Skocz do zawartości

Andrzej Rosa

Forumowicze
  • Postów

    94
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Andrzej Rosa

  1. No bo wariuje trochę, ale przynajmniej coś daje tym co nie mają w ogóle pojęcia, ale przeczytali przynajmniej instrukcję (są tacy? :D. Ja zapłaciłem chyba ze 40 Euro za gadźet który w razie czego powie mi że na pewno będę musiał kupę kasy na silnik wywalić i tyle. Pozdro.
  2. Nierównomierne wyciąganie to dość typowa przypadłość. Nie ma co wielce filozofować. Pozdro.
  3. Dostęp jak dostęp, ale konstrukcję można zmienić. Przerobić na manualny się zawsze daje. Nie znam szczegółów ale to dość standardowa robota, bo w wyścigach takich używają. Robota chyba relatywnie prosta, ale nie robiłem to nie wiem na pewno. Pozdrawiam.
  4. Generalnie nie dymają. Tzn robią to za co biorą pieniądze' date=' tyle że biorą o wiele większe pieniądze. A ja napisałem o tym, że w realiach nawet w wyspecjalizowanym społeczeństwie opłaca się znać na mechanice. Weźmy taką Amerykę. Ludzie stale kręcą samodzielnie i grzebią w swoich zabawkach, bo płacenie za serwis bywa wątpliwe, kiedy za wymianę paru kółek zębatych w dwudziestoletnim silniku wołają sobie 2 tys dolców. Nie ma tak prosto i zawsze warto się znać na tym co się lubi robić. Chyba że ktoś nie lubi to nie musi. Zupełnie jak u nas. W moim pojęciu nic nie pokręciłem. Najczęściej. Potem te dobre sprzedawane są jako Ferodo czy Carbor Lorraine a gorsze jako Lucas czy HiQ czy co tam. Jedne marki nastawione są na klienta skłonnego zapłacić za jakość a drugie na takiego któremu przede wszystkim zależy na oszczędnościach. Produkcja jak najbardziej może przebiegać w tej samej fabryce, ale nie oznacza to że przeciętna jakość produktów sprzedawanych pod dobrą marką i pod marką przede wszystkim nastawioną na niskie ceny będzie ta sama. Nikogo nie namawiam na to żeby się dać dymać bez sensu. Sprężyny są produkowane przez Hagona i nie ważne czy na pudełku jest napisane Hagon czy White Power to są to prawdopodobnie dokładnie takie same sprężyny. Ale nie zawsze daje się tak prosto oszczędzić i jeśli chodzi o klocki hamulcowe czy łańcuchy to się raczej nie daje. Pozdrawiam.
  5. Szczerze powiedziawszy to nie wiem o czym ma to świadczyć? Na ostatnim BMT chłopaki przymierzali topowy kombinezon Dainese i miał metkę Made in Poland. Z drugiej strony Ferodo produkuje zarówno dobre jak złe klocki. Może to świadczyć o czymkolwiek. Pozdrawiam.
  6. Wydaje mi się że wy macie jakieś mocno wyidealizowane pojęcie o jakości zachodnich serwisów. No i nie bierzecie pod uwagę, że ten być może faktycznie bardziej kompetentny i niedymający serwis liczy sobie od 50 Euro za godzinę w górę i głupi serwis po 12 tys może kosztować doobre kilkaset Euro. A i tak nie można im przesadnie ufać, tyle że jak ktoś nie ma chęci czy talentu do mechaniki to nie ma wyjścia i płaci. Ci co mają blade pojęcie i chęci często serwisują motocykle sami. Jak Adam czy Ja. I takich ludzi na zachodzie jest wielu. Ja raz pojechałem tu do serwisu, bo się zaciąłem i nie mogłem sobie poradzić. Zapłaciłbym ponad 150 Euro robocizny, ale nie potrzebowałem rachunku to się wzięło i zrobiło taniej :D. Łańcuch założyli mi przecinając fabrycznie zakuty i zakuwając ponownie, bo wyjmowanie wahacza (godzina roboty dla mnie z bratem) się im po prostu nie opłaca i nikt by im nie zapłacił za to. Więc jeżdżę na nieprzesmarowanych łożyskach a wymiana i tak wyszła 75 Euro (plus cena łańcucha). Mój probem z gaźnikami nie został naprawiony tylko zamaskowany. Pomogło mi to dojść co jest nie tak, ale to tyle. Zapłaciłem tzw frycowe i już. I to by było na tyle jeśli chodzi o uczciwe, tanie i niedymające serwisy zachodnie. U nas jest prościej znależć kogoś kto za niewielkie pieniądze zrobi ci coś dobrze niż na zachodzie. Szczególnie jeśli się nie będzie przesadnie oszczędzać i temu mechanikowi zapłaci się za zrobienie dobrze a nie za zrobienie tanio. Jakość w przeliczeniu na pieniądze będzie nieporównywalna - jak sie poszuka, oczywiście. Pozdrawiam.
  7. Nie wiem jak się kształtują ceny w przypadku DR ale kiedyś przeglądałem ten katalog na sieci i tam po prostu nie było klocków które się nadają do hamowania. Jakiś organiczny badziew' date=' który potrafi się rozlecieć w drobnymak przy hamowaniu z 200 do 0. Może w DR się sprawdzą, jak kto tam uważa. Znowu nie wiem jak w DR ale w przypadku CBR się raczej nie nadaje. Kumpel założył taki do CB500 bo zamierzał sprzedać i mu padł po 12 tys turystycznej jazdy. DID czy RK kosztują relatywnie taniej a i tak to co w Polsce uchodzi za dobry łańcuch to bzdura. Brat kupował i mu sprzedali łańcuch który w Niemczech jest stosowany do motocykli o mocy poniżej 50 KM a on ma prawie drugie tyle pod ręką. Nie wiem ile mu to wytrzyma, się zobaczy. Acha - żaden Iris tylko DID. Może stąd się bierze brak przewagi DID nad Irisem, że sprzedają wam badziew który się rozłazi w szwach. Ja kupiłem najlepszy dostępny łańcuch i po 8 tys w gsf1200 naciągałem raz a i to głównie dlatego że na wymienionym amorze motocykl mi tak nie siada i łańcuch nie napina się pod obciążeniem. Nie musisz' date=' ale cbr na mitasach to absolutne nieporozumienie. Nie po to się kupuje motocykl który się świetnie prowadzi po winklach żeby jeździć na kartoflakach które nie pozwalają na złożenia. Już lepiej się dogadać z kimś z Poznania i kupować używki z toru. Ludzie na tym jeżdżą i nie narzekają. Jaki dobry olej z filtrem kosztuje 70 zł? Ile litrów tego potrzebujesz, bo jak ze dwa to może i racja, choć sam filtr to około 40 zł, więc nijak mi to nie pasuje. Jak na mój gust dobry olej z filtrem kosztuje gdzieś drugie tyle. Kupuj lepszy olej to się nie zepsuje. To nie jest przepłacanie. Ja bym wolał jeździć dobrze utrzymanym tanim motocyklem niż wiązaną sznurkiem topową japonią.
  8. Gratuluję poczucia humoru :D. Grunt to dobre samopoczucie. A co za różnica? Cena robocizny jest może i inna ale części tyle samo kosztują a może i na zachodzie jest taniej.
  9. Z pomiarem średnicy dam radę' date=' gorzej będzie zmierzyć rozstaw bo nie dysponuję za bardzo sprzętem ani żadnym katalogiem z danymi o moim zawieszeniu i nie bardzo wiem jak zabrać się za taki pomiar. [/quote'] Taśma miernicza wystarczy. Musisz taką mieć pod ręką i mierzyć ludziom sprzęty :notworthy:. W katalogach raczej takich danych nie znajdziesz. Nie wiem czy nie prościej jest kupić cały przód i po prostu przełożyć razem z kołem i resztą. Ośka głowki ramy może kolidować i oczywiście możesz mieć kłopoty z ogranicznikami skrętu, ale to się daje zrobić. Albo kupić lagi pasujące średnicą a ośkę i dystanse koła dorobić. Hamulec prawie zawsze daje się jakoś zaczepić. Pozdrawiam.
  10. Rozstaw lag może się różnić jeśli cały przód idzie od nowego. Jeśli półki mają być od starego motocykla a ośka koła od nowego to oczywiście rozstaw powinien być ten sam, lub trzeba kombinować z wydystansowaniem koła na ośce i hamulca/ców. Jest mnóstwo możliwych kombinacji części które nie będą pasowały i które trzeba będzie dorabiać lub przerabiać. Nie wiem czy to ma wielki sens finansowy. Możliwe że opłaca się zmienić cały motocykl? Ale jak chcesz się bawić to ci nikt tego z głowy nie da rady wybić więc powodzenia. Pozdrawiam.
  11. Ale nie napisał całej prawdy' date=' .[/quote'] Andrzej Rosa, zastanow sie nad tym jak bardzo jest glupia ta twoja odpowiedz. :laughing: Sam nie wiem czy warto, ale w sumie na coś pasowało by odpowiedzieć. I tak sobie myślę że to się nadaje równie dobrze jak reszta. Niestety. Nie wiem jak innych, ale twoje niudolne próby ataków personalnych po prostu mnie rozśmieszyły. Śmiałem się na głos ale już mi przeszło i pozostał niesmak. Ot tyle mojego komentarza.
  12. Bez przesady. Jak się ma dobry strój to pas nerkowy nie jest żadnym absolutnym wymogiem. Jak nie jest zimno w plecy to nie jest zimno w plecy - takie to proste :-). BTW - ciągle jeżdżę więc w zasadzie wiem co piszę. Jaki tam okrutny pech? Ja wliczam jedną glebę rocznie w ryzyko jazdy motocyklem i jak się nie wywalę w jakimś sezonie to w następnym roku nadrabiam. Normalna rzecz, gleba. Ci co się ścigają niech się sami bronią :notworthy:. Pozdrawiam.
  13. Ale nie napisał całej prawdy, bo się nie da, a zachowywał się tak jakby już nic nie dało się dodać do tych mądrości. Poza tym styl się liczy jeśli komuś zależy na przekonaniu czytających do ratujących życie strategii. Jego styl jest najgorszy z możliwych. "Wiem lepiej i wam (głupkom) rozkazuję" jest potwierdzoną doświadczeniami na studentach (:notworthy:) najgorszą z możliwych strategii przekonywania. Tak się nie powinno nikogo przekonywać. W ten sposób trzeba jeździć na każdym motocyklu, tzn poznać jego i swoje możliwości i dostosować jazdę do tychże. Nie ma znaczenia czy to najnowszy gixxer z hamplami jak brzytwy czy sędziwy Indian ze spowalniaczami. Gdyby mi ktoś poradził takiego Indiana wywalić na złomowisko bo się nim nie daje hamować zgodnie z teoriami wymyślonymi dla zupełnie innych motocykli to bym się poczuł co najmniej dziwacznie. Na każdym motocyklu można jeździć dobrze i źle - kwestia jak. Pozdrawiam.
  14. Z całym szacunkiem (poważnie)' date='[/quote'] Wyluzuj :notworthy:. Mnie można normalnie spytać i się ze mną nie zgodzić i nie ugryzę :). Normalny człowiek jestem :). Na każdym motocyklu można jeździć dobrze i źle. Na każdym motocyklu można hamować dobrze i źle. Janusz podszedł do sprawy ze zwykłym sobie wdziękiem, czyli zlekceważył wszystkie fakty nie pasujące do teorii. Dziwne że nie zrobił kariery w nauce :D. Ja na Uralu hamowałem głównie przodem, ale używałem obu hamulców. W hamulcach bębnowych trzeba uważać żeby nie zerwało przyczepności zaraz na początku, bo wtedy działają one najskuteczniej, czyli zaczynamy spokojnie i jak już hamulce złapią to ciśniemy na parę. Jak widać że nie wyda, to puszczamy hample i staramy się ominąć przeszkodę. Gdy hamujemy do końca to pod koniec zerwie nam przyczepność na tyle i trzeba się tego spodziewać. Oczywiście sprzęgło w tym momencie powinno już być rozłączone i trzeba też odpuścić tylny hampel. Ale nie wolno się spóźnić, bo nas szarpnie kiedy koło odzyska przyczepność a zdąży już odjechać nam na bok. Warto to poćwiczyć, bo to jednak sztuka dobrze hamować słabymi hamulcami. Na demoludach to trzeba umieć jeździć :). Pozdrawiam.
  15. Nie wiem jak to jest z dziwkami ale historie się ludziom przewijały. W specyficznych sytuacjach' date=' bo musi być świadomość nieuchronnej śmierci i czas na "film". Czytałem o dwóch takich przypadkach. Jeden kiedy zawiódł spadochron a drugi to kiedy alpinista spadł w przepaść. Różne dziwne rzeczy się ludziom przytrafiają i niektóre są nawet prawdziwe.
  16. Naciskasz hampel i skręcasz kierownicę. Leżysz w oka mgnieniu. Żaden problem :).
  17. Damiano coś pisał o tych sondach, że wcale nie są takie precyzyjne jak się to ludziom wydaje. Nie mam z tym doświadczenia więc trudno mi się wypowiadać, ale całkiem to możliwe. Co oczywiście nie zmienia faktu że sygnał jest ciągły a nie dyskretny, jak mi się zdawało. Pozdrawiam.
  18. Problem polega na tym' date=' że nie mam bladego pojęcia jak się definiuje "siłę uderzenia". Pęd wiem, bo to iloczyn prędkości i masy. Energia wiem, bo to połowa iloczynu pędu i prędkości. Wiem też co to jest siła, bo to zmiana pędu w czasie. Za to nie wiem co to jest "siła uderzenia". Może jak mnie ktoś puknie w łepetynę z siłą pół kilograma to jakoś to pojmę :notworthy:. Możesz mi wierzyć że jest. Mało tego czasu i decyzje są chaotyczne ale nie ma tak że się nie da nic wymyśleć. To nie ping-pong gdzie decydują dziesiąte części sekundy tylko realne sytuacje na drodze, gdzie najczęściej jest ta sekunda czy dwie na myślenie. W ciągu sekundy daje się podjąć decyzję. Hamuję do końca bo zdąrzę lub omijam bo z przeciwka nic nie jedzie. Na to jest czas. Nie tylko. Choć fakt że w większej części. Jeśli miałbym położyć nacisk na najistotniejszy moim zdaniem element techniki jazdy ratujący życie to było by to omijanie przeszkody a nie "hamowanie za wszelką cenę". Dlaczego nie walczysz o to? Przecież w większości przypadków to lepiej zadziała a i jest trudniejsze do wytrenowania, bo trzeba puścić hamulec żeby skręcić? Dlaczego nie to, skoro ważniejsze?
  19. Racja. W sumie to już nie pamiętam o co się tutaj spieramy :notworthy:. No to faktycznie dobrze ci spala ten Dnieper :). Brat założył Bosche na próbę i padły po miesiącu. Motocykl był dobrze ustawiony i świece się samooczyszczały. Ja się do nich zraziłem i do Urala wolę Iskry. Ba - do B12 bym założył' date=' tylko nie wiem jakie pasują. Choć NGK działają w sumie bez sensacji więc mi się nie chce szukać. Przeczytałem to z wielkim zainteresowanie. Kupę roboty i kombinowanie' date=' ale wierzę że to będzie działać. I w razie czego nie będzie bardzo drogie w naprawie. Rozumiem. Mieszanka stechiometryczna. A co do koloru świec na pełnym otwarciu to żeby go sprawdzić trzeba wyłączyć silnik na pełnym otwarciu. Tak polecają czytać świece i to w sumie od wielu lat, czyli musi w tym coś być. Sądzę że jakby to zrobić zgodnie ze sztuką to by wyszło że nie są takie znowu białe. Choć lepiej podobno robić to na benzynie uniwersalnej a nie bezołowiowej, bo bezołowiowa się czyściej spala i nie zostawia wyraźnego nagaru. Pozdrawiam.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...