Skocz do zawartości

goramo

Forumowicze
  • Postów

    153
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez goramo

  1. Mi od dawna marzył się intruder. :buttrock: Z lektury internetowej oraz "gazetowej" wynikało, że oprócz wyglądu jakiego poszukiwałem, M800 daje bardzo przyzwoite osiągi jak na "mały" silnik - mały, bo w tej chwili najmniejszy z rodziny intruderów... Kupiłem nówke sztuke nie śmiganą, choć mogłem kupić jego "większego brata". Trochę jednak szkoda mi było wydawać dodatkowe 15 kawałków na moto i potem szczypać się z kasą na ciuchy i dodatki. A poza tym 1800 to już zajebista lokomotywa, do której ciągle mam respekt... Wrażenia po zakupie M800 i przejechanych 3,5 tys km - rzeczywiście jeśli chodzi o moc, to jest OK. Aż nadto wystarczająco do normalnej jazdy, a że moto jest utrzymane w "powerowym" klimacie, to i często kusi żeby odkręcić. I tu również nie ma powodu do narzekań. Jak na razie jeden minus - hamulcownia... Jeszcze tego nie zrobiłem, ale obowiązkowo szykuję się do wymiany przewodu na oplot. Powinno poprawić dozowalność przedniego hebla i trochę go utwardzić. A o tylnym hamulcu nawet nie warto pisać... :icon_evil:
  2. Wracając do tematu, to ze swojej strony radziłbym ci podzielić tą kwotę mniej więcej tak: około 5-6 tysi na kompletny strój, a reszta na moto + opłaty + "drobne" naprawy/wymiany (olej, klocki, napęd, opona...). To moim zdaniem najrozsądniejszy podział, gdyż za taką kasę będziesz miał już dobry ubiór (co potrzebne jest na każdy motocykl - zwłaszcza taki) a przy okazji pewnie skończy się kupnem trochę bardziej łagodnej maszyny - bo na zadbany gsx-r lub r6 ci nie styknie... :) To ma wbrew pozorom plusy - nauczysz się jeździć na łagodniejszej maszynie i docenisz moc jaka drzemie pod dupskiem, a przy okazji nauczysz się respektu do motocykla i zweryfikujesz swoje umiejętności. Dlaczego "aż" tyle na ciuchy? Dlatego, bo DOBRE ciuchy kosztują. Dobre - znaczy bezpieczne oraz komfortowe. Podstawowy zetaw ciuchów to: kask, kominezon jedno lub dwu częściowy, buty, rękawice. Szybko jednak przekonasz się, że przyda ci się również: dobra bielizna termoaktywna - tak jesienią jak i latem, kominiarka na lato oraz kominiarka lub ochraniacz na szyję z windstoperem na zimne dni. Do tego może jakiś kondon przeciwdeszczowy (w naszym klimacie na pewno nieraz przyda się w duższej trasie). A, no i rękawice na zimne dni - też trochę kosztują. Z pewnością jak znajdziesz się kilka razy w sytuacji podbramkowej zaświta ci kiedyś myśl, żeby dodatkowo się "uzbroić" - np. w żółwia lub może pełną zbroję. I tak dalej, i tak dalej... Do tego wszystkiego pomyśl o ubezpieczeniu - ważna rzecz! A to kolejne kilka do kilkunastu stów (w zależnośći od wartości moto). Do tego jakieś zabezpieczenia - może dobry U-lock, alarm, lub coś innego - też trochę kosztują... Reasumując: Zabawa w motocykle, to drogie hobby. A żeby było przyjemne i bezpieczne, to niestety trzeba najpierw pomyśleć nad DOBRYM ubiorem, dodatkami, ubezpieczeniem, a potem zweryfikować budżet i zabrać się za kupno moto. Jak zrobisz odwrotnie, to szybko się przekonasz, że wielu rzeczy ci brakuje... Pozdro. :)
  3. No to nieźle... Fajnie, że w sumie jesteście zadowoleni, ale... .... dlaczego wybieraliście się tak późno? Na pogodynce zapowiadali z rana dobrą pogodę a od południa coraz to gorszą - i tak było :wink: W sobotę po południu było cieplutko. Całą noc z soboty na niedzielę - również. Wczoraj rano po 6-tej za oknem 7-8 C. :lalag: Wstałem, zjadłem śniadanko, gorąca herbatka, na dupę i kark - gore-texowe ciuchy (a nie skóry w taką pogodę :banghead: ) i tak gdzieś około 7.20 wyjeżdżałem spod domciu... Jeszcze tylko stacja benzynowa - pod koreczek i .... ... :crossy: w stronę wschodzącego słońca :buttrock: Przed południem miałem już nawinięte około 240 km-ów w świetnej pogodzie (znaczy się sucho i w przyzwoitej temperaturze) - chwilami nawet wychodziło słoneczko... :lalag: Podsumowując: PLUSY - niezła traska zaliczona, bez deszczu, banan na gębie od ucha do ucha... słowem sezon rozpoczęty, głód muzyki z gatunku V2 zaspokojony :lalag: MINUSY - ze dwie godziny mniej niż zwykle spędzone na przewracaniu się z boku na bok... :icon_razz:
  4. Jakie miał wtedy buty na nogach to nie wiem... nie było mnie przy tym "wypadku". Taką relację usłyszałem z jego ust jak go zobaczyłem z nogą w gipsie i o kulach. Ale teraz jeździ na pewno w jakiś odpowiednich - czytaj przynajmniej wygladają jak buty na offroad. A jakie dokładnie to nie przyglądałem się i nie pytałem. Ta "historia" to miała być taka mała dygresja, obrazowo uzmysławiająca jakie mogą być skutki niefortunnego podparcia się nogą podczas jazdy.
  5. Mój sąsiad latał dużo na crossie i pewnego razu podczas jazdy po wertepach niefortunnie podparł sie nogą żeby uniknąć wywrotki. Poczuł zajebisty ból ale jeszcze chwilę jechał dalej. Zatrzymał się dopiero po tym jak próbował postawić nogę na podnóżku i nie mógł trafić w podnóżek... ...Okazało się, że stopa praktycznie obróciła mu się w kostce do tyłu. :eek: Efekt - kilkanaście tygodni w gipsie. Teraz przesiadł się na sportowe quady i dalej zapieprza po lasach... :icon_mrgreen:
  6. Ja tam nie wiem co mówi pan D. czy inny pan "iksiński" - u mnie w oryginalenj instrukcji obsługi do moto, jak również w książce serwisowej, jest napisane, że np. linki gazu trzeba smarować - olejem. Główne punkty smarowania olejem wg instrukcji obsługi, to: 1. Uchwyt dźwigni sprzęgła 2. Linka(linki) gazu 3. Uchwyt dźwigni hamulca Punkty smarowania smarem: 1. Oś dźwigni zmiany biegów 2. oś nóżki bocznej i zaczep sprężyny 3. Oś pedału hamulca i przegub pręta hamulca tylnego Skoro napisane, że linkę (lub linki gdy np jest ich dwie) gazu trzeba smarować, to myślę, że podobnie powinno się robić z linką sprzęgła. Na pewno kilka kropel oleju jej nie zaszkodzi :wink:
  7. Nom... :) Alpin też spoko. Ja dla żonki zakupiłem Alpinestarsy WEB goretex - co prawda jeszcze nie używała, ale wyglądają na prawdę solidnie :)
  8. To też właśnie dlatego zapodałem sobie pod choinkę Travel Stary GTX :) A że nie są kolorowe, tylko całe "czorne" - to własnie mi pasi ;) Fakt na kolorowy bike w stylu "plastik-fantastik" pewnie lepiej pasują kolorowe buciorki ;)
  9. A jak zapatruje się kolega na obuwie Daytona?
  10. goramo

    No i stało się

    Witaj Mod-ek! No to GRATULACJE! A jednak GSX-R :lalag:
  11. Mam wrażenie, że ten temat (jak wiele jemu podobnych) będzie miał co najmniej kilkadziesiąt, jeśli nie kilkaset nic nie wnoszących postów, w których co chwila będzie udowadnianie drugiemu, że "moja racja jest bardziej mojsza niż twoja twojsza" :P, i oczywiście nic z tego nie wyniknie poza kilkoma niezbyt miłymi tekstami w kierunku zwolenników plastików jak również armatury...
  12. Kolego, jeżeli WIESZ czego chcesz - to zrób tak jak uważasz. Jeżeli sam NIE wiesz czego tak na prawdę chcesz - rzuć monetą... ... i jeździj czymkolwiek. Nikt z nas za Ciebie decyzji nie podejmie ;)
  13. Chyba sam sobie odpowiedziałeś... :wink: Po prostu - usiądź na kilku różnych sprzętach, poprzymierzaj się trochę, jeśli się da to zrób krótką jazdę testową. Na pewno poczujesz co ci lepiej leży. A jak masz prawdziwą zajawkę na choppery/cruisery to kupuj i się nie zastanawiaj. Pojeździsz trochę i sam się przekonasz czy to było to czego oczekiwałeś. Przecież nie żenisz się z moto na całe życie, nie będzie ci odpowiadać to zmienisz. A pieprzeniem pseudokumpli się nie przejmuj. To ma być moto DLA CIEBIE i TOBIE sprawiać frajdę. Jak się kumplom nie podoba to niech spadają na drzewo - znajdziesz sobie innych, którzy będą mieli więcej zrozumienia i tolerancji... Ja przez ponad 10 lat marzyłem o Intruderze i w ubiegłym roku wreszcie mogłem sobie na taką zabawkę pozwolić. Fakt oglądałem także inne sprzęty - głównie nakedy. Kilkoma się przejechałem. Ale jak usiadłem na Intruza, to wiedziałem, że nic innego nie chcę. I nie żałuję wyboru.
  14. Artur - przykro mi, że dałeś się tak zrobić w tego trupa. Wiem jak to jest, bo sam przeżyłem wielki zawód przy mich pierwszych dwóch kółkach. Z tym, że u mnie to był lajt w porównaniu z tym. Otóż mając lat 13-cie zachorowałem na Simsona SR50 (skutera). Mój kumpel miał taki właśnie - piękny, ciemno wiśniowy, lśniący. Po wielu godzinach rozmów z rodzicami uzyskałem ich zgodę na zakup wymarzonej maszyny. Niestety, tak byłem napalony, że można powiedzieć iz zmusiłem ojca do zakupu pierwszego oglądanego przez nas Simka. Tato wyłożył kasę z kieszeni i skuter był mój. Zakup nie był poprzedzony jakimkolwiek wywiadem wśród kolegów obracających się w kręgu ludków jeżdżących na 2oo w moim mieście. Jakże wielkie było moje załamanie, kiedy przy pierwszej konfrontacji z Simkiem kumpla okazało się, że mój ledwo jedzie (jego wyciągał około 70 km/h), a mój ledwie 50 km/h i nie ma siły by wjechać pod większą górkę po luźnej nawierzchni :banghead: Do tego silnik brzęczał jak wiadro śrutu. A na dokładkę na drugi dzień okazało się, że jak zimny, to trzeba się nieźle namęczyć, żeby go zapalić. Na dokładkę owiewki były pogięte po glebach, i byle jak zaszpachlowane i pomalowane, co dość szybko ujawniło się w postaci pękającej szpachli. Kolejne sprawa to odstawienie go do elektryka, który przywrócił działanie kierunkowskazów. Okazało się, że elektryka była tak posrana, że wszystko było na prowizorkach. Wiem, wiem... Co tu porównywać pierdziawkę typu Simson do CBRy. Ale ja wtedy miałem 13 lat! Skończyłem 6-tą klasę podstawówki i dla mnie to był sprzęt marzenie. Wtedy (ponad 15 lat temu) nie było u nas mnóstwa japońskich, włoskich lub chociażby chińskich skuterów. Przynajmniej w małej pipidówie na podlasiu. A Simson w porównaniu do Rometa - to było COŚ! Ojciec mój, mimo iż wkur**ony na mnie na maksa wyłożył kolejne pieniążki - zakupiliśmy nówkę cylinder, tłok, pierścienie, świecę, styki przerywacza. Do tego książeczka "Jeżdżę motorowerem Simson SR50" czy jakoś tak i własnymi siłami wymieniliśmy te części na nowe. No i wreszcie MÓJ Simek odżył. :buttrock: Zaczął odpalać od dotknięcia (nie trzeba było nawet kopać kopniaka do końca, wystarczyło lekko trącić), pracował cichutko, a po dotarciu zapierdzielał aż miło. Kumpel ze swoim "wiśniowym potworem" nie miał ze mną szans. :icon_mrgreen: Na dodatek inny koleś z osiedla zciągnął skądś KTMa z silnikiem 80cm3 ubranego w owiewki jak przecinak. Stanęliśmy kiedyś na kresce i złoiłem go strasznie... Wyżej opisana przygoda z pierwszym jeździdłem nauczyła mnie jednego - nie napalać się, nie kupować pierwszego lepszego sprzęta, który nawinie się pod rękę. Obejrzeć kilka takich samych sprzętów w celu porównania - najlepiej obejrzeć z kimś kto takim jeździ lub się na tym zna. No i jednak warto zapłacić więcej za moto w dobrym stanie niż tanio kupić złom i potem go reanimować. Jasne jest, że jeśli reanimacja zwłok byłaby niedroga, to sprzedajacy nie pozbywałby się moto za grosze. I najważniejsze - nie wierzyć sprzedajacemu w jego zapewnienia! Raczej nikt kto chce sprzedać cokolwiek nie powie kupującemu, że sprzedawany sprzęt jedt do dupy.
  15. Zobacz ofertę firmy TARBOR - na spodnie + kurtka na pewno wystarczy, a może i jeszcze na jakieś tańsze kawaleryjki. A jak nie na buty to na rękawice napewno. Firma polska z długoletnim doświadczeniem i raczej o jej produktach użytkownicy częściej się wypowiadają pozytywnie niż negatywnie. W dodatku nie ma problemów z przeróbkami ciuchów lub uszyciem na wymiar. Ja co prawda nie mam od nich ciuchów, ale wiele razy oglądałem praktycznie cały asortyment dostępny w sklepie w Wawie i przymierzyłem pewnie z połowę modeli kurtek i spodni po kilka razy. Jakość wydaje się naprawdę OK. Ceny raczej nie są kosmiczne.
  16. Nie powiedziałbym :wink: Na samej kurtce i portkach jestem 700 pln-ów do przodu w stosunku do cen katalogowych... Buty kolejne 200 pln do przodu :wink: Wszystko zależy od poziomu wyjściowego cen. Gdy kupujesz kurtkę kosztującą katalogowo 800-1000 zł to możesz urwać inną kasę niż za ciuch ponad dwukrotnie droższy :wink:
  17. Hubert - może i racja ;) W tej chwili kolega tak na prawdę nie wie czego chce, albo raczej nie wie czego może się spodziewać po ciuchach - w kwestii komfortu jazdy i jakości. Dlatego w moim pierwszym poście napisałem, że niech kupi cokolwiek, co będzie jako-tako przypominało ciuchy motocyklowe. Pojeździ trochę, to sam będzie wiedział co mu nie pasi i zadecyduje, czy pchać się dalej w fun o nazwie "motorcycling", czy nie... A co do porządnych ciuchów - przez ostatnie kilka miesięcy złaziłem chyba wszystkie możliwe sklepy z ciuchami na moto w Wawie i okolicach, motobazary, itp.; pomacałem tego naaaapraaawdę spoooooro, poprzymierzałem; dodatkowo poczytałem artykuły w necie, testy oraz przede wszystkim opinie użytkowników, porozmawiałem "na żywo" z ludźmi jeżdżącymi znacznie więcej ode mnie i doszedłem do wniosku, że - nie oszukujmy się - ale "półsrodki" są do bani ;) Albo płacisz i masz dobre, bezpieczne, komfortowe ciuchy, albo decydujesz się na kompromisy i płacąc w sumie i tak stosunkowe niemałe pieniądze dostajesz coś z czego na dłuższą metę nie do końca będziesz zadowolony. Tak!. :) Zdecydowanie - 4000 PLN to minimum za które można się dobrze ubrać - np. w gore-texy. Ja do tej pory wydałem na swoje ciuchy ponad 5 kpln a i tak jeszcze mam dupowate rękawice i najtańszą bieliznę termoaktywną jaką znalazłem w sieci. W dodatku wszystko oprócz kasku nabyłem z dobrymi rabatami - jak to się mówi "po znajomości"....
  18. Dokładnie jak piszą przedmówcy. Ja jeżdżę na różnej maści 2oo wyposażonych w silnik od 13-go roku życia i niestety wiele (zbyt wiele) km-ów przejechałem bez właściwych ciuchów. Dzisiaj, choć dopiero dobijam powoli do 30-ki, czuję wyraźnie, że każdy przejechany kilometr bez właściwego ubioru wychodzi mi bokiem... Zrobisz jak zechcesz... ;) P.S. Motocykle to w samej rzeczy zabawa i niesamowity fun z jazdy, ale przyznasz chyba, że lepiej jest jeśli zabawa kończy się happy-endem, a nie bólami nóg, strzelaniem stawów albo, (odpukać w niemalowane) kalectwem...
  19. Witam. Co prawda mało piszę na tym jak również na forum "intruderpolska", ale za to codziennie przeglądam obydwa. A w szczególności staram się śledzić wszystko co tyczy się Intruderów. Nie jeżdzę 1800-ką, lecz M800, ale uważam, że nie ma to wielkiego znaczenia - liczy się, że Intruder :wink: Co do wspólnego spotakania jestem jak najbardziej za! :bigrazz: Nie chcę być specjalnie czepialski, ale jednak wyraźnie daje się zauważyć, że na "forum.intruderpolska.pl" dość często nowe maszyny spod znaku Intruder są określane mało entuzjastycznie (mówiąc najdelikatniej) lub mówiąc wprost - jedzie się po nich równo głównie za stylistykę, ale nie tylko :wink: Często można odczuć, że "jedyny słuszny" to Intruder z serii VS... a wszystko co nowe to kupa :wink: Nie mniej jednak mam nadzieję, że z biegiem czasu nowe twory Suzuki z linii cruiserowej zyskają w oczach zagorzałych chopperowców... Tak czy inaczej, uważam, że jak najbardziej wskazane jest aby integrować się wspólnie, a i miło byłoby podyskutować wspólnie o naszych maszynkach sącząc piwko przy wspólnym grillu... :buttrock: :flesje: Pozdrawiam forumowiczów z intruderpolska.pl :icon_biggrin: :lalag:
  20. Sorry, ale z powyższych postów nie wynika, że chcesz czegoś lepszego. :rolleyes: Wynika z nich, że ma być za "pińcet" i basta! (no może + ewentualnie 100zł ... :wink: ) Zdecyduj się - albo "byle co" za 500, albo coś nieco lepszego (powiedzmy za 1000) i polowanie na wyprzedaż... Jakich odpowiedzi się spodziewałeś zadając pytanie, czy komplet kurtka + spodnie za sumę 500 zeta będą dobre? Odpowiedź jest jedna - będą gówniane. Mowa o NOWYCH ciuchach za te pieniądze.
  21. Jeżeli świadomie chcesz kupić "tanie mięso" i nie zależy ci na jakości i wygodzie, to po co w ogóle pytać? Kup COKOLWIEK co zmieści się w tych 500 zł i tyle... :wink: W tej cenie to IMHO co byś nie kupił - czy to będzie kurtka X za 300zł, czy kurtka Y za 325 zł, to większej różnicy w kwestii jakości nie odczujesz ( o ile w ogóle będzie jakakolwiek różnica) :wink:
  22. Kowbojki fajnie wyglądają do skórzanych ciuchów oraz dżinów :) Też na początku myślałem o zakupie, nawet przymierzyłem kilka modeli... ....ale na przymierzaniu się skończyło, bo: 1. IMO, buty nadają się jedynie "do lansu" - nie zapewniają praktycznie żadnej ochrony stopy - brak jakichkolwiek protektorów 2. Było mi w nich pieruńsko niewygodnie - na prostej podłodze w sklepie czułem się jak na szczudłach i nogi "gibały" się na tych kowbojskich obcasach. :icon_razz: Do tego śliska podeszwa ... :banghead: Nie mam pojęcia jak można pewnie podeprzeć się nogami na często nierównym asfalcie (lub parkingowych kostkach lub połamanych płytach betonowych) na którym w dodatku nierzadko jest sporo puźnego piasku lub gdy jest po prostu mokro i ślisko. :rolleyes: Skoro trzeba "umić" w tym chodzić po równym tak żeby nóg nie powykręcać, to jak oprzeć na nodze (np. przy manewrach parkingowych - "w tył, w przód") motocykl ważący 250-350 kg + masa kierowcy i pasażera + np. ciężar bagaży? 3. Szczerze wątpię w ich możliwości jeśli chodzi owodoodporność... :wink: Kilka kroków w sklepie i przymierzenie się w takich butach do moto skutecznie mnie do nich zniechęciło (a wypróbowałem kilka różnych par i to za niemałe, jak za zwykłe buty, pieniądze) - dlatego zmieniłem zdanie i zakupiłem dobre buty do jazdy motocyklem, dobrze chroniące nogi, dające pewne podpodparcie i usztywnienie stawów, a przy tym dość wygodne. Nie zmienia to jednak faktu, iż kowbojki (lub też kawaleryjki) nadal mi się podobają - z wyglądu oczywiście :wink:
  23. Motocykle + motorowery (prędkości "licznikowe"): - simson SR50 - 75 km/h - simson S53 - 75 km/h - MZ ETZ 150 - 120 km/h - Jawa 350 - około 150 km/h - Kawasaki GPZ 110 - około 210 km/h (dokładnie nie wiem bo po przekroczeniu 200 nie patrzyłem już na licznik tylko na drogę...) - obecny Intruder M800 - 170 km/h - osiągnięte zadziwiająco lekko i miał chęć lecieć więcej. Myślę że do 180 by się dokulał (na YouTube widziałem film gościa, który wycisnął licznikowo jakieś 112-115 mph, czyli około 180-184 km/h). Samochody (prędkości "licznikowe"): - Fiat 126P - 120 km/h - Fiat 125P - 150 km/h - Opel Corsa 1.5D - 150 km/h - Daewoo Nexia 1.5 78KM - 180 km/h - Daewoo Lanos 1.6 106KM - 190 km/h - Daewoo Nubira I 1.6 106KM - 185 km/h - Renault Kangoo 1.9D wolnossący, około 60KM - 140 km/h (więcej nie dał rady :icon_razz: ) - Peugeot Partner 1.6Hdi 75KM - 160 km/h - Audi 80 B4 1.9 TDi - 180 km/h - Audi 100 2.3E - 210 km/h - Toyota Avensis 2.0 D4D 110KM - 205 km/h - Ford Mondeo 2.0 TDCi 115KM - 215 km/h
  24. OK. Dzięki wszystkim. Decyzja zapadła - kupuję komplet Jet Road'a. Pozdro. :icon_biggrin:
  25. Panowie, normalnie jak to czytam to nasuwa mi się jedna myśl - wypisz wymaluj przedszkolaki. :D Normalnie jakbym widział mojego sześcioletniego syna i jego "kumpli" jak siedzą i się sprzeczają, którego resorak lepszy. Robią zacietrzewioną minę i zaraz się pobiją a na koniec popłaczą. Bez kitu, ale nie odbiegacie wcale... ;) K*rwa, tragedia Panowie - TRAGEDIA! Widać dla wielu moto to tylko jeszcze jedna rzecz do pokazania się jaki to ja jestem super hiper kolo, bo mam zajebisty sprzęt. Mój ma więcej chromu, a mój ma więcej śmocy, a mój jest zwinny i jadowity jak żmija, a twój to ociosany siekierą klocek... !!!!!!!!!!!!!??? K*rwa, czy to ważne kto na czym jeździ - czy to plastik fantastik, czy armatura wielkości małego parowozu - WHO CARES? Liczy sie przyjmność z jazdy, z nawijania kolejnych km-ów na koła - that's all.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...