Skocz do zawartości

Keryn

Forumowicze
  • Postów

    114
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Keryn

  1. Też racja :wink: Chciałem skoczyć na wybrzeże - A1 do Trójmiasta, potem obwodnicą do Gdyni, na molo przyparkować, kawę walnąć (znajomy tam by podjechał, żeby po wygwizdowie się za nim nie szwendać), przejechać się miastem i powrót - może też dla odmiany odświerzyć trasę BEZ-autostradową. Zauważyłem tymczasem, że Wawa dyskutuje o lataniu w sobotę - a że czas już jakiś kusi mnie do Stolicy myknąć, i jedną sprawę bym tez mógł załatwić zaległą - więc może warto wziąć pod uwagę również ten kierunek. W pierwszej kolejności - pogoda :bigrazz:
  2. Dopiero teraz ją zobaczyłem na zbliżeniach. I wreszcie są 2 podstawowe parametry: Moment obrotowy: 110 Nm (no tak, większa pojemność) Moc maksymalna: 138 KM http://www.scigacz.pl/2010,Kawasaki,Z1000,...niak,11084.html Zajebiście pociągnięte wydechy! Chyba też nadal tylnego koła nie podsunęli bliżej silnika, ani trochę bardziej pod dupkę - i bardzo dobrze! Ta, którą mam, jest świetnie doważona na obydwa koła i to się czuje. Oby tego nie spieprzyli! Do tego niżej środkowa część siedziska... Zajebiście. Jeśli nowa będzie jeździć tak, jak wygląda, to... :notworthy:
  3. Jeśli prognozy pogody na weekend się utrzymają (słońce, 12-13 stopni :biggrin: ), to można by coś ponownie skręcić. :crossy: Czaszka trochę odpocznie i głupoty może wywietrzeją..? Mam plan na trochę dalszy wypad, już poza nasz grajdół - na 4-5 godzin - jeśli ktoś chce się przyłączyć to spoko wodza :lalag: . (cały czas JEŚLI będzie pogoda :wink: ) Jak będzie inny pomysł, to do dogadania - bo zawsze przecież może być lepszy :notworthy:
  4. Dyskusyjne porównanie ale Dla mnie CB 1300 jednak byłby tym No.1 - bo bardzo dobrze wspominam Honde CB 500 (chodź to inna kategoria wagowa i bajka) - poza tym FJR kojarzy mi się z potężnym turystykiem raczej w typie Kawy 1400 GTR - a takie maszyny na razie do mnie nie przemawiają :wink: a CB'ka ma tą fajną poręczność...
  5. Keryn

    Siemanko!

    Witam Sąsiada. Większość tego sezonu za Tobą, ale pewnie jeszcze pokołujesz. Do spotkania na trasie! :crossy:
  6. Miód na moje dzikie serducho :notworthy: Zima jeszcze nie chce przyjść i jakoś zakończenie sezonu oddala się i oddala.. :wink: Dziś tutaj (kujawsko - pomorskie) już nie było za ciekawie, ale za to wczorajszy dzień mieliśmy genialny. Suchy asfalt, zero mgły, słońce cały dzień i prawie 12 stopni - jak pod koniec sierpnia - więc jak na połowę listopada to rewelacja. Nauczony doświadczeniem ostatnich tygodni i rzadkich okazji wyjazdu z garażu wrzuciłem na siebie dwie warstwy termoaktywne plus cienki golf i kurtkę, co już ostatnio wcale nie było przesadą - jednak wczoraj po raz pierwszy od miesiąca było mi chwilami.. za ciepło :icon_twisted: Wczoraj udało się w 2 moto nawinąć prawie 300 km, w tym fajny kawałek po autostradzie A1 - i wcale nie byliśmy jedyni - sporo maszyn pojawiło się po 13-tej, 14-tej - chyba więcej osób uwierzyło, że ten dzień naprawdę tak wygląda do tego stopnia, że wyruszyli na trasy nawet dobrze po południu - jadąc przez Bydzię dobrze po 15-tej, gdy słońce raczej zanikać już zaczęło, minąłem jeszcze 7 maszyn! Dziś wygląda na to, że dobra aura przemieściła się trochę dalej, żeby dać okazję innym do.. :crossy: I dobrze! Oczywiście każdy patrzy na to inaczej. To jasne. Rozumiem, że może niektórych już takie śmiganie nie podnieca - może nawet śmieszy - to ciągłe polowanie każdego dnia na pogodę "a nuż będzie ladnie", "czy się nie rozpada", "czy za zimno i za ślisko nie będzie".. Potrafię zrozumieć, że dla kogoś taka jazda jest zwyczajnie niebezpieczna.. Mogę zrozumieć też wzrok pełen politowania.. Ale... jednak myślę, że znajdzie się też zrozumienie dla kogoś, kto się jeszcze nacieszyć tym nie miał wystarczająco czasu i okazji, komu frajdę sprawia również jazda w mniej sprzyjających warunkach, nawet wymagająca ciągłej czujności - bo dla mnie dzień taki jak wczoraj, w którym można poczuć jeszcze raz ten dreszczyk, wiatr i wibracje, tę niesamowitą radochę z jazdy, niezależnie od prędkości (powiedzmy...) z jaką się jedzie - taki dzień jest na wagę złota. Na dopieszczanie kobyłek jeszcze będzie w zimie czas. A teraz skoro można, to.. :crossy: :lalag: :buttrock: "power and pain - always the same.." No, zgoda, pieprzenie w połowie listopada o lataniu w zimie w "czasie teraźniejszym", ok, jest trochę bez sensu. Mea culpa. :notworthy: Ale myśl, że może zima w tym roku będzie wyglądać tak, jak mijający weekend, jest taka kusząca... :icon_razz:
  7. Nie ma jednej przyczyny: Poza wszystkim innym - to chyba klasyczny przypadek zbiegu kilku niesprzyjających okoliczności: - policjant wyjechał za daleko na drogę w chwili, gdy samochody były już CIUT! za blisko, - jako pierwsza jechała ciężarówka, która CIUT! zasłoniła Seata przed policjantem, więc Policeman go wcześniej nie zobaczył (co i tak, raczej, by niewiele zmieniło), - przed Seatem jechała rzeczona ciężarówka, która CIUT! zasłoniła widok kierowcy Seata, i nie mógł zobaczyć przyczyny manewru ciężarówki, - kierowca Seata był czymś CIUT! rozkojarzony, bo po zjeździe ciężarówki na lewy pas - nie zwrócił uwagi na dobrze oznakowany pojazd policjanta, - i pewnie coś jeszcze, czego nie widać... Kilka drobiazgów sprowadzających tragedię. Ile to razy tak się dzieje? Każdy z tych czynników, gdyby wystąpił samodzielnie, pewnie nie doprowadziłby do wypadku - lecz połączone - doprowadziły do zdarzenia, i do zderzenia. Zupełnie jak w jednym z filmów francuskiego reżysera Claude Lelouch. Są takie dni, gdy zbiegi okoliczności są nieprzyjazne... Ile to razy, w przypadku wielu z nas, w trakcie śmigania pomiędzy pędzącymi samochodami, różnica pomiędzy euforycznym poczuciem kulo-odporności a gwałtownym wyrwaniem głowy wraz z kręgosłupem wynosi mniej niż pół metra? Tak, zasada ograniczonego zaufania, jest ku**ewsko ważna. "Jedź tak, jakby wszyscy wokoło chcieli Cię zabić"
  8. Zgodnie z prognozami - dzisiaj latanie raczej bez sensu :lapad: Ale wczorajsze śmiganie było udane! Thanks! Kilka godzin i zupełnie inaczej życie wygląda. Tego mi brakowało :buttrock: Chyba trzeba częściej na bramkę wyjazdową z A1 na Pelplin podjeżdżać, to się może kobiecina przyzwyczai, że "motocykliści są (zawsze i) wszędzie" :wink: Przecież zdumiona była jak wiejska baba patrząca zza płotu :icon_eek: p.s. Jakoś znajomy z widzenia eR-ŁAN po Bydzi wczoraj śmigał... :wink:
  9. Wczoraj koło północy zamiast pić :banghead: załadowałem na siebie pół szafy i trochę popróbowałem - ostrożnie, żeby nie je*nąć szlifa na koniec sezonu: - 3-stopnie C, mgiełka wysoko nad miastem, zero wiatru, - gładki asfalt, nie-mokry (może cienka warstewka wilgoci) - opony Pilot Road 2 - lekko ciepłe (wcześniej 1 km zakosami dla rozgrzewki) Zdjąłem o 0,6-0,8 z tyłu (po trochu, w 3 podejściach) i trochę z przodu (2-krotnie). Szybkie przyspieszanie - właściwie niewiele się poprawiło, ale też nic nie ucierpniało, bo od początku praktycznie bez problemu, w maksymalnym odkręceniu buksowanie ale moment, potem szarpnięcie (łapie przyczepność) i wykopuje do przodu - praktycznie bez różnicy przed zmianą ciśnienia. Szybkie hamowanie - przednim - na niższym ciśnieniu może troche poprawa (krótszy czas), koło przednie równiutko i nie zjeżdża na bok, za to troche niefajne wibracje, pod kontrolą ale niewygodne, mocno dupa chce się wychylać, pilnować się trzeba - chyba szybszy stop, ale bardzo nerwowo. W sumie, jednak, gorzej. Szybkie hamowanie - tylnym - ogromna różnica, zaskoczony byłem jak bardzo, ale nie podobał mi się dzwięk jaki wydaje opona, miłościwe toto dla niej chyba nie jest... bardzo ładnie, tylko ciut szybciej się koło blokuje. Ale - taką zblokowaną też (!) hamuje szybciej. Może nie jak w lato, ale jednak stop - super szybki. Szybszy. Szybkie hamowanie - oba hebelki jednocześnie - No przepięknie, to samo, jest znacznie lepiej niż na standardowym ciśnieniu. Ale opona dostaje na pewno! Zakręty - Dramat. Hamowanie odpada. Przyspieszanie przy wyjściu jest lepsze, ale i tak masakra. Jakakolwiek zmiana prędkości i od razu uślizg, tyle, że trochę łatwiej mi było wyjść z uslizgu. Jednak po drugim podejściu dałem sobie spokój. Może jestem wariat, ale nie idiota. Zakręty - bez zmiany prędkości - Hmm, mam subiektywne wrażenie, że jadąc ze stałą prędkością pewniej trzymałem się w zakrętach... ? może przy pochyleniu bardziej spłaszczona opona dawała większą powierzchnię, ale z kolei przecież mniejszy nacisk i tarcie..? Za mało we mnie teorii w tej kwestii. Może wiecie jak to zinterpretować? Czy to w ogóle możliwe? Generalnie - chyba bym pozostał przy standardowym ciśnieniu. Są plusy jazdy na niedopompowanych kołach, nawet na asfalcie (w gorszym terenie to też inna bajka), ale... trzeba by solidnie potrenować, rzeczywiście wyczuć reakcje, bo bez tego można sobie zrobic kuku. Jazdę na standardowych ciśnieniach po prostu się zna najlepiej i moto mniej mnie zaskoczy. Nawet w takich warunkach.
  10. U mnie szajba motocykowa trwa i nie ustepuje :icon_twisted: Nie chce mi się kończyć sezonu. Szlifem. :icon_eek: Ale - jak sie pogoda utrzyma, to bedę wyrywał trochę czasu - mimo tego, że planów na weekend duuużo. Wczoraj krótko testowałem przyczepność kół na zmiennym ciśnieniu opon - szukam choćby częściowego remedium na niską temperaturę (było 2-3 stopnie), na zawilgocienie asfaltu, na utwardzenie chłodnej gumy, itp. Uslizgi zaczęły być przewidywalne, więc wnioski - póki co - mam obiecujące. :icon_twisted: Na razie wypracowałem sobie zestaw ciuchów, żeby mi nie piździało. Ni mo, ku*wa, letko :icon_twisted: Jakby co - phone w profilu. :lalag:
  11. No i się zesrało. :banghead: Tutaj 5 stopni (a już po 11-tej), jakoś mgliście i jeszcze to śliskie draństwo na asfalcie. Nawet idąc się można pierdzielnąć. Przerąbane... A wczoraj było tak dobrze, że udało mi się na siłę urwać dzień i to wykorzystać - i trochę sobie polatałem. Ale to wszystko mało. Jak mi się chce jeździć!!
  12. No i się zesrało. :banghead: Tutaj 5 stopni (a już po 11-tej), jakoś mgliście i jeszcze to śliskie draństwo na asfalcie. Nawet idąc się można pierdzielnąć. Przerąbane... A wczoraj było tak dobrze, że udało mi się na siłę urwać dzień i to wykorzystać - i trochę sobie polatałem. Ale to wszystko mało. Jak mi się chce jeździć!!
  13. No tak jakoś... się zrobiło! :smile: Wczoraj to masakra przecież była, ale całe badziewie zniknęło w nocy... A juz za oknem równo biało miałem. Prognozy takie dziwne - na piątek to nawet słonecznie, http://pogoda.onet.pl/1,15,4,0,mapa.html a w sobote - jakoś tak: http://pogoda.onet.pl/1,15,8,0,mapa.html Ale jest szansa, że ogarniemy! :buttrock: Swoją drogą, eMZetą to się nawet w śniegu na lotnisku śmigało... :icon_mrgreen: Ale może śnieg był wtedy inny? :wink:
  14. Wiesz, fajny pomysł :lalag: Pasuje. Teraz tylko w niebo patrzymy :icon_rolleyes:
×
×
  • Dodaj nową pozycję...