-
Postów
315 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Treść opublikowana przez szary_wilczur
-
:( daro smutno mi sie zrobilo czytając to co napisałeś. Strasznie przywiazuje sie do rzeczy(mam w garażu jeszcze mój pierwszy motor wsk i malucha... ktorego z nic nie moge zezlomować bo mi serducho peka jak tylko o tym pomysle) a o kasacji marudy... masakra, bardzo mi przykro slysząc o twojej stracie. Dobrze że nic ci sie nie stało, znaczy nic poważnego. Ja sam przebyłem akcje po tytulem wypadek, gdy bedac juz na krymie moja dziewczyna miala ślizg na asfalcie, bo jakiś po*eb z przodu nie mial swiatel stopu, i sobie zaczął hamować. 2000 km od granicy z polską, Moje Serce stracilo przytomnosc a jej viraga lezała potłuczona na srodku drogi. Pamietam po tym jak juz zawiołem moją Pania do szpitala wróciłem po motor, i go podnosiłem, całą ubłoconą, porysowaną virażke, Na szczescie nic poważnego sie nie stało, wszyscy dotarli do celu i powrócili do polski i moja ukochana i jej motocykl... a co do kierowców samochódów... sam nim jestem, i tez zdaza mi sie nie zauważyć motocykliste no moze nie wyjerzdzajac z podpożadkowanej. Nie wiem jak było w twoim przypadku, ale i mi kilka razy zdazyło sie motocyklem wymijac kogos kto wyrasta z jakiś uliczuśki, i tak zawsze mysle wtedy, że w sumie jeżdze na motocyklach od 10 tego roku zycia, pierwszej rzeczy ktora sie nauczylem to lądowac tylkiem w żwiże i jakos instynkownie balansem ciała zawsze mi sie udawało wyjsc z opresji, a co mają powiedzieć osoby które przeszły 20 godzin kursu i nawet dobrze nie powąchały spalin... nigdy wczesniej nie mialy takiej sytuacji... zawsze , mi sie przypomina rozmowa alkoholowa z kumplem, co dopiero zrobił prawko, i pytał sie mnie czy jak bedzie mial wypadek to on ma trzymac i zostac do końca z motorem, czy odepchnąć sie i uciekać jak najdalej od niego... i tak jak mu mówiłem ze nie bedzie czasu mysleć, instynkt zadziała, i gdy dojerzdzał do swiatel hamujac na ostatnią chwile (choc upominalem go by tak nie robił) najechał na plame oleju, i pozniej mi powiedział że nie wiedzial co sie dzieje tylko ze motor slizgnął sie a on poleciał gdzies na trawe. No ale kazda taka sytuacje uczy wiecej niż 100 godzin kursu, tylko że motocykl... 3maj sie dzielnie. pozdrawiam
-
Opony do choppera/cruisera
szary_wilczur odpowiedział(a) na eric535 temat w Co, jak i gdzie kupić - dla motocykla
mówisz masz... jest troche droższa niz moja ale chyba ma ciut lepszy bieżnik, te bridgestony są naprawde dobre, http://www.allegro.pl/item736825291_150_90...g526_3_5mm.html tylko ze 4 godziny zostaly, ale jakby co to udeżaj do kolesia na priv moze ci odsprzeda. Polecam kolesia. ja jestem super zadowolony kupowalem wtedy za 40 zl by jeden sezon przelatać a chyba uda sie z dwa pojeździć, opona jest dosc twarda i wolno sie zuzywa, poprzednią co mialem to w oczach gineła. daj znac czy bierzesz, tbo moze ja sie na nią połaszcze... :cool: -
Opony do choppera/cruisera
szary_wilczur odpowiedział(a) na eric535 temat w Co, jak i gdzie kupić - dla motocykla
ja swoja kupiłem z allegro, używaną z okolic wrześni,(koles chyba zwozi z zachodu) juz nie wiem jaki jest tam adres ale dostalem ja za 40zł bridgestone, bierznik mial jeszcze ok 2 mm na srodku wiec o wiele wiecej niz z mojej opony ktora wczesniej mialem z ktorej juz sterczaly drutu i widac bylo plutno. jak szukasz zamiennika to ja tam uważam że jakies magiczne zasady ze tylko nówka bo inaczej bedzie dramat sa wyssane z palca. zrobilem na tym bridgesonie 5000 km po ukrainie gdzie drogi bylo klasy zero, plus w polsce drugi tyle i zdarla sie ok 1mm, jezdzi sie na niej dobrze. druga opcja jest troche bardziej czasochlonna, firmy ktore sprzedaja opony np larsson, wystawiaja co jakis czas opony wysezonowany, czyli nowe ale stare, ceny sa bardzo atrakcyjne, opony sa nówki tyle ze chyba oni maja jakis czas waznosci, i pozniej juz jej nie wolno im normalnie sprzedac. nie wiem ale sa o wiele tansze niz zwykle, czesto na koniec roku sa takie promocje. pozdrawiam -
a jak sprawdzasz kable wysokiego napiecia? miernikiem jakimś? czy tak poprostu na oko? widzialem raz burze wyladowań elektrycznych na cylindrach u kumpla, ale jesli to jakis maly ukryty proces :bigrazz:
-
zobacz tez czy miedzy sama puszka filtra a gaznikiem, nie ma jakiegos lewego otworu, moze ta guma spadla podczas wyciagania, w sumie racja z tym zimnym powietrzem :notworthy: tak sobie pomyslalem o tym jak mi rece marzly gdy jezdzilem na poczatku sezonu, i te niezapomniane chwile gdy zalączał sie wentylator... gaznikowi pewnie też było tak zimno :wink: a co do samego filtra, to ja jestem zdania ze jakas ostra wymiana jest zbedna, dobrze go przedmuchac, i przekręcić kawalek by powietrze szlo po tej nie zuzytej czesci, on zawsze brudzi sie tylko z jednej strony :rolleyes: a tak apropo, w tej gumie/wlocie powietrza co sie ja do filtra przykreca sa dwa otwory ssace, z czego jeden zaślepiony, bezsenownie u was tez tak jest? :rolleyes: pozdrawiam
-
trzeba dobrze sie przyjrzeć obudowie filtra bo dosc latwo go zle zalozyc, jest taki wyciecie na puszce ktore musi wejsc w taki nypel na samym filtrze z ta guma(na tym dekielku co filtr do niego przyczepiasz), jak zle nakrecisz to nie bedziesz szcelnie przylegać i bedzie ciagnal lewe powietrze z ominieciem filtra, ktos juz chyba o tym pisał tu;) czy o czyms podobnym, co do ustawienia samego dzióbka, to kurcze nie pamietam, jak zjem to sprawdze i wieczorkiem napisze, ale wydaje mi sie że powinien byc frontem znaczy ta dziórą do kierunu jazdy by powietrze bylo wdmuchiwane do niego, lekko skierowane w dół by wody nie brał? pozdrawiam bylem zobaczylem. u mnie przedni filtr ma wyjscie tego gumowego wlotu powietrza poziomo na lewo czyli w strone tam gdzie jest dźwignia zmiany biegów. lekko przychylone w dół. (leciutko pare stopni). tylniego nie ogladalem. pozdrawiam mysle ze to nie ma az takiego znaczenia, choć jakby było w dół to tez pewnie by było fajnie bo by ciagnał moze troche goracego powietrza z za chłodnicy.
-
witam. kurde temat tlumików wciaż ostro płonie, aż ostatnio sam o tym myslalem bo podczas dodawania gazu moja zamrażarka lodmor (wytlumione orginalne spelniajace europejskie normy tlumiki) nie zagluszaja wkurzajacego dźwieku jakiegoś swierszcza... cos jakby bylo za slabo naprezone i od drgani dwoni i wkur...... denerwuje. juz planowalem rozebrac caly tyl by dorwac to cholerstwo. tak sobie nawet myslalem ze to jakas blacha w tlumiku z tych flaków sie oderwala i drży... nie moge zlokalizować tego :icon_rolleyes: .co do użytkowania to ostatnio mam maly problem z zapalaniem. objawia sie on mianowicie: gdy wygasze na rozgrzanym silniku moto np na stacji benzynowej, i probuje go odpalic, raz zakreci, niby cos tam jakby ale slabo a pozniej sie zalewa, i tak jakby iskry nie dawalo tylko rozrusznik kreci, pompuje paliwo beztrosko do tlumika (ale pozniej gdy zapali nie ma wystrzalu?) pomaga, gdy siedząc na motorze wrzuce drugi bieg i popchne go z kilka razy raz w przód raz w tył, bez przeskoku walu, takie "buju-buju" pozniej zazwyczaj łapie. w poniedzialek rano poszedlem do garazu ubrany w skóry, z kaskiem w reku odpalam,,,, a tu na zimnym silniku to samo, raz zakrecił a potem zalany na maxa, próbowalem na pych, ale samemu troche ciezko, prawie sie udalo ale zmachalem sie przy tym jak świniak przy korycie, ja to zwalam na swiece na ktorych zrobilem 8000 km duża część na krymie gdzie bylo non stop powyzej 30 stopni a pozniej powrót 2 dni w deszczu. chcialem dociagnac na nich jeszcze te 2000km i wymienic razem z olejem ale nie wiem juz sam... dzis podladowalem aku, i odpalił bez szemrania tak jak ta ksieżniczka co grzecznie zasneła gdy dostała w d... co do smarów, wróciłem do psikadła z larsona, wazelina techniczna nie sprawdzila sie zupelnie, tak jak i olej silnikowy i silikonowy. zbut brudza kolo i felge, oraz lancuch. ściekają choc lancuch żadziej trzeba smarować. Przetestowalem tez system z unoszeniem tylnego koła, tak by myc i smarowac lancuch na miejscu a nie popychajac go co dwa metry, trzeba podlozyc koleczki pod przednie kolo by je zablokowac, stawiamy moto na równym na stópce, pod prawy tylni wahacz podkladamy koleczek taki by wszedl na styk, pod lewy wahacz podkladam zwykly samochodowy podnosnik (na gumie by nie porysowac wahacza) i krecimy, moto grzecznie sie unosi, i staje pionowo z jednej stony na koleczku a z drugiej na podnosniku, mozna swobonie kolem krecić. to takie cos dla tych ktorzy jeszcze nie kupili sobie podnosnika pod rame centralnie pod moto, a co uważam powinno sie miec(jeszcze nie mam ale z checia bym kupił) na koniec sezonu koniecznie bede robil zawory i synhro we wlasnym zakresie, no i bede pewnie rozbierał tył moto by znalesc tego j.... świerszcza! :banghead: no ale jeszcze nie koniec sezonku:) pozdrawiam wszystkim motocyklistów i motocyklistki :notworthy: - tak czesto pomijane podczas pozdrowień :rolleyes:
-
gratuluje zakupu :clap: jest taki jak mój tylko widze róznice w kierownicy, no i siedzenie z tego co widze zajebiste!!! :notworthy: pewnie masz obszyte skóra i pożądne gąpiszcze jest ze tyłek jak w ramionach bogini miekkosci i przyjemnosci sie czuje... a to pasażera siedzenie, po prostu sprawiło że moja pani odrazu sobie takie zażyczyła :banghead: a i cena jak na to wszystko co przyczepione i zarejestrowane bardzo dobra:) także gratuluje, i jakbys znal tego kolesia co ci to siedzenie tylnie tak odpitolił to daj mi prosze znac, bedzie mi łatwiej przeżyć najbliższe tygodnie... :rolleyes:
-
mnie w tym siedzeniu w marudzie najbardziej wkurza fakt iż jest z gumy, na trasie na krym probowałem różnych pomysłów, zwykłych poduszek, takich malych pompowanych materacopodomnych(jechało sie jak na piłce do siatkówki) takich do samochodów z twardymi guziołami i gąpiszczem, w sumie wiekszosc poprastu zgubilem wiatr porwał z pod tyłka, a nie warte były by zawracać. Idealny sposób to popstru zmieniać pośladki, 10 min na prawym 10 min na lewym, i przód tył, :banghead: no i dobrze miec dobre spodenki takie co mają kolaże, polecam, wciagnac pod skóre, tam jest takie milusie gąpiszcze w kroku co w droższych wersjach działa też higieniczno/bakteriobujczo :notworthy: Ja teraz myśle o obszyci skórką, i daniu jakiegos sztyńksu mieciusieńkiego, na logike najlepszy był by kawał materaca przeciw odlezynowego, ale nie wiem jeszcze. Ta guma to porażka skóra w ogóle nie oddych jak jedziesz w 35 stopniowym upale to pomimo iż w krótkich gaciach gnałem to dupsko odpazone i potowe bagno...
-
brat mi wlasnie wspominał o wygotowaniu lanucha w plynnej wzelinie to ponoc najlepszy sposób by smar dotarł wszedzie i na długo ale do tego trzeba by miec zapinke i bawic sie z tym..., co do tego grafitu, to nie wiem, ale wiem ze jak sie da smar tawot grafitowy do lozysk to zalatwi sie lozyska. Ta wazelina nie jest dobra, bo latem jak jest cieplo to poprostu sie rozpuszcza i splywa. nie jestem z niej zadowolony przy tych paru tysiacach w upałach. co do samego lancucha, to za cholere nie moge sobie wyobrazic jak np nie smarowaniu lancucha sprawi ze on sie szybciej wyciagnie. przeciez wyciagaja sie laczenia ogniw stalowe, wiec raczej sposób użytowania, no chyba ze jakies szczeliny przy samych oringach, nie wiem. ja wracam do pendzelka i oleju mineralnego za 9zł/l
-
Trochę się zbierałem by w końcu napisać to, co tam się działo. Jest tego tyle że aż boje się że nie uchwycę tego wszystkiego, emocji, cierpienia, radości, bólu i zmęczenia :crossy: . Cała wyprawa okazała się o wiele trudniejsza niż mi się wydawało, i gdyby nie sprawna i zgrana paczka w jakiej się poruszaliśmy nie wiem czy udało by się to.Dlatego na wstępie chcę podziękować wszystkim uczestnikom i uczestniczkom, każdy jechał na sto procent. Opisze cala trasę tak chronologicznie. Ćzęść się pokryje z planowaną trasą przejazdu, lecz to będą jedynie ułamki, cienie zarysy. Wyjechaliśmy przygotowani na wszystko, na najlepsze i na najgorsze, w środę ok 15 wyjechaliśmy z Gdańska w dwa motocykle: moja vz 800 i mojej dziewczyny Poli virago 535, obładowane plecaczkami z pasażerka Moniką, podaje imiona by później ktoś się nie pogubił. Kolega Piotrek(na zdjęciu terminator t 1000) na shadow 500vt miał ok południa wyjechać z Ełku i kierować się na Mińsk Mazowiecki, lecz okazało się ze po przejechaniu 100km zaczęły się kłopoty z motocyklem, zupełnie wylądował się akumulator. Zaczęły się pierwsze nerwy, czy to alternator, ale usterkę udało się rozwiązać dopiero popołudniu i już po zmierzchu spotkaliśmy się z nim na stacji przed Mińskiem. Noc spędziliśmy u kolegi, by uczcić rozpoczęcie wyprawy poszła jedna czy dwie butelki :rolleyes: . rano mieliśmy się spotkać z Davidem, który wyjechał z Warszawy, a na granicy z jackiem na tdm który miał gnać jak wiatr. mieliśmy... bo wyszło zupełnie inaczej, na granice dotarliśmy później niż planowaliśmy, na szczęście odprawa poszła gładko, motocykliści od razu podjeżdżają pod bramkę i czekają. na granicy po ukraińskiej stronie trzeba wypełnić taka badziewna krateczkę imigracyjna i broń boże nie wolno jej zgubić bo przy wyjeździe jak się jej nie ma to trzeba dać sporą łapówkę. Przejeżdżamy granice, dwa pasy, jedziemy w dzicz, pusto totalnie pusto, nagle na pasie zieleni widzę coś, pies, jakiś taki coś żre, w ogóle nie zwraca na nas uwagi, jedziemy z 5 kilometr, dalej pusto, dziki wschód, droga dobra, gdzie zamajaczył pierwszy samochód, stary 50letni gaz, wyprzedziła nas łada z predkoscia 140km/h, nagle droga się kończy, płytówka plus dziury zalane czarną breja, gdzie nie gdzie olejiste kilkudziesiecio metrowe slady, na poczatku omijam je lecz nie sa ślizgie. a tuż po prawej droga nówka sztuka, lecz zakaz ruchu na niej. dziwne? będą rzeczy dziwniejsze... ta tam ta tam, płytowa droga jak strzała po horyzont, gdzie nie gdzie jakieś nieudolne drzewa, jakieś opuszczone domy. obok nas przejechał bmw, bez przodu, tylko wielki wentylator mielący muchy i biedronki, sprawiał że poczułem się jak na planie filmu Mad Max. Jedziemy dalej, ktoś miga światłami, bo tam nikt nie jeździ na światłach, wiec to odrazu rzuca się w oczy, Stoi policja, i celuje w nas "bazuką", ale nie strzelili, tylko śledzili na wzrokiem, z tym wyglądam twarzy jaki ma dziecko przechodzące obok cukierni lub sklepu z zabawkami. Wyprzedził nas tir, na Ukrainie nikt nie jedzie za tobą, nie ma czegoś takiego jak kolumny samochodów, tu każdy kto dojeżdza do samochodu przed sobą, odrazu go wyprzedza, a wyprzedzany widząc ze ten co go wyprzedził jest przed nim, tez zaczyna go wyprzedzać, no wyjątkiem są wszech obecne kamazy z przyczepa, wiozące tysiące ton zboża z prędkością 50km/h i wydzielające tyle spalin ze świata nie widać. Na drodze spotkaliśmy wiele zwierząt, najczęściej te rozjechane, psy koty, kozy, szczury, zbyt łapczywe kruki co nie zdążyły przełknąć padliny i odlecieć. Największą furrore zrobił Koń, stał sobie na środku drogi, i olewał samochody, a wszyscy jechali tak jakby to właśnie tak miało wyglądać, omijali go nikt nie trąbną nawet. nie starczylo by mi czasu by wszystko opisać. wiec wrócę na trasie, jak tylko wjechaliśmy na ukraine okazało się ze telefony działają tylko w formie zegarków, zasięg trzeba gonić gdzieś po polach. no i kontakt z Jackiem który nie zdążył na granice a miał do nas dojechać, znacznie się utrudnił, W miedzy czasie zgubił się Dawid. zaczęło zmierzchać, planowaliśmy się rozbić, podjechał do nas samochód i wypytywał się dokładnie ile kosztują motocykle i gdzie dokładnie się rozbijemy. wydało się to nam wielce podejrzane. pojechaliśmy w miejsce gdzie ostatni raz widzieliśmy Dawida, i się odnaleźliśmy :notworthy: ciemno już, a wiec do gospodarzy, puk puk, 80letnia babuszka za bardzo się nas bała, dalej puk puk, i cos pozytywnego, młode małżeństwo, Mira i Lech, motory postawiliśmy, zaprosili nas na wieczerze, Sao, zajebisty chleb, bimber, później samorobne wino, z takiego 50l karnistra, naliczyłem 14 litrowych słoików, na 6ludzi, mniej więcej po czwartym słoiku stwierdziłem że rozumiem ukraiński i mówię nawet składnie. rano dalej w trasę, stanęliśmy 40km za granica, a dzis trzeba dojechac do kijowa, ta tam ta tam, betonówka na kijów, na trasie jakimś cudem spotkaliśmy się z Jackiem, okazało się ze miał kłopoty, jakiś drut wkręcił mu się w koło. Ale Jest! jedziemy w komplecie, jakimś cudem :notworthy: . wreszcie normalne droga, a tu nagle wyskakuje milicjant z pałeczka i zatrzymuje nas wszystkich, Sprawa nie jest prosta, po 300hrywien od motoru, mówi ze droga nie jest dla tranzytu, nic nie dają tłumaczenia, to nasz pierwszy dzień w dziczy, jeszcze nie jesteśmy otrzaskani, kończy się na 400 w całości, zawracamy na rivne nadkładając 200km, oczywiście nie jesteśmy tranzytem, i zrobili nas w wała. decydujemy się nie jechać przez kijów, i zjeżdżamy w żytomirze przez Popielnie, skwire i na stawiszcze(na trasie kijów odesa) nocleg w miedzyczasie, kolo jeziorka, pod namiotami, rano obudzilismy się bez sakiew i krótkich spodenek jacka, jakiś ciapaty pewnie teraz sobie do pracy w nich kanapki wozi. dalej trasa wiodła na oddesse droga bardzo dobra, wiec troche nadrobiliśmy, z Odessy przez nikolejew, herson, i nocleg tuz przed krymem, kolo takiej rzeczki. rano deszcze, w końcu ustal, jedziemy, na trasie złapał nas znów, i w okolicy armiańska na remontowanym odcinku drogi, dzieje się dramat, samochody przyhamowały było ślizgo, Pola upada i ląduje na asfalcie, wszyscy staja straciła przytomność, położyliśmy ją na karimate, ma stłuczone kolano i biodro, opatrujemy bandażujemy, postanawiamy ja zawieść do szpitala, ekipa sie rozłącza, Jacek z Davidem jadą na feodosie, a reszta śpi w pobliski hotelu, warunki masakra, karaluchy jak myszy, myszy jak szczury, szczury jak psy, psów nie ma. tam się nie lubi psów bo jedyne jakie można znaleźć to te rozjechane na asfalcie. wyjeżdzamy na drugi dzień, po woli, Pola daje rade, choć muszę zmieniać jej opatrunki, ale jedziemy wizja morza czarnego już jest tak bliska, docieramy do wody po południu, woda zimna, brzeg w jakichś wodorostach, ciapatych tysiące, plaza kluje w nogi tysiącem muszelek, ale jesteśmy, pijemy wódke i opalamy ciałka, wieczorem spotykamy się z Jackiem i Davidem, decydujemy się pojechać i rozbić się na arbackiej strzale, tam w morzu azowskim woda jest ciepła , plaże czyste, fale zajebiste, jest idealnie!!! kurde ale napisałem się, powrót przez góry opisze innym razem. dla tych co się wybierają, 8 dni to za mało, minimum 2 tygodnie, żeby wszystko obejrzeć, dobrze mieć kogoś kto zna język, i kogoś kto tam już był, trasy mimo wcześniejszych info które znalazłem są nie źle oznaczone, trochę nazwy ukrainskie się ciężko czyta ale nie jest źle. co do trasy , to tak jak pisałem dorohuck łuck, rivne, żytomir, droga p18 na popielnie stawiszcze(objazd kijowa), objazd odessy w krzywym jeziorze na bezerowke, wyjerzdza sie w nikolajewie, (miasto szalenstwo) potem harson obwodnica, i na drzakon. resztę opisze innym razem :rolleyes: pozdrawiam
-
witam, no i wlasnie wrócilismy z krymu, żar jak na patelni, pyłu pełno i kurzu, i ciapatych dziadów spod ciemnej gwiazdy :rolleyes: w sumie wszystkiego bylo 5000km, predkosci przelotowa od 80-110 zaleznie od dróg, oleju poszlo z setka ale przez to ze mi go wydmuchuje przez ta uszczelke co kupilem a jest zle docieta.(pisałem o tym) ogólnie bez zażutu, z drobnych usterek, zasniedzialy klemu aku na tych ukrainskich drogach, a raczej dziórach, jedyne co mnie zmartwiło, to że spalił ok 4,2 l/100 a jechalem z pasażerem i furą plecaczków, licze juz 3 raz i wciaz tyle wychodzi, kurde troche mało... :icon_rolleyes: moze dlatego że tam inne paliwo, inaczej pachnie, i kosztuje ok 2.8zł za litr :crossy:
-
my dopiero dziś, przed chwila, przemoczeni i zmraznieci, ostatnie kilometry przed gdanskiem daly w kość. Jak tylko zdrapie warstwe brudu z palców, ogarne barłog, zabiore sie do opisania tej wyprawy, bo iście jest co opisywać, można powiedzieć że wydażyło sie tam wszystko! co mogło sie wydażyć, no oprócz złapania kapcia. a wiec zasiadzcie grzecznie w fotelikach i czekajcie cierpliwie na seans:)
-
najbardziej sluszna odpowiedzia jest "to zależy" i to glownie od tego ile ci motor żre oleju, czy ci w ogole żre, ja dzis wybieram sie na krym, i biore ze sobą pól litra, choć oleju w ogóle nie musze dolewać miedzy wymianami, no ale trudy podróży, wysokie temperatury, obciażenie motocykla, oraz prędkość trzeba wziac pod uwage. Kiedyś taki mechanik przedstawił mi krzywą żarcia oleju przez silnik maluszka, i powyżej 80km/h krzywa wystrzelała prawie pionowo w góre :icon_rolleyes: . a ja wróce do smarowania łancucha. Zrezygnowałem z oleju silnikowego na rzecz wazeliny technicznej. Nie rozpuszcza oringów, nakłada sie paluszkie i jest gesta wiec nie scieka z lancucha i nie chlapie po okolicy;) no zobaczymy jak sie na trasie spisze... :crossy: pozdrawiam
-
Ok jutro wyjerzdzamy. bedziemy jechali w 5 motocykli, jutro wyjazd z gdanska ok 15 (wpieprzyl mi sie jeszcze egzamin, i stad male opóźnienie) na wieczór bedziemy u mojego kumpla w mińsku mazowieckim, tam nocleg, rano pobudka i kolo 8-9 wyjedziemy z mińska i kolo 10 spotkamy sie z uczestnikiem wyprawy kolo pilawy(czy na stacji benzynowej czy przystanku autobusowym) później jedziemy na granice przez lublin, do dorohuska, tam ok 12 spotkamy sie z kolejnym uczestnikiem wyprawy:) przekraczamy granice i ciśniemy w strone kijowa, gdzies na trasie bedzie nocleg, zalezy jak sie sytuacja rozwija. Także plan trasy przez polske zarysowalem, jak ktos chce sie jeszcze podlaczyc to zapraszam mozna nas lapac na trasie, moj numer podałem:) tak jak pisałem powrót 25, no chyba że coś;) ale planowo 25. to pozdrawiam i do zobaczenia jak wrócimy w polsce :crossy:
-
mam nadzieje że sie spotkamy tam na krymie:) nie wiem jak jest z komórkami po tamtej stronie, ale na wszelki wypadek daje moj 508082977 kurde zdradziłeś światu moje imie... :eek: teraz czuję sie nagi... jak butelka od piwa bez kapsla... :wink:
-
wszystko bedzie jak należy :icon_mrgreen: bedzie relacja, bedą zdjecia, bedzie opalenizna, wszystko bedzie, no chyba ze ktoś nas okradnie z wszystkiego i z aparatów, a gdy pójdziemy na policje, powiedzą że nie lubia skarżypytów, utną nam jezyki i połamią palce młotkiem, a w polowie pieszego powrotu do polski zupełnie na golasa, słonca tak spali nasza pełną już bombli i oparzeń skóre że cała zejdzie z tym powszechnie znanym grymasem "a tu cie mam..." :cool: jak narazie jedziemy w 5 motocykli, wszystko opisane, juz ostatnie guziki przyszyte i czas je zapiąć :rolleyes:
-
no nie wiem, w radio M. mówili , jak czyści i smaruje to sie brudzi :icon_rolleyes: może jakiś leniwy kupił ten olej, i nie pracuje jak należy, tylko wygrzeda sie gdzies w zaciszu kartera? może on wlał olej metroseksualny?? :eek: ;)
-
ściagasz wąż ten na dole chlodnicy i spuszczasz go radośnie do wiadra, później wylewasz go do piaskownicy, i patrzysz radośnie z okna jak hordy gołebi wyżerają z niej piasek... :icon_twisted: w sumie to ciekawe czemu one tak żrą ten piasek z tym plynem, polałem troche na plyte pliśniową, i zeżarły ją w przeciagu trzech dni... :rolleyes: hmmm.... no mniejsza, a odpowietrzać nie musisz, tylko ostrożnie wlewaj bo łatwo przelać:) plyn chlodniczy pomimo mniemania niektorych powinno sie czasem zmieniać, tak jak hamulcowy, ale nikt nie zmienia i tez jest dobrze, wiec zdania sa podzielone czy to naprawde ma sens, ja tam znacznej różnicy nie widzialem, w sumie to żadnej. no moze troche ubaw z tymi glolebiami, ale to dość tania rozrywka. Ja przegladam klocki i szczeki, bo tego z koleji lepiej nie zapuścić, z uwagi na cene tarczy i zjebaną tylnia felge po przerżnieciu sie przez okłądziny. p.s. a olej zawsze wyglada jak smoła, tylko na początku jest ciut jasniejsza;)
-
ładny kolorek ;) aż ciśnie sie na usta "jedyny słuszny" ale nie jestem marudkowym rasista:) widze kierownica też taka w trapezie, u mnie pogieta w eske:) wygodniejsza jak dla mnie. Ale to kosmetyka buzi i jezyka;) witam, jako że mam chwilke czasu, opisze wam fajny i tani sposób jak zrobic komunikator mniedzy dwoma motocyklami. po pierwsze co potrzebujemy : a wiec "1 krotkofalowki pmr, moga byc spartanskie byle mialy w komplecie zestaw sluchawkowy z guzikiem pmr, 2 jakis wylacznik, dobre sa takie zwykle od lampki biorkowej, bo sa duze i latwo je wlaczac, orginalny wlacznik wlacza sie tak jakby sie cewnikowalo mrówke, 3 1.5 metra kabla 2żyłowego ekranowanego, kazda żyla ekranowana(moze byc 3zylowy) 4 20cm(zalezy gdzie chcesz miec krotkofalowke czy przy owiewce czy w sakwie) kabelka z koncówka meska jack 3.5 odcieta najlepiej od jakichs sluchawek. 5 dwie damskie wtyczki na jack 3.5, 5 opornik 3300omów, i lutownice. rozbieramy wylacznik z jedej strony styków laczymy ze soba, mase z masa miedzy kablami od tej odcietej wtyczki a tym kablem 1.5m(za mase bierzemy ekran), mic z jedna zyla i przykrecami tymi srobkami wylacznika, kabel sluchawek ma leciec jakby z pominieciem wylacznika i przechodzic w druga zyle kabla 1.5m. z drugiej wolnej strony wylacznika przykrecamy opornik 3300omów, tak by po wlaczeniu zwierał mase z kablami mikrofonu, i ma robic zwarcie, tak to cholerstwo działa wlasnie! :rolleyes: calosc lutujemy i zamykamy. montujemy krotkofalowke wedlug uznania, ja mam przy owiewce, wylacznik wyprowadzamy do lewej manetki i mocujemy tak by byl pod kciukiem, a ten 1.5m kabla ciagniemy pod bakiem i robimy wyprowadzenie na wyjscie jack 3.5 gdzies przy siedzeniu. Teraz wystarczy zwykle najtansze sluchawki do skype, ktore wpinamy przy baku, (czasem kaski maja taka przestrzec i mozna pod kask zalozyc, a jak nie to mozna pchelki poprowadzic na jednym kablu a na drugim np taki sam mic do skype, lub rozbebeszyc sluchawko/mic i wszyc w kask zamkniety,). Mówimy po nacisnieciu guzika przy manetce, jakby ktos byl bardziej zainteresowany to niech da znac wysle mu na mail foty, jak to wyglada i o co w tym chodzi. Nie dawno robilem taki zestaw z racji wyjazdu na ukraine kumplowi. calosc wyszla ok 110 zl na jeden motocykl, a to wszystko przez to ze kupilem droższe krotkofalowki ktore kosztowaly 170zl... :banghead: ja swoje dostalem za 130... Slychac fajnie:) warto zalutowac styki i dać stalowe koncówki jack 3.5. oczywiscie powyzej 90/h jest troche trudniej wszystko zrozumiec, zalezy oczywiscie od kasku, ja mam bez szczeki, taki za 70 zl, wiec moze dlatego. do tego mozna podlaczyc ile sie chce tych krotkofalowek, a nawet jak staniesz na popas i idziesz w miasto to mozesz zabrac ja i miec kontakt z baza, bo to niby ma 10km zasiegu na otwartym terenie, ja bym raczej myslal o 2-3km w miescie. :) pozdrawiam
-
wszystko pozostaje po staremu, wyjazd z gdanska 15 lipca:) pozdrawiam
-
gratuluje jedynego slusznego zakupy;)
-
:) to super:) może być piława jeszcze sie dogadamy czyto bedzie jakas stacja czy ryneczek i co do godziny, ale pewnie to bedzie jakos do poludnia 16lipca. pozdrawiam. Aha, sirdawid :rolleyes: (p.s. smieszne jest troszke uzywanie tych ksyw :icon_razz: , np raz do mnie zadzwonil ktos z forum, i rozmowe zaczelismy "cześć, szary wilczur?... ten z forum?") ja tak w kwesti formalnej, gadalem z takim kolega co chcial by sie tez z nami zabrać tylko że on urlop dostanie później (Od 20):rolleyes: , terminem wyjazdu jest 15z gdanska i tak sa wszyscy ustawieni, czy dalo by rade ewentualnie czasowo przesunać wycieczke o 2 dni, czyli wyjazd w piatek? a ten kolega by nas dogonil w kijowie? pytam wszystkich bo moze akurat... a musiało to by wszystkim pasowac, narazie jestes pierszym ktorego o to pytam:) pozdrawiam :crossy:
-
dzieki dokladnie o to mi chodzi. Moto zaczął mi jakos inaczej pykac, w sumie ciezko to opisać, ale chodził gorzej, wlazłem pod moto patrze a tam jest gwint w tych dziórkach, i tak zwanym amatorskim sposobem "co by było gdybym..." wkreciłem w nie dwie sróbki, moto od razu zaczął inaczej chodzić, lepiej, dzwiek ladniejszy wydawał i na trasie jakby żwawiej kołami kręcił. Do tego wczesniej miałem male klopoty przy zapalaniu, czasem na zminym nie chciał za pierwszym razem złapać, a jak był ciepły to zdazyło sie ze sie zalał przy odpalaniu i nie chciał odpalic, dopiero gdy lekko pchnełem na biegu, tak by drgnął cylinder łapał. po wkreceniu tych srób jeszcze mi sie taka sytuacja znie zdazyła, wiec pewnie mi wypadły gdzies na trasie. :icon_rolleyes: , teraz z zaślepionymi jest ok. pozdrawiam
-
aha po ósme czy tam któres z rzedu, apropo sklepów, przestrzegam przed kupowaniem orginalnych uszczelek, najlepiej wziac kape klingieryt i samemu sobie dorobic, nie wiem jak i skad oni maja szablony do ich wykonania ale poprostu sa do dupy, zle wyciete przez co uszczelke wciaga do srodka mieli i zamienia w mase olejowo-smarujacą. No chyba ze sie ja naciagnie jak gumowe stringi na dupe, i przy użyciu czwartej i piątej ręki dokreci tak by nie zwiała do srodka. choc i tak z czasem ja wessie, tak jak u mnie :banghead: ponawiam moja skromna prośbe by ktos zobaczył pod marudke czy ma zaslepione "spusty" wody w rurach wydechowych, takie dziórki z gwintem badz nakretki na klucz 10, przed tym jak rury wpadaja w tlumiki. jak sa dzióry to powinno tam spalinami dmuchac po odpaleniu.