Skocz do zawartości

tas23

Forumowicze
  • Postów

    28
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez tas23

  1. Miałem kiedyś CB500, a moi kumple wtedy Thundercata i VFR800. W korkach zachowywało się to jak rower i chłopaki nie byli w stanie za mną nadążyć. Oczywiście na każdej prostej mnie doganiali, ale miło wspominam tę Hondę. Jednak brak owiewek jest dla mnie dyskwalifikujący. Zgodzę się, że do miasta to rewelacyjne rozwiązanie, ale poza nim to walka z powietrzem, które próbuje Cię zsadzić z motocykla. Nie wyobrażam sobie jazdy nawet 100km po trasie. Kiedyś pojechałem nią na Mazury, do tej pory wspominam tę niemiłą przygodę... Poza tym wolę trochę bardziej pochyloną pozycję niż np. na Fazerze, czy Diversionie. Na CB była fajna dopiero po zmianie kierownicy na szerszą, co wymusiło pochylenie się do przodu. Po przeczytaniu jeszcze kilku postów dochodzę do wniosku, że jednak mój wybór powinien paść na VFRkę, albo wspomnianego Thundercata. Przeszukując ogłoszenia, a z racji budżetu szukam raczej sprzętu nastoletniego, większość ma przebiegi rzędu 50-100kkm. 50kkm nie boję się zupełnie, bo wszystko na czym jeździłem miało właśnie +- tyle. Jednak czy 100-120kkm to nie jest już powoli schyłek wytrzymałości motocykla? Rozumiem, że jak ktoś zrobił 35000 km w 18 lat, to powinienem sceptycznie do tego podchodzić, ale jednak moto z przebiegiem 100kkm+ jest w ogłoszeniach rzadkością. Oczywiście gdy kupowałem motocykle w latach 2005-2010 wszystkie też miały 35-55kkm przebiegu, a były z tych samych roczników, których szukam teraz:) Jak na to patrzycie?
  2. Cześć, Po latach wracam do 2oo i zastanawiam się co kupić. Ostatnio (10 lat temu) jeździłem Thundercatem i uważam, że to genialny motocykl. Kupiłbym go jeszcze raz, ale lubię zmiany. Mój budżet to ~10000 zł i na tę chwile zastanawiam się nad FJR1300 lub VFR800. Może być VFR800 Vtec, ale mam mieszane uczucia, bo starszy bardziej mi się podoba oraz rura wydechowa pod tyłkiem do podgrzewania jajek też nie bardzo mi pasuje. Generalnie szukam motocykla do miasta, gdzie będę jeździł pewnie minimum 1 raz w tygodniu. Robię dziennie 100-150km po Warszawie, więc na moto będę robił tyle samo. Ten argument przemawia za VFRą. Jednak raz na rok będę chciał się wybrać z kumplami na objazd po Europie. Z reguły robią 3-4 tysiące km w kilka dni. Jeżdżą motocyklami typu BMW K1600GT, R1200GS, a jeden właśnie FJR1300. To przemawia za FJRą. Mój dylemat jest taki, że nie bardzo wiem jak VFRa sprawdzi się w dłuższej trasie (w mieście jest super), a FJRa w mieście. Skłaniam się ku VFRce, bo jednak gros przebiegu będzie w mieście, ale znajomi mówią, że FJRa jest prawie równie dobra w mieście, a w trasie dużo lepsza. Pytanie o to "prawie":D Nie chodzi mi o to, żeby jeździć jak samochód w korku, tylko jednak wykorzystywać mniejszy gabaryt i stawać zawsze na Pole Position. A może macie inny pomysł? Ma być wygodnie, więc mimo nieskrywanego zachwytu wszelkie Fireblady itp. odpadają. Ze względu na mój gust to samo tyczy się chopperów. Pomóżcie:) Pozdrawiam Marcin
  3. No to i ja się wypowiem, mimo że na moto nie siedziałem już ze 2 lata... Miałem dwie sytuacje: 1. CB500 vs. Audi A8/S8 Na światłach dość ostro ruszyłem i zobaczyłem, że obok coś czarnego się nieźle trzyma:) I tak się trzymało do 170-180, kiedy to CB przestało już przyspieszać. Tamten niestety ciągnął jeszcze grubo ponad 220km/h. Jak go dogoniłem na następnych światłach to już nie kozaczyłem przy ruszaniu:) 2. Diversion vs. Punto GT Za czasów Diversiona (przypomnę, 60KM i z 5 sek do 100km/h) startowałem na kilku światłach pod rząd z tymże Punto. Jak gość ruszył z delikatnym piskiem to tylko na niego spojrzałem, uśmiechnąłem się i odkręciłem manetkę, chcąc pokazać swoją wyższość nad maluczkimi:) Jak miałem koło stówki na liczniku to już miałem go kilka długości za sobą. Niestety wtedy dostał drugiego życia... Gdy dochodziłem do 140km/h (cały czas ostro przyspieszając) mijał mnie ze znacznie większą prędkością... Taki start powtórzyliśmy jeszcze na 2-3 światłach, za każdym razem ten sam scenariusz - ja szybko mu odjeżdżam, a potem on dogania mnie przy 140-150km/h... Szacuję, że mijając mnie miał 180-200km/h. Nie wiem co on tam miał pod maską, ale jako pasażer siedział chłopak z notebookiem, który jak podejrzewam mieszał w ustawieniach. Z mojej perspektywy wyglądało to tak, jakby miał podtlenek założony. I to ja okazałem się maluczki:P Potem jak się przesiadłem na ThunderCata to już nie miałem tego typu problemów:) A dla rozluźnienia, opowiem historię jeszcze z czasów CB500. Ruszałem na światłach na Radzymińskiej (przy M1, w stronę Marek). Na pasie obok R1. Ruszamy równo, tzn. ja kręcę mocno, on chyba bez gazu:) Przy jakiś 60km/h gość spojrzał się na mnie, wrzucił 2 bieg i odleciał (tym razem to on pokazał wyższość nade mną maluczkim). Robiłem co mogłem, żeby go CBką dojść, ale z racji 3x mniejszej mocy nie miałem szansy... do czasu, gdy zaczął się większy ruch:) R1 próbowała co prawda skakać między pasami, ale nie ma to jak CB500, jeździ między autami jak rower:) I w ten sposób, jadąc delikatnym slalomem zostawiłem R1 za sobą z 500m:) Do tej pory jestem dumny i blady:P Pozdrawiam Marcin
  4. Spytaj w motopasja.eu (Kobyłka pod Warszawą) - jak kupowałem u nich łańcuch do Thundercata w zeszłym roku, to można było kupować na ogniwa, więc raczej nie powinno być problemu. Pozdrawiam Marcin
  5. Spokojnie bierz się za to, nic trudnego. Na początku też mi się wydawało, że będzie ciężko, ale kupiłem zakuty łańcuch i trzeba było wahacz zdejmować. Robiłem to w XJocie i potem w Thundercacie. Jedynym problemem jaki napotkałem było zamocowanie motocykla tak, żeby cały tył był nad ziemią. Pojechałem do kumple, podwiesiliśmy go na pasach do mocowania bagażu (takich z metalowym mechanizmem do naciągania) pod balkonem:) za element ramy i reszta poszła prosto. Zdjęcie koła, zdjęcie wahacza, wymiana napędu (akurat nie mieliśmy żadnych problemów ze śrubami), przesmarowaniem łożysk i złożenie tego na nowo. Bardziej bym się skupił na prawidłowym ustawieniu koła po całej operacji, żebyś bokiem nie jeździł:) A no i przyda się druga osoba do pomocy, bo czasem klucz poda, czasem piwko:) Roboty na 3h z czyszczeniem garażu, sprzątaniem butelek i wypoczywaniem po ciężkiej pracy na leżaku:) Pozdrawiam M
  6. Witam, Zwykła jazda po mieście już mnie trochę znudziła i zacząłem się zastanawiać nad pouczeniem się trochę "kaskaderskich sztuczek":) Trochę mi do tego szkoda Thundercata, więc zastanawiam się nad jakimś dedykowanym sprzętem. Niestety nie bardzo wiem co wybrać. Moje podstawowe kryteria to: - budżet 4000 zł z klatką (którą mogę sobie wykonać samemu, ale materiał też nie będzie pewnie kosztował 5zł) i zestawem napędowym (chyba, że podczas nauki wystarczy oryginalny) - liczę więc, że moto nie powinno kosztować więcej niż 3000-3500 zł. Jak będzie taniej to się specjalnie nie obrażę:) Sprzęt może być stary i brzydki za 1000 zł, bylebym nauczył się na nim jeździć i był w miarę bezawaryjny. - sprzęt łatwy do opanowania dla laika (raz mi się koło podniosło, jak przedobrzyłem z przyspieszaniem na pierwszym biegu - to tyle moich doświadczeń:)) - wysoka wytrzymałość na tego typu zabawy (zawieszenie, rama itp.) - na początku to zacznę pewnie od nauki jazdy na kole, potem jakieś przednie koło, więc bez jakiś ekscesów:) Myślałem o jakimś małym crossie (podobno nawet 80ccm pozwala na naukę), albo nad czymś w stylu CB500 (mój pierwszy moto i w porównaniu z TC prowadziła się zwinnie jak rower). Gdzieś też czytałem, że Jawka 350 już wystarcza, ale boję się, że więcej będę ją regulował i naprawiał, niż jeździł. Co doradzicie? Pozdrawiam Marcin
  7. Widać, że się nie znasz:) Jeśli ktoś mówi, że nie ma regulacji siedziska to jakie inne metody widzisz poza zmianą motocykla, albo butami na koturnach?:) Dokładnie, dlatego napisałem, żeby sprawdzić jak się będzie moto zachowywało. Jeśli obniży przód i zmiękczy tył może się okazać, że wszystko będzie ok. Chyba, że chcesz jechać na tor:) Pamiętajmy, że zmiana konta nie będzie na poziomie 30 stopni tylko raczej 1 stopnia. Wszystko jest dla ludzi. O właśnie, dog bone - to też jest fajne na tylne zawieszenie - spinasz je, obniżasz przód i śmigasz:) Zapomniałem o tym:) Pozdrawiam Marcin
  8. Ja mam bak do Thundercata:) Info wysłałem Ci na pw Pozdrawiam Marcin
  9. Wysuń lagi w pułkach:) Gdzieś widziałem taki patent - luzujesz śruby trzymające lagi i wysuwasz je o 1-2 cm do góry (oczywiście obie o tyle samo). Musisz jednak sprawdzić czy po tym zabiegu zmiana geometrii motocykla nie będzie powodowała, że będzie np. kładł się w zakręcie. Samodzielnie tego nie testowałem, ale wiem, że jest to jeden z popularniejszych sposobów obniżania wysokości motocykla. Z drugiej strony zmiękczenie tylnego zawieszenia też powinno pomóc. Nie jestem pewien, czy otrzymasz tutaj jednoznaczną odpowiedź "Tak, pomoże". Raczej poszedłbym w kierunku "Zmniejsz na maxa i zobacz jak się będzie zachowywał. Jak coś będzie nie tak, to zwiększ o stopień i znowu testuj aż do skutku":) A i jeszcze wydłubują gąbkę z kanap:) Dupeczka trochę bardziej boli na wybojach, ale też można 1-2 cm urwać. Pozdrawiam
  10. Dziwne, żebym miał umiejętności po przejechaniu 30-35 tysięcy km na motocyklu:) Nie zgodzę się też z kolegą TMI. Oczywiście wszędzie można zginąć (np. sąsiadka upadła wychodząc z tramwaju, złamała miednicę i następnego dnia już nie żyła...). Jednak jeździć czymś trzeba, a samochód jest mimo wszystko zdecydowanie bezpieczniejszy od jednośladu. Na motocyklu większość wypadków jest potencjalnie śmiertelna (wystarczy, żebym inaczej upadł, albo żeby pas po którym się turlałem nie był akurat pusty). W moim przypadku to kwestia czystej kalkulacji. Nie boję się jeździć, nie stresuje mnie, że mi ktoś drogę zajedzie (chociaż zwalniam nawet na zielonym na skrzyżowaniach). Jednak moje "statystyki" mówią same za siebie. Pozdrawiam
  11. Jestem na podobnym etapie, tylko że ja już podjąłem decyzję. W moim przypadku można powiedzieć "do czterech razy sztuka". Pierwszy mój motocykl (sierpień 2005 rok) to CB500. Po jakimś miesiącu wpadłem na garb na Miodowej. Był taki milutki, że jak wybił mnie w górę to już spadłem obok motocykla...:notworthy: Nawet Policjant potwierdził, że ze strony z której jechałem praktycznie go nie widać (taki wypchnięty kawałek asfaltu, tworzący coś na kształt skoczni...). Szkody prawie żadne dla mnie (starte kolana, jechałem bez ochraniaczy). W motocyklu wygięta kierownica, lekko zarysowany bak i pęknięty dekiel - za 2 tygodnie znowu jeździłem. W następnym roku (maj 2006) jechałem do kumpla na działkę do Marek. Był to pierwszy raz gdy stwierdziłem, że jest bardzo ciepło (coś koło 33 stopni) i może w samej bluzie pojadę. Jechałem mostem Śląsko-Dąbrowskim lewym pasem. Sympatyczny (anonimowy do dziś) kierowca zielonego samochodu, którego mijałem stwierdził, że prawy pas się wlecze i zjedzie na mój. Stanowiłem dla niego niewielką zawadę, więc trafił mnie tylnymi drzwiami i pojechał dalej:) Prędkość na szczęście była niewielka (jechałem z 60km/h, bo prawy pas jechał ze 40km/h). Gorzej, że zepchnął mnie na pasy dla jadących z naprzeciwka. Ja na szczęście turlałem się spokojnie wewnętrznym (tym po którym jeżdżą tramwaje), a motocykl zaliczył czołówkę z Camry na zewnętrznym. Skutkiem czego miałem pościerane kolana i łokcie (i tak się dziwię, że tylko tyle, zważywszy, że byłem bez kurtki), a CB i Camry były do kasacji. Jako, że sprawca uciekł z mojego ubezpieczenia została pokryta szkoda (o 100 zł mandatu nie wspomnę). Na jesieni miałem już Diversiona 600. Ale niedługo:) Wiosną (maj 2007) byłem na mazurach. Tutaj ewidentnie moja wina. Na jednym z łuków wypadłem z zakrętu. Dość widowiskowo, bo przeleciałem przed jakimś Mercedesem i wpadłem do rowu (tzn. motocykl, bo ja odbiłem się wiadomą częścią od baku i poleciałem dalej. Niezbyt daleko na szczęście, zatrzymałem się ze 2m od ściany lasu.). Skutki były prawie żadne jak na 140km/h przed samym zakrętem (shamowałem może do 120km/h): stłuczony nadgarstek i ogólne potłuczenia (bez siniaków nawet), a motocyk miał przesunięte półki (jedna laga okazała się potem lekko krzywa, ale na oko tego nie było widać) i zerwane owiewki z lewej strony - ogólnie wróciłem na nim do Warszawy. Konkluzja po tym wypadku była "kur**, jestem nieśmiertelny"...:notworthy: Jednocześnie bardzo poważnie zacząłem zastanawiać się nad samochodem. Jednak do czasu, gdy okazało się, że kumpel zamienia Thundercata na dziecko. Dobra cena, bo potrzebował gotówki, więc nie było się nad czym zastanawiać. Jesień i pół zimy przejeździłem już na nim. Do czasu:) Kwiecień 2008 i najgłupsza gleba jaką można zaliczyć. Niestety tym razem nie byłem sam... Przy dohamowywaniu przed światłami wpadłem na takie gówienko odblaskowe, często aplikowane na liniach oddzielających pasy ruchu, a następnie na pas od przejścia dla pieszych. Prędkość moim zdaniem normalna, bo hamowałem z 80km/h i glebę mieliśmy w okolicach 40km/h. Skutki: w motocyklu lekko połamane owiewki z lewej strony i przytarty dekiel. Ja: złamana obręcz barkowa i ramię. Dziewczyna: piszczel, strzałka, kostka... Po miesiącu byłem już bez gipsu. Dziewczyna niestety do teraz śmiga o kulach (piszczel zrasta się min. 6 miesięcy...) i wali nimi w motocykl za każdym razem jak koło niego przechodzi. Jednocześnie widzę szczęście w jej oczach, szczególnie jak mówię, że mimo ładnej pogody pojadę do pracy samochodem. Tym przydługim wykładem chciałem stwierdzić, że niedługo przesiądę się na stałe na 4oo. Bardzo lubię motocykle, ale jeszcze bardziej siebie:) Wiem, że coś stracę, ale mam nadzieję zyskać jeszcze więcej. Pozdrawiam M
  12. Ja jeżdżę standardowo tak do 0 stopni, czasami się zdarzało przy -1 - -3 stopniach, więc szału nie ma. Pierwsze "zimne" trasy miałem krótkie, kiedy sprawdzałem strój. Po prostu po 5 km wiedziałem już co złego założyłem i gdzie mnie podwiewa. W ten sposób doszedłem do pewnego optimum, gdzie nie odczuwam warunków atmosferycznych (ciepło mi może nie jest, ale zimno na pewno też nie), a jednocześnie mogę się ruszać. Jak już ktoś napisał, nie można za dużo założyć, żeby można było chociażby hamulec nacisnąć:bigrazz: Ja używam ciuchów na narty, z reguły są odporne na wiatr, dość ciepłe, a jednocześnie nie ograniczają. Do kalesonów też się nie mogłem przekonać za pierwszym razem, za drugim były pierwszym o czym pomyślałem:) O zmniejszeniu prędkości do przepisowych i przygotowaniu do wywrotki nie muszę chyba wspominać:) Pozdrawiam M
  13. Ja kupowałem kiedyś rury do CB500 w motobox.pl - dwa lata temu tam było najtaniej (coś koło 350 zł za sztukę). Jeździła potem jak na fabrycznych, byłem bardzo zadowolony. Golenie są zbudowane ze stopu, który się nie gnie, tylko pęka (tak mi kiedyś tłumaczono), więc ich wymieniać nie trzeba. Zmieniasz tylko same rury. Oczywiście konieczna jest wymiana uszczelniaczy i oleju - słyszałem co prawda o zakładaniu starych, ale przy cenie rzędu 30-40 zł za komplet nie widzę sensu na tym oszczędzać. W kwestii felgi nie pomogę... Pozdrawiam Marcin
  14. Przed chwilą podawali w TVP Info: moto ślizgało się ponad 200m, chłopak stracił rękę i nogę...
  15. Wczoraj koło 18:00 na trasie Pułtusk - Nasielsk - Dębe (niedaleko Nasielska) widziałem rozwalony motocykl. Na miejscu było z 7 samochodów w tym jeden z rozwalonym całym przodem (chyba krótka Astra I) + policja. Ze śladów hamowania auta wynikało, że samochód wyprzedzał na skrzyżowaniu i trafił w motocyklistę będącego na pasie dla jadących z przeciwka (nie wiem, czy motocykl skręcał z lub w uliczkę podporządkowaną, czy jechał z przeciwka, nie zauważyłem żadnych jego śladów). Motocykl leżał w rowie, więc nawet nie zarejestrowałem jego koloru (zauważyłem czerwony, albo żółty zadupek). Nie było karetki, widziałem tylko kask, ale nie widziałem motocyklisty... Wiecie coś? Samochód miał pogięty nawet dach... Nie wyglądało to dobrze... Pozdrawiam Marcin
  16. Witam, Szukam i szukam, ale zupełnie nie mogę znaleźć używanego uzwojenia do Thundercata. Widzę dwa rozwiązania sytuacji: 1. Dopasowanie uzwojenia z innego motocykla - może ktoś wie, jakie jeszcze mogłoby pasować?? Może z R6, albo jakiegoś innego Yamahowskiego? 2. Przewinięcie w jakimś sprawdzonym warsztacie. Wiem, że nie jest to proste (tak przynajmniej wynika z wielu innych wątków, które na ten temat znalazłem), dlatego pytam, czy znacie jakiś warsztat, który można polecić w tej kwestii? Proszę o wszelkie rady i sugestie. Pozdrawiam Marcin
  17. No to ja się podłączę do pytania. Muszę sobie kupić uzwojenie do Thundercata 2000r.. Niestety jest ono słabo dostępne, a przewijanie jak twierdzicie jest mało skuteczne... Motocykl chcę w tym roku sprzedać, więc wolę kupić dobre używane, niż przewinąć i pozostawić kupca z problemem i pretensjami. Od jakiego innego motocykla może pasować takie uzwojenie do Thundercata? Znalazłem taką aukcję: http://moto.allegro.pl/item376459461_alter..._600_r6_01.html - R6 z 2001 r. Samo uzwojenie wygląda identycznie. Wysłałem sprzedającemu pytanie o wymiary, ale na razie cisza... Zakładam, że poza samymi wymiarami może być również inna długość kabla i wtyczka? Czy dorobienie poprawnego mocowania (inny kabel z poprawną wtyczką) będzie dużym problemem dla mechanika? Reasumując: 1. Jakie inne uzwojenia pasują do Thundercata? 2. Czy to konkretne z R6 będzie pasowało? 3. Czy przerabianie kabla i końcówki to coś problematycznego?:( Dziękuję za wszelkie sugestie. Pozdrawiam Marcin
  18. Tak właśnie podejrzewałem:) Dzięki serdecznie! Pozdrawiam M
  19. Witam, Znajomy sprowadza Drag Stara z USA i powiedziano mu, ze taniej będzie w skrzyni, bo serwis nie musi go tam składać. Czyli tak jak chyba z fabryki wychodzi (może się mylę?!). Słyszałem wiele opinii, że motocykle normalnie wstawione do kontenera często ulegają uszkodzeniom / rozkradzeniu, więc taka skrzynia to kolejny plus. I pytanie, jak bardzo taki motocykl jest rozłożony w tej skrzyni? Czy będzie to np tylko zamontowanie kół, lusterek, zalanie oleju i tego typu pierdoły (czyli rzeczy które zrobi każdy mający trochę pojęcia, narzędzia i proste podnośniki motocyklowe)? Czy może bez wizyty w warsztacie się nie obejdzie (nie wiem: wyjęty silnik, elektryka do poukładania, konieczność regulacji)? Serwis na Połczyńskiej się wypiął - składają tylko sprowadzane przez siebie... Do Uhma Bike jeszcze będzie dzwonił. Pozdrawiam Marcin
  20. Witam, Przeglądam forum i nie znalazłem jednoznacznej odpowiedzi na moje pytanie. Mianowicie chciałbym zmienić zębatki w Thundercacie (standard 15/47). Nie chcę żeby znacząco zmieniło się przyspieszenie i prędkość max, ale chciałbym zmniejszyć spalanie, więc zastanawiam się nad dwoma rozwiązaniami: - zmiana na 14/48 (tylnej większej nie znalazłem, więc ewentualnie 15/48, żeby zachować stosunek zębów 1/3) - zmiana na 16/44 Czy któraś z tych konfiguracji poprawi w jakimś stopniu następujące parametry: - prędkość max - przyspieszenie - spalanie - komfort jazdy (wachlowanie biegami) Które z tych rozwiązań będzie po prostu lepsze Waszym zdaniem do standardowego poruszania się po mieście. Pozdrawiam Marcin
  21. Witam, Sprzedałem motocykl i została mi serwisówka Haynsa do Hondy CB500 (1993-2001). Cena 90 zł (+ ewentualne koszty przesyłki). Książka używana, w stanie dobrym +, wszystkie strony w 100% czytelne. Mogę przesłaś szczegółowe zdjęcia manuala. W razie pytań, zapraszam. Marcin +48 501 045 569 [email protected]
  22. A zastanawiałeś się nad Yamaha XJ600S Diversion? Miałem takiego przez rok, a wcześniej rok jeździłem CB. Do moich potrzeb zdecydowanie lepszy był Diversion. Wygoda: Zdecydowanie Diversion, większy, stabilniejszy Miasto: Punkt dla CB, zwrotna jak rower. Kumple ani Diversionem, ani VFR'a nie mogli mnie dogonić w korkach (staż i umiejętności mamy podobne). Chyba, że robiła się dłuższa prosta... to wtedy już musieli na mnie czekać. Zależy na co się nastawiasz:) Trasa: Diversion, można utrzymywać prędkość przelotową 160-180km/h (i to raczej ze względów możliwości motocykla, niż wiatr), CB nawet z akcesoryjną szybką to powyżej 150km/h już ciężko utrzymać głowę na szyi. Osiągi: CB pociągnąłem do 190km/h, Diversiona do 200km/h Przyspieszenie identyczne do 100km/h (zanim kupiłem XJa to jeździł nim kumpel, więc wielokrotnie mieliśmy okazję się porównywać, jeśli były jakieś różnice wynikały raczej z czasu reakcji). Przyspieszenie powyżej 100km/h lekko na korzyść Diversiona, po prostu nie trzeba było trzymać się kurczowo kierownicy jak na CB. Hamowanie: Plus dla Diversion, może w CB miałem coś nie ten teges (na pewno 9 letni przewód hamulcowy), ale Diversion stawał dęba. Zakręty: Przy ostrej jeździe zdecydowanie lepiej radziła sobie CBka Spalanie: CB - Minimalne (jak emeryt, nie przekraczając 4000RPM poniżej 4l), max 7,5l (ciągle czerwone), średnio przy normalnej jeździe po mieście 5,5l. Diversion - minimalne 4.5 (co prawda nie jak emeryt, ale b. oszczędnie), max 8,5l (czerwone pole), średnio 6l. Ogólnie: Polecam Diversiona na pierwszy motocykl, bo CB szybciej Ci się znudzi. IMHO o GSie, czy ER5 zapomnij. Trochę się rozpisałem:) Pozdrawiam
  23. O, to jest pomysł. Szukać takiej w jakimś praktikerze, czy raczej sklepy samochodowe? Jeszcze jakieś pomysły?:buttrock: Dzięki M
  24. Witam, Mam Diversiona Skę - na czaszy są takie wypukłe nalepki po bokach (grubości ze 3-4 mm). Miałem połamaną czachę, więc kupiłem nową bez nalepek. Chciałbym na nią przykleić stare. Udało mi się je zerwać bez uszkodzeń, ale oczywiście klej w większości został na połamanej czaszy. Nalepki są już dobrze oczyszczone, ale nie wiem jakiego kleju użyć, żeby nie uszkodzić lakieru i jednocześnie żeby przy pierwszym myciu karcherem nie zeszły??? Macie jakieś pomysły? Myślałem o nowych, ale to koszt 120 zeta... Płaskie kosztują mniej, ale wolę oryginały. Z góry dzięki za pomoc. M
×
×
  • Dodaj nową pozycję...