Moim zdaniem nie ma sensu ta sprzeczka... trafi się chińczyk, który będzie jeździł i jeździł, a inny będzie miał ciągle jakieś usterki. To samo dotyczy japończyków. Diabliczka, Jeep Grand Cheerokie kilkunastoletni to skarbonka lub gwóźdź do trumny- padające raduktory, mosty, skrzynie i wiele innych dupereli... sam kiedyś się napaliłem na takie auto... kuźwa...jednak nadal chciałbym mieć Granda. A co do nowych i markowych...? Nieprawda, że się nie psują. Teraz firmy nie idą na jakość, tną koszty... żadna firma nie zrobi już np. takich aut jak przed 2000 rokiem, bo im się nie opłaca.