Na allegro znalazłem hayabuse 2003r. w atarkcyjnej cenie, salon Polska,14 tyś.km I własciciel i w ogóle wszystko ekstra po delikatnym slizgu. Gdy przyjechałem na miejsce motocykl był już wyprowadzony, a własciel zaraz miał przyjechać, bo gdzieś musiał chwilowo podjechac do sklepu...Fakt, ze kilka minut temu była niezła ulewa i motor stał na deszczu...Własciciel przyjechał, wkłada kluczyk do stacyjki, ssanie, i rozpoczyna sie rozruch...rozrusznik kręci, kreci i nic, silnik nawet sie nie odezwie...Jeszcze jedna próba i motocykl zaczyna powoli łapac na jeden lub dwa gary...jeszcze chwila kręcenia i załapują wszytskie cztery. Silnik chodzi nerwowo i niestabilnie przez długi czas. Zgasilimy ją na chwile i później już nie zapaliła...Własciel tłumaczy, ze hayabusy nie znoszą deszcu i zawsze po myciu albo takim zmoknięciu trzeba sciągać zbironik i suszyć elektronike suszarka...Wiem ze marka Suzuki ogólnei nie lubią wilgości i problemyz tym maja GSX-f 600 i 750 oraz bandity, ale o Haybusach nie słyszałem nic takiego?Ja z kawasaki czy tez z yamahą nigdy nie miałem rzadnego takiego problemu...Czy moze coś z tą Hayabusą jest nie tak :?: :!: