Skocz do zawartości

W-max

Forumowicze
  • Postów

    534
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez W-max

  1. Gość nr 4 to niezły wymiatacz, ciekawe czy wyglądał tak samo jak jego kolega na GSXR'e tzn. jeansiki i białe skarpetki :icon_mrgreen:
  2. dobrze jest zawsze wymienić cały komplet. Lecz jeśli tarcze sprzgła (te stalowe, srebrne) są Ok. tzn. proste, bez przebarwień, to możesz zmienić jedynie okładziny (te czarne) i dobrze jest założyć nowe, mogą być mocniejsze, sprężyny. Nie jest to skomplikowane, nie możesz tylko w żaden sposób pomylić kolejności tarcz przy montażu. Jeśli nie masz serwisówki radzę użyć aparatu cyfrowego przy demontażu. Powodzenia!
  3. Wiele podróżowałem na "jajku" i bardzo dobrze wpominam ten motocykl pod tym względem. Jednak muszę przyznać, że kombinacja bagaże + kobieta + górskie winkle to często trochę za wiele jak na 600tkę. Po prostu często wówczas miałem wrażenię, że jeśli zejdę poniżej 8000 obr to nie podjadę pod górę :) PS. Paweł - jestem za tym aby łączyć wszystkie techniki jazdy moto w jeden spójny system. Jestem pewien że zawodnicy ścigający się na torze mają do perfekcji opanowany tak lansowany przez Ciebie przeciwskręt, tak również niewidzę powodu, aby kolo na ulicy posiadający sportowy motocykl nie miał by ćwiczyć zejścia na kolano (niekoniecznie w dżinsach) :biggrin:
  4. nie chodzi o to oby nie używać nowej opony przy hamowaniu, przyśpieszniu czy jej bocznych krawędzi, ale choci o to, aby robić to stopniowo i łagodnie, niedopuszczając do dużych przeciążeń. A jeśli chodzi o informację na temat słabszej przyczepności nowej opony, to przy każdej wymianie powinien Ci o tym przypomnieć serwisant zanim opuścisz zakład. Tak się dzieje w jednym z moich ulubionych warsztatów, mechanik chociaż dobrze mnie zna i często widuje powtarza swoją formułkę zawsze gdy zmieniam u niego gumy. Pozdro!
  5. Każda fabrycznie nowa opona jest pokryta środkiem zapobiegającym/opóźniającym jej starzenie się gdy leży i czeka na nowego właściciela na półce. Należy spokojnie, stopniowo ją ścierać przeż ok 150 km, zanim się zacznie solidnie odkręcać. Wydawało mi się że jest to wiedza powszechna i wręcz oczywista. ;)
  6. No Paweł to niezupełnie tak. Przecież nie zawsze trzeba podpierać się kolanem o asfalt, trzymanie kolana "wystawionego w powietrzu", podobnie jak zsunięcie dupy z siedzenia pozwala przenieść środek ciężkości do wewnątrz zakrętu. Ma to conajniej kilka korzyści: pozwala pokonać zakręt z tą sama prędkością lecz z mniejszym pochyleniem moto - szczególnie ważne gdy jest się na granicy przyczepności. lub gdy dalsze pochylenie nie jest możliwe z powodu małego prześwitu motocykla. To co powyżej dotyczy się b.szypkiej jazdy lub zabawy na torze. Ale jest jeszcze jeden przypadek, szczególnie dla mnie ważny: jazda w deszczu! Dzięki tej technice można szybciej i bezpieczniej pokonywać zakręt, pamiętając jednak o płynnym transferze masy (ciała) wokół motocykla. W skrócie: Paweł nie neguj tak ostro użyteczności technik z toru wyścigowego, bo bez ćwiczenia tego na codzień, gdy się na jakimś torze znajdziesz ciężko bedzie się odnaleźć. (moim skromnym zdaniem) Pozdro!
  7. Hey Adam! Drobne pytanko: Czego używaż do przesmarowywania połączeń elektrycznych?
  8. Teoretycznie możesz wystawiać kolano przy każdej prędkości, nawet jadąc 30/40 km/h wokół ronda. Chociaż zwykle na normalnej drodze jest to przerost formy nad treścią, bo zwykle masz i tak wystarczający zapas prześwitu, aby po prostu mocniej złożyć moto w zakręt lub nico mocniej pochylić tułów do wewnętrznej - co da ten sam efekt. Niemniej gdy mam ochotę ostrzej pojeździć to staram się pokonywać zakręt z sylwetką do wewnętrznej i kolanem na zewnątrz, po prostu po to aby nie wyjść z wprawy. Sorry, faktycznie sądziłem że to autor tematu zadał następne pytanie. wracając do sedna, to oczywiście zupełnie się zgadzam że jest to sprawa wyłącznie techniki. Problem polega na tym, że jeśli jeszcze się tej techniki dopiero uczysz, to na jajku będzie to trudne z powodu jego wymiarów i masy. Natomiast jeśli jesteś już takim wymiataczem jak Dziawer to zrobisz to z praktycznie na każdym moto.
  9. Jak koledzy napisali: Ogarnąć to pewnie ogarniesz, ale nauczyć się jeździć zajmie Ci sporo czasu. Zwłaszcza że interesuje Cię zchodzenie na kolano, to przy tej dosyć dużej masie trzeba mieć już dobrą technikę. Zacznij od GPZ500, albo CBF500/600, choć pewnie pomimo rad zrobisz jak większość nas - czyli zaczniesz od 600tki :clap:
  10. jeśli chodzi Ci o lewą manetkę to bardzo dobrze mocuje się ją na lakier do włosów w sprayu. Pożycz od mamy czy siostry, popsikaj na kierę ,gdy jeszcze jest mokre wsuń manetke i po kilku minutach gotowe.
  11. Z tym że jest lekki to nieprzesadzaj. Ten motocykl jest długi i przyciężkawy, co akurat jest zaletą w turystyce, bo jest stabilny. Do slalomów to się on mało nadaje. Ja ze skrzyni biegów w jajku jestem bardzo zadowolony, powiedziełbym, że jest dużo lepsza niż w Fazerze. Choć z jakością w Suzuki bywa różnie więc może poszczególne egzemplarze różnią się od siebie. Olej używałem półsyntetyczny Motul 5100 albo Rockoil'a
  12. a w górę wchodzą idealnie tak? czy może też masz małe problemy. Sprawdzałeś linkę sprzęgła, czy chdzi głatko i jest nasmarowana, odpowiedni luz? Może Ci niewysprzęgla do końca - zawsze łatwiej w takiej sytuacji zmienić/wbić w górę niż w dół. Zacznij od drobiazgów zanim rozbierzesz silnik.
  13. Bierz "jajko" zdecydowanie lepszy od Fazera do turystyki - dłuższy, więcej miejśca za kierą i pełne owiewki!! Jeśli masz zamiar smigać z dziewczyną w pełni załadowany to polecam GSX750F , jeśli mniej bagażu to 600 w zupełności na 2-3lata wystarczy. Thundercat to bardzo dobrai trochę niedoceniana maszyna, ale chyba za większą kasę niż jajko. VFR'a jest świetna, ale jak piszą koledzy, jak bedzesz chciał ,to kup ją jako następny po Suzuki motocykl.
  14. To są psy pociągowe, powinny przebiec kilkanaście kilometrów dziennie, żeby były zdrowe i szczęśliwe. Nie zajarzyłeś porównania :)
  15. Moim pierwszym poważnym moto po demoludach było Suzuki GSXF600 które bawiło mnie przez jakieś 2 sezony, poźniej przyszła pora na Fazera 600, czyli niby żaden postęp, ale to wspaniały motocykl i wiem że jako moto do miasta nigdy mi się nieznudzi. Chociaż planuję zakup R1 to wiem że Fazer zostanie u mnie jeszcze na bardzo długo. Więc jak widzisz ważniejsze jest znalezienie idealnego moto dla Ciebie i niekoniecznie trzeba co sezon zmieniać na coś mocniejszego. Gdyby tak było, to doświadczeni rider'zy z kilkuletnim starzem śmigaliby tylko i wyłącznie na Hayabusa'ch.
  16. "Ci co mają mercedesy też mają tylko wozić na wesela lub jeździć na taxi???? Czy nie mogą jechać sobie na wycieczkę???? Nie zgadzam się z kolegii opinią" Oczywiście, że możesz jechać na wycieczkę, sam przecież napisałem w kolejnym poście że spokojna jazda to ok 70 - 80% czasu spędzonego na drogach (dla niekótych mniej, dla innych więcej). Ale niezmienia to faktu, że w ścigaczu każdy jego element podporządkowany jest szybkiemu pokonywaniu przestrzeni. " Zalezy mi na życiu więc wolę powstrzymać się od czerwonego pola Może założymy forum powolnych ścigaczy :-)" Jeśli zależy Ci na życiu, to tak sobie myślę, że powinieneś właśnie oswoić się z "czerwonym polem", z tym jak moto reaguje w skrajnych sytuacjach, jak zmusić je do maksymaslego wytracenia prędkości. To wszystko są elementy dynamicznej, szybkiej jazdy, a nienauczyś się tego podczas spacerowej przejażdżki. Motocykle nie mają poduszek powietrznych, czyli bardziej liczy się bezpieczeństwo czynne niż bierne, a to zależy od doświadczenia i umiejętności. Możesz się niezgadzać. Każdy ma prawo do własnego zdania :P
  17. Zdecydowane R1! Moc, wygląd itp. W 1998 r R1 zakasowała wszystkich rywali z Firebladem naczele, fajnie byłoby mieć motocykl, o którym można by powiedzieć że w swoim czasie był "topowym" modelem. Co do trwałości, coż trzeba poszukać sprawnego egzemparza, a jeśli nawet - to remont dwójki to wydatek ok. 1500 zł czyli chyba nie tragedia. Zwłaszcza że przy zakupie, z tego tytułu, można stargować cenę. PS. wczesna R1 to także mój główny kandydat na następny motocykl. Pozdro
  18. Jeśli masz zakuty łańcuch i wolne popoludnie to rozbieraj wahacz - wszystko sprawdzisz, zawsze będziesz miał pewność że wszystko jest dobrym stanie. Jak napisali koledzy dobre narzędzia to podstawa, a żeby odkręcić śrubę od wahacza musiałem użyć specjalistycznego narzędzia w postaci 1,5 metrowej rury jako przedłużki do klucza ;) Powodzenia!
  19. No wszystko pięknie panowie co tutaj piszecie - oliwiarki do fajna sprawa, jeśli są dobrze skonstruowane i ustawione, to są wygodniejsze i mniej wymagające pracy niż smar w spray'u. Spray'e też są niczego sobie - szybkie, przy umiejętnym smarowaniu aż tak bardzo nie syfią. Jednak z mojego doświadczenia uważam że dobry smar w spray'u jest idealnym rozwiązaniem. Jeśli ktoś oczywiście nie jest pedantem albo nie ma białych felg i odrobina smary mu nie przeszkadza :) Robię sporo kilometrów rocznie i ostatnio wymieniłem zestaw napędowy w moim Fazer'ze był to X - ringowy DID. Zawsze go smarowałem sprayem (używam Agip - wg. mnie najlepszy - ma mało kleju, długo pozostaje wilgotny) i łańcych ten przejechał ok 40 000 mil !!! czyli ponad 60 000 km. W takim układzie nie widzę potrzeby bawienia się w oliwiarki chyba, że z powodów czysto estetycznych lub jeśli komuś się nudzi w zimie i ma gen Adama Słodowego :icon_mrgreen: PS. Sprayem jak już chłopaki pisali powinno się smarować oszczędnie i zawsze po jeździe gdy łańcuch jest ciepły (dobrze wnika i nie ma kłopotów z syfieniem) PZDR
  20. No, racja Szramer. Zamulane moto przez lata to też nic dobrego. PS. Niezłą sobie kolekcję maszyn uzbierałeś odkąd się ostatnio wiedzieliśmy!!
  21. Panowie! W temacie nie było o pałowaniu po mieście, jak większość z was pisze, ale o "RUCHU ULICZNYM", co chyba nieco zmienia postać rzeczy. Także nie popadajcie w przsadę, że ktoś, czy "sportowy styl" zobowiązuje do pałowania non-stop. Oczywista sprawa że w normalnym ruchu ulicznym 70% czy więcej czasu to spokojna raczej jazda. Ale.. Rzecz w tym, żeby od czasu do czasy przycisnąć maszynę. Dobrze to zrobi jej jak i Wam, bo może nie zapomnicie jak powinno się reagować przy naprawdę szybkiej jeździe. Jeśli ktoś ma sporta to naturalną rzeczą dla mnie jest, że od czasu do czasu sobie poszaleje np. na torze, lub po górskich winklach. Jeśli tego nigdy w życiu nie robiłeś na swoim moto, to prawdopodobnie nie wiesz jakie drzemią w nim możliwości, czyli po prostu NIE WIESZ CO POSIADASZ.
  22. Hey! Twój motocykl, twoje życie i twoja sprawa jak na nim jeździsz. Ale jeśli nigdy nie wykorzystujesz choćby z 80% możliwości moto, to poprostu szkoda tej maszyny, do czego innego przecież została storzona! To trochę jak kupic sobie psa Husky i trzymać go na łańcuchu owiązanego do budy. Niemniej to dobra wiadomość dla kolejnego właściciela (motocykla, nie psa oczywiście) :banghead: Pozdro!
  23. Stare Suzuki to łatwe w obsłudze sprzęty, po jednym razie będziesz to robił "z zamkniętymi oczami". Ale ustawienie odpowiednich luzów wymaga nieco wprawy. Klucz jest zbędny, wystarczą szerokie kombinerki. Powodzenia!
  24. A ja nigdy bym nie kupił moto w Polsce! Kupiłem Fazera w UK i ma nawinięte ponad 76 tys mill i sprawuje się doskonale, miałem pewność że maszyna jest bez wypadku, z autentycznym przebiegiem (masz możliwość sprawdzenia przeglądów z poprzednich lat na których są aktualne stany licznika i usterki), pozatym jesli od dealer'a to gwarancja że jest 100% sprawny technicznie (również jesli jest używany). Następne moto też kupię na Wyspach, bo w Polsce kupno moto przypomina rosyjską ruletkę Jedynie trzeba sprawdzić czy nie był to motocykl kuriera, bo ostatnio Fazery przejmują pałeczkę po CB500 w kategorii: najlepsze moto na miasto
×
×
  • Dodaj nową pozycję...