Skocz do zawartości

fenix

Forumowicze
  • Postów

    143
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez fenix

  1. Ha, ha, ha - chyba jednak przesadzasz. Przecież przez cale dziesięciolecia dwusuwy jeździły po różnych drogach ale jakoś te drogi nie były zarzygane...
  2. Alez oczywiscie ze zerzneli, tak jak wszyscy inni. To byla b.udana konstrukcja, to male DKW.Adam M. No więc jednak nie zerżnęliśmy niczego od szwabów. Między "odbieramy co nam się należy" a "ukradliśmy" jest ogromna różnica. Sądzisz, że powinniśmy się szwabów pytać o zgodę, a może im jescze zapłacić w czasach, kiedy jeszcze nie zdążono usunąć wojennych ruin na terenie kieleckiej SHL? A oddali kieleckiej fabryce maszyny Villersa, które wywieźli z Kielc w pierwszych dniach wojny? Dodam - maszyny jeszcze w w angielskich, oryginalnych, nie rozpakowanych skrzyniach?. A poprawili choć jedną cegłę w ruinach Warszawy? A jeśli dkw miało takie dobre konstrukcje silników, to dlaczego ani jeden polski motocykl przedwojnia nie bazował na tych silnikach? /w najlepszym razie bazowano na Sachsach,ale nigdy na dkw. Przypadek? /? Masz rację,że ten silnik a i cały motocykl był kopiowany masowo. Ale nie dlatego że był doskonały. Podstawowym argumentem było to że wiele państw-narodów próbowało odebrać swoją"kontrybucję" wojenną, a ponieważ dkw było akurat w strefie rosyjskiej o Rosjanie już na samym początku pokazali, że pobite Niemcy znaczą dla nich tyle co nic /Ruscy w przeciwieństwie do Amerykanów i Anglików wywozili do siebie dosłownie całe fabryki, nie tylko technologie/ a skoro tak, to znaczy, że Niemiec pod sowiecką okupacją ma tyle do gadania, co ... Żyd za Niemca - jak to mawiał mój mądry dziadek. No to po jaką cholerę mam uruchamiać cały sztab ludzi i maszyn do opracowania jakiegoś silniczka, skoro gotowy wzorzec i to dosłownie za darmo leży na wyciągięcie ręki: trzeba brać i tyle. Szkoda czasu na wyważanie "otwartych drzwi". Oczywiście lepiej byłoby skopiować bardziej udane niemieckie konstrukcje, ale ich źródło leżalo już po tamtej stronie "żelaznej" kreski. Ale Amerykanie od samego początku - trochę inaczej niż ruscy - widzieli nową historię Niemiec. Pamiętasz = co powstało wcześniej: RFN czy NRD ? Jak widzisz - jestem ostrożniejszy w formułowaniu opinii o zżynaniu: tu nie można stosować najprostszych definicji a na pewno nie można tego oceniać przez pryzmat dzisiejszego pojęcia "piractwa". Silnik S01 powstał przecież dosłownie w drugim roku po zakończeniu wojny i mówienie o ochronie "dóbr intelektualnych" powalonych na kolana Niemców /jak to się okresla dzisiaj/ jest nieporozumieniem. To trochę tak, jakby dzisiaj oddać konta i zgromadzone tam pieniądze Saddamowi, bo ...on się o to upomniał. /a zresztą niechby się upomniał, ha,ha, ha/. A tu, Adam masz zupełną rację: "...Jezeli chodzi o polskie konstrukcje to nie byly one gorsze czy lepsze od owczesnej sredniej, prawdziwa kleska byla z technologia, organizacja, metodami i jakoscia produkcji..." No tak niestety działał komunizm = nikomu nic się nie opłacało i nie chciało. Tu z tobą nie podyskutuję, bo ...takie były fakty i już. -------------------- zobacz też o tej samej sprawie: http://republika.pl/fenix_prawojazdy/obce_strony.html
  3. No i co ? Obiecałeś że poszukasz w ŚM coś o zlocie dwusuwów
  4. fenix

    WSK 175

    To całkiem fajny pomysł przebudowy. Coś mi się zdaje że takich chętnych do zabudowy rozrusznika jest znacznie więcej. Ja też kiedyś miałem takie plany i nawet do dzisiaj klnę na siebie, bo kiedyś /jakieś dwa lata temu/ mogłem kupić caly rozrusznik z przekładnią / chyba do Simsonka/ za 50 zł. I zawahałem się /bo może za mała moc rosrusznika?/ Jakieś pół roku pożniej jeden mechanik powiedział mi że takie rozruszniki /simsonowskie/ czasami montuje się do znacznie większych japończyków i dają sobie radę/. Ale jak poleciałem żeby jednak kupić tenże rozrusznik to była już dupa zbita = po zawodach, ktoś był szybszy. Ale ciągle zastanawiam się czy nie wrócić do tego pomysłu i jak tylko znajdę jakiś niedrogi rozrusznik to będę się w te klocki bawił = tak samo jak ty - dla sprawdzenia swoich możliwości "konstruktorskich" a trochę też po to żeby ... było fajnie / wsk z rozrusznikiem to byłoby coś!/
  5. Wiem, wiem - nie powinienem pisać postu za postem. Ale ten post ma trochę inny pod-temat, nie wynika z poprzedniego. Czyli teraz zabieram głos jakbym był innym fenixem: A może byśmy pogadali o tym w jaki sposób przerobić "Wiatra" - taki tuning teoretyczny, jako trening z dobywaniu wiedzy o tym silniku> Co by trzeba było zmienić w tym silniku, żeby uzyskać powiedzmy 17-20 KM?
  6. No tak teraz rozumiem =chyba ja też coś niedokładnie przeczytałem. Ale wiesz, mnie bardzo drażni jak ktoś mówi, że Polacy zerżneli silnik z dekawki, że robili do dupy konstrukcje, czy coś tam jeszcze... Od średniowiecza nie byliśmy potęgą i to jest fakt. Ale też nie znaczy że wleczemy się w ogonie narodów. A i Polakiem nie zawsze jest łatwo być... A co do silnika Wiatr - póki co to była zupełnie udana konstrukcja, wreszcie a b s o l u t n i e polska konstrukcja. I zupełnie -na tle innych wytworów - udana. A że ma wady? No ma i to sporo. Ale trzeba ocenić ją jako całość - i tu się z tobą zupełnie zgadzam: władze państwowe nie przywiązywały jakiegoś specjalnego znaczenia do tej produkcji /ba, w w tamtych latach nie było nawet formalnego przemysłu motocyklowego, choć dziś wielu używa takiej nazwy -zupełnie zresztą błędnie!/ a więc władza nie przywiązywała takiego znaczenia do motocykli jak np miało to miejsce w NRD. Ale też pamiętaj, że działo się to w czasach, kiedy wladze kładły nacisk już na... samochody osobowe!! To były lata kiedy po raz pierwszy w Polsce produkcja samochodów osobowych zaczęła doganiać /i krótko potem przeganiać!/ produkcję motocykli!! A w NRD było trochę odwrotnie. Czyli w sumie z perspektywy lat trzeba ocenić to pozytywnie, rzekłbym nowocześnie! Nie można się tej władzy dziwić, że wybrała...poprawny kierunek. To tyle o polityce. A wracając do silnika: tak, masz absolutnie rację: pierwsze Wiatry, te z SHL M11W i po trosze z Gazeli były mniej doskonałe technicznie niż wuskowskie. Choć dla odmiany wueskowskie silniki były już spierniczone przez co raz bardziej niechlujną produkcję. Tak tu masz absolutnie rację. A czy testowano je w fazie produkcji? No tak, to fakt. Ale też tak dzieje się na całym świecie przy masowej produkcji: masowej z tendencją do niskich cen. Przecież tak powszechny zwyczaj przesuwania obowiązku docierania silnika ze szczebla produkcji na szczebel użytkownika jest przykładem takich właśnie praktyk. Formalnie rzecz biorąc to fabryka ma tak dopracować każdy egzemplarz samochodu czy motocykla, żebym mógł go dzisiaj kupić a już jutro wybrać się w daleką drogę na przykład do Hiszpanii, czy Afryki = bez docierania silnika!! A jak to jest w praktyce to sam wiesz . Z Wiatrami i ich testowaniem było dokładnie tak samo= tani motocykl, tani silnik to i tanie metody technologiczne. Sztuka kompromisu: coś za coś. A po reszcie kto powiedział, że to wladze mają sie martwić o poziom jakości motocykla, a nie ma się martwić jego producent? Myślisz że Harleya finansuje rząd amerykański? Albo nowoczesność Hondy załatwia rząd japoński? No tak, tylko, że mnie trochę łatwiej to zrumieć, bo dzieli nas ...ogrom doświadczeń życiowych i zawodowych. Tak że tak bardzo się nie mart o wymowę twoich słow - masz do tego zupełne prawo. Również cię gorąco pozdrawiam.
  7. Takiego silnika nie było. Prawdopodobnie źle odczytałeś drugi znak od prawej: zamiast dwójki jest tam pewnie litera Z. I wtedy by się wszystko zgadzało.
  8. "Wiatr" był projektowany z myślą o możliwości jego tuningowania do potrzeb sportu, dlatego bardzo starannie był sprawdzany i próbowany na jednej z krakowskich uczelni technicznych. A więc miał całkiem dobre podstawy teoretyczne. Ale niestety w produkcji trzeba było liczyć się z realnymi możliwościami /a właściewie z niemożliwościami/ polskich kooperantów. Zaprojektowano go z myślą o max. obrotach 8000 na min. Ale nie mieliśmy w Polsce dobrych sprawdzonych łożysk igiełkowych - jakie stosowane były w stopie korbowodu. Zastępczo więc stosowane było coś podobnego jednak gorszej konstrukcji, bo bez takich plastikowych koszyczkow, oddzielający poszczególne igiełki łożyskowe. Także w główce korbowodu nie zastosowano łożyskowania igiełkowego. A w sumie więc te dwa miejsca mają w starym wiatrze zmniejszoną twałość i skłonność do zacierania się przy utrzymywaniu wysokich obrotów. Także z tego powodu nie można zastosować oszczedniejszej dawki oleju. Moc silnika musiała być trochę niższa, itd. A druga poważna wada wczesnych silników Wiatr to mechanizm przełączania biegów wykonany z takich blach-wytłoczek. Były niezby sztywne i niezbyt trwałe. Wymagały b. delikatnego przełączania biegów. Te mankamenty dziś są łatwe do usunięcia bo do tego silnika świetnie pasuje cały korbowód z ułożyskowaniem od WSK, a i wspomniane wodziki WSK były już robione jako odkuwki a nie wytłoczki z blachy. Jedynie łba korbowodu nie da się tak łatwo usprawnić. Pewnie też szkoda że nie pomyślano o 5 biegowej skrzyni biegów, a już na pewno sporą wadą było to że rozstaw szpilek mocujących cylinder i głowicę nie pozwala na adaptację silnika do pojemności 250 ccm. A czy Polacy testowali silniki w produkcji? No ja mam tu do kolegi pytanie /do tego co użył takiego zwrotu/: a ty to nie jesteś Polak? Co ty jesteś rusek, czy może Żyd? Wychodzi na że jak Małysz ma sukcesy to i ty też, a jak coś się spieprzyło, to Polacy? Ty nie? Nie potrzebnie powtarzasz za tym grubym dupkiem z Samogwałtu: my /jak jest OK/ i oni /jak coś jest źle. To jest polski silnik i jest taki jaki jest. A wcale nie był najgorszy = przyzwoita średnia tamtych lat. A czy mógłbyć lepszy? No pewnie. W technice jest tak, że nawet najlepsze konstrukcje mogą być jeszcze lepsze!! To był i ciągle jest cacy silnik /chociaż z wadami, ale z wadami raczej niezbyt wielkimi/. Na dobrą sprawę jak ktoś potrafi to można zrobić kilka usprawnień ale takich już współczesnych - np zawór membramowy, zmiejszenie pojemności skrzyni korbowej, itd i wówczas ten silniczek może sięgać 20 -22 KM. A to nawet dzisiaj są przyzwoite wartości. Zresztą - jak już piszę o max. mocy WIATRA: to silnik wiatrowski montowany w DUDKU i M21W sport już wtedy fabrycznie miewał 15 KM! Czyli w sumie silnik nie jest taki zły, choć faktycznie w SHL M11W nie osiągnął jeszcze swojego szczytu perfekcji.
  9. No to wywołano mnie do tablicy! Silnik "WIATR" w dość lekkim motocyklu SHL M11 był na tamte lata bardzo dynamiczny. Ja pamiętam jak trochę jeździłem wczesniej SHL 175 ale silnik 3-biegowy i jak stryj pozwolił mi pojeździć jego nowiutką SHL M11W to widzialem ogrrromną różnicę. Ten Wiatr miał taki ciąg, że aż wierzyć się chciało. A ponieważ SHL mają też całkiem skuteczne hamulce no to jazda Wiatrem była bajką. To trochę tak, jakbyś przyzwyczaił się do jazdy np. WSK i ktoś dał ci pojeździć jakimś moto poj. powiedzmy 400-500 ccm. Emocje z zupełnie innej półki!! A trwałość tamtego Wiatra? No coż - skłamałbym, gdybym nie widział jego wad technologicznych. Ale też jest b. niesprawiedliwe mówienie, że to był /czy jest - jak kto woli/ kiepski silnik. On po prostu uwielbia wkręcać się na obroty i ma kopa dopiero przy dość wysokich obrotach. A jak ktoś jeżdził wcześniej wsk czy wfm z silnikiem 125 i nauczył się jazdy na jednym biegu /góra na dwóch, tzn na trójce i dwójce/ i próbował tego samego stylu jazdy Wiatrem, to zażynał go raz-dwa. I nie wykorzystywał "wrodzonej" dynamiki silnika wysokoobrotowgo. To dosłownie jak z moją MZ 150 = ona ma b. dobry ciąg dopiero przy obrotach pow.4000. Przy niższych przypomina dynamiką silniki typu S01 . Ale chciałbym też zostawić coś do dyskusji dla innych kolegów... więc już milczę! --------------------------------------------------- nowa strona o SHL M11: http://shl.republika.pl/album
  10. troszke o shl lux znajdziesz tu: http://shl.republika.pl/album/index1.html /dwie pozycje-tytuły/
  11. no i dobrze słyszałeś że lux miały taką klapkę. Ale SHL miała taki właśnie zwyczaj, że najpierw nowinki były w luxie, a potem pojawiały się w standarcie. Podobnie było z tą klapką=czyli na jedno wychodzi: przesuwka była także montowana w normalnych maszynach, lecz nieznacznie później niż w lux /nie pamiętam daty od kiedy/.Podobnie ma się rzecz z aluminiowym cylindrem. A cechy SHL lux wymieniłeś wszystkie prawidłowo. Co do zdjęcia - ano własnie poluję na taką fotkę od dawna - małem dwie obiecane, ale skończyło sioę na obietnicach.
  12. Tak - M11 miala na stacyjce taką przesuwaną klapkę chroniącą przed opadami i kurzem.
  13. fenix

    M-72

    ta ładniejsza - to nie moja, ta nie_ładniejsza, co jej nie mam - też nie moja, a ta strona, co ją mam .... hmmmm, no cóż, stary= chyba to przemilczę.
  14. Pete,kurde - to my się jednak zgadzamy!!
  15. Słuchajcie - o ile dobrze kojarzę' date=' to rozmowa idzie o dwóch znacznie różniących się od siebie IŻach: planeta 5 z lat dziewięćdziesiątych to zupełnie inne maszyny niż IŻ 49 http://shl.republika.pl/start.html /"Iż-motor Mariana"/
  16. fenix

    WSK 175

    Ja ci opisałem koncepcje konstruktorów Gazeli = nie wcieloną w życie z różnych powodów. Ale jeśli chcesz przerobić istniejący silnik na silnik z rozrusznikiem- to musisz liczyć się z przeróbkami i już. A czy można wyrzucić to wielkie "koło zamachowe" czy też - jak kto woli=nie dończone koło zębate na wale? Pewnie że można, i to bez żadnych konsekwencji dla silnka. No, może poza tym, że silnik powinien nieznacznie szybciej reagować na dodanie gazu. Jedyna "przebudowa" to dokupienie takiego pierścienia dystansowego, stosowanego w późniejszych WSK 175, /takiego jak zdjęciu / i wstawienie go w miejsce wywalonego "zamachu". To praktykowany i sprawdzony zwyczaj.
  17. fenix

    WSK 175

    Cały motocykl SHL Gazela miał być bardzo bliski ówczesnym standartom europejskim/światowym, a rozrusznik był takim elelmentem, który ten standart wyznaczał. No i w zasadzie udało się zbliżyć ten motocykl do tych standartów. W zasadzie, bo tak na prawdę to nie zdołano uporać się z polskim rozrusznikiem. Zresztą alternatora też nie było w produkcji /choć taka nazwa pojawia się w całej dokumentacji Gazeli/. A na importowanie elementów nie było kasy. Pozostała więc jedynie wnęka w karterach i...koło zamachowe, które miało mieć nacięte zęby do połączenia z rozrusznikiem. Ale ponieważ nie było jeszcze gotowego rozrusznika, no to po co nacinać w produkcji zęby. A Zbyhu bardzo dobrze zilustrował całą koncepcję tego urządzenia: zdjęcia dwóch połówek karterów i czerwone znaczki-linie = tak właśnie miało być. Wysprzęglenie rozrusznika po zapaleniu silnika? Znacie sprzęgło jednokierunkowe? Dziala dokładnie tak samo jak piasta tylnego koła w rowerze, a jeszcze dokładniej w rowerze kolarskim=wolnobieżka. Jak krecisz pedałami /to jest twój rozrusznik/ to moment obrotowy przenoszony jest na koło /tu byłoby to duże koło zębate na wale/. Ale jak wał zaczyna żyć swoim życiem i nabiera obrotów to sprzęgło 1-kierunk. rozłącza wał i zębatkę na osi rozrusznika. A więc jak widać działa to nieco inaczej niż w samochodach. Na koniec trochę o przekładni pośredniej /zbyhu napisał że rozrusznik bez niej nie pociągnąlby walu, bo za duże opory = to prawda/. Między tym dużym kołem zębatym i wirnikiem rozrusznika musi być przekładnia o bardzo dużym przełożeniu a dla uproszczenia powiem tak: identyczna zasada jak w akumulatorowych wiertarko-wkrętarkach. Wysokie obroty maleńkiego silniczka zamieniane są na ogromny moment obrotowy przy bardzo niskich obrotach /takich trochę już jęczących, charakterystycznych dla wszystkich rozruszników/.
  18. jeszcze o szprychach do SHL = szymus, wiem że już kupiłeś i masz nowe szprychy, ale Janusz, o którym ci pisałem wcześnie, zadeklarował, że może ci /lub komuś/ odstąpić ileś szprych w dobrym stanie. A więcej info to musiałbyś zajrzeć do tego zapisu Janusza http://republika.pl/fenix_prawojazdy/album_m11.html /tytuł: "Halo Janusz, halo Gliwice"/
  19. No i święte słowa' date=' no i święte argumenty. I to jest uczciwe gadanie: nie jeżdzę bo nie mam zaufania. Z tym się w pełni zgadzam. no tak , ja wiem , widzę to= dziś jakoś dziwnie nie ma takich co kilka lat temu osrywali JM. Dziś to mu łaski nie robisz, że się ciepło o nim wyrażasz. Ja piszę o ogromnym zjawisku społecznym- bo gdyby ta grupka zapaleńców związana z Nowym Junakiem nie pchała swojego dzieła do przodu, wbrew ówczesnym opiniom, ścierając ślinę z twarzy to skończyłby się kolejny etap polskiej, rodzimej motoryzacji /tak ,wiem co napisałem= rodzimej, polskiej motoryzacji, polskiej a nie koreańskiej/ a tak przynajmniej mamy polski motocykl o zupełnie wspólczesnych parametrach i zupełnie do przyjęcie niewygórowanej cenie. I tyle...A za 3-5 lat jakoś nie będzie tych, co to dziś mówią o chińszczyźnie: patrz niżej= A że za ostry ton ? No tak być może nawet za ostry. Ale stary, wkurza mnie to że ciągle tyle mają do gadania ci co to "...balcerowicz musi odejść..." Doskonale znam twoje wypowiedzi, bo jak je przeczytałem, to aż korciło, żeby zabrać głos wspierający cię. Ale stwierdziłem, że ten głos nie wymaga wsparcia=on sam sie doskonale broni. Ale dla odmiany trochę później napisalęs zdanie, które doskonale da się odwrócić: "...nawet jak się nie zepsuje, to jaka przyjemność z jeżdzenia czymś, o co się boisz że się zepsuje?..." No bo na jakiej podstawie twierdzisz że się będzie psuło=poczekajmy z takimi opiniami, aż się będzie psuło faktycznie.... No i jak się zgodzić z takim twierdzeniem? Chyba, że zrozumiałem to opacznie: co to za przyjemność jeżdzenia 20-letnią japonią ze starymi, sparciałymi oringami, simeringami, itd, które nie wiadomo kiedy padną na pysk. Jeżeli to tak miało znaczyć = no to cię gorąco przepraszam: mój błąd. Ja tam wolę ten niski niski priorytet po stronie odbiorcy, jeśli mam pod dupą nówkę a nie starego rupiecia z "porządnego domu". Dlatego kilka lat temu - dokładnie z tego samego powodu kupiłem poldka zamiast struchlałego kadeta- wbrew powszechnie panującym opiniom, mówiącym, że 20 letni kadet jest o niebo lepszy od nowego polskiego poloneza. Ja rozumiem, że w twoich życzeniach nie ma przewrotności myśli, bo ja naprawdę ci życzę powodzenia i bezawaryjności jeżdzenia. Bardzo się różnimy w podejściu do tematu, ale wolę z tobą zgubić niż z dupkiem znaleźć.
  20. A ty dalej swoje...nawet jak się nie zepsuje, to jaka przyjemność z jeżdzenia czymś, o co się boisz że się zepsuje? O czym ty gadasz? Wiesz chociaż jakie są stystyki awaryjności starej japonii i nowych chińczyków, że tak twierdzisz. To ty masz drono wyjątkowo szczęsliwych kumpli na starej, dobrze utrzymanej japonii, bo znam niejednego który już kolejny sezon ogląda swoją" dobrze" utzrymaną japonię jedynie w garażu, bo nie ma kasiory na wymianę prawie połowy silnika tej dobrze utrzymanej japonii. Natomiast jest pewne, że chinczykiem 3 -5 sezonów jeżdże i to nie po garażu. A i kolejne sezony pewnie też. Nie znam chińczyków dobrze /ale kto w Polsce je zna?/ale takie walenie w opinie o chińczykach przypomina mi dyskusje o JM sprzed 3-4 lat. Dziś okazuje się że o dupę można potłuc tamte opinie. JM ma całkiem dobre notowania jeśli chodzi o awaryjność. No to może spokojnie z takimi stanowczymi opiniamii - pożyjemy zobaczymy.
  21. fenix

    Sam-zaporożec

    Będę bronił szymusa! Ale pod jednym, szymus, warunkiem, że przestaniesz się g ł o ś n o upierać przy swojej koncepcji= że Sam może być lepszy od konstrukcji fabrycznej. W tym temacie jest dokładnie tak samo jak z maszyną perpetuum mobile /"wieczna maszyna"/. Nie ma takie maszyny i już! Bo być nie może! Chociaż co jakiś czas pojawia się jakiś młody naukowiec-kostruktor machin wszelakich i podejmuje kolejną próbę budowy perpetuum. No i właśnie szymus jest chyba takim młodym= masz przenajswiętsze prawo do swoich marzeń, że kiedyś będziesz tym pierwszym /czy kolejnym/ który zachwyci świat swoją nową maszyną. Tylko, szymus, nie upieraj sę tak stanowczo w słowach=raczej zrób to, zrób.... Jeśli nawet nie zbudujesz tego "światowego zachwytu" to i tak wygrasz b. dużu=wiedzę i doświadczenie . A jest to baaardzo dużo. A teraz wracając do dyskusji o samoróbach: jako pierwszy, głowny, jedyny w stajni motor to ja nikomu tego typu maszyn nie polecam /chyba że jest się masochistą/. Ale dla kogoś kto lubi zwracać na siebie uwagę, jak ktoś lubi być indywidualistą /a przecież to nic złego/ to ładnie zrobiony, ładnie "udźwiękowiony" ZAP-ek nie jest niczym złym /ale jako drugie, a może trzecie moto w stajni/. Można nim popoludniem /oczywiście w ciepły, letni dzień/ pojechać na pl. Wolności /piszę o Kielcach/, zrobić tam rundkę albo dwie, troszkę pofurczeć, potem wjechać na środek placu i spokojnym krokiem przejśc się do najbliższego "ogródka" piwnego: na browca oczywiście. A po drodze cały ten ceremoniał odpinania i zdejmowania rękawić, odsuwania suwaka kurtki, zdejmowania kasku, itd. Ot, i tyle...
  22. A czy ten sklep w Częstochowie prowadzi też sprzedaż wysyłkową? Możesz mi podać jakiś namiar na niego? Bo też mnie czeka podobny zakup.
  23. No wcale nie głupoty piszesz = to jest dylemat weteraniarzy. Każdy z nich marzy, żeby mieć oryginał bliski 100 proc /były tu głosy o oryginalnych śrubkach nawet, nie tylko o lakierze./ Tak ze nie napisałeś tu głupot... Jest gdzieś w Polsce taki stary HD /chyba w oliwkowym kolorze/ na którym pozostawiono stary , wyraźnie już nawdwyrężony lakier, chociaż właściciel długo się wahał: piękny ma być czy raczej jak najbardziej oryginalny? Wybrał to drugie.
  24. No a teraz popatrzcie na ten bak=oryginalny lakier, trochę poobijany, ale piękny oryginał. I jak zachować ten lakier, skoro jest tu tak nieszczelny i ma sporo obić zarysowań?
  25. Miło słyszeć takie słowa. Dzięki szymus!!! I zapraszam co jakiś czas... :lol:
×
×
  • Dodaj nową pozycję...