznosc naprawy walu korbowego co sezon w zimie, jego konstrukcja i uklad olejenia ( nie mowiac o kiepskich owczesnych olejach) nie wytrzymywala takiego wysilenia silnika.

Warto tu przypomniec ze orginalny silnik R75 ma stopien sprezania ponizej 6 : 1 i kreci obroty max troszke powyzej 4 tys, moj krecil jak sadze powyzej 6 tys ze stopniem sprezania okolo 8.5 : 1.

Najwieksza zaleta moto byla jego wysoka szybkosc w trasie polaczona z niezlym prowadzeniem sie i mozliwoscia skutecznego hamowania, przyspieszenia nie byly rewelacyjne, specjalnie po zalozeniu szybszego przelozenia.

Zjezdzilem tym motocyklem cala Polske wzdluz i wszerz glownie w dwie osoby plus bagaz i wspominam ten okres bardzo milo. Najwiekszym problemem jaki zdazyl sie nam w trasie bylo sciecie klina na kole sprzeglowym podczas wyjazdu na rozpoczecie sezonu do Olsztyna. Naprawilem to wowczas w warunkach niezupelnie polowych, bo facet u ktorego zatrzymalismy sie mial calkiem dobrze wyposazony warsztat.

Sprzedalem ten motocykl po czterech latach i za bardzo dobra cene ( chociaz nie bylo to przebicie jak 10 : 1 z Sokolem ) i do roku 86 nie mialem nic do czynienia z motocyklami BMW oprocz odbudowywanej oryginalnej R75.

 

Adam M.

 

CDN

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czekamy z niecierpliwoscia na kolejne odcinki :buttrock: A swoja droga mysle, ze powinienes te opowiesci poslac do jakiegos pisma "branzowego" w Polsce, takie historie sa bardzo cenne w czasach gdy coraz rzadziej spotyka sie ludzi z takim doswiadczeniem na motocyklowych legendach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolejne BMW trafilo w moje rece dopiero w 86r. Byl to R75/5 kupiony przez moich kolegow motocyklowych - braci Kotusiewiczow z aukcji milicyjnej.

W latach 70 tych warszawska milicja otrzymala kilka motocykli produkcji zachodniej, kazdy z innej wsi i uzytkowala je na tej zasadzie, ze obsluga i ew naprawy byly klopotem milicjanta uzytkujacego dany motocykl. Bez mozliwosci zakupu jakichkolwiek czesci ( nie mowiac o ich cenach ) i motocykle po kilku latach popadly w calkowita ruine i po kolei przeszly w rece prywatne, czesciowo przez system aukcji a czesciowo innymi `sprawdzonymi metodami`.

BMka kupiona z aukcji byla kompletna ruina i kosztowala ich sporo wysilku i b.duzo pieniedzy by doprowadzic ja do jako takiego stanu.

Potem mieli na niej wypadek a jeszcze pozniej pad walu z niewiadomej dla mnie przyczyny ( ale sadze ze wal zostal przez nich naprawiony przez polozenie chromu technicznego + nowe panewki - no i nie wytrzymalo to b.dlugo.)

Potem jeden sie ozenil i przestal jezdzic, drugi zachorowal i rowniez musial przestac - ja dostalem motocykl do uzytkowania i sprzedania.

Uzytkowanie wynikalo z potrzeby `pokazania` motocykla - po ostatnich trudnosciach silnikowych nikt z warszawskiego `swiatka` motocyklowego nie wierzyl ze BMka moze znowu jezdzic.

Tymczasem bracia zakupili uzywany ( i mocno zjezdzony ) wal od R 90 S, wpakowali go swojej 750 i jakos jezdzili. Mnie tak latwo nie poszlo.

Okazalo sie ze wal z 900 ki musial byc wlozony z jego ciezkim i troche wiekszym kolem zamachowym. Spowodowalo to oprocz wolniejszego wchodzenia na obroty zblizenie sprzegla do skrzyni biegow, co z kolei powodowalo duza trudnosc przy ruszaniu.

Sprzeglo `bralo` w ulamku sekundy i motocykl albo ruszal krecac tylnym kolem, albo skakal do przodu i stawal.

Troche ze strachem pomyslalem o ew. kupcach tego moto, ktorzy po takim pierwszym doswiadczeniu stracili by raczej ochote do kupowania i postanowilem powalczyc z tym w przyszlosci. Oprocz tego drobiazgu BMka miala duza trudnosc z zapaleniem na goraco - mozna ja bylo kopac do u...nej smierci, dla odmiany na zimno palila od pierwszego kopa. Cala sprawe zalatwialo odpalenie z rozrusznika, tyle ze bateria byla na tyle slaba, ze zadko sie to udawalo.

Wreszcie ostatnim problemem byl halas luznych panewek na wale, ktory po przejechaniu dluzszej trasy byl wyraznie slyszalny.

W zwiazku z tym ze dostalem motocykl na jesieni, jasnym bylo ze o sprzedazy mozna bylo marzyc dopiero nastepnej wiosny - na razie zaczalem jezdzic po Wwie i na weekendowe wypady starajac sie poznac i przyzwyczaic do motocykla. Zaliczylem kilka ostatnich jesiennych zlotow i przekonalem sie ze co prawda moi koledzy na japonczykach jezdza znacznie szybciej ( ja z wiadomych wzgledow staralem sie nie przekraczac 120 km/h ) to jednak musza robic czestsze postoje i o wiele wiecej placa za benzyne - z moimi szybkosciami BMka palila 5l / 100 km.

Poza tym byla ona b.wygodna i stabilna zarowno na prostej jak i w zakretach - jej zawieszenia byly o klase lepsze od owczesnych japonskich.

W efekcie po 700 km trasie spedzalem pierwszy wieczor zlotowy bez zadnego zmeczenia.

 

W zimie poprawilem troche ksztalt kola zamachowego poprawiajac jednoczesnie dzialanie sprzegla i po przejezdzeniu na niej polowy sezonu sprzedalem ja wreszcie koledze z klubu Weteran.

Byl to jak na razie ostatni moj kontakt z motocyklem tej marki - w miedzyczasie odbudowalem i zaczalem jezdzic wojenna R 75 z lat 40 tych, ale to juz zupelnie inna historia.

 

Adam M.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...