Wszystko zaczęło się 1974r, kiedy to mój ojciec kupił piękną żółtą CZ 175 Sport, którą upalał na okolicznych szutrach, błotach itd. Na ten motocykl wyrwał też moją mamę 😀. Poniżej na zdjęciu ja za czasów dzieciństwa na właśnie dokładnie tej cezetce.
Niestety w połowie lat 90-tych ojciec oddał motocykl, który stał długo niejeżdżony jakimś budowlańcom i tak słuch o nim zaginął 😟. Oczywiście później żałował widząc jak odrestaurowuję swoją komunijną motorynkę i simsona SR50, którego pod koniec lat 80-tych kupił w NRD a którego ja upalałem za czasów podstawówki . Wspominał, że mając tamtą cezetkę można byłoby zrobić to samo, ale niestety...
W zeszłym roku wpadłem na pomysł, żeby kupić taki motocykl i spróbować go odbudować. Znaleźć w miarę zadbany sprzęt z tamtych czasów graniczy z cudem, ale po kilkumiesięcznych poszukiwaniach udało mi się znaleźć jeżdżący i zarejestrowany egzemplarz w świętokrzyskim. Jak się okazało stan mechaniczny był bardzo dobry, z blachami wiadomo jak to po kilkudziesięciu latach, ale baza do odbudowy była więcej niż OK. Fajnie się złożyło, że CZ jest z tego samego roku, co ojca czyli 1974. Zdjęcia jeszcze u starego właściciela i z transportu:
Zaraz po przywiezieniu do domu zacząłem oceniać dokładnie stan i robić listę zakupów. Nie jest łatwo znaleźć części, ale dzięki forum jawacz namierzyłem kilka sklepów w Polsce, Czechach i Słowacji. Niestety główne blachy są nie do zdobycia i trzeba szukać używek albo próbować ratować to co jest. Takim sposobem postanowiłem kupić drugi egzemplarz jako dawcę - interesował mnie taki, który będzie miał wybrane części w lepszym stanie niż moja . Tak więc po drugi egzemplarz pojechałem aż za Kalisz, po przywiezieniu oczywiście sesja obydwu motocykli:
Później zaczął się demontaż i dokładna ocena elementów:
Najlepsze, że moto przerejestrowywałem jak już była w częściach w pudełku 😁.
Powstała lista części, zamówienia itd. Znalazłem na forum ponoć najlepszego lakiernika w temacie Jawy i CZ w Polsce, całe forum go polecało. Terminy miał kosmiczne, ale stwierdziłem, ze jak ma być perfekt, to pół roku poczekam . I tak blachy, rama i inne elementy do lakierowania pojechały w grudniu do Białegostoku. Fachowiec rzeczywiście świetny, bo elementy, które wydawały mi się nie do uratowania zregenerował, dodatkowo przynajmniej 2 razy w tygodniu dostaję zdjęcia i filmy z postępu prac. Na koniec lutego powinno być wszystko do odbioru. Zapadła decyzja, że motocykl ma być jak oryginał ojca, czyli finalnie w żółtym kolorze. Tamtejsze sprzęty były fabrycznie lakierowane akrylowo, więc z racji, że ma być jak fabryka robię tak samo. Z tym, że będzie jedna dodatkowa i praktyczna rzecz - na wierzch kilka warstw bezbarwnego, żeby po latach lakier nie matowiał i zawsze był błyszczący. Rama i czarne elementy są już gotowe po proszku, czekam jedynie na blachy w kolorze.
W międzyczasie koła pojechały do odnowienia do Łodzi a silnik zawieziony do remontu i szkiełkowania pod Ciechanów. Na szczęście udało się lokalnie pochromować przednie lagi po zrobieniu nowych mocowań błotników, bo stare były z 5 razy spawane przez jakiegoś partacza i nic z nich by się nie dało odzyskać.
Wreszcie przyszły też wszystkie zamówione elementy, najdłużej czekałem na kolanko i tłumik, które produkują jeszcze na zamówienie w Czechach, ale ceny są delikatnie mówiąc bardzo wysokie.
Wreszcie udało się odebrać po 3-ch miesiącach od lakiernika długo wyczekiwane blachy a także koła z regeneracji:
I zaczęło się żmudne składanie, ale jakże długo wyczekiwane i jak przyjemne 😀:
I wreszcie udało się uzyskać efekt końcowy, który na żywo zapiera dech w piersiach - jest rewelacja 😍:
Zostało jeszcze kilka detali i odpalenie także wkrótce testy.