Skocz do zawartości

Judas

Forumowicze
  • Postów

    515
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    9

Odpowiedzi opublikowane przez Judas

  1. 20 godzin temu, Gruuuudniak napisał:

     jeżdżę naprawde ostrożnie

    Skoro tak, to moc rzędu 50KM w zupełności starczy, a jak się martwisz o znudzenie to 80. Jeśli zostaniesz mistrzem prostej to i Hayka szybko spowszednieje. Motocykli są dziesiątki modeli, bierz co w oko wpadnie, jest w budżecie i nadające się do jazdy. Nie ma złych motocykli, są tylko zajeżdżone padaki. Oczywiście nie ma też idealnych. Tak, Honda też ideałem nie jest. 🙂

     

  2. 16 godzin temu, Dandan napisał:

     ktoś cos miał podobnego ?? Moto na wtrysku itp..

     

    Podobnie miałem jak silnik krokowy się zmęczył życiem. W czasie jazdy silnik dostawał padaczki. Różnica tylko, że u mnie nie miało to znaczenia kiedy i po ilu km. Czasem pół dnia było super a czasem zaraz, jeszcze na zimnym, dostawał fixa. Ale szło go wyłapać nawet jak było niby dobrze. Zwiększałem mu, na luzie, powolutku obroty, i w pewnym momencie się gubił a wtedy o jakieś 500 obrotów góra-dół. Zwykłe przegazówki robił normalnie.

  3. W dniu 16.11.2019 o 14:39, Damian85 napisał:

    WNIOSEK: Na drodze jedź na 75% możliwości. Nie świruj na słabo znanych drogach.

    Jest rozwiązanie.🙂 Navi lub inny Yanosik. Jak zjeżdżałem z Grossglocknera to władowałem się w taką mgłę, że na 4m ledwo było widać. Jechałem za Niemcem na GSie i porównywałem Jego pozycję z tym co na navi. Gdyby skręcił w przepaść to raczej bym za nim nie pojechał.😜 

    A z przygód drogowych to dwa razy spierniczałem na przejściu dla pieszych, bo za mną był problem z wyhamowaniem. Raz w deszczu małolat w Audi i raz koło szkoły TIR.  W obu przypadkach pierwszym zwiastunem był dźwięk i już nie sprawdzałem w lusterkach, tylko dzida do przodu. Audi  zatrzymało się wtedy na pasach a ciężarówka tam, gdzie stałem przed chwilą. Chyba właśnie dlatego nie jestem zwolennikiem słuchania muzyki na moto.😉

  4. 13 godzin temu, ks-rider napisał:

    Tak jak juz zostalo powiedziane, czlowiek jest najslabszym ogniwem w tym calym lancuchu. Jako moturzysta nalezy inwestowac w siebie ! I nawet nie koniecznie szkolenia ale wlasnie jazda w gorach. Ten kto byl w Alpach wie o czym mowie. Tydzien w Alpach uczy wiecej niz rok jazdy w PL !

    Tydzień w Alpach powiadasz... 🙂 Jedno popołudnie na torze motocrossowym nauczyło mnie więcej, i ludzie którzy tam ogarniali, niż trzy lata dzikowania po lasach. 🤣

    Odnoszę wrażenie, niestety coraz częściej, że niektórzy ludzie nie dość, że nie akceptują rzeczywistości, to jeszcze oczekują, że ta dostosuje się do nich.

    Jeśli pierdolną się młotkiem w palec to wina tego @#*$#@!!! młotka. Jak dziecko zwali na siebie gar z gorącą zupą to winni są wszyscy, producent garnka i kuchenki, ten ch*j co przepis podał i na końcu samo dziecko. No bo przecież nie ten co zupę gotował i zajmował się malcem. Przerażające trochę... 🤔

  5. Szczerze? Żadnego. Z tych dwóch. 😜

    Tommo, powiem Tobie tak...

    -Jak wchodziły 125 na kat B, na forach motocyklowych podniósł się wrzask. "Pokupojo se te motóry i sie pozabijajo." "Trza im szkolenia porobić..."

    -W połowie lat '90 był taki motocyklowy celebryta w Bydgoszczy, CBR 1000F, profi jednoczęściowy kombiak i kask SHOEI. Wtedy taki kask to był takim marzeniem, że nie wiem do czego miałbym to dzisiaj porównać. Celebryta: Musisz mieć taki kask ile warta jest Twoja głowa. Ale też były takie: Ja do Poznania w tą i z powrotem w 2,5 godziny, z załatwieniem sprawy.

    Celebryta wypierdzielił taksówkę w centrum miasta na dach mając 160 na budziku. Że dokonał żywota w tej taksie mówić chyba nie trzeba.

    -Jako początkujący, rok '93, młody, gniewny, przepełniony zajebistością motocyklista, byłem panem drogi, życia i śmierci. Jeździłem szybko i bezpiecznie. I statystycznie co dwa lata odbijałem się od jakiegoś auta. I w końcu nadszedł ten dzień, kiedy przestałem być zajebisty i zastanowiłem się nad samym sobą.

    Dzisiaj wiem, że do prowadzenia motocykla nie potrzeba super mocy Batmana, nieprzeciętnych umiejętności*, potrzeba rozumu. Rozumienia zagrożeń i wyobraźni. Tylko tyle i aż tyle. Wiem, że raczej mało kto w to uwierzy, ale dzisiaj jeżdżę niemal wzorowo. Nie miewam strasznych historii, awaryjnych hamowań i tym podobnych cudów. Na zwykłe wymuszenie, kiedy w młodości bywało o włos od katastrofy, dzisiaj przymykam gaz i jest po sprawie, przy przepisowych prędkościach zazwyczaj to wystarcza. Nauczyłem się być przewidywalnym dla innych i staram się przewidywać. I jest to dla mnie bez znaczenia czy pojadę R1 czy WSKą. Naprawdę. 🙂

    * Ludzie pokroju Błażusiaka, Rossiego czy Pastrany potrzebują.

  6. Tak sobie czytam ta duskusję i zastanawiam się o czym jest właściwie mowa?

    Tak się zabawnie składa, że jeżdżę na 25 konnej 250 i 90 konnej CeBRze. Roczne przebiegi to ok 15k km w warunkach "od kiedy się da" do "ile się da".

    Dla mnie sprawa jest prosta, jedynym istotnym czynnikiem jest kierownik. Kierownik decyduje o wszystkim i to kierownik musi ogarniać wszelkiej maści zagrożenia. Bo tak się zabawnie składa, że schodząc z przysłowiowej tu 600ki na 250kę, pojawiają się inne niebezpieczeństwa.

    600ka przyspiesza, hamuje, zachęca do utraty prawa jazdy... I jak ktoś jest prowadzony przez motocykl a nie odwrotnie, ładuje się w bagno.

    250ka nie przyspiesza, hamuje, zachęca do zabicia kierownika przez innych, krewkich, użytkowników drogi. Bo to Polska- kto jedzie szybciej ten debil, kto wolniej ten pixzda. I chociaż na piździku unikam głównych dróg to i tak niemal codziennie mam glonojada na kole, który jak już zdecyduje się wyprzedzić, to musi pokazać mi swoją pogardę, niemal ocierając się podczas manewru.

    Małe pojemności generują kolejne "problemy", czyli coś, co nazywam "kaskiem na 125kę". Bo jak pierdolnę, przy przykładowych 120km/h, małym o asfalt, barierki czy maskę samochodu to będę "przyjęty" cieplej i bardziej miękko...

    Po niemal 30 latach na moto, kilku kolizjach i masie km wiem już czego na drodze nie robić i czego nie mam. Jeżdżę w zabudowanym przepisowo, poza nie do końca przepisowo, w doopie mam opinię innych i nikogo nie zamierzam uświadamiać czy nawracać.

    Wszystko co powyższe to tylko moja opinia i jeśli ktoś uważa inaczej to miło, szanuję, kłócić się nie zamierzam.

  7. 3 godziny temu, Natalia Cattiva napisał:

    Hej! A ja wiem czy pare miesięcy to dawno .. 😉 Z tego co widzę, faktycznie, pare ogloszenń się wysypało, szczególnie z roku 2007.., ciekawe dlaczego..

    Dawno nie dawno, fajnie że jesteś. 🙂

    2007 to w tej kategorii motocykli już trochę zabytek, więc może sprzątanie w garażach... 😜

  8. W dniu 2.08.2020 o 22:36, Buber napisał:

    da się gadać do tak mniej więcej 100km. Powyżej szumy były za duże.

    Nie wiem czy to coś wniesie, ale...

    Jak jedziemy gdzieś dalej z kobietą, to łączymy się Freecom'em 4. I jak piszesz, do 100km/h jest ok, potem już słabo. Nienawidzę wszelkiej maści dousznych zatyczek i słuchawek ale jednego dnia, gdy było do zrobienia 750km to mówię sobie: kij tam, przemęczę się. I tu nastąpiła ciekawostka, zatyczki rewelacyjnie tłumiły szumy, natomiast dźwięk z głośniczków był niesamowity. I mówię tu o prędkościach z "niemieckiej autostrady". Może warto pójść w tym kierunku, tym bardziej że zatyczek, w sensie rodzajów, jest całe mnóstwo. 🙂

  9. Jprdlę, czemu ludzie tak się mszczą na tych sprzętach. Kiedyś rżnęli Junaki, Mki i inne AWOszczaki, i czopury z nich rzeźbili, ze skutkiem tragicznym najczęściej. Teraz jest mania bobberów/scramblerów. Upitolę kawałek ramy, dam płaskie siodło i zbiornik od WSKi, kiera od enduro i mam "stylowo"* maszynę. Dramat...

    *pisownia dobrana do poziomu przeróbek

×
×
  • Dodaj nową pozycję...