Skocz do zawartości

biblo

Forumowicze
  • Postów

    236
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez biblo

  1. Jeśli chodzi o Transfogarską, to proponuję nawet drugą połowę czerwca... bo jak będzie jeszcze leżał śnieg, to nawet nie zbliżycie się do tunelu... Poza tym, pamiętajcie, że będziecie w górach (ponad 2 tys. m npm) i jak będzie zimno i/lub deszczowo, to spanie pod namiotem jest kiepskim rozwiązaniem... W Rumunii z tanimi noclegami nie ma problemu (szczególnie przed sezonem), z jedzeniem również.
  2. Sprzedam nowe, oryginalne czujniki ciśnienia w oponach. Cały zestaw w oryginalnym opakowaniu. Sprzedaję, bo zamówiłem nie te, co potrzeba. Da się je założyć do kół odlewanych (nie szprychowych), a ja mam Tigera XC... >:( Cena w UK to £195, cena w ASO w Polsce - 1242 zł. TPMS KIT, ROW - numer katalogowy: A9640057 - cena z przesyłką 950 zł Dzięki tym czujnikom ciśnienie w oponach jest widoczne na wyświetlaczu "deski rozdzielczej". Pasują do motocykli: Triumph Daytona 675 (roczniki: 2006-2013) - od VIN 564948Triumph Daytona 675R (roczniki: 2011-2013) - od VIN 564948Triumph Speed Triple 1050 (roczniki: 1994-2013)Triumph Speed Triple R (roczniki: 2011-2013)Triumph Street Triple 675 (roczniki: 2007-2014) - od VIN 560477Triumph Street Triple R (roczniki: 2008-2014) - od VIN 560477Triumph Tiger 800 (roczniki: 2011-2013)Triumph Tiger Explorer (roczniki: 2012-2013)Triumph Tiger SPORT (roczniki: 2013-2014)Triumph Trophy 1215 (roczniki: 2012-2014)Triumph Trophy 1215 SE (roczniki: 2012-2014) Podobno pasują do wszystkich Tigerów 800 do nr VIN 674841. Kontakt przez PW lub e-mail: biblo(at)wp.pl
  3. biblo

    Czarnogóra Kotor 2016

    Ale w Kotorze, to trudno o plażing... :)
  4. Ja bym do tej listy dopisał "małego" DL-a, czyli Suzuki V-Strom DL-650 - zarówno obecny, jak i poprzedni model. Te maszyny pokonują ogromne dystanse, bardzo często uczestniczą w odległych wyprawach po kiepskich drogach i ... praktycznie nic się nie dzieje :cool:
  5. Bardzo wstępna trasa w tamtym kierunku to coś takiego: http://tnij.org/2ln9bjr A powrót zależy od czasu i preferencji towarzysza/towarzyszy podróży. Ja bym chętnie pojechał przez Moskwę (wcześniej Jekaterynburg i Kazań), bo jest tam kilka interesujących mnie muzeów - w samym mieście Wojny Ojczyźnianej i Armii, a pod Moskwą Monino (lotnictwa) i Kubinka (czołgów). Dalej prawdopodobnie przez Białoruś. Co do kosztów, to trzeba zapewne liczyć jakieś 10 kPLN... Nie przewiduję noclegów pod namiotem, bo już jestem na to za stary ;) a poza tym, dla mnie najważniejsze po całym dniu podróży na moto jest łóżko i jakaś normalna (w miarę) łazienka i prysznic, a nie krzaki i ewentualnie jakaś rzeka lub woda z butelki. W Rosji nie ma infrastruktury biwakowej. Za to można wyczaić niedrogie miejsca do spania, np. przez Booking lub pytając miejscowych. Czym dalej, tym taniej :cool: Dodatkowo, czas który zajmuje rozkładanie i składanie gratów wolę przeznaczyć na poszwędanie się po miejscu postoju, rozluźniające piwko lub wizytę w lokalnym barze. Jadąc do Gruzji targaliśmy namioty, śpiwory i wszystkie te graty biwakowe, a na miejscu okazało się, że ich nie użyliśmy ani razu. A zajmowały kupę miejsca i trzeba było je pilnować... P.S. Pół roku czekasz na części?!? A ten Twój Gutek, to jakiś "special edition"?!? :blink:
  6. Ja łosi na drodze nie spotkałem, ale za to renifery kilkukrotnie.... i białe i szare. A z ceną tego kubka, to chyba ich pos.rało! Nie dziwię się, że ludzi kupują go "na spółkę" - i wcale nie muszą to być nasi rodacy. Jak rozmawiałem po drodze z Lofotów z kolesiem z Holandii, to on również narzekał na wysokie norweskie ceny. A najbardziej rzucał karwami na policję, bo musiał zapłacić 500€ mandatu za 65 na 50-tce... Na krótkim odcinku było ograniczenie najpierw do 60 (za 80 km/h, które jest max. w Norwegii), a chwilę później do 50 - i właśnie tam go skur...ny namierzyli. Wg jego słów u siebie zapłaciłby 100, max. 120€...
  7. Już kolejny raz czytam relację z zeszłorocznej wyprawy http://noszczak.com/blog/?p=1057 i coraz intensywniej rozmyślam nad wyprawą częściowo tym śladem... Częściowo, bo myślę o podróży asfaltami Rosji, ewentualnie kawałkiem Mongolii (przynajmniej Ułan Bator). Wyjazd na lekko, bez biwakowego szpeju - noclegi pod dachem + lokalne jedzenie. Wychodzi mi jakieś 15-16 tysięcy kilometrów, czyli 4-6 tygodni (ze wskazaniem na 6) w okresie czerwiec-lipiec... Na tę chwilę jestem po pierwszej rozmowie z zainteresowanym kolesiem, on z kolei miał jakiś wcześniejszy kontakt ze strony jeszcze jednej osoby zainteresowanej, tak więc jakiś "zaczyn" już jest... :cool: A może na tym forum jest też ktoś chętny na taką wyprawę?
  8. Ale jak elektronika się sypnie, to na drodze jej nie naprawisz... i stoisz... Ja zatem wolałbym taki bez elektroniki, na którym z większym prawdopodobieństwem wrócę do domu... A że trochę wolniej... ale i tak pewnie szybciej :wink: P.S. To jest wątek na temat turystycznych enduro, czyli z założenia motocykli przeznaczonych do turystyki po gorszych drogach, czyli raczej również z dala od "cywilizacji". Tak więc w tym wypadku ważniejsza jest niezawodność, trwałość, łatwość w serwisie, itd. To raczej nie są moto do "zapierdzielania"... :cool: I chyba nikt o zdrowych zmysłach nie pojedzie na Multistradzie do Omalo :biggrin:
  9. A w drodze powrotnej zabierze jakąś bombkę, coby ją później zdetonować w jakiejś europejskiej stolicy... :rolleyes:
  10. Obecnie niewiele, ale "obok" jedzie całe mnóstwo tych "starych" i prymitywnych :) Ale jak te dzisiaj nowe staną się stare, to co wówczas? Pozostaną tylko wycieczki z Itaką? :cool: Pomijam kwestię, czy za kilka lat będziemy w stanie gdziekolwiek wyjechać... ze względów politycznych i braku bezpieczeństwa... Brrr... jak czytam Twoje prognozy, to aż mnie trzęsie... A potem motocykl bez kierowcy?!? Jeśli mówimy o naszej części świata (w sensie bogatszej, bardziej rozwiniętej, czyli Europa, Stany, Australia, część Azji), to dla ogromnej większości użytkowników samochód jest "rzeczą", która ma przewieźć doopę z punktu A do punktu B. I dla nich może ważne są te wodotryski - rozpoznawanie znaków, pasów ruchu, fotele z masażem i inne duperele. Natomiast motocykl jest dla nas zabawką dla przyjemności, hobby, itp. Czy w takim wypadku użytkownicy jednośladów marzą i z utęsknieniem czekają na te duperszwance??? Według mnie nie... Ale może niestety okazać się, że nie mamy nic do gadania, bo czarodzieje od marketingu znów odwalą swoją robotę i okaże się, że to czego nie chcemy (teraz) jest nam koniecznie potrzebne... Jak tu żyć??? ;)
  11. ?!?! A czego takiego "wartościowego" nie ma w motocyklach? Wycieraczek bezpiórowych, czy czujników parkowania? :biggrin:
  12. Kiedyś nie było takich problemów, bo nie było aż tyle nowinek i takiego tempa zmian. Tak mniej więcej do lat 80-tych rozwój technologii motoryzacyjnych był dosyć powolny i dopiero pod koniec ub. stulecia rozpoczęła się galopada i szaleńczy wyścig między producentami. Ten wyścig różnił się od tego co było wcześniej, bo spowodował, że to klienci stali się królikami doświadczalnymi - wg mnie zaczęło się to od rywalizacji między VW, a Oplem w momencie, gdy wchodziła na rynek pierwsza Astra. To wówczas obie te firmy tak się spieszyły, że ich auta (wspomniana Astra I i Golf któryś tam) miały mnóstwo baboli i przez pierwszy okres ciągle coś poprawiano i naprawiano. Wtedy się z tego jeszcze jakoś tłumaczyli, a teraz mają to w nosie... robią lifting i udają, że wszystko jest OK... Ostatnie lata to bardzo częste zmiany modeli, liftingi, itd. Do tego mnóstwo nowych opcji wyposażenia dodatkowego i coraz więcej elektroniki. To wszystko samo w sobie nie jest złe - pomijając to, że trwałość nowych produktów, w tym również samochodów, jest coraz mniejsza. Co będzie, jak zaczną się zużywać te ledowe lub laserowe lampy? Filtry DPF można wyciąć, ale do dziwacznej lampy nie da się wstawić żarówki H4 lub H7... Ale jest też inny aspekt tego problemu, szczególnie ważny w turystycznych motocyklach. Obsługa najnowszych pojazdów - i nie chodzi tylko o naprawy, ale również podstawowe czynności serwisowe - wymaga coraz bardziej skomplikowanych, zaawansowanych, a przez to drogich narzędzi. Nowej Beemki, Yamahy, czy Triumpha już raczej nie naprawi młotkiem, spawarką i drutem Wołodia w Rosji, Sergo w Gruzji, czy Imran w Maroku. To właśnie powoduje, że ryzykowne jest podróżowanie poza UE, bo tam nie tylko mogą być problemy z serwisem, ale również z assistance... P.S. Poza Europą cała reszta świata, włączając też USA, użytkuje ogromnie ilości prostych/prymitywnych samochodów i motocykli właśnie dlatego, że są one niezwykle trwałe i łatwe w serwisie, czyli po prostu tanie w utrzymaniu. W głębi Rosji jeździ mnóstwo 30-40 letnich Ład, Zaporożców i Moskiwczy, a w Maroku widziałem całe tabuny Peugeotów 504, czy Renaultów 12. Ciekawe, gdzie za 30 lat będą aktualne auta tych producentów...? Pewnie będą miały jużt rzecie życie w postaci tenisówek "made in China" :cool:
  13. Jak brałem do testów GS-y, to miałem okazję trochę rozmawiać ze sprzedawcami. Od nich dowiedziałem się, że te najnowsze wypasione motocykle idą głównie w leasing na firmy napaleńców lub kolesi przechodzących "moto pauzę" - czyli przechodzących drugą młodość :) I oni chcą mieć full wypas, bo na ratę leasingową wielkiego wpływu to nie ma, oni chcą mieć dudniące, akcesoryjne tłumiki, które są strasznie uciążliwe podczas dłuższej jazdy. Ale im to nie przeszkadza, bo i tak jeżdżą niewiele i głównie wokół komina... Również dlatego nie przejmują się awaryjnością nowych modeli, bo w razie problemów do domu ściągnie ich assistance :cool: Popatrzcie na ogłoszenia sprzedaży w miarę nowych maszyn - mają z reguły 2-3 lata, bardzo dobre wyposażenie i niewielki przebieg. Jak kończy się leasing, to młodzi 40-letni (lub 50-letni) szukają nowej zabawki :biggrin: P.S. Co do beemki jest jeszcze inna kwestia: oni stosują różne sztuczki sprzedażowe, które powodują, że realne ceny sprzedaży są niższe od cen katalogowych. Jedną z tych sztuczek jest chyba zawyżanie w cenniku cen opcji, żeby potem mieć argument do rozmów z klientem. Drugą sztuczką są maszyny niby demo - zamawiasz co chcesz, potem bierzesz na 2 tygodnie, potem wraca do salonu, potem znowu bierzesz na jakiś czas, a po 3 miesiącach kupujesz z rabatem 30%
  14. Polecam lekturę tej strony https://uokik.gov.pl/szukaj.php?szukaj=motocykle&x=42&y=4 Druga zakładka: Produkty / Informacje dla konsumentów / Powiadomienia przedsiębiorców o produktach niebezpiecznych No co Ty! A skąd "rynek" miałby wiedzieć, że w ogóle jest możliwe rozwiązanie X lub Y??? Popatrz nawet na siebie - ile dzisiaj masz wokół siebie urządzeń, sprzętów, technologii, które nigdy nie przyszłyby Ci do głowy! To pewna grupa dużych, kreatywnych producentów opracowuje pewne rozwiązania, wymyśla nowe technologie i następnie wprowadza do swojej oferty. A inni, mniej kreatywni, idą potem tym śladem, bo nie chcą być gorsi lub są zmuszani ssaniem ze strony potencjalnych nabywców... To zjawisko dotyczy nie tylko motocykli - vide Apple i iPhone :) Wspomniany Apple i iPhone, to nie tylko wymyślenie nowego produktu - to również, a może przede wszystkim - wykreowanie na niego popytu. Tak więc nie jest to tylko "wizjonerstwo", ale również - i znów może przede wszystkim - czary mary ze strony marketingowców. Beemeka działa podobnie - nowe pomysły + intensywny marketing...
  15. Elektronika wkrada się również w "obszary", w których nie jest wymagana przepisami - np. elektronicznie regulowane, aktywne zwieszenia, zmienne mapy silnika, elektroniczne manetki, rozbudowane ledowe światła. A czym więcej jej jest, tym większe ryzyko, że jakaś błaha z punktu widzenia użytkowego usterka uziemi moto daleko w trasie, bo nie będzie jak zresetować komputera... I wówczas zostaje tylko assistance, o ile jest... :huh: Uważam, że to nie użytkownicy "wymagają' elektroniki, lecz producenci stosują specyficzną "ucieczkę do przodu", żeby potem chwalić się, że jako jedyni oferują jakieś rozwiązanie - znam ludzi, którzy kupili najnowsze beemki "bo mają takie rewelacyjne ledowe światła" :blink: Tylko potem okazuje się, że są oni królikami doświadczalnymi, bo przez pierwszy rok-dwa wychodzą różne babole... Tak właśnie było z m.in. dużym GS-em "wodniakiem"... Na dalekie wyprawy najlepsze są jak najprostsze maszyny, i nie są to tylko wspomniane Enfieldy, czy Urale...
  16. biblo

    Hiszpania Portugalia

    Zazdroszczę :) pepe, ile czasu zajęła Ci ta wyprawa?
  17. W Norwegii warto też zakupić Statoilkoppen, czyli "kubek Statoil" - kupuje się go oczywiście na stacji Statoil ;) W 2014 roku kosztował 240 NOK (do 30 czerwca, bo od 1 lipca cena spada o 50%), ale za te pieniądze można na ich stacjach napełniać ten kubek do woli kawą, herbatą, czekoladą lub kakao. Te napoje kupowane w zwykły sposób kosztują od 20 do 30 NOK, tak więc po kilku razach kubek się zwraca. A swoją drogą jest on bardzo porządnie wykonany.
  18. Ooo... powiedz żonie, że robi wielki błąd! Gruzja bije na głowę nieprzytulną Skandynawię :) Lepszy klimat, ciekawsze miejsca, niesamowicie przyjaźni ludzie, niskie ceny. I co ważne, dużo mniejsza komercja i kraj, w którym Policja pomaga, a nie łupi horrendalnymi mandatami za byle co :mad:
  19. Moim zdaniem porównywanie GS-a z KTM-em to nieporozumienie. GS jest motocyklem do dalekiej (bardzo dalekiej turystyki) - jest bez porównania wygodniejszy, bardziej poręczny, dostępny jest ogromny wachlarz wyposażenia dodatkowego. Po prostu taki SUV ;) Do niego można porównywać dużego Tigera. KTM to bardziej taki buggy, narowisty motocykl, mniej wygodny, ale pozwalający na większe szaleństwo w terenie. A tak w ogóle, to zbytnie przekombinowanie i pchanie dużej ilości elektroniki do motocykli "wyprawowych" jest ogromnym błędem producentów. Jak sobie potem poradzić w przypadku awarii, tam gdzie nie ma autoryzowanego serwisu i assistance z lawetą? P.S. W tym wątku http://forum.motocyklistow.pl/index.php/topic/176253-moj-nowy-nabytek-his-majesty-tiger/ opisałem swoje wrażenia z jazd testowych GS-em, Tigerem, KTM-em i kilkoma innymi moto.
  20. Najprościej będzie mi odpowiedzieć wstawiając tutaj swój zeszłoroczny tekst, który w lipcu 2014 roku zamieściłem na innych forach. Powstawał on przez pewien czas, bo moje testy trochę trwały, wywoływały dyskusję i dlatego jest taki długi i „odcinkowy”. Mam nadzieję, że się nie zanudzicie ;) ================================================================================ Jako że wróciłem niedawno z dłuższej wyprawy i jestem troszkę „rozjeżdżony”, to postanowiłem pojeździć na demonstracyjnych motocyklach, aby wybrać potencjalnego następcę swojego DL-a. Moje założenie jest następujące: szukam motocykla do dalekiej turystyki (bez pasażera), głównie po drogach asfaltowych – tych normalnych oraz tych dużo gorszych i dziurawych – ale również na dojazdówki po szutrach, czasem kamieniach, piachu, itd., czyli drogach, jakie można spotkać w naszej części Europy oraz bardziej na wschodzie. Jako, że czasem zdarzają mi się długie przeloty po ekspresówkach lub autostradach, to i na takich drogach moto musi się w miarę dobrze spisywać – prędkość max. na poziomie 150-160 km/h mi wystarczy, ale ważna jest dobra ochrona przed wiatrem. Do testów wybrałem tegoroczne modele: Suzuki V-Strom 1000 – jako, że mam małego V-Stroma i jestem z niego zadowolony, to zacząłem od tej marki BMW R1200GS Adventure – no bo jest podobno „wzorzec” enduro-turystyka Yamaha Super Tenere 1200 – spełnia moje założenia i trochę słychać o tym modelu Na tym miałem w zasadzie zakończyć testy, ale rzutem na taśmę, a w zasadzie przypadkiem rozszerzyłem paletę motocykli o Triumph Tiger Explorer 1200 XC i KTM 1190 Adventure. Poniżej zebrałem swoje wnioski, ale od razu zaznaczę, że nie ma tu szczegółowego porównania parametrów technicznych, wyposażenia, cen – są to subiektywne spostrzeżenia i uwagi, czasem przypadkowe, jakie mi się nasunęły po krótkich jazdach poszczególnymi modelami. Wiem za to, które modele wypadły z dalszych testów, a które będę chciał lepiej przetestować i dopiero wówczas zestawić ich ceny, ceny wyposażenia dodatkowego (oryginalnego i firm trzecich), częstotliwość i koszty przeglądów, warunki gwarancji standardowej i rozszerzonej, assistance, koszty ubezpieczenia, itd. Suzuki V-Strom 1000 + dynamiczny silnik + rewelacyjne hamulce! Dopiero teraz się dowiedziałem, że mój DL nie ma hamulców… + miękko i precyzyjnie pracująca skrzynia biegów + czytelny wyświetlacz – w końcu coś widzę bez okularów + lekko działająca dźwignia sprzęgła + dobrze zestrojone zawieszenie, ale - przód bardzo nurkuje, szczególnie przy tak dobrych hamulcach - fatalna ochrona przed wiatrem. Standardowa szyba oraz wąski bak powodują, że przy większej prędkości strasznie wieje. Nie umywa się do mojego DL-a 650 AK7. - oryginalne kufry to nieporozumienie… Ich rozmiar jest mikroskopijny… A cena maxi! - nieosłonięte elementy (zbiorniczek płynu tylnego hamulca, jakieś cięgna przy wydechu) - łańcuch – nie jestem wrogiem tego rozwiązania, ale pozostałe testowane motocykle (poza KTM) mają wał napędowy - niby najtańszy wśród testowanych, ale też najbardziej prymitywny i najsłabiej wyposażony BMW R1200GS Adventure + najlepiej wykonany i najbardziej przemyślany motocykl wśród testowanych. Widać, że wszystko jest dokładnie zaprojektowane i precyzyjnie zmontowane. Po prostu spójna konstrukcja. Na jego tle wszystkie pozostałe moto wyglądają jak garażowe „zrób to sam”. + ładnie się składa i dobrze prowadzi + bogate wyposażenie, w tym bak 30-litrowy. To jedyny motocykl z tak dużym zbiornikiem paliwa. [potem okazało się, że jest jeszcze MG Stelvio] + opcjonalna nawigacja (Garmin) obsługiwana również przyciskami na kierownicy, z dożywotnią aktualizacją map. + oryginalne kufry alu (centralny + boczne) otwierane i blokowane kluczykiem od stacyjki w akceptowalnej cenie - cena trzech kufrów w okolicy 5 kPLN, czyli podobnie jak te plasticzki do nowego V-Stroma + mięciutko pracująca dźwignia sprzęgła + dobra osłona przed wiatrem, ale przy większej prędkości (tak od 150 km/h) zaczyna wiać, a oryginalna szyba zaczyna się telepać. No ale do tego modelu jest cała masa akcesoryjnych szyb i deflektorów. + przy hamowaniu przód nie nurkuje, ale przy okazji nie ma możliwości „bujnięcia się” do tyłu przy manewrach na parkingu, w terenie (za to minus) + prosta zmiana ustawień włącznikami przy kierownicy + bajeranckie światła ledowe + bajerancki wygląd i dostępny ładny niebieski matowy kolorek - klekoczący i głośny układ napędowy (silnik + skrzynia biegów + wydech). W czasie szybszej jazdy jest OK, ale przy małej prędkości (miasto, manewry, teren) strasznie mnie umęczył ten motocykl. Miałem wrażenie, że siedzę na jakiejś młockarni, której ktoś założył zbyt głośny i basowy wydech… - twarde zawieszenie – mimo ustawienia zawieszenia na najbardziej miękkie miałem wrażenie, że na muldach lub łatach na asfalcie motocykl podskakuje (jakby miał za dużo powietrza w kołach) - trochę za niska kierownica, no ale i tak musiałbym pomyśleć o obniżonym siedzeniu, tak więc jest szansa, że dałaby radę - cienkie manetki – chyba cieńsze niż u innych producentów - utrudniona obsługa włącznika kierunków ze względu na obrotowy pierścień przy lewej manetce - najwyższa cena, ale biorąc pod uwagę wyposażenie wersji Adventure, w tym 30-litrowy bak, to przy dokładniejsze analizie może okazać się, że różnica nie będzie aż tak dramatyczna - niepokojąca ilość elektroniki - ostatnie wieści na temat problemów technicznych i akcji serwisowych Yamaha Super Tenere 1200 + praca silnika na tle boxera BMW to poezja + świetna osłona przed wiatrem – najlepsza wśród testowanych motocykli. Bez większych problemów rozpędziłem się do prawie 200 km/h i aż byłem zdziwiony spokojem „w kabinie” + przy hamowaniu przód nie nurkuje, ale przy manewrach na parkingu można się „bujnąć” do tyłu + można obniżyć zawieszenie - twarde zawieszenie, podobnie jak w BMW - bardzo ciężko działająca dźwignia sprzęgła - sprzęgło zaczyna bardzo szybko łapać – wystarczy minimalnie zwolnić dźwignię - dziwnie ukształtowana i ustawiona dźwignia hamulca tylnego – stopę musiałem ustawiać trochę bokiem. Przy dłuższej jeździe po mieście może to być męczące - wskaźnik biegów, który pokazuje zapięty bieg dopiero po puszczeniu sprzęgła. Bardzo to niepraktyczne przy redukowaniu przed np. zatrzymywaniem się na światłach - bardzo pokręcone, nieintuicyjne i trudne w obsłudze menu. Bez instrukcji na początku się nie obejdzie… - plastiki motocykla (przedni błotnik, osłonki, itd.) trochę za … plastikowe, a (również) plastikowe „crash-pady” zamiast gmoli to drobne nieporozumienie… testowy egzemplarz jednego już nie miał :rolleyes: Triumph Tiger Explorer 1200 XC + silnik REWELACYJNY!!! Kapitalny moment obrotowy, dzięki czemu elastyczność jest fantastyczna. Na 6. biegu można jechać 70 km/h i bez redukcji szybko przyspieszyć! + cicha praca silnika + świetnie się składa i prowadzi + bojowy wygląd i bogate wyposażenie wersji XC + bardzo dobra osłona przed wiatrem. Nie taka jak w Super Tenerze, ale lepsza niż w GS-ie + duży wybór fabrycznych akcesoriów, w tym 3 rodzaje siedzeń i siedzenie podgrzewane - mało „kulturalne” odgłosy skrzyni biegów – po prostu trochę kłapie, ale działa bardzo dobrze. - niezbyt lekko chodzi dźwignia sprzęgła, ale dzięki genialnej elastyczności silnika szybko się o tym zapomina - podobnie jak w BMW - trochę za niska kierownica, no ale i tak musiałbym pomyśleć o obniżonym siedzeniu, tak więc jest szansa, że dałaby radę - trochę nurkuje przy hamowaniu, ale nie aż tak, jak nowy V-Strom - pogmatwane menu komputera i przycisk awaryjnych w dziwnym miejscu - słaba sieć serwisowa w PL KTM 1190 Adventure + dla mnie brak Miałem wrażenie, że jadę na dużej pile łańcuchowej – zarówno ze względu na wrażenia dźwiękowe, jak i gęsią skórkę na plecach :ohmy: Tak mocnym motocyklem jeszcze nie jeździłem - to narowisty zapierdalacz ;) Stosunkowo lekka konstrukcja + silnik o mocy 150 KM to mieszanka piorunująca. Dopiero jak przełączyłem tryb jazdy na deszcz, to zrobiło się spokojniej. - mimo swojej mocy mało elastyczny silnik (a może jego brzmienie zmieniające się w zależności od obrotów wprowadzało mnie w błąd…?) - „stukający” odgłos V-ki na niższych obrotach - kiepska ochrona przed wiatrem - kiepska stabilność podczas jazdy z większą prędkością – już od 140 trochę bujało - silnik bardzo grzeje w dolne, wewnętrzne części ud - trudny do wyłapania luz i głupiejący wskaźnik zapiętego biegu. Czasem po zatrzymaniu nie mogłem wrzucić na luz, a wskaźnik nic nie pokazywał (nie było ani 1 lub dwa, jak też N - po prostu puste pole wyświetlacza). A po puszczeniu sprzęgła okazywało się, że jest włączony jakiś bieg... - łańcuch Podsumowując: największe rozczarowanie: na razie BMW R1200GS największe pozytywne zaskoczenie: Triumph Tiger Explorer 1200 XC W przypadku tych motocykli będę chciał potestować je trochę dłużej – demo BMW biorę wkrótce na weekend, aby upewnić się w swoich spostrzeżeniach, a Triumpha dlatego, że jest w tej chwili dla mnie numerem 1, no ale w ciągu godzinnej jazdy testowej może coś przegapiłem. Tylko za wypożyczenie go na dłużej diler chce zapłaty… (!) KTM na pewno odpada, Yamaha chyba też… Co do nowego V-Stroma to sam nie wiem… Na razie nie znalazłem jakiejś szczególnej cechy, która by za nim przemawiała… Przynajmniej na tle Triumpha ================================================================================ Moto Guzzi Stelvio NTX Byłem, oglądałem i muszę stwierdzić, że wygląda całkiem bojowo :-) Zastanawiam się tylko, czy te sterczące na boki cylindry poprzecznie ustawionej V-ki nie opalają włosów na łydkach :) Dziwi mnie też to, iż bogata wersja NTX nie posiada w standardzie podgrzewanych manetek... Może wynika to ze specyfiki rynku docelowego, czyli słonecznej Italii...? A poza tym, faktycznie w tej rozbudowanej wersji bak ma 32 litry, ale Stelvio jest jednocześnie najcięższym motocyklem spośród dotychczas wymienionych - wg kolesia z "salonu" waga moto gotowego do jazdy to prawie 300 kg! Cena katalogowa, to nie 61, lecz trochę ponad 66 kPLN (w tej cenie są jednak boczne kufry alu). Natomiast faktycznie nie ma wersji demo, a nawet gdyby była, to nie udostępniają motocykla do samodzielnej jazdy (nie mówiąc już o wzięciu go na np. 1-2 dni), lecz jazda odbywa się w towarzystwie kogoś z salonu. W chwili obecnej możliwa jest tylko jazda po placu manewrowym na niezarejestrowanym egzemplarzu... Czyli kicha, bo bez możliwości wykonania kilkugodzinnej jazdy i przejechania 100-200 km w różnych warunkach nie podejmę decyzji... Dlaczego szukam nowego motocykla? Trochę jest to chęć zmiany dotychczasowej zabawki, trochę chęć zmiany na coś mocniejszego, lepiej wyposażonego, o dłuższych przebiegach między przeglądami, bez łańcucha o którym trzeba pamiętać. Teraz mam dobrze wyposażonego małego DL-a z 2007 roku (z ABS), który pod koniec sezonu będzie miał około 50 tys. km na liczniku. Czyli chyba pora na zmianę zanim zacznie się większy zjazd utraty wartości i kiedy mogą pojawić się jakieś drobne "potrzeby" dłubania przy nim - a że sam tego nie robię, to byłbym skazany na serwis. V-Strom jest generalnie bezawaryjny, ale przebieg lub w moim wypadku głównie jego wiek robi swoje... Nowy mały DL mi się nie podoba, a nowy tysiączek jakoś nie zachwycił, aż tak bardzo. Dodatkowo, jak napisałem wcześniej, jak porówna się jego cechy, wyposażenie i cenę do Tigera lub Super Tenery, to nie jest to jakaś okazja... Jak jego cena spadnie o min. 5-7 tysięcy, to zrobi się ciekawiej, ale i tak nie poprawi to jego słabszej ochrony przed wiatrem i braku ciekawszych opcji dodatkowych (np. szprychowe koła, tempomat, fabryczna nawigacja). W moim wypadku priorytetem jest jazda turystyczna (90%), a nie miasto (10%). Jeszcze nie wiem, czy zakupu dokonam jesienią/zimą tego, czy też kolejnego roku, ale byłby to motocykl na dłuższy czas, szczególnie że chciałbym go doposażyć w przyzwoite kufry, nawigację, itp. akcesoria. P.S. Versysa oglądałem już wcześniej i mnie nie zachwycił, tak więc teraz nie biorę go pod uwagę. ================================================================================ Z kolejnym wpisem miałem poczekać do momentu dłuższego testu nowego GS-a Adventure, ale ponieważ się on opóźnia, to na razie dodam parę słów na temat Triumpha Tigera Explorera XC. Przejechałem na nim kolejne 250 km, z czego 200 km na trasie W-wa - Różan - W-wa, a 50 km na bocznych drogach, zarówno asfaltowych, jak też leśnych, szutrach i odrobinę po piachu. Średnie spalanie wg komputera wyszło na poziomie 6,2 l, ale jest to chyba wynikiem dwukrotnej jazdy przez całą Warszawę oraz jazd "terenowych" i sprintu na dwupasmówce od Wyszkowa (cały czas jechałem w okolicy 170 km/h). Przy spokojnej jeździe (90-130 km/h, ale z wyprzedzaniem) komputer pokazywał spalanie 4,9 l/100 km. Po raz kolejny muszę stwierdzić, że silnik tego motocykla jest naprawdę genialny! Jego elastyczność jest niesamowita - na dość ruchliwej drodze 61, za obwodnicą Serocka wyprzedzałem samochody jadąc na 6-tym biegu. Jeśli prędkość wynosiła 90 km/h, to nie musiałem redukować biegów, wystarczyło tylko dodać gazu i motocykl rozpędzał się bez zająknięcia. A przy ostrej jeździe jego odgłosy to bajka! Na mniejszych obrotach najpierw słychać gwizd, który w miarę wzrostu obrotów przeradza się w warkot niczym w silnikach BMW M5 :) Składanie się motocykla też jest świetne - na krętych asfaltowych drogach wokół Różana miałem ogromną frajdę, po szutrach szedł dosyć stabilnie, a na płytkim piachu też sobie poradził. Dzisiaj jechałem po tym samym piachu swoim DL-em i zaczęło mnie rzucać, w Tigerze tego nie było... Powodem mogą być jednak opony - w DL-u mam dość "gładkie" Pilot Road 4, a Triumph miał jakieś Metzelery z bardziej agresywnym bieżnikiem. Inne plusy, to bardzo przyzwoita i łatwa do otwarcia boczna nóżka oraz migacze z funkcją automatycznego wyłączania się. Nowo dostrzeżone wady, to: - niewygodna obsługa tempomatu - mimo, iż jest przy prawej manetce, to lepiej się go włącza lewą ręką - koszty przeglądów - wykonuje się je co 16 tys. km i ten "mały" kosztuje w warszawskim serwisie 1200 zł, a "duży" z regulacją zaworów aż 2800 zł! [po weryfikacji jesienią 2015, okazało się, że to była jakaś pomyłka] - nie można wykupić przedłużonej gwarancji... Te dwa ostatnie punkty, to efekt małej sieci dilerów i serwisów tej marki oraz tego, że Trimph nie jest sprzedawany przez polski oddział producenta, lecz przez jednego dystrybutora. P.S. A co do GS-a, to miałem go mieć na ten weekend, ale w testowym egzemplarzu skończyły się tylne klocki i trzeba na nie poczekać nawet do 2 tygodni! Przy okazji dowiedziałem się, że ulegają on zużyciu już po 6-7 tys. km, bo układ hamulcowy (pompa ABS?) jakoś tak dziwnie pracuje... :huh: Czyżby szykowała się kolejna akcja serwisowa??? :cool: ================================================================================ Generalnie masz rację, ale ja nie za bardzo mam czas na takie szukanie, bo lada chwila pojawi mi się piątka z przodu :-) Poza tym, weź pod uwagę, że po zakupie motocykla zabawa dopiero się zaczyna! Te wszystkie "konieczne" akcesoria, kufry, nawigacje, itd. kosztują niemało i jak się je już kupi, to szkoda zmieniać moto na kolejne... Do tego dochodzi też zaufanie oraz przyzwyczajenie do sprzętu, żeby nie było niespodzianek w jakiejś Gruzji lub innej Norwegii ;) Dlatego staram się "spróbować" kilku motocykli, pojeździć w różnych warunkach - nawet płacąc za wypożyczenie (w przypadku Triumpha). Ale też czytam testy i oglądam różne filmy w internecie. Znalazłem m.in. fajną "kronikę" kolesia z UK, który przesiadł się z GS-a na Tigera zachwycony jego cechami i parametrami. Ja oczywiście najchętniej bym kupił za 65% ceny roczny/dwuletni egzemplarz z dodatkowym wyposażeniem, małym przebiegiem i serwisowany w ASO - zresztą w podobny sposób kupiłem swojego Sporciaka i DL-a - ale w przypadku testowanych motocykli, które mnie interesują nie będzie to chyba takie proste... okazało się jednak, że trafiłem na taką okazję! :biggrin: Masz rację - wcześniejsze wpisy, to moje subiektywne wrażenia, niektóre mierzalne, inne nie. Niektóre z nich wynikają z mojego wzrostu, ulubionej pozycji za kierownicą, minionych doświadczeń , itd. Co do ochrony przed wiatrem, to Super Tenera mnie przypadła najbardziej do gustu - większe zawirowania powietrza odczułem dopiero przy 180-190 km/h. W Tigerze jechało mi się najlepiej do 170 km/h, a w GS-ie do ~150 km/h (wersja Adventure) - mam około 172 cm wzrostu. Kultura pracy silnika Yamahy dużo bardziej podobała mi się od klekotu boksera BMW, tym bardziej, że tłumik w GS-ie jest dla mnie ciut głośny i basowy. Oczywiście w pierwszej chwili jest to nawet fajne, ale po kilkugodzinnej jeździe głównie po mieście, z otwartym kaskiem bo był upał, byłem trochę umęczony tym motocyklem. Zobaczę jak będzie przy dłuższym teście, jak w końcu dostanę ten motocykl na dłużej. Co do różnic między starym, a nowym silnikiem BMW, to nie zauważyłem żadnego szarpania/drgania w bok przy dodawaniu gazu, który występował we wcześniejszej wersji. Co masz na myśli pisząc o "rozkręceniu" zawieszenia Yamahy? Ja jeździłem na wersji tegorocznej, tylko z elektroniczną regulacją zawieszenia i ustawiłem w końcu wszystko "na miękko" - no chyba, że nie znalazłem jakiejś opcji w menu... Obsługi menu Yamahy i Triumpha można się oczywiście z czasem nauczyć, ale w tej kwestii wzorem może być GS. Główne funkcje (wyłącznik ABS, kontroli trakcji, regulacja zawieszenia) obsługuje się przyciskami przy manetkach i nie trzeba wchodzić w piąte podmenu komputera. Zanim wziąłem Tigera do testów, to znajomy uprzedził mnie o kłopotliwej obsłudze wyłączania ABS-u i kontroli trakcji i przy każdym zjechaniu z asfaltu zatrzymywałem się, żeby wejść w menu, znaleźć odpowiednią funkcję i ją zmienić. A po każdym uruchomieniu motocykla ponownie to zrobić, bo nie jest zapamiętywane. Przymierzałem się do Hondy Crosstourer, ale jest jakaś taka jak dla mnie za duża, a i również dość ciężka... ================================================================================ Wg wczorajszych informacji od dilera BMW tylne klocki do GS-a mają do nich dotrzeć ... UWAGA!!! ... 18 SIERPNIA !!! A przypomnę, że konieczność wymiany klocków została zdiagnozowana 15 lipca! [ten akapit pisany był 24 lipca] To jest jakaś ŻENADA - przecież one nie muszą być sprowadzone z Japonii lub księżyca, lecz z Niemiec, które o ile dobrze pamiętam, sąsiadują z naszym krajem. Może lepiej kupić je na Allegro u jakiegoś sprzedawcy z zachodniej Polski - skoczy przez granicę do sklepu i łatwo zarobi parę ojro :biggrin: P.S. A testowy motocykl, w którym zużyły się klocki ma podobno około 9 tys. km przebiegu. P.S.2. Już u trzech warszawskich dilerów BMW zajmujących się sprzedażą motocykli i w jednym ASO zauważyłem sporą frustrację i rozgoryczenie. Ci ludzie chyba mają już dosyć tłumaczenia się z wpadek producenta, problemów technicznych, długich terminów realizacji zamówień, itd. ================================================================================ No i w końcu miałem okazję dłużej pojeździć nowym GS-em - przejechałem prawie 200 km, w zasadzie głównie po asfalcie, a dlaczego wyjaśnię na końcu. Komputer pokazał średnie spalanie na poziomie 6,2 l/100 km. A wczoraj dodatkowo zrobiłem 50 km wersją standardową. W zasadzie potwierdziły się moje wcześniejsze spostrzeżenia, czyli: + super jakość wykonania (ale z drugiej strony problemy techniczne i akcje serwisowe podważają zaufanie do motocykla...) + skrzynia biegów pracuje bardzo precyzyjnie, biegi wchodzą wzorcowo + ergonomia i doskonale przemyślana "guzikologia" + bardzo dobrze się prowadzi i składa w zakrętach + nowy plus za świetne podwozie - przy jeździe po starej trelince nic nie stukało, pukało - po prostu cisza! Mój V-Strom nie dorasta do pięt BMW :-) + kufry Vario dostępne w wersji standardowej, to fajny patent. Jak są zsunięte, to można z nimi jeździć cały czas, bo nie wystają poza obrys cylindrów. A jak potrzeba więcej miejsca, to łatwo się je poszerza. - największy minus, to dla mnie bardzo nieprzyjemna praca silnika i skrzyni biegów - ten motocykl jest po prostu bardzo głośny i klekoczący, a skrzynia ma również, moim zdaniem, zbyt krótkie biegi. W Tigerze jest odwrotnie, skrzynia "klapie" przy zmianie biegów, ale w czasie jazdy cały zespół napędowy jest bardzo cichy. Wersja standardowa GS-a, którą wczoraj krótko pojeździłem miała jeszcze akcesoryjny tłumik Akrapovica i dla mnie była to udręka. Na dłuższe trasy on się nie nadaje. - krótkie biegi, które dodatkowo potęgują hałas zespołu napędowego i bardzo utrudniają jazdę w korku - na jedynce obroty i hałas są duże, a na dwójce obroty za małe i szarpie skrzynią biegów - kiepska osłona przed wiatrem przy szybkiej jeździe. Od ok. 150 km/h pęd powietrza wali po obojczykach jak woda pod dużym ciśnieniem z węża strażackiego. Jest to "zasługa" podciętej po bokach szyby. - małe literki/cyferki wskaźników i wyświetlacza, tak więc osoby używające okularów do czytania niewiele zobaczą podczas jazdy - przy zmianie biegów podczas dynamicznego przyspieszania wyczuwa się jednak szarpnięcie zespołu napędowego (zgodnie z obrotem wskazówek zegara) - fabryczne opony (Metzeler Tourance Next) do tego motocykla to chyba nieporozumienie! Odrobina głębszego, luźnego piachu powoduje, że przestaje on jechać... Kierownica wpada w drgawki, tył chodzi prawo-lewo i ... po 10 metrach gleba :ohmy: Jak chciałem zawrócić, to się zakopałem po tylną oś i musiałem prosić o pomoc sąsiadów. Z tego powodu odpuściłem jazdy poza asfaltem, bo w mojej okolicy szutry przeplatają się z piaszczystymi odcinkami i bałem się, że utknę w czarnej doopie. W tych samych miejscach Tiger na wcześniejszych Metzeler Tourance Exp poradził sobie o niebo lepiej... Widzę jednak, że te motocykle (zarówno GS, jak i Tiger, czy Super Tenere) z racji swojej wagi, geometrii ramy, a nawet wspomnianych opon, stają się powoli motocyklami szosowymi, ewentualnie do jazdy po twardych szutrach. Miękkie podłoże (piach, błoto, gruba warstwa drobnych kamyków) nie jest już dla nich. - wersja ADV jest dla mnie za wysoka, standardowa jest już OK. Ale dowiedziałem się wczoraj, że od jesieni będzie można zamówić obniżonego ADV - o ile centymetrów jeszcze nie podali. ================================================================================ Interesowałem się też Crosstourerem, ale okazał się dla mnie za duży, no i jest też dość ciężki... Podsumowując, najbardziej przypadł mi do gustu Tiger i tak sobie obserwuję Allegro i oferty dilerów… ================================================================================ No i w końcu we wrześniu 2015 r. nastąpił ten dzień, w którym stałem się posiadaczem Triumpha Tigera Explorera XC! :biggrin:
  21. Zależy jak trafisz :rolleyes: Może być ciepło, a czasem nawet upalnie, a może być 3-5 stopni, max. 12 na południu Norwegii i ciągłe opady deszczu... Ja tak trafiłem w drugiej połowie czerwca ubiegłego roku. A widoczność na Nordkapp tak ze 30-50 metrów... :banghead: A jak koło Rovaniemi zaczął prószyć śnieg i zobaczyłem renifery, to zacząłem rozglądać się za Św. Mikołajem :cool:
  22. Dzięki Panowie! :) Faktycznie w teren za ciężki, a i szkoda go ;) Ale ja z terenu, to tylko ewentualnie twarde szutry... i kiepski asfalt, który można spotkać na południe i wschód od Polski lub np. w Maroku. Major87:: masz rację, ale jedno i drugie na "H" ;)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...