sebazaz

A może azyl robi mieszankę paliwa z olejem :( :bigrazz: :crossy: Natomiast poważnie to świeca może być za zimna (zła wartość cieplna). Pozdrawiam.

Z moich doświadczeń wynika, że wybity kosz powoduje raczej "ciągnięcie" sprzęgła niż jego oporne włączanie. Może przed kupowaniem czegokolwiek warto obejżeć dokładnie wzystko od początku. Szczególnej uwadze polecam jeszcze raz linkę (nowa i na licencji nie oznacza dobra) :bigrazz: Robiłem sprzęgło w moto z silnikiem od zaza i tam była walka o uzyskanie znośnej twardości sprzęgła przy zachwaniu wystarczającego skoku wycisku. Myślałem o hydraulice, lecz pomysł przepadł. Ostatecznie pomogło zastosowanie nowej i nasmarowanej linki. Bardzo ważne okazało się jej ułożenie z jak najłagodniejszymi zagięciami. Zastanawia mnie ślimak, o którym pisałeś. Wnioskuję, że jest to element przekazujący siłę z końca linki na popychacz, jak np. w virrago 750. Możesz go rozebrać , dokładnie wymyć i obejrzeć. Jakiekolwiek nierówności, wżery lub inne uszkodzenia na powierzchniach roboczych mogą być przyczyną kłopotów. Podobny patent jest w jawie 350. Nie ma tam ślimaka lecz trące skośne powierzchnie. Czasami niby dobry a sprzęgło dębowe. Wymiana tego elementu zwykle pomaga. W japonii wcale nie musi być inaczej. Pozdrawiam.

Najprawdopodobniej gdzieś występuje niepotrzebne tarcie. Nawet dobra linka jeśli jest źle ułożona to będzie stawiać zbyt wielki opór. Sprawdź, czy nie jest gdzieś mocno zagięta. Inna sprawa to regulacja. Nie wiem, jak w tym moto jest zbudowany wycisk. Może należy poluzować linkę a podciągnąć popychacz, bo np. opiera się już o coś. Pozdrawiam.

Wymiana sprężyn nic ci nie da, może tylko zaszkodzić (będzie się ślizgać sprzęgło). Z czasem sprężyny raczej słabną. Sprawdź, czy opór jest podobny przy wciskaniu jak i przy puszczaniu dźwigni. Jeśli ciężko jest wcisnąć sprzęgło a potem wystarczy je lekko przytrzymać, to winny jest któryś z elementów pośredniczących: -klamka -linka -wałek w deklu -elementy wycisku w samym sprzęgle Najczęściej przyczyną jest uszkodzona lub badziewna linka. Pozdrawiam.

Średni kompresor nie wytworzy ciśnienia większego niż 10 atmosfer. To skutecznie zapobiega rozwaleniu zbiornika, bo chyba o to chodziło. Regulacja ciśnienia i wyłącznik ciśnieniowy to oddzielna bajka. Pozdrawiam.

Taki wynalazek daje nawet spore ciśnienie, ale ma bardzo małą wydajność. Próbowałem kiedyś takąsprężarkę 3fazową od zamrażarki sklepowej i też było mało :) Pozdrawiam

Moim skromnym zdaniem to też wygląda na dowcip :) Pozdrawiam.

Poza proporcjami bardzo ważna jest temperatura przygotowanej żywicy. W lodówce może stać zmieszana z utwardzaczem bardzo długo. Natomiast w lecie zdarza się, że robi się galareta już na pędzlu. Do rozrabiania kolejnej porcji najlepiej wziąć czystą puszkę(np obcięty pet). Pozostałości poprzedniej porcji bardzo przyspieszają twardnienie. Z tym nitro to nie wiedziałem i na pewno sprawdzę. Pozdrawiam.

Witam. Butle gazowe wytrzymują conajmniej kilkanaście atmosfer. W lecie przy temp. 30stopni gaz ma ciśnienie podchodzące pod 10 atm. (chyba, że się mylę). Zaworem bezpieczeństwa będzie wydajność twojej sprężarki. Jeśli chodzi o filtr powietrza zasysanego, to może być stary od moto. Jak nie masz dobrej darmowej sprężarki np. od STARA i silnika co najmniej 2kW, to tak jak radzi Młody. Pozdrawiam.

Właśnie po to aby się upewnić, że jest naładowany. Gdyby był w gorszej kondycji to ładowanie potrwałoby dłużej i byłoby niezbędne. Poza tym Młody wytłumaczył to dokładnie :banghead: Pozdrawiam

To zależy. Tak jak pisałem. Jeśli sprzęt nie chce zapalić to prostownikiem od samochodu (możliwie małym). Na zimę najlepiej aku wyjąć i zabrać do ogrzewanego pomieszczenia i raz na miesiąc lub dwa doładować do pełna. Jeśli akumulator jest w dobrym stanie to wystarczy krótkie ładowanie. W starych aku patrzyłem, czy już się "gotuje". Wtych bezobsługowych pozostaje pomiar napięcia lub prostownik z automatycznym wyłączeniem po zakończeniu ładowania. Taki chyba masz, więc nie ma problemu. Ja mam najtańszy akumulator Akmet i na zimę stawiam go w kącie w mieszkaniu i 2-3 razy w ciągu zimy go podładowuję małym prostownikiem samochodowym(prąd około 2A) bez żadnej automatyki. Pokilku-kilkunastu minotach aku zaczyna szumieć, wtedy go odłączam i mam spokój na 2 miesiące. W ten sposób na jednym aku przejeździłem 3 sezony bez żadnych problemów. Jeśli ktoś ma inne (ciekawsze, prostsze) metody to niech napisze. Pozdrawiam.

Moim zdaniem to lipa. Do ladowania aku potrzeba około 14,4V. Do "pracy buforowej", czyli podłączenia na stałe np. na zimę około 13,8V. Takie dane podają producenci aku. Czasami jest to napisane na obudowie. Na wskazanej aukcji jest zwykły zasilacz stabilizowany na 12V. Wnioskuję po napisach na obudowie. Naładowany aku sam ma na zaciskach prawie 13V, więc to ci go nie naładuje. Oczywiście mogę się mylić, bo nie ma możliwości sprawdzenia takiego cuda. Ja osobiście bym tego nie kupił. :banghead: Pozdrawiam.

Teoretycznie aku należy ładować prądem 10-godzinnym, czyli dla 12Ah prąd powinien wynosić 1,2A. Ale to tyle teorii, bo w moto prądnica ładuje pusty aku prądem wielokrotnie większym. Ważne jest odłączenie prostownika po pełnym naładowaniu, co spełnia ten prostownik. Oczywiście w przypadku małego aku odłączenie może nastąpić wcześniej. Jeśli ładujesz akumulator i jedziesz moto jakiś kawałek to nie ma problemu. Prądnica zrobi resztę. Pozdrawiam :banghead:

Zgadzam się z kolegą w zupełności. Jest tylko jedena zagwozdka, a mianowicie żywica poliestrowa rozpuszcza styropian. Jeśli zechcesz zrobić formę ze styropianu (bardzo wygodne na jedną sztukę), to musisz pierwszą warstwę zrobić zywicą epoksydową i jak zwiąże to następne poliestrową. Robiłem w ten sposób błotniki do moto. Pozdrawiam i udanej zabawy :icon_mrgreen: :buttrock:

Napisz, jak sie sprawa wyjaśni. Jeśli moduł jest z procesorem i to on padł, to małe szanse naprawy. Jeśli jest to moduł analogowy, to powinno to dać się zrobić. pozdrawiam.

Życzę powodzenia Ja też robie moduły zapłonowe, a właściwie to zaczynam. W razie czego potrzebowałbym mapy zapłonu do V-maxa. Mam gotowe moduły do Suzuki GS i GSX (starsze modele z dwoma czujnikami na wale). Jeśli moduł jest rozbieralny i będziesz miał zamiar go wyrzucić, to podeślij do mnie (na mój koszt). Czy Twój moduł ma jeden czy dwa czujniki położenia wału? Ale może Ci go naprawią i będzie po sprawie. Pozdrawiam.

http://www.el-serwis.neostrada.pl/ofirmie.html Jeśli muduł jest rozbieraly to mógłby spróbować go naprawić. Pozdrawiam.

Po tylu postach to musi działać :icon_biggrin: :rolleyes: Pozdrawiam wszystkich zainteresowanych dodaniem do moto czegoś od siebie i to nie tylko drogich świecidełek z katalogów. Ps. Wowo napisz, jak sprawdzisz efekt swej pracy.

Zgadzam się z tobą i gratuluję spostrzegawczości. Dodam tylko, że R2 się nie spali i co więcej nie zasili świateł pozycyjnych. Prąd płynący przez R2 wyniesie około 140mA i nie wystarczy do zapalenia św. pozycyjnych. Pomysł z diodą jest dobry i można ją wstawić dla świętego spokoju. W wiekszości moto światła pozycyjne zapalają się razem z zapłonem, więc nie ma to większego znaczenia. Pozdrawiam :icon_twisted:

Moim zdaniem około 20 omów 2 waty dla stopu i 100 omów 1 wat dla pozycyjnych. Moce rezystorów mogą być oczywiście większe np. obydwa po 5 watów. Napewno nie zaszkodzi. Możesz zmierzyć prąd iskorygować wartości rezystorów. Dla stopu prąd nie powinien przekraczać 0,3A (taki zakładam, bo nie znamy prądu max tej lampy). Dla pozycyjnych powinien być odpowiednio mniejszy od 0,05A do 0,1A. Musisz ocenić, czy różnica w jasności świecenia jest wystarczająca. No pewnie że tak. Prąd będzie taki sam. Różne mogą być spadki napięć na nich. Radzę zajrzeć do jakiejś książki z podstawami elektroniki. Pozdrawiam.

Zajmuję się zawodowo konstruowaniem urządzeń elektronicznych i śmiem twierdzić, że nie masz racji. Szeregowe połączenie to najlepszy sposób na równe obciąrzenie diód, bo wtedy płynie przez nie taki sam prąd. Jeśli masz w domu jakiś pilot który ma 2 diody nadawcze to na pewno są one połączone szeregowo. Jak nie wierzysz to go rozwal i sprawdź. Myślę, że nie bardzo wiesz co piszesz. Do świąt natomiast jeszcze trochę :icon_mrgreen: :D Pozdrawiam.

Chyba wiesz to na podstawie obserwacji lampek choinkowych :D :D Diody powinno się łączyć właśnie szeregowo, co zapewnia ich równomierne obciążenie. Pozdro

W pełni się zgadzam. Moj kumpel miał LS650 , smarował mydłem i pomagało. Natomiast strzał z rury to była czysta poezja. :icon_twisted: :icon_exclaim: Pozdrawiam.

Pisałeś, że podłączyłeś rezystor do pozycyjnych a stop bezpośrednio. Chyba, że się mylę. Moim skromnym zdaniem warto. Nie tylko dla liter ale przede wszystkim dla wiedzy. Pomimo olewania wykładów coś w głowie zostaje. O pracę też czasem łatwiej. Dzięki za info. Jutro zapytam w pracy komputerowców o serwer. Pozdrawiam.

Tak, jak narysowałem. Kabelek ujemny od "lampy LED" podłącz do masy,kabelek dodatni do rezystora R1 a drugi koniec rezystora do światła stop. Drugi rezystor (R2) podłącz pomiędzy Swiatło stop a światło pozycyjne. Postaram sie umieścić czytelny schemat. Koledze sq8bwh radzę samemu udać się do szkoły, bo ja już byłem i nawet w takiej co daje 3 literki "mgr" i 3 następne "inż." w dziedzinie elektroniki właśnie. Proszę o nie pisanie bardzo stanowczo na tematy sobie mało znane. Ja nie bardzo rozeznaję się w aspektach technicznych forum. Może ktoś mi doradzi jak najprościej zapodać rysunek np. ww schemat. Z góry dziękuję za pomoc. Pozdrawiam :icon_twisted: