Witam serdecznie... Pomimo ze wątek z drugiej strony .. tak więc sam zainteresowany pewnikiem nabył już ulubionego sprzęta (oczywiście Virago :] ), postawowiłem napisać parę przemyśleń na dany temat. Obecną Virówkę nabyłem zaraz po sprzedaży Ify BK 350. Weteran taki jeden. Niemiecki cwajtakt i do tego bokser. Masakratorsko się go remontowało, poszło na motor duuużo kasy... a przejechałem w sumie 90km.. w około półtora roku. Co chwila trzeba było coś poprawiać. To już mój pierwszy nabytek - CZ 175 sprawiała mi mniej kłopotów (praktycznie żadnych nie miałem ..ino kabelek od klaksona trzeba było lepiej przytwierdzić .. bo się luzował co jakiś czas ;) ) Po wielu negocjacjach z ojciem... złożyliśmy się na Virago 535 z rocznika 94. No i baja... praktycznie lejesz wache, serwisujesz... pucujesz ile się da...... i jeździsz gdzie chcesz. Do Junaków mam wielki szacunek... i tak samo mam go "w planach" ale tylko jako drugi motor... i tylko wtedy.. kiedy będę miał sporą nadwyżkę funduszy na odrestaurowanie i doprowadzenie go do stanu idealnego. Spotkałem się z opiniami... że na takim motorku nie da się pojechać gdzieś dalej. Bulszit... W zeszłe wakacje wybrałem się z kumplem nad morze... z namiotem.. śpiworami... full gratów różnych (ale niezbędnych!! nie żebym brał wsio co popadnie.. ) i dało radę..... nieco żeśmy się wlekli ( 80-100 ) ze względu na otwarty kask i brak szyby ( chopper z szybką? pff :P może za 10 lat :D ) aale była przygoda (dla jasności... kumpel jechał na oddzielnym moto :P ) . W nadchodzącym sezonie.. jak studia i kasa pozwoli.. mam w planach wybrać się na Węgry... zobaczymy czy się uda... Jednym słowem.... chcesz sobie pojeździć... kupuj Virago... Pozdrawiam serdecznie!!!!