Skocz do zawartości

Tapir

Forumowicze
  • Postów

    71
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Tapir

  1. Hahahah, kurde.. nie lubię pisać/mówić komuś co ma robić :) Napiszę Ci co ja bym zrobił na Twoim miejscu. A więc tak- z tego co przeczytałem puszka katalizatora u Ciebie jest wybebeszona (ale co rozumiesz przez wybebeszenie? tam jest rurka z katalizatorem w rocznikach 2005 do teraz lub bez niego tylko w rocznikach 2004, która biegnie pod skosem w poprzek puszki i masę innych przegród- co konkretnie wyrzuciłeś z tego, czy po prostu wszystko?), a tłumiki pozostawiłeś fabryczne. Nie pisałeś nic czy zapaliła się potem na zegarach lampka MIL (czy tam check engine), więc rozumiem, że nie, co jest dość dziwne jeśli puszka jest CAŁKOWICIE pusta w środku. Puszka w fabrycznym Krokiecie stawia spalinom niewyobrażalnie większy opór niż końcowe tłumiki, więc ma większy wpływ na parametry pracy silnika przy wyższych obrotach. Wyjaśnij dokładnie sytuację i stopień ingerencji w strukturę puszki, bo coś mi się wydaje, że nie usunąłeś całości wnętrzności. Niezależnie od tego ja bym zrobił tak: 1) 4 odwierty w każdym tłumiku przechodzące przez 3 przegrody. Ostatnia przegroda jest dość twarda, więc trzeba użyć sporo siły- w międzyczasie nieraz złapie Ci wiertło w dwóch wywierconych wcześniej dziurach, więc sugeruję wziąć do garażu trochę browara, żeby się wyluzować psychicznie :) Przed rozpoczęciem wiercenia pasuje sobie ładnie zaznaczyć mazakiem symetryczny punkt odwiertu, a następnie zrobić wgłębienie punktakiem. Przed przystąpieniem do zabawy musisz odkręcić ozdobne końcówki tłumików (3*imbus- może być delikatnie zapieczony). 2) Wyjazd do któregoś serwisu i wgranie programu odpowiedniego dla mniej restrykcyjnego wydechu. Pojechałbym raczej do Krakowa, mimo, że o 100 kilosów dalej bo w Tommargu pracują goście, którzy wiedzą o co chodzi i sami są motocyklistami. Na pewno nie będziesz musiał nikomu tłumaczyć 30 razy co i dlaczego chcesz zrobić. Po drodze pomiędzy Jędrzejowem, a Krakowem będziesz miał fajne knajpy z dobrym żarciem- pierwsza do Siedlisko przed Miechowem (dobra zupa szczawiowa), a druga jest po prawej zaraz za krzyżówką ze światłami i minięciem górki w Miechowie na długiej prostej i jest to właściwie zajazd, ale tam jedzenie jest super i pracują fajne dupy. EDIT: Koszt wgrania nowej mapy zapłonu to ok. 150 zeta, ale teraz w obliczu niesamowitego kryzysu i ogromnej inflacji mogło zdrożeć o parę złotych.
  2. Czy ja wiem? Ja miałem mapę zmienianą dwa razy. Za pierwszym razem było to po tym jak wywaliłem puszkę z katalizatorem i założyłem pusty czwórnik z nierdzewki. Podjechałem do Tommargu i powiedziałem w czym rzecz. Podłączyli komputerek do Krokieta i w 5 minut wgrała się nowa mapa. Nie zauważyłem większej różnicy- tak jakby motocykl uzyskał lepsze uderzenie mocy z dołu, ale może to autosugestia. Za drugim razem byłem u nich wrzucić nową tylną oponę. Było to 3 tygodnie po tym jak przewierciłem tłumiki, więc stwierdziłem, że mimo, iż wszystko jest ok (lampka check engine przestała świecić w ciągu 10 minut jazdy po przeróbce) to pasuje przy okazji się ich zapytać jak to widzą. Jeden z mechaników, Adam stwierdził wtedy coś takiego "Możemy Ci wgrać brazylijską mapę, ludzie sobie chwalą bo Triumphy najlepiej na niej chodzą". Oczywiście się zgodziłem. Była pewna zauważalna różnica- motocykl trochę więcej jadu i ostrzej oddawał moc szczególnie przy obrotach silnika powyżej 3000. Odałem motocykl kierowcom testowym (kilku kolegom) i zauważyli mniej więcej to samo co ja. EDIT: Ten salon Suzuki, Yamahy i Triumpha w Kielcach jest jakiś dziwny- przede wszystkim pracują tam dziwni ludzie. Byłem tam kiedyś przejazdem z ciekawości zapytać się ile kosztuje ten krótki łańcuszek napędzający pompę oleju (zbierającą olej z dołu silnika) oraz pompę wody, bo myślałem, że mi hałasuje (okazało się, że tak rzęził pęknięty gmol :) ). Powiedziałem gościowi za ladą w czym rzecz, a ten zrobił wielkie oczy "Rocket nie ma pompy napędzanej łańcuchem", no to ja na to "Ma przecież dwie pompy, smarowania ciśnieniowego i zbierającą olej", odpowiedź mnie rozwaliła- popatrzył na mnie i tekst "No racja, Rocket ma nawet trzy pompy". Nie wiem czy próbował sobie ze mnie robić jaja, czy naprawdę tak myślał. W każdym razie w końcu znalazł tą część w katalogu. Ogólnie w tym salonie jest jakoś drętwo i depresyjnie.
  3. Po usnięciu dodatkowych przepustnic nie ma potrzeby zmiany softu. Wałki przepustnic pozostają na miejscu i głupi komputer myśli, że wciąż tam są. Skoro u mnie parametry pracy silnika wyświetlane przez VAG nie uległy zmianie, a komputer nie zapisał z tego powodu żadnego błędu to nie potrzeby zmieniać mapy. W Triumphie w Kielcach byłem kilka razy, ale radzę Ci wcześniej zadzwonić tam czy mają sprzęt do zmiany programów silnika.
  4. Hahahah, nie ma co przesadzać. Niebezpieczna to może być jazda ze spiętymi zaworami, a nie z pustą rułą :) Różne mapy możesz sobie wgrać w Tommargu w Krakowie (ul. Wielicka 44b)- tam dysponują cały czas tym komputerkiem do różnych modeli Triumpha.
  5. No ja sobie wgrałem brazylijską mapę zapłonu dedykowaną pod puste wydechy profilaktycznie. Po przewierceniu pierwszego tłumika co prawda zapalił się błąd silnika, ale po pół godziny jazdy wszystko zgasło, czyli ECU zrozumiał co zrobiłem i o co mi chodzi :) Ja miałem na początku plan przewiercić tylko prawy górny tłumik, ale w końcu wziąłem się za wszystkie. Mam wrażenie, że motocykl co prawda dobrze słychać, jednak nie przekracza 92dB - w razie czego zawsze mogę wrzucić puszkę z katalizatorem zamiast pustego łącznika i tym samym przywrócić motocykl do pełnej normalności- szczególnie użyteczne na corocznych przeglądach jeśli trafi mi się akurat upierdliwy diagnosta, a nie będzie chciało mi się jeździć od stacji do stacji. Co do gniazd zaworowych- świece zapłonowe co prawda są wypalone na dość jasny kolor, jednak mieszczą się w granicach normalności. Jeśli kontrolka FI nie zapala się z powodu złych parametrów pracy silnika to wszystko powinno być w porządku- nowoczesne układy wtryskowe mają pewną granicę tolerancji jeśli chodzi o przystosowywanie się do zmiennych warunków pracy. W każdym razie polecam profilaktyczną wizytę w ASO Inter motors żeby wgrali odpowiednią mapę zapłonu i wtrysku- lepiej dmuchać na zimne.
  6. No to jak zdejmiesz pokrywkę rozrządu to przy okazji poświeć latarką na napinacz łańcucha rozrządu, czy nie jest zbyt wysunięty. Łańcuszek jest dość długi (170 ogniw), a silnik stawia duży opór (duża pojemność na gar plus bardzo twarde sprężyny zaworowe) stwarzając łańcuchowi rozrządu bardzo ciężkie warunki pracy, więc nawet po przebiegu poniżej 50 000 km może być nadmiernie rozciągnięty. Stąd się mogą brać przerażające opowieści o "paint can rattle", czyli grzechotaniu rozrządu w Rockecie, które prowadzi do pękania ślizgów i urywania się dolnej zębatki rozrządu szczególnie rozpowszechniane na zachodnich forach. Po prostu jeśli ktoś oddaje motocykl do dużego warsztatu to nikt nie ma czasu na ceregiele i dogłębne sprawdzanie wszystkiego- ustawia zawory, kasuje zapłaconą bułę i tyle, bo liczy się przerób obsłużonych pojazdów. BTW: Suzuki Intruder 1800 (wersja M i C) mają ZNACZNIE krótszy skok tłoka, a mimo to zamiast dwóch długich, posiadają cztery krótsze łańcuszki rozrządu (po dwa na cylinder).
  7. W Krokiecie nie ma żadnej filozofii- wszędzie jest idealny dostęp, a konstrukcja przypomina silniki samochodowe z końca lat 90-tych. Jeśli nie czujesz się na siłach, jesteś minimalnie leniwy, albo łatwo się wkurzasz daj to do roboty zaufanemu mechanikowi. Jak dostarczysz wszelkie dane odnośnie ustawiania rozrządu, luzów zaworowych itd. to każdy średnio rozgarnięty mechanik samochodowy da sobie z tym radę.
  8. Najpierw pasuje wszystko dokładnie zmierzyć, żeby się przekonać czy w ogóle kupowanie jakichkolwiek płytek ma sens. No to generalnie jest tak- czasem nie trzeba dokupować płytek, a wystarczy zamienić te które już są w motocyklu. W innym przypadku trzeba płytki dokupić, które na szczęście są normalizowane- nie ma czegoś takiego jak np. płytki dla Yamahy, Suzuki itd. Rocket to mój pierwszy motocykl ze szklankami w rozrządzie i płytkami, więc sam przechodziłem przez wątpliwości płytkowe heheeh
  9. Jeździłem 3 sezony Rocketem z wielką szybą i w końcu ją wyrzuciłem :) Ale jest to indywidualna sprawa. Przede wszystkim jazda za szybą jest nudna, widok przez nią jest na ogół lekko zdeformowany, a w jazda w deszczu jest do pupy, bo czasem ciężko dostrzec śmieci leżące na jezdni przez rozmazane krople deszczu. Największym minusem szyby (niektórych jej typów- zależy od konstrukcji) jest to co może zrobić motocykliście w razie wypadku, a szczególnie uderzenia w bok puszki wymuszającej pierwszeństwo. Przecięcie miękkich tkanek szyi nie należy do przyjemnych rzeczy. Kolejnym minusem jest to, że szyba zwielokratnia odbijające się dźwięki- normalna praca silnika może brzmieć jak 20-letnia sieczkarnia lub Suzuki same stuki z końca lat 70-tych. Plusem natomiast jest w miarę komfortowa jazda przy większych prędkościach- nie trzeba wysilać czworobocznych mięśni naramiennych tułowia (popularnie- tzw. kaptury) przy jeździe motocyklem. Palacze tytoniu (sam nim nie jestem od ponad roku) będą ucieszeni możliwością delektowania się ulubionym szlugiem w czasie jazdy. No i przede wszystkim szyba odbija strumienie komarów, chrząszcy, ważek, much, os, szerszeni itd, więc po zejściu z motocykla ubranie (a w przypadku dużych szyb nawet kask) są o wiele czystsze. W każdym razie- wolę iść na siłownię i napompować mocą barki, niż psuć wygląd motocykla paskudną szybą, ale jest to moje subiektywne zdanie. Każdy ma swój smak :)
  10. W sumie żeby sprawdzić luzy zaworowe nie trzeba zdejmować przedniego dekla, bo silnikiem można obracać wrzucając wysoki bieg i kręcąc kołem. Wiadomo, że jak zdejmiesz wałki rozrządu to pasuje ustawić rozrząd- na dolnej zębatce łańcucha rozrządu jest znak, który musi pokrywać się z wytłoczeniem na karterze. Aby to sprawdzić wystarczy w sumie wykręcić nakrętkę, która zasłania otwór inspekcyjny w przednim deklu i sobie poświecić latarką. Jak chcesz to Ci prześlę serwisówkę, gdzie cała procedura jest ładnie opisana. Ja u siebie mam zdjęty przedni dekiel z powodu konieczności wymiany sprzęgła, oraz jak się okazało łańcucha rozrządu- jest tam dużo miejsca, więc łańcuch rozrządu można zdjąć i założyć w całości (bez srania,skuwania i rozkuwania). Czekam teraz na uszczelkę przedniego dekla (ok. 30 PLN w ASO) i dopiero wtedy przystępujemy z kolegą do składania Krokieta. Gumowo-metalowa uszczelka pod pokrywką rozrządu, oraz owalne uszczelki pod śrubami zostają te same, bo wyglądają dobrze (cieniutka warstwa masy uszczelniającej też zrobi swoje), a ponadto nie mam na razie ochoty wydawać na nie około 300 zeta. Niestety akurat wypadło, że muszę siedzieć w Krakowie do piątku i dopiero w piątek będę w garażu- w tym momencie nie mogę Ci pomóc z tą długością wiertła, ale jak będę mógł to zmierzę. Przewierć na razie tym wiertłem to co możesz, na pierwsze dwie przegrody na pewno wystarczy, a w razie problemów zastanawiaj się nad dłuższym wiertłem. No i uwaga po odpaleniu- z tłumika będą wyfruwały żelazne opiłki z odwiertów i mikrokawałki jakiejś metalowej waty. EDIT: http://www.youtube.com/watch?v=Z6jilK4T9z4 taką właśnie sprężarę Rotrexa planuję wrzucić w przyszłym sezonie :D http://www.carpenterracing.com/RIII_SB_track1.htm - tutaj można zobaczyć jaki potencjał marnuje się w fabrycznych Krokietach. Z resztą wystarczy spojrzeć na malutkie okna wylotowe do kolektora wydechowego i pomyślec, że tędy opróżnia się 776ccm. :)
  11. No to na Twoim miejscu zrobiłbym z tą dźwignią porządek, bo będzie coraz gorzej. Kolego Ksylo- mam pytanie odnośnie tego Bridgestone'a- chodzi mi o profil opony. Do Rocketa idzie 240/50/16 i w takim rozmiarze Metzeler robi Marathony ME880, natomiast Bridgestone posiada wymiary 240/55/16, profil jest o 5 procent wyższy- na pewno zmieści się w Rockecie i nie będzie np. trzeć o obudowę wału?
  12. Kolego lucky_nitrox - świetne rury, podobają mi się :) Zapomniałem wcześniej napisać jeszcze o dwóch sprawach związanych z Rocketem. Pierwsza to pierdoła- w tamtym sezonie przepalił mi się kolektor wydechowy i to w sposób dość dziwny, nie mogę wrzucić zdjęcia bo za dużo zajmuje. W każdym razie pękło idealnie wzdłuż spawu, który przytwierdzał do kolektora dziurę z gwintem do wkręcania imbusowej śrubki mocującej chromowaną listwę z prawej strony na dole (zasłaniającej kolektor wydechowy i czwórnik lub puszkę wydechu)- pospawało się i nie ma problemu. Druga sprawa jest bardziej istotna, ponieważ może w niektórych sytuacjach wpłynąć na bezpieczeństwo jazdy. Mianowicie chodzi o konstrukcję dźwigni przedniego hamulca. Dźwignia posiada mimośrodową regulację wysokości, która składa się z bolca wtykanego do odpowiednio oznaczonych dziurek (1,2,3,4) mimośrodowego "walca". Przy ciśnięciu na dźwignię hamulca cała siła opiera się na cycko-bolcu, który nie jest chyba wykonany z odpowiednich materiałów. Z czasem cycek się wyciera, a jałowy skok klamki rośnie, aż do poziomu, kiedy nawet na najwyższym ustawieniu klamka przy mocnym hamowaniu może dotykać manetki gazu i położonych na niej palców (przy technice hamowania dwupalcowej) uniemożliwiając w pełni skuteczne hamowanie. Ratunkiem jest rozebranie elementów dźwigni i naspawaniu na bolcu paru heftów, potem oczywiście całość należy ładnie spolerować. Jeśli będzie się wam chciało zrobić to odpowiednio starannie, to regulacja wysokości klamki nadal będzie działać. Co ważniejsze- ta procedura kasuje jałowy skok dźwigni hamulca.
  13. Zard jest spoko. Oprócz tej "puszki" pomiędzy tylnym kołem a silnikiem robią jeszcze układ 3w1 z naprawdę grubaśnym tłumikiem :)
  14. Odpowiednio długiego wiertła do metalu po prostu nigdzie nie mogłem znaleźć. Nie podam Ci konkretnej długości- wiertło musi sięgnąć aż do miejsca w którym prawie końcy się tłumik (tam gdzie się zwęża w stożek), a do pokonania są dokładnie trzy przegrody- ostatnia znacznie głębiej niż pozostałe. Różnica jest konkretna- dużo basu, bez jazgotu jaki oferują całkowicie puste tłumiki. Taka kombinacja daje świetny efekt. Natomiast pozostawienie oryginalnej puszki i zmiana tłumików na puste nie powoduje nic dobrego- Rocket wtedy nie brzmi tylko wydaje z końcówek jakieś dziwne sapanie. Tak jak już wcześniej pisałem wszystko przy Rockecie robię u kumpla w warsztacie i ewentualnie czasem mu pomagam. Żeby sprawdzić luzy zaworowe nie trzeba demontować wałków rozrządu, ale niestety żeby dostać się do górnej pokrywki jest trochę roboty. Trzeba zdemontować całkowicie zbiornik paliwa, chłodnicę i przedni dekiel (żeby kręcić silnikiem w razie czego), airbox, komin, którym biegnie powietrze i masę innych pierdół.
  15. Co do rozrusznika to czasami zdarza mi się to samo. Moim zdaniem po prostu się zawiesza, bo gdyby była to kwestia czujnika przy dźwnigni sprzęgła nie byłoby słychać jak załącza się bendiks. Jeśli chodzi o luzy zaworowe to nie bagatelizowałbym sprawy- ja u siebie sprawdzam co dwa lata, mimo, że nie robię jakichś dużych przebiegów (ale za to dość ostro jeżdżę). Sprawdzanie luzów zaworowych wypadło akurat teraz, no i okazało się, że tylko zawory środkowego cylindra mieściły się w tolerancji. Tylny cylinder miał luzy zaworowe przekraczające 0,3 mm, natomiast przedni mniejsze niż 0,1- nie muszę chyba pisać czym by groziła dalsza jazda motocykle w stanie. Co do opon- spotkałem Bridgestone'a tylko w rozmiarze odpowiadającym przedniej oponie- nie wiedziałem, że robią oponę w rozmiarze 240. Chętnie sprawdzę je u siebie, bo jak dotąd jeździłem tylko na Metzelerach. No i kwestia wydechów- wierciłem w tłumikach założonych na motocyklu- taki ze mnie leń. Odkręciłem tylko ozdobne końcówki (3x imbusy), wrzuciłem pierwszy bieg- kolega przytrzymał jeszcze motocykl i ogień. Użyłem najdłuższego wiertła jakie można było kupić w okolicy- bodajże do betonu. Największy problem był z ostatnią przegrodą, która znajduje się bardzo blisko drugiego końca tłumika, ale jakoś poszło. Parę razy złapało mi w środku wiertło i musiałem kombinować, żeby je uwolnić.
  16. sra się sra. Nauczcie się używać chociaż pytajników i przecinków.
  17. http://www.exactrep.com/acatalog/index.html?http%3A//www.exactrep.com/acatalog/performance-parts.html&CatalogBody Tu są grube i konkretne wydechy. Jest wszystko- włącznie z Jardine. Brakuje tylko Predatorów, Zarda i wydechu Carpentera. :)
  18. Ja wrzuciłem najtańszy akumulator M-line 18Ah, dałem za niego w Inter carsie chyba coś koło 160 zeta. Niestety- duży silnik, gęsty olej plus rozrusznik firmy Denso o mocy 1500W w obecnych temperaturach szybko mordują akumulator w tym motocyklu. Może być jeszcze inna sprawa- akumulatory są niby bezobsługowe, ale od czasu do czasu można sprawdzić czy nie należy dolać wody destylowanej. Ja w moim "bezobsługowym" dolałem i nie mam już większych problemów, bo zwykle przy temperaturze oscylującej koło 0 stopni musiałem go raz na tydzień podłączaĆ do prostownika. Jak chcesz to mogę wrzucić na forum parę zdjęć wnętrz silnika, ale to dopiero wtedy jak skombinuję sobie kabel do aparatu :) Aha, no i jeszcze druga sprawa- zależy na jakim oleju jeździsz, bo np. z Motula przy niskich temperaturach robi się bardzo gęsty miodek i mimo sprawnego akumulatora rozrusznik może nie przełamać oporu stawianego przez olej. Napisałem o tym w poprzednim poście.
  19. No więc tak- wszystko przy Krokiecie robię w warsztacie kolegi. Nie jestem kompletnie zielony, bo np. w starym K 750 zrobiłem kompletny remont silnika całkowicie sam, ale przy nowszych motocyklach brakuje mi cierpliwości i łatwo się wkurzam- wolę dać to komuś kto lubi to robić i tylko pomagać. Rocket posiada konstrukcję prostą jak budowa cepa, elektronika zarządzająca silnikiem również jest bardzo prosta- do czytania danych wystarczy uniwersalny diagnotyzer VAG. Rok temu próbowałem odpalać Krokieta zimą przy -15 i to był mój błąd. Olej Motul 300V Factory Line przy tej temperaturze robi się gęsty jak miód- mimo w pełni naładowanego akumulatora rozrusznik nie chciał przekręcić silnika. Wymontowanie rozrusznika nic nie dało, ponieważ szczotki i reszta okazały się być w idealnym stanie. Do tego nagle zobaczyłem, że spod zbiornika oleju sączy się trochę oleju i płynie po silniku- okazało się, że olej był tak zgęstniały, że przy próbie odpalenia rozerwał o-ring na przewodzie prowadzącym do zbiornika oleju. Wymiana o-ringa wiązała się z demontażem całej szyny wtryskiwaczy i wtedy właśnie wpadłem na ten pomysł, bo wszystko było ładnie na wierzchu i zauważyłem, że przy szybkim otwieraniu gazu te dodatkowe przepustnice reagowały ze znacznym opóźnieniem. Tutaj jest ładnie pokazane o co w tym chodzi: http://www.youtube.com/watch?v=70_b463iN1Y Warto to zrobić, bo różnica jest naprawdę duża- kumpel, który jeździł GSXR 1000 k4 stwierdził, że po tej przeróbce Krokiet zasuwa podobnie do jego motocykla. Oczywiście róbcie to na własną odpowiedzialność- jeśli robicie to bez demontażu króćców ssących trzeba BARDZO uważać, żeby śrubki nie wpadły w okolice zaworów ssących, bo będzie katastrofa. Z tymi durnymi przepustnicami ponadto związana jest inna sprawa, mianowicie gdy Triumph wypuścił nowego Thunderbirda (a jak wiadomo jest to dokładnie Rocket z przekręconym silnikiem i obciętym jednym cylindrem) to CEO Triumpha stwierdził, że "doświadczenia wynikłe z eksploatacji Rocketa III pokazały, że używanie dodatkowych przepustnic było błędem i nie są one potrzebne dla optymalnej pracy silnika". Jako załącznik wrzucam wykres, który pokazuje jak ładnie te dodatkowe przepustnice zamulają silnik na pierwszych trzech biegach.
  20. Witam wielce szanowną brać (i siostrzeństwo) motocyklowe. Nie piszę na żadnych forach, nie posiadam facebooka itp. Jednak w tym wypadku jako właściciel i użytkownik Krokieta III zdecydowałem się zrobić wyjątek i wziąć udział w dyskusji na temat tego modelu. Opis moich przygód z tym wspaniałym wytworem angielsko-tajskiej motoryzacji może komuś dostarczyć ciekawych informacji lub w jakimś sensie być pomocny. No więc po kolei- dlaczego Rocket III? Moje wcześniejsze motocykle to K 750, LS 650 Savage, Honda Magna I generacji, oraz Intruder 1400, którym pojeździłem trochę dłużej. Gdy w 2004 roku wyszedł Rocket III stwierdziłem, że muszę kiedyś położyć na nim swoje łapy, więc 5 lat temu stałem się szczęśliwym posiadaczem grafitowego Rocketa III, rocznik 2005 ściągniętego ze stanów z przebiegiem 6000 mil. Rocket świetnie łączy bardzo dobre osiągi (lekko zbliżone do przecinaków) z odprężoną pozycją jazdy. Nie ma chyba drugiego pojazdu (no może poza 7,5 litrowym big blockiem ze sprężarą), który zapewnia tak potężnego kopa od najniższych obrotów. Silnik Krokieta uwalnia praktycznie swój cały potencjał już przy 2000 obrotów, dopiero przy najwyższych obrotach ciąg lekko słabnie (wrażenie jak przy kręceniu diesla do odcinki)- dlatego aby osiągać najlepsze przyspieszenia i wykorzystać jeszcze górkę momentu obrotowego najlepiej zmieniać biegi przy 4500-5000 obrotów. Wtrysk paliwa jest bardzo precyzyjny i motocykl nigdy nie zrobi niczego czego nie chce jego kierowca (za wyjątkiem przerobionych egzemplarzy z usuniętymi dodatkowymi przepustnicami, ale o tym później!). Pewnym mitem jest opowiadanie o jakichś niewiarygodnych przyspieszeniach wciskających gałki oczne- charakterystyka silnika i stosunkowo niska jak na jego pojemność moc nie pozwala na rywalizowanie z dobrymi litrami w zakresach prędkości powyżej 120 km/h. Oczywiście przy niższych prędkościach Rocket świetnie nadrabia momentem obrotowym, ale niestety gdy prędkość wzrasta i dochodzi opór powietrza (który należy dodać napiera na dużą powierzchnię czołową) czuć pewien deficyt mocy w porównaniu z motocyklami sportowymi. Jak na szerokość tylnej opony prowadzenie i reakcje motocykla są na akceptowalnym poziomie. Duża masa (320kg) i moment obrotowy nie oszczędzają jednak tylnej opony, której żywotność waha się w moim przypadku od 1 do 1,5 sezonu. Niestety tylny Metzeler ME800 w rozmiarze 240 do tanich nie należy - w hurtowni ich cena oscyluje wokół 800 PLN. Szerokość tylnej opony narzuca pewien charakterystyczny styl jazdy- mianowicie motocykl trzeba dość znacznie pochylać na zakrętach (za pomocą przeciwskrętu) aby pokonywać je w miarę efektywnie. Jeśli chodzi więc o winkle nie ma jakiejś tragedii, jednak Krokietowi bardzo trudno jest nadążyć za mniejszymi motocyklami, mimo szlifowania podnózkami po asfalcie. Sprawę utrudnia też zużycie tylnej opony, która z jajowatej zamienia się w lekko spłaszczoną powodując pewną nerwowowść przy rozpoczęciu manewru pochylania motocykla. Spalanie jest dość miłym zaskoczeniem- mimo agresywnego stylu jazdy mój Rocket nigdy nie spalił więcej niż 10 litrów- zwykle zadowala się w cyklu mieszanym 7,5-8 l/100 km. Pewnie wynika to z faktu, że silnik pracuje w wysokiej temperaturze (termostat otwiera się na pełny obieg przy 92 stopniach) umożliwiając spalanie uboższej mieszanki. To był opis mniej więcej ogólny, a teraz wady: - Wydech. Seryjny układ wydechowy jest po prostu nieporozumieniem. Trzy cylindry, każdy po 776ccm brzmią na nim dokładnie jak wiertarka z sokowirówką robiąc na mieście wstyd. Jest to szczególnie dokuczliwe, że silnik do aksamitnych nie należy (jak z resztą wszystkie konstrukcje Triumpha) i jest dość głośny mechanicznie- taki jego urok. Zaradziłem temu wyrzucając puszkę katalizatora i montując akcesoryjny czwórnik- ponadto zrobiłem piękne, chamskie odwierty w tłumikach (długie wiertło- uwaga na ostatnią przegrodę, która jest bardzo, bardzo twarda i może nawet stopić wiertło). Dźwięk jest akuratny- burczy jak lotniczy silnik gwiazdowy, do tego piękny odgłos wciąganego powietrza przy hamowaniu silnikiem i strzały z wydechu. Należy pamiętać, że wymiana samych tłumików na TOR (Triumph Offroad Pipes) przy pozostawieniu puszki katalizatora da mizerny efekt. - Wlew paliwa. Korek ma tak durną konstrukcję, że po każdym myciu lub jeździe w deszczu trochę wody zostaje pomiędzy plastikowym wkładem, a metalową obudową wlewu. Dopiero przy prędkości 130 km/h woda wylatuje stamtąd dzięki pędowi powietrza. Powoduje to sytuację, że czasem przy otwieraniu wlewu do baku nalewa się 10 ccm wody. - Akcesoria. Oryginalne są wyjątkowo badziewne. W końcu pozbyłem się ich, bo wolę Rocketa całkowicie gołego. Gdy motocykl przypłynął ze Stanów posiadał szybę oraz oryginalny sissy-bar z bagażniczkiem. Na sissy barze była malutka ryska, która z czasem zamieniła się w korozyjny wżer (o powierzchni 2 cm kwadratowych), co doprowadziło do powstania pięknej dziury. Przednie gmole również samoczynnie pękały od wibraji- najpierw dwa razy na górnym mocowaniu, następnie raz na dolnym. Zaradziłem temu za pomocą przeróbki konstrukcji i wykonaniu i zaspawaniu zastrzałów biegnących pod skosem. - Osiągi. Motocykl w stanie fabrycznym jeździ w sumie byle jak. Dopiero wgranie brazylijskiej mapy zapłonu w Tommargu dodało motocyklowi dużo życia (usunięcie katalizatora też zrobiło swoje), ale największą poprawę przyniosło całkowite usunięcie dodatkowych przepustnic z króćców ssących- motocykl zaczął jeździć tak, jakby wcześniej był zepsuty- robiąc czasem powerslajy na trzecim biegu, no i bez problemu zamyka licznik (OCZYWIŚCIE TYLKO na niemieckim autobahnie). Spalanie pozostało bez zmian. - Upierdliwe awarie. Czasem zapala się lampka "check engine"- podłączenie komputera z VAGiem ujawnia błąd P1632, co według serwisówki oznacza zbyt wysokie napięcie na czujniku wypadku. Na razie nic z tym nie robiłem, bo jakoś mogę z tym żyć. 3 lata temu w czasie postoju zimowego popsuł się ciekłokrystaliczny licznik przebiegu- nie wyświetla nic. Nie przeszkadza mi to, bo olej i tak wymieniam co roku, natomiast sprawdzanie luzów zaworowych co dwa. Obecnie motocykl posiada przebieg ok. 45-50000 km, gdyż nie jeździłem nim jakoś strasznie dużo. Ostatnio padło sprzęgło (zaczęło się lekko ślizgać, a przyspieszenia spadły)- jego rozbiórka pokazała, że co prawda tarcze są w dobrym stanie (grubość ok), więc pewnie to kwestia sprężyn zużytych od temperatury. Wolę dmuchać na zimne i wrzuciłem cały nowy zestaw EBC (430 zeta), który posiada trochę inną konstrukcję niż oryginalne płytki: w skrócie więcej korkowo-azbestowego tworzywa, a mniej metalu na płytkach ciernych. Dodatkowo wrzuciłem twardsze sprężyny EBC- najbliższa wiosna pokaże jak ten zestaw się spisze. Dużym zaskoczeniem był stan rozrządu- po demontażu pokrywki rozrządu (aby sprawdzić luzy zaworowe) okazało się, że napinacz łańcucha rozrządu dość wyraźnie się wysunął. Bliższe oględziny pozwoliły stwierdzić, że został jeszcze jeden, ostatni ząbek samoregulacji napinacza. Pomiary łańcucha obciążonego 11kg ciężarkiem na 24 ogniwkach pokazały, że jego długość jest już przekroczona. Gdyby ktoś miał podobny problem to nie ma co płakać, bo łańcuch rozrządu jest taki sam jak we wszystkich Triumph'ach- to DID SCA 412 A SDH, jego długość to dokładnie 170 ogniw. Nie wierzcie rzeczom, które wygadują niektórzy sprzedawcy w sklepach i hurtowniach, że "wszystkie trzycylindrowe Triumphy włącznie z Rocketem III mają łańcuch rozrządu o długości 148 ogniw", bo jest to absolutna bzdura. Ufff- to mniej więcej cała ogólna historia mojego Krokieta.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...