Skocz do zawartości

A jednak mnie tez dopadło....


 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

wczoraj wyjechałem rano z domu spod Wawy składać papiery na studia. Najpierw pojechałem do Chełma, a następnie do Rzeszowa. Nocować miałem u kolegi w Zabrzu. Po przejechaniu 800 km ( 5 km od kumpla) miałem wypadek. Stary dziadek mnie nie zauważył i wyjechał z podporządkowanej. Próboałem go ominąć i w momencie gdy składałem sie juz w drugą stronę ( omijałem go ostrm łukiem w lewo) trącił mnie prawym reflektorem w prawą nogę. Moto obróciło o 180 stopni i upadło na lewy bok. Ja nie wiem czy sie przytrzymałem kierwonicy czy co, ale spadłem na moto i dopiero ześlizgnąłem sie na tory tramwajowe. Strasznie bolała mnie noga. Ratownik przypuszczał że to strzałka złamana, ale jak lekarz zobaczył prześwietlenie to zrobił oczy jak 5 złotych. NIC! Żadnego pęknięcia ani złamania, poprostu mocno stłuczona.

 

Problem jest jednak w tym, że gościu sie nie chce przyznać do winy i nie wiem co mam teraz robić. Czekac na sprawe w sądzie czy pogadac z gościem zeby sie przyznał, czy co...? Nie uśmiecha mi sie wozic po sądach i jeszcze czekać poł roku na pieniądze.

 

Co zrobić?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co powiedziała Policja? Mam nadzieję że była na miejscu zdarzenia.

 

Była policja, pogotowie i straż bo cały olej wyciekł i paliwo zaczęło wyciekac

Mam świadka na to że to nie moja wina. Policja powiedziała, że najważniejsze są jej zeznania.

Policjant mi powiedział, ze z racji tego, że odnotował jako wypadek a nie kolizja to o winie musi orzec sąd, jeśli typ sie nie przyznaje.

 

P.S.

 

Najgorsze jest to że ten %^&* nawet do mnie nie podszedł zapytac jak sie czuje ani nic, tylko oglądał uszkodzenia w swoim aucie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[...] dziadek moze sobie gadac.

 

Gorzej jak dziadek powie ze sie rozgladal, ale " pewnie ten motur strasznie szybko, Panie, jechal i go nie bylo widac " a swiadek doda ze nie jest w stanie ocenic z jaka predkoscia jechal poszkodowany :rolleyes:

ISRA: 27062
SREU: 614

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

świadek nigdy nie będzie w stanie ocenić z jaką prędkością porusza się inny pojazd, bo niby jak?

 

pozdr

"Łudududududududududuuuu... Łudududududududduddddd" - Theodor (Zegrze 2010)

"Hondy mają taki dziwny dźwięk..." - Autor nieznany (Udrzyn 2010)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

świadek nigdy nie będzie w stanie ocenić z jaką prędkością porusza się inny pojazd, bo niby jak?

 

pozdr

 

 

heheh malo wiesz , ogladnij sobie reportaze po wypadkach tam kazdy swiadek diagnozuje predkosc z dokladnoscia do 10km/h i mowi ze jechal na pewno 200km/h albo nawet szybciej hahaha

 

pozdro

Edytowane przez scigacz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

heheh malo wiesz , ogladnij sobie reportaze po wypadkach tam kazdy swiadek diagnozuje predkosc z dokladnoscia do 10km/h i mowi ze jechal na pewno 200km/h albo nawet szybciej hahaha

 

pozdro

 

Tey, scigacz TY I TE TWOJE INTELIGENTNE WYPOWIEDZI... :biggrin:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Była policja, pogotowie i straż bo cały olej wyciekł i paliwo zaczęło wyciekac

Mam świadka na to że to nie moja wina. Policja powiedziała, że najważniejsze są jej zeznania.

Policjant mi powiedział, ze z racji tego, że odnotował jako wypadek a nie kolizja to o winie musi orzec sąd, jeśli typ sie nie przyznaje.

 

Nie chcę cię martwić, ale ja miałem wypadek 14 lipca 2007 r. i do dzisiaj odbyła się dopiero jedna rozprawa. W środę ma się odbyć druga. Oczywiście o otrzymaniu odszkodowania do czasu wyroku nie ma mowy.

 

 

Gorzej jak dziadek powie ze sie rozgladal, ale " pewnie ten motur strasznie szybko, Panie, jechal i go nie bylo widac " a swiadek doda ze nie jest w stanie ocenic z jaka predkoscia jechal poszkodowany :biggrin:

 

Jeśli wypadek, to na miejsce przybywa specjalna ekipa. Mierzą odległości pojazdów od siebie, ew. drogę hamowania, uszkodzenia (na tej podstawie ustalana jest prędkość obu pojazdów). Świadek może powiedzieć najwyżej, że zapierdzielałeś jak wariat albo nie i wtedy to może mieć znaczenie. Raporty przegląda biegły który wydaje opinię. Policja opierając się na opinii biegłego zgłasza sprawcę do sądu grodzkiego, który ją przyklepuje lub nie. Do czasu uprawomocnienia wyroku ubezpieczalnia nie wypłaca nikomu odszkodowania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie popuszczaj! Z tego co opisujesz to nie jest Twoja wina i na bank znalazlo síe to w policyjnej notatce. Co do predkosci mozna ja oszacowac po drodze hamowania, odleglosci moto od momentu kolizji itp, tylko to powinno byc w protokole. Powodzenia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie popuszczaj! Z tego co opisujesz to nie jest Twoja wina i na bank znalazlo síe to w policyjnej notatce. Co do predkosci mozna ja oszacowac po drodze hamowania, odleglosci moto od momentu kolizji itp, tylko to powinno byc w protokole. Powodzenia

 

Teraz już nic nie zrobisz. Pozostaje czekać na wezwane z sądu (~ pół roku). Pamiętaj tylko aby zgłosić szkodę do ubezpieczalni tego frajera, podaj, że to jego wina, on się znowu nie przyzna i ubezpieczalnia wstrzyma się z wypłatą do ogłoszenia wyroku.

 

powodzenia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jak cos sprobuj wbic dziadkowi ze nie ma sensu sie wluczyc po sadach, a on i tak przegra i jeszcze powiedz ze bedziesz scigal koszty procesow, dojazdu i mu sie nie oplaci. moze zadziala, ale niektorzy dziadkowie maja nasrane w glowach i pewnie ciezko bedzie z Nim rozmawiac.powodzenia i powrotu do zdrowia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wczoraj wyjechałem rano z domu spod Wawy składać papiery na studia. Najpierw pojechałem do Chełma, a następnie do Rzeszowa. Nocować miałem u kolegi w Zabrzu. Po przejechaniu 800 km ( 5 km od kumpla) miałem wypadek. Stary dziadek mnie nie zauważył i wyjechał z podporządkowanej. Próboałem go ominąć i w momencie gdy składałem sie juz w drugą stronę ( omijałem go ostrm łukiem w lewo) trącił mnie prawym reflektorem w prawą nogę. Moto obróciło o 180 stopni i upadło na lewy bok. Ja nie wiem czy sie przytrzymałem kierwonicy czy co, ale spadłem na moto i dopiero ześlizgnąłem sie na tory tramwajowe. Strasznie bolała mnie noga. Ratownik przypuszczał że to strzałka złamana, ale jak lekarz zobaczył prześwietlenie to zrobił oczy jak 5 złotych. NIC! Żadnego pęknięcia ani złamania, poprostu mocno stłuczona.

 

Problem jest jednak w tym, że gościu sie nie chce przyznać do winy i nie wiem co mam teraz robić. Czekac na sprawe w sądzie czy pogadac z gościem zeby sie przyznał, czy co...? Nie uśmiecha mi sie wozic po sądach i jeszcze czekać poł roku na pieniądze.

 

Co zrobić?

 

 

Bądź spokojny wina jest "dziadka", jesli nie masz nic złamane a "dziadek" nie zgodzi sie na przyjęcie mandatu sprawa zakończy sie w Sadzie Grodzkim. Jego tłumaczenie że Ty szybko jechałeś mogło by namieszać w momencie kiedy to Ty uderzyłbyś w jego bok, a czytam że było odwrotnie, on uderzył Ciebie w trakcie wykonywanego manewru obronnego. W Grodzkim idzie szybciej. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...