marcin700 Opublikowano 26 Lipca 2008 Udostępnij Opublikowano 26 Lipca 2008 Miałem taką sytuację w mieście (pewnie inni też mieli podobny dylemat), tj. musiałem wjechać na krawężnik wysokości ok. 10 cm. Oczywiście przy moich umiejętnościach, bojąc się gleby pojechałem naokoło. Samochodem nie mam większego problemu, ale jak tą przeszkodę pokonać na moto? Wjechać niewielkim rozpędem, czy może wdrapać się na półsprzęgle? W drugą stronę (w dół, czyli zjazd) poszło gładko.Opcji szukaj użyłem - bezskutecznie :D Cytuj Wszędzie dobrze, ale najlepiej w siodle :-) Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
adrian44 Opublikowano 26 Lipca 2008 Udostępnij Opublikowano 26 Lipca 2008 (edytowane) heh ostatnio na zlocie widzialem jak kolega meczyl sie strasznie na swoim Bandicie 600, by wjechac pod kraweznk. Zjechac bylo latwo (tam był postój, parking dla pojazdów) z podjechaniem mial kłopot, przednim kolem wjechal po czym tylnie tarło o kraweznik. Nie wiem czy do rana by wyjechał bez mojej pomocy :] Ja pod wysokie nie podjezdzam bo zachacze kolektorami . Ale u ciebie chyba tez nie lepiej jest :DPrzednie koło siup potem troche gazu i jestes na szczycie :DJak na mnie to dziwne ze padaja takie pytania jak wjechac na krawęznik . Trzeba trenowac ;) Edytowane 26 Lipca 2008 przez adrian44 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
pitbull200 Opublikowano 26 Lipca 2008 Udostępnij Opublikowano 26 Lipca 2008 Ja na taki krawężnik wjechałem ostatnio przy 120 km/h, drugi był 10 metrów dalej, po nim przejechałem już jakieś 60km/h pewnie. Centralnie od przodu wjechałem. Także jak widzisz Marcin, kluczem jest prędkość i wyczucie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
jeszua Opublikowano 26 Lipca 2008 Udostępnij Opublikowano 26 Lipca 2008 poczytać 'biblię motocyklistów' czyli 'motocyklistę doskonałego' hough'a. ta i inne zagwozdki/ pułapki dnia codziennego są tam ładnie opisanew tym przypadku: najeżdżać prostopadle, z minimalną prędkością, unikać uderzenia w krawędź, operować gazem dla utrzymania prędkości po przejściu przedniego koła. jeśli krawężnik wyjątkowo wysoki: dojechać, oprzeć koło, dodać gazu i koło się wespnie - jest wystarczająco dużejsz Cytuj „Warunkiem istnienia dyktatury jest ciemnota tłumu, dlatego dyktatorzy bardzo o nią dbają, zawsze ją kultywują.” [R. Kapuściński] Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
hubert_afri Opublikowano 26 Lipca 2008 Udostępnij Opublikowano 26 Lipca 2008 Według mnie zawsze łatwiej pokonać krawężnik z delikatnego rozpędu, a szczególnie tylne koło. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Reynevan Opublikowano 26 Lipca 2008 Udostępnij Opublikowano 26 Lipca 2008 przesunięcie masy do tyłu albo wstanie...czyli odciążenie przedniego koła też powinno pomóc ;] wjechać przodem to cały sukces... ;] dobrze myślę ? ;d Cytuj Par montaignes et par valeesEt par forez longues et leesPar leus estranges et sauvagesEt passa mainz felonz passagesEt maint peril et maint destroit... Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
DnieprRider Opublikowano 26 Lipca 2008 Udostępnij Opublikowano 26 Lipca 2008 Ja zwykle parkując sprzęta muszę wjechać na krawężnik. Moje moto wcale nie jest jakoś specjalnie wysoko zawieszone ale to nie jest problem. Zwykle staję tuż przed krawężnikiem, lub nawet dotykam go przednim kołem i startuję. Powoli, na półsprzęgle a tylne koło z lekkiego rozpędu (jak przednie wjedzie to z tylnym już nie będzie problemu). Jeżeli chodzi o kąt dojazdu do krawężnika to najlepiej 90 st. ale ja się tego nie trzymam i jakoś daje radę. Trzeba po prostu powoli i z wyczuciem taki podjazd robić. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
&REW Opublikowano 26 Lipca 2008 Udostępnij Opublikowano 26 Lipca 2008 poczytać 'biblię motocyklistów' czyli 'motocyklistę doskonałego' hough'a. ta i inne zagwozdki/ pułapki dnia codziennego są tam ładnie opisanew tym przypadku: najeżdżać prostopadle, z minimalną prędkością, unikać uderzenia w krawędź, operować gazem dla utrzymania prędkości po przejściu przedniego koła. jeśli krawężnik wyjątkowo wysoki: dojechać, oprzeć koło, dodać gazu i koło się wespnie - jest wystarczająco dużejsz Akurat w MD trochę brak nieco info na ten temat. Przydałoby się o tym więcej i na kursach (jak o wszystkim) jak i w "materiałach uzupełniających". Bo inaczej podjedzie tzw. dryblas, a inaczej ktoś o mikrym wzroście. Dla tego drugiego wolne podjeżdżanie może oznaczać glebę krótko po tym, jak zamajta nóżkami w powietrzu w w wyniku podniesienia przedniego kółka :icon_razz:. Moim zdaniem, jak ktoś jest niski to potrzebny jest rozpęd już na wtoczenie przedniego koła. Wysocy mogą (i tak jest lepiej) ten rozpęd sobie podarować. Natomiast na wtoczenie się tylnego rozpęd moim zdaniem zawsze jest wskazany. Inaczej możemy zaliczyć uślizg w lewo / prawo i równie spektakularną glebę, kiedy tylne koło straci przyczepność na krawędzi. Nie mówiąc o przypadkach, kiedy wbijamy się na krawężnik pomiędzy dwa autka (lub spomiędzy dwóch autek) i można je trochę poharatać. :) Pozdro serdeczne, &REW. ;) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Mayeran Opublikowano 27 Lipca 2008 Udostępnij Opublikowano 27 Lipca 2008 Czołem !Dla mnie jedyny problem to wysokosc danego krawężnika z tym że nie chodzi o umiejętności, lecz dyfuroz który podwieszony pod silnikiem skutrcznie ogranicza takie manewry (łatwo przytrzeć). Co do samej techniki to bardzo prosta sprawa:-moto w miare możliwości powinno być prostopadle do krawęznika/przeszkody-podjeżdżam przednim kołem tak aby stykało się z celem-wciskam sprzęgło i podkręcam do ok 4tys prm, a nastepnie energicznie puszczam (przednie kolo wtacza się na szczyt) i odrazu łapie spowrotem-poźniej zblizam sie tylnym kolem ale tym razem zatrzymuje sie kilka cm od kraweżnika (aby mogło nabrac odrobine pędu- inaczej bedzie boksowac) i powtarzam to samo co z przednim kołem i jestem na szczycie :) pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Arni Opublikowano 27 Lipca 2008 Udostępnij Opublikowano 27 Lipca 2008 Na krótko przed krawężnikiem mozna moto szarpnąć delikatnie na gume :( Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gość komandosek Opublikowano 27 Lipca 2008 Udostępnij Opublikowano 27 Lipca 2008 no to musisz sam wyczuc, ja zatrzymuje się prawie do zera i delikatnie uzywam sprzegla i gazu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Unix Opublikowano 27 Lipca 2008 Udostępnij Opublikowano 27 Lipca 2008 (edytowane) heh, no ja tez sie zatrzymuje pod kraweznikiem i lekko gazu i z wyczuciem sprzeglo... ale ostatnio udowodnilem ze jestem "miszczem" kierownicy..., hehe , bowiem wzialem w londynie testowke Harley-Davidson XR1200 (tak, ten nowy) na jazde, w sumie okolica byla h*** jak to w Londynie, korki, ciasne uliczki, nawet nie wbilem na 3 bieg... no coz, po kilkudziesieciu minutach wrocilem pod salon, i stwierdzilem ze postawie na chodnik (akurat auta zastawily parking pod salonem) ktory byl dosyc waski, wiec wpadlem na to zeby pod katem wjechac (hehe, nie wiem co mnie podkusilo), przednim kolem poszlo bez bolu, ale z tylem to juz inna historia, gdy tylko probowalem wjechac tylem blyskawicznie mi przechylilo motocykl na prawa strone, a jako ze juz w polowie bylem na chodniku nie mialem jak sie podeprzec noga a sam motocykl tez wazy duzo (ponad 260kg), no wiec gleba byla piekna ! Naszczescie sprzeglo 3malem do samego konca, az motocykl lezal, bo gdybym puscil to moto fajnie by skoczylo do przodu na murek :) . Co ciekawe, jak juz moto lezalo, i wydostalem noge z pod niego (oparzona od wydechu), to w ulamek sekundy go podnioslem hehe, chyba adrenalina zadziala. no wiec wiadomo najpierw patrze czy nikt nie widzial... po chwili zaczalem ogledziny uszkodzen ... klamka hamulca, lusterko, nozka hamulca, troche wgniecen na wydechu na oslonach termicznych... dodam ze goscie w HD nie byli zachwyceni , i za te kilka gratow musialem zaplacic (ubezpiecznie nie pokrywa uszkodzen ponizej 1000 funtow - naszczescie musialem zaplacic ulamek tej sumy :) ) . W sumie nastepnym razem rozjebie motocykl na drobne kawalki, przynajmniej nic nie zaplace ;) nie wiem co mnie podkusilo z tym kraweznikiem zeby wjezdzac pod katem ;) aha, a co do samego motocykla XR 1200.. to nic innego jak Sportster. Ta sama rama, gabaryty identyczne. Podnozki znajduja sie za skrzynia co umozliwia sciskanie zbiornika kolanami w trakcie jazdy (w Sportsterze sa one obok skrzyni). Hamulce z przodu zajebiste. Zawiecha przod ok, odwrocony widelec, pewnie japonski. Skrzynia fajnie pracuje, lekko i delikatnie, silnik 1200 pracuje identiko jak w moim Buell'u, na niskich troche trzesie ale ciut wyzej i chodzi jak japonia gladko. Tak czy siak, motocykl ciezki, i w prowadzeniu troche oporny jesli chodzi o nagle manewry, jak to harley. Ma dodatkowo chlodnice oleju. Ogolnie mowiac to jest fajna alternatywa dla Sportstera, tym motocyklem faktycznie mozna troche poswirowac, ale uwazam ze technologicznie jest lata swietlne za konkurencja (japonia). Na pewno sprzet dla indywiudalisty, najlepiej bez plecaczka bo miejsca tam nie ma za wiele. Edytowane 27 Lipca 2008 przez Unix Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.