Skocz do zawartości

PiotrEm

Forumowicze
  • Postów

    154
  • Rejestracja

Treść opublikowana przez PiotrEm

  1. Nie musisz się zbroić jak na crossa, ale zdroworozsądkowo powinieneś wymagać od siebie typowych klamotów motocyklowych z ochraniaczami na łokcie, barki, kolana. Ja złamałem sobie obojczyk na szutrze przy paciaku z prędkością może 30 km/h. I dobrze że obojczyk a nie łokieć, bo łokieć się dużo gorzej składa, zrasta i rehabilituje. A ustawa wymaga od Ciebie tylko tyle: Osoba egzaminowana w zakresie prawa jazdy kategorii AM, A!, A2 lub A musi zapewnić sobie odpowiedni strój ochronny w postaci: 1. obuwia pełnego, zakrywającego stopę, wiązanego lub zapinanego na klamry, rzepy lub zatrzaski lub obuwia typu motocyklowego, 2.spodni z długimi nogawkami, 3.kurtki z długimi rękawami zapinanej na suwak, guziki lub zatrzaski, 4.rękawic zakrywających całe dłonie. Ja stawiam rękawice nie na 4. miejscu, tylko zaraz po kasku, żebym w razie czego nie musiał zmieniać bandaży po każdym wyjściu z kibla Ale piszesz, że masz, to jest OK.
  2. Zważ, że ludzie donoszą. Do tego stopnia, że w Giżycku burmistrz chciał zbanować Warszawiaków, którzy pojechali tam do swoich domów do pracy zdalnej. Donoszą, bo się boją, że przyjezdni coś przywloką i statystycznie mają rację, patrz ta zapyziała mieścina w Lombardii w centrum epidemii, gdzie nikt nie chorował.
  3. Zawsze można było latać (z wyjątkiem do Zakopanego). Pomyśl lepiej, gdzie nocować, żeby nie zamarznąć.
  4. Wiesz, na tej narodowej kwarantannie to chyba wszyscy piją, z nudów, z frustracji. Nie dziwię Ci się, sobie też nie :-). A odnośnie postu: wystawiłem YBRke na sprzedaż, i tyle.
  5. Cześć, ja właśnie wystawiłem na sprzedaż swoje wozidło. Spełnia większość Twoich wymagań: - szosowo-turystyczny (z akcentem na to pierwsze) - na kat. A2 - mieści się w budżecie - Ty też się zmieścisz (ja mam 190 cm) - oszczędny (3 l/100) - odporny, nie toporny - no, w góry też się nada, objechałem obie pętle bieszczadzkie pod dwa razy. Ogłoszenia szukaj w dziale Sprzedam. PM
  6. Koleżanki i koledzy, sprzedaję to niebieskie, żeby kupić to czarne. Pomożecie? Link do ogłoszenia: https://www.olx.pl/oferta/yamaha-ybr-250-CID5-IDEwaol.html#5c015f30cc Pozdrawiam, PM (tel. 881448713)
  7. Ekologia pierwsza klasa A coś dla takich jak ja? Mam otwarte stanowisko postojowe w bloku na -2 piętrze. Lepsze to niż nic, a nawet całkiem niezłe, bo tam nigdy nie ma mrozu. I o ile ze smarowaniem co 500 km nie mam problemu, to z czyszczeniem, żeby nie nasyfić, owszem. I dlatego dochodzę do wniosku, że dla mnie rozwiązaniem są dry lube - częściej trzeba smarować, ale przynajmniej się tak nie brudzą.
  8. Cześć, odgrzeję temat, ale w trochę innym aspekcie. Nie pytam, jak smar kupić, to sobie sam wydedukuję. A teraz do meritum: W majowym numerze Motocykla jest test smarów łańcuchowych, w którym porównywana jest m.in. "gęstość rozpylania", a pojęcie nie jest wyjaśnione. Ta gęstość może być: bardzo duża, duża, średnia, mała, słaba, bardzo słaba. Takie trochę mało naukowo-techniczne te stopnie. Pogooglalem i wydaje mi się, że chodzi o wielkość kropelek rozpylanego smaru. Czy to to właśnie chodzi? Proszę o sprostowanie. Ciekawostką jest to, że taki popularny Motul dostał 3 gwiazdki i ma dużą gęstość rozpylania (-1 * dostał zapewne za słabe właściwości antykorozyjne), ale obaj zwycięzcy (już bez nazw, żeby nie było podejrzeń o kryptoreklamę) mają "bardzo słabą gęstość rozpylania". Podkreślam "bardzo słabą", a mimo to 5 gwiazdek. No ok, może ta bardzo słaba gęstość jest zaletą, a nie wadą. Ale jak to się ma koniec końców do stosunku jakości/ilości do ceny? Większość testowanych preparatów było zapuszkowanych w 400 ml spraye. Czy przy bardzo słabej gęstości rozpylania płaci się głównie za gaz, którego jest więcej, żeby rozbić smar na drobniejsze kropelki (i dlatego puszka kosztuje 57 zł, a nie 31)?
  9. A co to za rocznik? Bo zajęło mi 30 s. wygooglanie jakiś podpowiedzi, tylko że one są z 2011 roku. https://www.fixya.com/motorcycles/t10145385-change_speedpmeter_show_mph_not_kmh P.
  10. Zdjęcie nr 61. Ta konserwa rządzi! Masz +, bo wiesz, co dobre
  11. Pozwolę sobie nie zgodzić się. Chodzi o celowe gospodarowanie pieniędzmi. Siedziałem w Niemczech 8 lat i korzystałem z takich wynalazków jak czasowe wyrejestrowanie, jak wyrobienie tablicy rejestracyjnej w kiosku dwa kroki dalej, ale o połowę taniej, jak AC częściowe (czyli tylko zdarzenia losowe typu kradzież, wandalizm, gradobicie). Cywilizowany kraj. A jak mam wydać 250 zł, to wolę dofinansować szkołę muzyczną w jakimś miasteczku powiatowym, albo dowolną inną OPP 1%. A w ogóle, to OC powinno być na osobę, skategoryzowane na pieszego/rowerzystę/kierowcę z możliwością krótkoterminowego podwyższenia klasy (coś a'la ubezpieczenie turystyczne z pakietem narciarskim). Sorry za off topic, ale merytorycznie to wątek chyba się wyczerpał. Mi jeszcze przychodzi do głowy wyprowadzić pojazd za granicę jako mienie przesiedleńcze. Ja w zamierzchłych czasach raz z tego skorzystałem . Jak jest teraz, szczególnie w okresie toczącego się brexitu - nie wiem. Pozdrawiam, PM
  12. Mówią "to je honda, tu się nie zaglonda" Skąd mam wiedzieć, ja nią tylko pojechałem do Giżycka i z powrotem Hondę wypożyczyłem normalnie na weekend za pieniądze w serwisie hondy na Prymasa. A v-stroma masz u dealera na Puławskiej. Nie masz daleko, wypróbuj oba. W CB przeszkadzało mi, że manetki są w osi, dla mnie niewygodne, więc pewnie zaraz bym kombinował, żeby zmienić kierownicę. Po co mi te koszta zaraz po zakupie. V-Strom? Jak stoisz obok, czy go dosiadasz, wydaje się duży. Obawiałem się, że będzie ciężki i nieporęczny, że ostro hamuje po odpuszczeniu gazu... różne strachy można o nim przeczytać w internetach. Ale jak ruszyłem, to już wiedziałem. Godzinka wystarcza, żeby zrobić kółko przez Ursynów, Konstancin, Piaseczno i polecieć S-ką do zawrotki na Krakowskieji (sprawdzić tzw. dzielność autostradową: v-maxa i turbulencje na kasku, no jakoś na to Stelvio trzeba się doturlać :-)). I przy moim wzroście stwierdzam, że będę musiał wymienić szybę na wyższą, no chyba że deflektor da radę, to wyjdzie w praniu. Ty jesteś ciut niższy i jeśli celujesz nie w motocykle asfaltowe, tylko lekko szutrowe, to z v-stroma mógłbyś być zadowolony
  13. 43KM z 390 ccm i 200 kmh? Naked? Nie poleci tyle. CB500X (z owiewką), ledwo dobijała do 170 (wypożyczyłem sobie raz na próbę na weekend). Ja już znalazłem swój motocykl (fakt, że nie pierwszy, tylko drugi). Pierwszy był (jeszcze mam) YBR 250, singiel cylinder (te wibracje to nie są zbytnio pozytywne ) i mało mocy. Nad tą CB500X mocno się zastanawiałem, dopóki nie przejechałem się V-Stromem. Kolor już wybrałem. Aha, mam 190 cm wzrostu. Mr Skrzeku (a może Mrs. Krzeku?), V-stroma możesz za darmo przez godzinkę potestować w Warszawie, ja bym na Twoim miejscu nie przepuścił tej okazji.
  14. Lakky7, trochę mi to brakuje logiki. Masz teraz 125 ccm. Chcesz jeździć czymś większym, tylko obawiasz się, że na kursie nie dasz rady (z powodu choroby). To jak chcesz sobie poradzić na drodze, jak na szkoleniu nie dasz rady? Idź na placyk, zagadaj z instruktorem, żeby dał Ci się przymierzyć do większego motocykla. Może nawet da Ci się przejechać (chociaż niekoniecznie, BHP: kursanci są ubezpieczeni, a Ty przyjdziesz na partyzanta, więc w razie wypadku na placyku mogą być problemy, weź to pod uwagę, jak Ci instruktor jednak odmówi). Ale załóżmy, że siądziesz i przejedziesz ósemkę. I będziesz wiedział, czy się zapisywać na A, czy zostać na A1, czy zrobić tylko A2. Znam jedną panią, która zrobiła pełny kurs na A i przed egzaminem stwierdziła, że to jednak nie dla niej i jeździ z mężem jako plecak i to jej pasuje. Tak że nic na siłę, ale z optymizmem, dla chcącego nic trudnego!
  15. Na pewno silniejszy ma łatwiej, ale słabszy też da radę, jak trochę pomyśli. A dziewczyny to w ogóle mają łatwo, słyszałem, że ich motocykle same się tankują Mi raz się zdarzyło, że w samochodzie po włączeniu jedynki urwała się dźwignia zmiany biegów. Bez przepychania samochodu dałem radę zaparkować i nazajutrz pojechać do dwóch warsztatów, żeby mi to ktoś zespawał, tylko musiałem uważać, abym po zaparkowaniu miał miejsce ruszyć do przodu, albo samochód sam się stoczył do tyłu. Da się
  16. BMW zbudowało autonomiczny motocykl. Wniosek z tego taki, że motocykl pojedzie nawet gdy jeździec waży tyle, co komputer (kilkanaście kg). Można zaryzykować drugi wniosek - im lżejszy jeździec, tym lepiej (lepsze przyspieszenie, niższe spalanie etc.) Można zaryzykować trzeci wniosek - im mniej się znasz (czyt. wtrącasz i przeszkadzasz), tym lepiej Śmiało wsiadaj, ustaw się na wprost z górki i jazda!
  17. To fakt., Gdybyś miał centralną stopkę, to wystarczyłoby przeciążyć siadając na końcu kanapy. Ale skoro moto jeździ, to może podjedź do jakiegoś serwisu. A może masz hak w garażu w suficie i kawałek taśmy transportowej, żeby podwiesić za kierownicę? Ostatecznie, jak nie hak, to bramka na boisku, albo drążek na siłowni plenerowej. Coś wymyślisz
  18. Hm... może łożyska w przedniej piaście się rozsypały? Podnieś koło, zakręć i posłuchaj.
  19. Współczuję całej tej batalii z betonem i trzymam kciuki za pomyślny obrót spraw. Artykuł warto przeczytać również ze względu na prawidłową interpunkcję - zjawisko coraz rzadsze. Człowiek czyta i nie musi zgadywać, co poeta miał na myśli, a jednocześnie zastanawia się, czego ta sędzia nie rozumie, skoro wszystko tak jasno jest napisane. P.
  20. Tommo, masz rację. A dla wszystkich, którzy się dziwią, że się wkurzyłeś, mam taką historyjkę: Wyswatali chłopu żonę, dziewicę, a co!. Chłop się chajtną i jest mu dobrze. Za kilka dni swat dopytuje się: - No jak tam, zadowolony, gorąca, umie co trzeba? - Umie, umie, nawet więcej niż trzeba. - Masz to w bonusie, bo wiesz, ona nie była dziewicą. Poza tym, gdzie miałaby się tego wszystkiego nauczyć. Ale lody to umie robić, nie? Będzie pan zadowolony! Wypisujcie swoje sądy - oszustwo, czy przysługa?
  21. Ja mam volvo V50 z 2007 r. (przed liftem), więc się odezwę: Omijaj dizla 1,6. Ropniak 2.0D (136KM) jest b. dobry. Szukaj V50 po lifcie, bo pierwsza wersja ma słabe światła (co prawda piszesz, że głównie miasto, ale jak można mieć lepsze, to czemu nie). P.
  22. Akurat w przypadku tego kulona mam wrażenie, że jest trochę jak z motocyklem Nie musi być "najpragmatyczniejszy", tylko najfajniejszy. Może ten prostownik ma teraz swoje 5 minut i pasjonaci go kupią tylko po to, żeby sobie wykresy ładowania przez wifi oglądać. Kto bogatemu zabroni?
  23. Kulon 912 jest ostatnio modny. Jest o tym prostowniku ciekawy wątek na elektroda.pl. Mój kumpel jest zainteresowany, powiedziałbym nawet - napalony, ale pewnie już kupił od kogoś, kto uprawia detaliczny import. Są na OLX za jakieś 550-600 zł. Ja sprawdzałem zakup u źródła. Produkują go w Petersburgu. Kosztuje 7300 rubli, przesyłka 2300 rubli (rubel po 6,2 gr), przelew międzynarodowy poza UE 100 zł i masz urządzenie za 699 zł. Więc jak ktoś bada rynek i chce zostać przedstawicielem na Polskę, to myślę, że za 500-550 pozamiata import mrówek, o ile da gwarancję i fakturę VAT. Tylko że autor wątku chybił celując w grupę odbiorców. Akumulatory samochodowe może i owszem, warto do jakiegoś tam stopnia reanimować, bo są drogie, a jak się zepsują, to siedzisz w jeszcze ciepłym aucie, słuchasz muzyki z telefonu i czekasz na lawetę. Jak masz tego typu awarię w moto, to położenie jest mniej komfortowe, więc niezawodność sprzętu ma znaczenie, a cena tej niezawodności nie jest wygórowana (aku 10 Ah za 200 zł raz na 5 lat?). Tak na marginesie: ja nawet oblukałem turystyczną trasę z Warszawy do Leningradu, przez Kowno, Grodno itp. żeby kumplowi po tego kulona pojechać, ale wyszło mi 1600 km w jedną stronę, więc zaoszczędzony koszt przesyłki i przelewu nie sfinansuje mi paliwa. No, ale Ermitaż chciałbym zobaczyć na własne oczy P.
  24. Lepiej, żebym się nie karnął. Mi ta 250 złamała obojczyk. Ale już się zrósł, a ja dojrzałem do v-stroma. Na razie wybrałem kolor PS. Dzięki za plusa, o, już mam dwa, a to ciekawe.
  25. Jeśli można, to ja dodam coś z perspektywy kursanta (z autopsji). Po 25 latach A w szufladzie i 6 latach na kiblu (stylowym bądź co bądź, ale jednak kiblu), wziąłem 6h doszkalania (2 plac, 2 miasto, 2 przedmieścia). Instruktor na plecaka. No był ciężki i odzywał się niewiele, nie za bardzo była też możliwość pogadania, tylko podczas zatrzymania. Najbardziej stresowało mnie to, że on mi się zrzyga za kołnierz, bo nie bardzo panowałem nad manetką gazu i strasznie nim rzucało :-). Jeżdżąc z takim balastem nabrałem błędnego przekonania, że gladius to bardzo toporny motocykl i muszę znaleźć coś lżejszego. I tak skończyłem na YBR250, którą chciałem sprzedać po 2 tygodniach posiadania. Ale mało pali w mieście, więc na razie zostaje. Gdybym pojeździł gladiusem sam, to... ho ho, ale nie ma co gdybać. Doszkalałem się też raz na torze w Słomczynie (zakręty, nie wyścigi) i na crossie - oba oczywiście bez plecaka. Podsumował bym to tak: instruktora wolałbym mieć nie na plecach, ale w pobliżu głosowo (przez radio), aby na bieżąco być świadomym błędów i je poprawiać, a jazda z pasażerem uświadomiła mi, że lepiej żebym na razie żadnych nie zabierał P.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...