ja na simsonie robie to tak: stoje w miejscu, lekka przegazówka żeby potem nie zdławiło daje ok 1/4 gazu - nie więcej tylek w powietrzu, powolutku puszczam sprzęgło !!ŻADNEGO STRZAŁU! Kierownicy nie szarpe do gory tylko ją po prostu trzymam żeby motor nie odjechał jak misie kolo podniesie na pewną wysokość (wys. trzeba znaleś dośw.) to siadam na siedzeniu i jade trzymając ok.pół gazu. przestrzegam wszystkich przed błedem ktory ja też popełniałem, a mianowicie przed wciskaniem sprzegła i hamulca przedniego jak sie chce zatrzymać. jak sie chce zatrzymać to zakrecam troche gaz pochylam sie do przodu i jak mi zaczyna motort opadać to gaz do końca ale cały czas jestem pochylony do przodu więc nie polece na plery. wtedy uderzenie jest o wiele delikatniejsze i łożyska nie cierpią. Ja do tego doszłem(doszedłem) sam i nie jestem pewien czy to wszysko robie dobrze. Potrafie tak przejechać 100 m a nawet nieraz dalej. I jak sie uczyłem to zawsze ściągalem klosz od tylnej lampy i kierunków. ja tp robię tak (na simsonie) - cofam dupsko lekko do tyłu, zestawiam nogi z podnóżków na ziemię i strzelam se sprzęgła. Jak przód pójdzie go góry (bo sprzęt się łatwo podnosi, bo ja praktycznie stoję na ziemi) podnosisz nogi na podnóżki (najpierw się asekurowałem o podłoże) i jedziesz. Mi wychodziło około 3 metrów, ale kumpel, bardziej wprawiony dawał ponad 10 i to z kopytami na podnóżkach. Pozdrawiam, Paweł Prośba do Pawla: wytłumacz mi jak sie nauczyłeś trzymać nogi na podnużkach, bo ja probowałem wielokrotnie i nie moge. Nie cioram nogami o ziemie, ale jakoś tak odruchowo sie nauczyłem że trzymam je z tyłu