Skocz do zawartości

Romet R 150 czy R 250?


ZbychMorderca
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Zastanawiam się nad kupnem pierwszego motocykla. Zawęziłem wybór do dwóch modeli. Oto linki do oferty producenta:

 

http://romet-motors.pl/oferta/produkty_motocykle_r-150.html

http://romet-motors.pl/oferta/produkty_motocykle_r-250.html

 

Argumenty którymi się kieruję to:

- nowy towar na gwarancji,

- częste drobne usterki występujące w tym modelu, które pozwolą mi poznać budowę motocykla (hehe - usterki jako zaleta... Mam nadzieję że będa to tylko DROBNE usterki...)

- cena (zwłaszcza przy modelu R 150)

- niby rodzima firma...

 

Mam zamiar dojeżdzać tylko do pracy (2km po mieście) i ewentualnie w weekendy z dziewczyną nad jezioro czy gdzieś. Nie szukam maszyny jeżdzącej 150km/h!

 

Mam do Was kilka pytań:

 

1. W specyfikacji technicznej twierdzą że max ładowność wynosi 150 kg. Ja waże prawie 90, a dziewczyna 58, także jeśli zakładamy że nie pojedziemy na golasa i weżmiemy ze sobą jakiś prowiant przekraczamy dopuszczalną wagę. Czy to będzie stanowiło duży problem?

 

2. Czy odczuję dużą różnicę pomiędzy pojemnością 150 a 250? Jak pisałem wyżej, nie chce jeździć super szybko, ale fajnie by było wyprzedzić w trasie autobus w czasie krótszym niż minuta :lalag:

 

3. Planuję przejeździć nim 2-3 sezony. Czy będą problemy ze sprzedaniem takiego sprzętu po tym czasie?

 

4. Z chęcią poczytam o każdych wrażeniach z jazdy/użytkowania którejś z maszyn.

 

Na koniec jeszcze dodam, że wizualnie bardziej przypadł mi do gustu R 150.

 

Z góry dziękuję za odpowiedzi.

 

Pozdrawiam

Edytowane przez ZbychMorderca
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli ma być romet to bym wzioł 250 choć będzie trochę słaby jeśli zamierzasz wozić sie w 2 osoby ok 160kg. Czy widziałeś już ten motocykl? Jeśli nie to idź obejrz bo mi się wydaje mały więc Tobie (jako cięższemu) powinien tym bardziej. Za około 7000zł jest już jako taki wybór motocykli używanych w niezłym stanie więc watro się lepiej zastanowić czy nie zakupić ciekawszej konstrukcji np. tego:

 

http://www.allegro.pl/item357450977_honda_cx_500_c.html

 

widziałem go na żywo-jest tyle wart :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój kolega miał jakiś taki tani wynalazek [nie był to romet, dlatego nie chce oczerniać tej firmy]. Psuł się co tydzień [powaga!]. Niby drobne rzeczy, ale nie wszystko dało się samemu zrobić i kolega kasę musiał bulić. Podczas tras 50km w lato silnik się gotował i musieliśmy czekać 20 min aż temperatura spadnie, potem 10km jazdy i znowu 20 min czekania :(.

 

Tak jak pisałem to napewno nie był romet tylko coś made in china, ale w podobnej cenie. Ja bym wolał już za te pieniądze używanego GSa [rzadko się psuje] lub jakąś yamahe 250 czy inną konstrukcje sprawdzonej marki.

 

Co do pojemności, tamta 150-siątka ma tylko 12 kucy co przy 2 osobach na pokładzie to naprawdę mało. W trasie przydałoby się chociaż te 70km/h jechać mając zapas mocy nie zajeżdżając przy tym silnika.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

http://william350.w.interia.pl/ i wszystko jasne!

Może to nie R tylko werska K ale polecam. Chłopak robi Rometem tysiące kilometrów i nie ma z nim żadnego problemu. A kupił go jeszcze jak był chiński. Na dzień dzisiejszy Romet ma fabrykę i montownię w Polsce więc nie mówcie, że to chińczyk...

Maszyna niezła, na własne oczy widziałem jak bujnęła sie do 120 km/h :( . A i w dwie osoby da się pojechać bez problemu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

http://william350.w.interia.pl/ i wszystko jasne!

Może to nie R tylko werska K ale polecam. Chłopak robi Rometem tysiące kilometrów i nie ma z nim żadnego problemu. A kupił go jeszcze jak był chiński. Na dzień dzisiejszy Romet ma fabrykę i montownię w Polsce więc nie mówcie, że to chińczyk...

Maszyna niezła, na własne oczy widziałem jak bujnęła sie do 120 km/h :bigrazz: . A i w dwie osoby da się pojechać bez problemu.

 

sorry kolego ale ja bylem posiadaczem rometa i bede go odradzal kazdemu. Jest chinski w 100 procentach a to co ma romet to montownia z chinskich czesci, z ktorych montuja skutery. Fakt, ze ktos sie bujnal 120 nie czyni a tego motocykla. Ci, ktorzy go maja radza sobie, bo musza jesli nie chca stracic. Ja kupilem nowy i po 2 miesiacach odsprzedalem go do sklepu w zamian za skuter dla syna. Dzieki temu stracilem tylko 2000 zl. Jak go wystawilem na sprzedaz jako uzywany 2 miesiace, to za 3500 nie bylo chetnych.

Do Zbycha napisze to samo co kolega wyzej, wybierz uzywany markowy sprzet, bedziesz bezpieczniejszy i skutery nie beda Cie wyprzedzac. Przynajmniej pojezdzisz, a markowe sprzety psuja sie tak rzadko, ze olej gwarancje.

green_roder_2007

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak chcesz Rometa to tylko 250cc. 150 też wystarcza do spokojnego toczenia ale 250 można już śmiało śmigać nawet na dalsze trasy. Najpierw poczytaj na ten temat tak jak wcześniej ci to radzono, zanim podejmiesz decyzje.

 

Jak go wystawilem na sprzedaz jako uzywany 2 miesiace, to za 3500 nie bylo chetnych.

To co to był za Romet, że za 3,5 tyś nie mogłeś sprzedać?

 

Jeśli ma być romet to bym wzioł 250 choć będzie trochę słaby jeśli zamierzasz wozić sie w 2 osoby ok 160kg.

Spokojnie daje sobie rade i nawet komfort jazdy z plecaczkiem się poprawia bo drgania wtedy znikają.

Edytowane przez Luca
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat "Jinlun made in china" czytam codziennie w pracy. Wynika z niego, że ludzie są albo zadowoleni, albo bardzo niezadowoleni ze swoich maszyn...

 

Faktycznie nie byłem oglądać tego rometa - wczoraj widziałem na żywo jakiegoś innego chińczyka 150 i kurde... faktycznie wygląda on raczej mizernie... Nie miałem niestety okazji porozmawiać z właścicielem, bo nie było go przy maszynie. Ale raczej wybiło mi to z głowy model 150.

 

Problem polega na tym, że z mechaniką nie miałem nigdy do czynienia. Chciałem dlatego właśnie kupić rometa, żeby się trochę podszkolić. Zawsze jak nie dam rady sam mogę liczyć na bezpłatny serwis. A za sezon lub dwa sprawiłbym sobie Honde Shadow VT 600.

 

A może jednak w Honde od razu inwestowac..? "Gołą", 12-letnią można wyrwać za 5k:

 

http://www.otomoto.pl/index.php?sect=show&id=M745849

 

Chyba rzucę monetą :biggrin:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Lefthandy

Jak kupujesz używańca, zwróć uwagę na to żeby był zarejestrowany już w Polsce. Nie sprowadzaj z zagranicy motorków bo możesz mieć kłopoty z rejestracją: EURO 3. Biegałem swego czasu po różnych urzędach żeby czegoś się dowiedzieć, ale jak to u nas nikt nic nie wie do ostatniej chwili i raptem buuuch. Jest przepis i koniec. Pytałem w warsztatach gdzie dokonują kontroli pojazdów i tam też co jeden mówiłco innego.

 

Swoją drogą Honda Shadow 600 to całkiem fajny sprzęcik. Jeździłem. Gabarytowo zbliżony do ROMETA 250. Jedyna istotna różnica to masa. Podstawowa zaleta, to to że silnik 600cc nie jest jednak tak nerwowy jak 250cc

Edytowane przez Lefthandy
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

2. Czy odczuję dużą różnicę pomiędzy pojemnością 150 a 250? Jak pisałem wyżej, nie chce jeździć super szybko, ale fajnie by było wyprzedzić w trasie autobus w czasie krótszym niż minuta :P

 

3. Planuję przejeździć nim 2-3 sezony. Czy będą problemy ze sprzedaniem takiego sprzętu po tym czasie?

 

Otóż różnica jest i to spora. Swego czasu posiadałem 150; kumpel miał 250 i jechałem na niej ze swoja żoną. Moto było zdecydowanie mocniejsze na starcie, później różnice się niwelowały. Na swojej maszynie przy ruszaniu w 2 osoby miałem odruch odpychających nóg.

Nie polecam 150 nawet na krótkie dystanse. Najwięcej udało mi się nim przejechać we dwójke 40 km. Po tej „trasie” żona powiedziała, że więcej nie siada na ten motor. Wibracje czuła w całym ciele jeszcze długo po zejściu z motocykla :D To był Wektor 150/firma Motobi. Zakupiony wiosną 2005 za 5500zł a sprzedany latem 2007 za 3800zł. Sporo straciłem ale i tak byłem zadowolony, że się pozbyłem bo usiłowałem go sprzedać przez 6 miesięcy. Zainteresowanie było spore ale wiadomo, wszyscy chcieli wyrwać za grosze a ja chciałem odzyskać jak najwięcej utopionej kasy. Napaliłem się przed zakupem, trochę mnie poniosło bo chciałem nowe moto i wyszło jak wyszło. Dosyć szybko zacząłem żałować, że nie kupiłem czegoś używanego :biggrin: Było, minęło; przynajmniej jestem bogatszy o nowe doświadczenia.

Jeżeli już decydujesz się na chińczyka to bierz większą pojemność.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Lefthandy

Dokładnie, też uważam, że lepsza 250 niż 150.

W tym roku pojawił się nowy Lifan na rynku z pojemnością 400cc. To kopia Yamahy Virago 535.

Nie mam bladego pojęcia dlaczego jest przykręcony akurat do 400.

Gdzieś na jakiejś stronie czytałem, że jest jakaś niepisana umowa, że Koncerny japońskie odpuszczają sektor motorków do 500cc. I tą niszę zostawiają chińczykom, hindusom itp. Oznacza to, że nawet jak w salonie jakiejś Yamahy stoi motorek o pojemności np. 250cc to jest to produkt z Chin. Japońska jest tylko nalepka z nazwą.

Zauważ, że Yamaha nie produkuje już tych modeli Virago z małą pojemnością (zresztą nie wiem czy te z silnikami 750 i więcej też)

Natomiast na rynku pojawiły się ich chińskie kopie.

 

Twoje motywy zakupu są bardzo podobne do moich. Też cena, gwarancja, koszty utrzymania, dodatkowe benefity itp.

Dlatego zdecydowałem się na Keeway Supershadow. Pomijam fakt, że ma klasyczną chopperową sylwetkę z V-twinem w dodatku pokryty chromem aż do przegięcia pały. Pasują do niego części od Virago 250. W serwisie gdzie go kupiłem i serwisuję, obsługują też japońskie i włoskie motocykle. Zwłaszcza wirażek tam jest od metra i coś można czasami "urwać" z takiego japońca. Ale częściej bywa sytuacja odwrotna. Do wirażek montują częśći od Keewaya bo oryginalne części są trudno dostępne. W grę często wchodzą jakieś regenerowane szroty, a tego nie chcą montować bo nie wiadomo w jakim jest naprawdę stanie. Na części od Keeway mają gwarancję od producenta i jeśli trafi się jakaś wada to bez problemu wymieni się na nową. Są łatwo dostępne i przedewszystkim tanie. Tyle, że wtedy dzwonią do klienta i pytają czy się zgadza na to.

 

Oczywiście, robinx ma rację. Wartość spada i z tym się trzeba liczyć. Ja kupiłem nowy tyle, że rocznik 2007. Cena na stronie 7900. A ja go wyrwałem już za 6400zł Nówkę na gwarancji i jeszcze okazało się, że jest shomologowany na EURO 3. Tak właśnie spada wartość po roku i to jeszcze zanim wyjedzie z salonu. Ja jestem zadowolony bo od początku nie zakładałem, żejest to jakaś lokata kapitału czy coś. Kłopotów na razie z nim nie mam poza takimi typowymi dla okresu docierania. Pali jakieś śmieszne ilości. Ostatni raz tankowałem go jeszcze w kwietniu i w baku mam jeszcze ponad połowę (bak 9l). Oszczędność dla kieszeni jest. Nic nie cieknie instalacja w miarę porządnie upchana. Aha: seryjnie mam zamontowany alarm i odpalanie na pilota. Alarm jest dobry przy wykupie OC. To odpalanie na pilota natomiast to jakiś "przerost formy nad treścią" i chcę sobie to z czasem usunąć.

Roczniki 2008 są już po 9 z kawałkiem. Ceny trochę rosną, ale jakość tych motorków też z roku na rok poprawia się w dużym tempie.

Ktoś w KCM dał cynk, że jeszcze gdzieś stoi motorek z 2005 nowy i jest do wyrwania za 4500zł. Jak reflektujesz to wejdź na wątek o "chińczykach" i zadaj pytanie o ten motorek. Ja uważam, że to za dużo i można jeszcze z tej ceny coś urwać. Motorek stał nie odpalany przez tyle lat, jakość też jest na pewno gorsza od tego co można kupić dzisiaj... no, to są argumenty.

http://www.keeway.pl/main.php?subSite=company

 

A może Cruiser Keewaya. Tylko ostrzegam, jest trochę drogi

http://www.keeway.pl/main.php?subSite=news

Edytowane przez Lefthandy
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam ROmeta R-150. I NIE NARZEKAM! Robię spokojnie trasy po 200 km i nic sie nie dzieje. Jedyna usterka, to zgubiona srubka z kierownicy. Predkosc nie jest zabojcza, ale sam powiedziales, ze to nie jest najwazniejsze. Teraz w tym roku jest jeszcze opcja Assistance, wiec bajer. Jak chcesz wiecej szczegolow, sluze pomoca :D :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój kolega miał jakiś taki tani wynalazek [nie był to romet, dlatego nie chce oczerniać tej firmy]. Psuł się co tydzień [powaga!]. Niby drobne rzeczy, ale nie wszystko dało się samemu zrobić i kolega kasę musiał bulić. Podczas tras 50km w lato silnik się gotował i musieliśmy czekać 20 min aż temperatura spadnie, potem 10km jazdy i znowu 20 min czekania :icon_mrgreen:.

Ciekawe, może mi podpowiesz, co może się gotowac w silniku chłodzonym powietrzem?

Ja mam podobny, przejechałem w zeszłym roku ponad 700kmów jednym machnięciem i jedyne co mi się zagotowało, to pot pod skórą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...