Skocz do zawartości

Czy prawdą jest że Rzetelny Mechanik w naszym kraju zagrożony jest wyginięciem ?


Gienek
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Na wstępie chciałem wyjaśnić że tytuł tego tematu ma charakter metaforyczny i nie ma nic wspólnego z uszczypliwością.

Zmiany gospodarcze w naszym kraju związane z masową migracją specjalistów za granicę, a także nowe realia na krajowym rynku pracy, które spowodowały wzrost wymagań wykwalifikowanych pracowników w stosunku do pracodawców odnośnie wynagrodzeń znalazły odbicie również w kręgach motocyklowych.

Z wielu serwisów motocyklowych cieszących się do niedawna świetną renomą doświadczeni mechanicy odeszli zmotywowani propozycjami lepszego wynagrodzenia. Część z nich serwisuje teraz motorki za granicą. Ich miejsce zajęli młodzi adepci sztuki warsztatowej, którzy zostali rzuceni od razu na szeroką wodę. Niejeden motonita oddając maszynę do sprawdzonego serwisu nie zdawał sobie sprawy, że jego maszyna stanie się obiektem szkoleniowym, czy może raczej poligonem doświadczalnym OMCfachowca, który pozostaje w serwisie bez opieki i wzoru do naśladowania, bo starszyzna odeszła.

Kolejny problem to wypalenie zawodowe, brawura, nieżetelność czy może lenistwo mechaników. No bo jak skomentować fakt nieużywania przez mechanika klucza dynamometrycznego, porysowania plastików przy okazji zakładania innych elementów, robienia czegoś na siłę itd. Niestety te ostatnie kwestie dotyczą także niektórych doświadczonych mechaników.

Ilu z Was Szanowni Koledzy stoi nad mechanikiem, gdy realizuje on usługę? Ilu z Was robi to w obawie o motocykl? Który mechanik lubi gdy klient nad nim stoi /przy załozeniu że klient i mechanik nie są zaprzyjaźnieni/.

Mogę pochwalić się że moja wizyta w serwisie jest dla mnie frajdą, bo lubię swoich warsztatowców /i myślę, że i oni mnie lubią/, jest to okazja do towarzyskiej rozmowy, poza tym zawsze mogę się czegoś od nich nauczyć, gdyż mogę zawsze popatrzeć na ich pracę i odpowiadają oni wyczerpująco na zadawane przeze mnie pytania.

Ale ile ilu z motonitów może pochwalić się taką sytuacją? W wielu serwisach /nie tylko motocyklowych/ nie można wejść na teren warsztatu. Oddajesz moto i ktoś bierze go w swoje ręce. Od "pana za ladą" słyszysz zapewnienie, że twoje moto jest w profesjonalnych rękach. A za ścianą czeski film - średnia wieku 19 lat i właśnie ktoś zakosił klucz dynamometryczny, na posadzce błoto sypiące się z enduro, które stoi z rozbebeszonym silnikiem.

Terminowość - ile warsztatów łapie klienta mówiąc moto będzie jutro, które zamienia się w tydzień? Uczciwość - czy często zdarza się, że cena za usługę ostatecznie znacznie przewyższa szacunkowaną na początku wartośc usługi? No i wreszcie /najlepsze/ czy spotkaliście się z sytuacją "oględzin klienta", celem wybadania ile można kasy wydusić od niego a potem diagnoza typu "wszystko do wymiany". A czy słyszeliście może propozycje nabycia "krojonej" części za pół ceny.

Sam lubię dłubnąć przy swoim sprzęcie, ale wielu rzeczy nie wiem. Nabieram wiedzy dopiero podczas wykonywania danej czynności. I tutaj znowu mogę pochwalić się, że gdy zadzwonię do zaprzyjaźnionego serwisu bez problemu dowiem się na jaką siłę dociągnąć jakąś tam śrubę lub którędy dobrać się do jakiegoś mechanizmu.

W wielu serwisach jednak obowiązuje żelazna zasada: "za wiedzę trzeba płacić".

Mile wspominam studenckie czasy, gdy o kasę na siano dla rumaka było trudniej. Wówczas

w autoryzowanym serwisie zaproponowano mi czasem tanią naprawę, tzw. "patent", który pozwalał na ominięcie wymiany uszkodzonej części. Patent dobrze pomyślany pozwalał zaoszczędzić parę stów. Jak mawiał mechnik: "patenty są najlepsze":). Pewnie, że nie zawsze da się je stosować.

Jak fajnie gdy mozna powiedzieć że "mój mechanik to miły gość i jest naprawdę w porządku.

No i teraz parę słów na temat klienteli warsztatów motocyklowych:

Po pierwsze jak mamy już dobry warsztat, to dajmy mechanikowi zarobić. Nie bójmy się sprezentować flaszki wódki albo dać "typa" po zakończonej robocie. Nie targujmy się "na hama". Dobry mechanik to skarb i szanujmy go.

 

Zakładam ten temat, że by zorientować się jak to wszystko obecnie wygląda na terenie naszego kraju. Czy patologia przeważa nad dobrem? Temat był już wałkowany na wielu forach ale mnie interesuje sytuacja w ostatnim okresie czasu - po zmianach na rynku pracy.

Do wolnej dyskusji zapraszam motocyklistów jak i mechaników. Ciekaw jestem czy i co z tego wyjdzie :) Pozdrawiam i życze Wesołych Świąt

 

MODERATORÓW uprzejmie proszę o nie usuwanie tego wątka z tej grupy tematowej, chociaż może nasunąć się myśl, że poruszane kwestie są "out of topic". Nadmieniam, że nie mam zamiaru robić bałaganu na forum i świadomie zamieściłem ten wątek w dziale "Mechanika...", gdyż jest on przede wszystkim skierowany do osób, którzy do tego właśnie działu zagladają. Ciekaw jestem punktu widzenia "domorosłych majstrów", którzy coś niecoś kumają na temat serwisowania maszyn. Do mojego wyboru przyczynił się również fakt wykonywania przez moderatora/ów takiej a nie innej profesji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogólnie podzielam Twój pogląd, sam się boję oddając motocykl do serwisu, czy przypadkiem po odbiorze nie będzie gorzej niż przed naprawą i czy np. umycie mi serwisie motocykla (sprawa prosta jak budowa cepa) nie zakończy się rysami na baku czy na szybie.

 

Z drugiej strony wychodzę z założenia, że od flaszek wódki są pracodawcy. To, że serwisant w serwisie RTV jest miły, doradzi, naprawi nam telewizor, wpływa na stosunek klientów do punktu usługowego. Nie daję mu dodatku za dobrze wykonaną robotę, ale polecę go kolegom i wrócę do niego w przyszłości. Dając "nagrody" przyczynimy się do sytuacji, jaka jest np. w szpitalach. Bez dania w łapę lekarz/pielęgniarka odrobi pańszczyznę na "odpieprz się" i jako klienci serwisów wszyscy stracimy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale weź pod uwagę zarobki mechanika. Wierz mi nie rozpieszczają. Bolączką pracodawców jest martwy zimowy sezon. Mechanik - zazwyczaj pasjonat motorków w sezonie to nawet nie ma bardzo czasu pośmigać bo siedzi w serwisie do nocy i robi sprzęty.

W Polsce motocyklowy biznes to nie kokosy. Ciężka praca.

Ja osobiście uważam, że najrozsądniej oddać sprzęta do roboty w zimie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

bez urazy dla tych mechaniorów co robią lepiej niż jak dla siebie,ale sam od prawie zawsze robię przy swoim moto.to że jestem mechanikiem samochodowym z wieloletnim doświadczeniem (co pozwalało mi na naprawę własnego moto przy wiadomościach jakie posiadałem w 99%,prucz szlifu wału lub cylka)powoduje że serwisy omijam z daleka.stwierdzenia "ten typ tak ma" lub "tak ma być"to jest ostatnie słowo do draki.jeżeli serwisy będą pracować na dotychczasowych zasadach to cała motoryzacja padnie.a co do zarobków to kilku buraków zarabia krocie kosztem innych.emigracja tych doświadczonych nic nie nauczyła pseudo bossów serwisowych.za gównianą kasę -gówniany pracownik.no i gdzie te szkoły i praktyki co były dawniej...poco opcji rządzącej taki strup na łbie.jeżeli kogoś niesłusznie obraziłem to sorry,a inni niech idą po naukę a nie psują pojazdy.pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Założony temat powinien trafić do piwnego działu ale ponieważ dotyczy mechaniki i mechaników pozostaje w tym dziale i mam nadzieję że inni moderatorzy są tego samego zdania.

odnośnie propozycji TYGRYSA :

w każdej chwili mogę otworzyć szkołę dla mechaników motocyklowych, podejrzewam że Tomek Kulig też niejednokrotnie o tym myślał tylko jest jeden problem.

Za opiekę nad dzieckiem w warszawskim przedszkolu rodzic musi zapłacić ponad 1000 zeta nie mówię już ile kosztuje miesiąc w prywatnej podstawówce. Ile zapłaci młody adept lub jego tate za miesiąc ?

Raczej nic bo młody adept może w pseudoserwisie nowootwartej Hondy dostać na rękę 800 zeta i dowolnie trenować na cudzych motocyklach a właścicielowi wisi opinia o nim pisana na 4um.

Człowiek mądrzeje z wiekiem i zwykle jest to wieko od trumny

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale weź pod uwagę zarobki mechanika. Wierz mi nie rozpieszczają. Bolączką pracodawców jest martwy zimowy sezon. Mechanik - zazwyczaj pasjonat motorków w sezonie to nawet nie ma bardzo czasu pośmigać bo siedzi w serwisie do nocy i robi sprzęty.

W Polsce motocyklowy biznes to nie kokosy. Ciężka praca.

To nie jedyny zawód, przy którym w zimę nie ma kasy. Świata nie uratujesz. Nie tylko ich praca jest ciężka. Myślę, że ceny napraw w serwisach uwzględniają martwą część sezonu. Natomiast sprawa wynegocjowania odpowiedniej kasy od pracodawcy przez dobrze wykwalifikowanego pracownika lub ewentualna zmiana pracy to już nie moja sprawa. Jak to mówią, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Dla mnie ma być tanio i solidnie, a dla serwisu powiedzmy poprawnie i najdrożej jak się da.

 

...

Ile zapłaci młody adept lub jego tate za miesiąc ?

Raczej nic bo młody adept może w pseudoserwisie nowootwartej Hondy dostać na rękę 800 zeta i dowolnie trenować na cudzych motocyklach a właścicielowi wisi opinia o nim pisana na 4um.

Ja bym obstawiał, że jednak obsmarowany na forach dzieciak-fuszerant jest w stanie zepsuć opinię dla całego punktu :icon_mrgreen: Chyba jedyna droga to stałe weryfikowanie pracy ucznia, czyli solidne szkolenie, a na to trzeba mieć czas i zapał.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale trzeba też zwrócić uwage na dzieciaka z klasą:clap: że tak to nazwe. Nie jeden mechanik mógłby sie uczyć od młodego dzieciaka który podpatrując to i owo, czytając to i tamto, pracując tu i ówdzie ma wiekszą wiedze od starego dziada który sie uważa za nie wiadomo kogo a tak na prawde gówno wie. Oczywiście z pełnym szacunkiem do osób starszych ale czasem tak bywa. Ja sam pracowałem w warsztacie samochodowym i bardzo często klient stał nade mną z miną ewidętnie znaczącą jego niezadowolenie no bo robi to gówniaż bez wiedzy!!! Ja zawsze wszystko robie jak dla siebie. tak sie nauczyłem i tak mam. Nie przeszkadza mi że klient z niepewną miną patrzy na moją robote bo wiem że nie mam sobie nic do zarzucenia a nieraz dostałem napiwek po robocie. Bo zrobiłem szybko, to o co klient prosił i powiedziałem to co jeszcze jest do zrobienia. Obecnie pracuje w warsztacie zajmującym sie naprawą chłodnic. Tam jest zupełnie to samo. Z motocyklowym warsztatem nie miałem jeszcze doczynienia ale dostałem taką propozycje, jednak tylko na sezon niestety. Co do klientów niektórzy są bardzo upierdliwi a niektórzy wręcz wkurzający bo uważają sie za wszystko wiedzących. I tu mnie najbardziej boli że taki facet (kobiety sie nie zdarzają) zamiast zrobić sam to przyjeżdża do warsztatu i rozkazuje> to powinno być tak, tamto tak. Jeżeli chce rozkazywać to zapraszam do rządu gdzie pełno jest takich cwaniaków. Jeśli chodzi o zarobki to mimo mojego młodego wieku nie narzekam. Szef płaci mi nie za wiek i szkołe tylko za wiedze czysto praktyczną którą sie wykazuje i za pracowitość. Oczywiście musze wspomnieć o ludziach którzy pozwolili mi zdobyć taką wiedze. Nigdy nie było tak że na początku zostawili mnie na pastwe losu "zrobi to zrobi, nie to trudno". Na początku sprawdzali po mnie nawet śrubki czy je odpowiednio dokręciłem. Po tym okresie "przejściowym" tłumaczyli mi co i jak, z czym to zjeść itd. A później to już było zrób to w tym, zrób tamto w tamtym. Oczywiście jeżeli czegoś nie wiedziałem (mam takie prawo) zawsze ktoś przyszedł i mi pomógł (wytłumaczył, pokazał). Więc jak widać są jeszcze ludzie którzy dbają o renome swojego warsztatu, o klientów i jak najbardziej o pracowników. Musze również wspomnieć o praktykach w "domu volvo". Tam róznież nie byłem pozostawiony bez opieki a kadra pracownicza jest na prawde na poziomie. Klienci nie mieli wstępu na warsztat ale można sobie było popatrzeć przez szybe:P Z resztą tam nie trzeba patrzeć. Klient oddając samochód na prawde miał pewność że wszystko jest zrobione tak jak sobie tego życzył, a na dodatek samochód jest pachnący i czysty.

A i musze również wspomnieć o opowieści (prawdziwej) zasłyszanej właśnie w volvo że pewien klient oddał samochód do naprawy bo coś tam (nie wiem co było z nim nie tak). Samochód został zrobiony dzień przed terminem. Co do ceny też nic nie wiem, niemniej jednak klient za jakiś czas po odebraniu samochodu wraca i dostaje sie do serwisu tyłem!!! Rzuca okiem na cały warsztat i podniesionym głosem pyta "kto robił samochód taki i taki, to i tamto", no więc jeden z mechaników niepewnie (myślał że co spierdzielił) powiedział że to on. Klient wyciąga pół litra i wręcza mechanikowi za dobrą robote:) więc wg mnie flaszka, piwo czy nawet drobny napiwek jest jak najbardziej w porządku i nie jest to łapówka tylko po prostu forma uznania w oczach zadowolonego klienta.

Może to troche brzmieć jak biografia ale to jest dokładnie to, co mi sie przytrafiło na "polskim rynku pracy":clap:

Oczywiście nie brakuje warsztatów które partolą robote a klientowi wciskaja kit właśnie w stylu ten typ tak ma, to tak ma być. A najbardziej denerwujące jest to że nie wiedzą z kim mają do czynienia i że nie każdemu można wcisnąć taki kit. Niestety tak jest i chyba tak będzie bo polak kombinuje jak może. Więc moim zdaniem jeżeli znaleźliśmy dobrego mechanika, warsztat czy serwis to trzymajmy sie go jak najdłużej, a piwo czy coś innego to nie łapówka. Pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sluchajcie, byłem kiedyś swiadkiem chorej sytuacji w salonie seata.

Zabralem fure ojca do serwisu, bo nie mial czasu jechac.

Oddalem samochod mechanikowi i czekam sobie obok milej mlodej ladnej pani w poczekalni.

Poczekalnia oczywiscie z szyba w celu obserwacji serwisu swojego auta.

Nie pamietam czym bylem zajety, ale nagle kobieta ktora siedziala obok mnie zaczela plakac.

Zapytalem szybko co sie stalo. W mgnieniu oka zjawil sie handlowiec seata i po chwili poprosil zeby przyszedl kierownik serwisu do pani.

Co sie okazalo - w koncu wydobyli info od kobiety - mechanicy nie sprawdzili jej auta, tylko postawili z boku i po jakims czasie wyprowadzili na zewnatrz po niby och ogledzinach stanu technicznego.

Oczywiscie byla rekompensata ze strony serwisu a jakie konsekwencje poniesli te gamonie to nie wiem.

 

Generalnie, nie serwisuje moto u dealera czy w jakims innym serwisie, bo nie mialem takiej potrzeby.

Znam pewnego czlowieka w Płocku, dla ktorego nie ma takiej rzeczy w moto, ktorej by nie wymienil lub naprawil.

Mega - mózg jednym słowem. Pasjonata i szpec.

Miał nawet otworzyc prywatna firme, ale niestety oczywiscie sasiedzi nie wyrazili zgody na maly warsztat ... :D

Mozecie mi wierzyc lub nie, smiac sie lub wytykac ale nie spotkalem sie jeszcze z takim rzetelnym i fachowym mechanikiem.

Talentu nie marnuje bo jest serwisantem we Wloszech w jakiejs pokaznej firmie, ale nie pamietam nazwy.

Moj moto przechodzi calosciowe ogledziny co 3 miechy, bo dostaje 7 dni urlopu po tym okresie i wraca do Polski.

Myslalem zeby wejsc z nim w spółke , niestety hobby motocyklowe w naszej miescinie kiepsko sie rozwija, nie liczac chmar skuterów, ktore pewnie byda sie rozpieprzaly po uzytku przez niekumajacych małolatów.

Musialbym mu placic jakies 4 tys zeby sie na ten interes zgodzil :D

 

pozdro 600, sie rozpisalem ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczególnie jak dobrze wykonuje sie swoją prace. A twierdzenie że musze mieć zrobione dobrze i "tanio" jest zupełnie nie na miejscu. Nikt sie nie będzie przed Tobą płaszczył za psi ch.. tylko zrobi na odpierdol. Jaka praca taka płaca i odnosi sie to zarówno do pracodawcy jak i klienta. Jeżeli chcesz mieć dobrego mechanika za pan brat to musisz płacić i nie narzekać. Niestety ale takie są realia. Z resztą i tak najczęściej jest tak że klient mimo iż płacze że drogo to i tak wróci (jeżeli jest dobrze zrobione). Choć z drugiej strony często jest tak że mimo dużej kasy nie jesteśmy zadowoleni z roboty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczególnie jak dobrze wykonuje sie swoją prace. A twierdzenie że musze mieć zrobione dobrze i "tanio" jest zupełnie nie na miejscu. Nikt sie nie będzie przed Tobą płaszczył za psi ch.. tylko zrobi na odpierdol. Jaka praca taka płaca i odnosi sie to zarówno do pracodawcy jak i klienta. Jeżeli chcesz mieć dobrego mechanika za pan brat to musisz płacić i nie narzekać. Niestety ale takie są realia.

Problem w tym, że część mechaników robi na odp...dol obojętnie ile kasy byś im nie zostawił, bo mają w dupie to, czy klient wyjdzie z salonu zadowolony i wróci, czy nie, bo to nie oni zarządzają serwisem. To, że któryś musi, jak to napisałeś, "płaszczyć się za psi ch.." to mnie że tak niekulturalnie powiem: gówno obchodzi. Jak mnie gdzieś nie doceniają, to zmieniam pracę - proste.

 

Dla mnie "tanio" to tyle ile przeciętnie w innych punktach tego typu. Trudno żebym chciał mieć zrobione drożej jak u innych, bo jakiś frędzel uważa się za nie wiadomo kogo i za wymianę oleju kasuje 200zł.

Edytowane przez Mizc
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dużo jeżdżę samochodem osobowym po kraju i wymianę oleju (co 30 kkm) robie raz lub 2 razy w roku kalendarzowym. Auto jest firmowe a w efekcie nawijania kilometrów konieczne są przeglądy, regulacje i naprawy.

 

Ponieważ zależy mi na rzetelnym podejściu do serwisu mojego auta zwykle wymagam, aby pozwolono mi przebywać obok pojazdu w trakcie serwisu. Zwykle przed wymianą oleju zadaję trzy pytania:

- czy mają interesujący mnie olej silnikowy ? (w małych opakowaniach, nie z beczki)

- czy mogą mi zrobić wymianę od ręki ? (czy muszę długo czekać )

- czy mogę towarzyszyć mecanikowi ?

 

Jeśli na wszystkie trzy pytania otrzymuję pozytywną odpowiedź wówczas oddaję kluczyki i zgadzam się na przegląd. Sam przegląd też swoje kosztuje i autoryzowany serwis sporo za to kasuje. Po latach mam już upatrzone punkty, w których nie ma zwykle problemów ze spełnieniem moich wymagań. Tyle o puszkach.

 

Z motorkiem co do zasady niewiele się zmienia. Przyjeżdżam do serwisu z własnym olejm i chcę uczestniczyć mechanikowi w czasie przeglądu. Nie jestem upierdliwy i nie patrzę mechanikowi na ręce jednak mam wrażenie, że sama moja obecność pozytywnie ich mobilizuje, zarówno pod względem czasu wykonania usługi jak i zakresu oraz sumienności wykonanych prac. To czego sam sie nauczę "przy okazji" - bezcenne. Niekiedy w czasie luźnej rozmowy z mechanikiem wyjdzie coś ciekawego : doradzi aby zrobic coś jeszcze lub zaniechać jakiś czynności.

 

 

jacek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

podam konkretny przypadek Łódź serwis kia (mój samochód słuźbowy) robi przegląd i po przeglądzie :silnik dostaje wibracji na niskich obrotach i prawie dwa stany oleju na bagnecie.olej oczywiście czarny jak smoła.przyczyny-mechanik nie wymienił oleju tylko dolał ,no i jeszcze kilka innych grzeszków ale nie będę zaśmiecał forum.i ta nazwa autoryzowany diler i serwis kia.pusty śmiech.

 

do Piotra - z całym szacunkiem i bez cienia wstydu z mojej strony jeżeli będę w pobliżu podjadę i porozmawiam o moto i ich naprawie,a na pewno wyniosę jeszcze więcej wiedzy od ciebie.nigdy nie wstydzę się zapytać kogoś o poradę .no i dobrze że ludzie z takim bagażem wiedzy są na tym forum.pozdro dla Piotra.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...