Skocz do zawartości

Gry i zabawy


Gość Zbycho
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

 

... Ciekawe jaka jest recepta na to, żeby w takim wieku tak się czuć jakby się miało 20-30 lat :bigrazz: .

...

 

 

Zwyczajnie, jestem niedojrzały i infantylny. Wiek nie ma nic z tym wspólnego :icon_mrgreen: .

Nnooo ... po prostu dojrzewam z opóźnieniem większym niż inni ;) .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

witam

 

wlasnie dla takich wspomnien az chce sie jezdzic :icon_rolleyes:

jestem kolejna osoba ktora ci na pisze : pisz chlopie jeszcze!!!

to mozna czytac calymi dniami przyjemne i az ryjek sie usmiecha

 

pozdrawiam i zycze dalej zajefajnych przygod tych dobrych oczywiscie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powroty.

 

Rok temu ...

Piękny wieczór, stoję na światłach na Wawelskiej przy pomniku lotnika. Mam za sobą ponad tysiąc kilometrów zrobionych jednych ciągiem znad jeziora Faaker, do domu do Siedlec została stówa ...

Słyszę grzmot silników motocyklowych i po lewej i prawej podjeżdżają dwa motocykle ... łapa w górę ... szacunek ... Pada pytanie dokąd ... aaaa ... do Siedlec ... a skąd jedziesz ... z Włoch ... Eee ... a my z Łomianek ... zapaliło się zielone i już nie miałem szansy na lans i chwalenie się. W końcu Włochy są pod Warszawą ...

 

 

Pędzę do domu ;) , autostrada w okolicy Grazu, piękne dłuuugie łuki. Po drodze sporo TIRów, między innym z Polski. Jak widzę że Polak wyprzedzając pozdrawiam podniesieniem dłoni ... wyprzedzam jednego z nich i po paru kilometrach zjeżdżam na CePeeN czyli stację benzynową ... tankowanie, espresso, siusiu ... 15 minut jak nic. Jadę, pędzę, zasuwam by po chwili dogonić tegoż TIRa którego pozdrawiałem wcześniej ... Jako że Kawa przy 180 - 200 wciąga trochę paliwa gdzieś po godzinie następne tankowanie. I jak zwykle ... benzynka, espresso, siusiu ... Wyjeżdżam na autostradę no i ... wyprzedzam TIRa i słyszę buczenie syreny ... stary znajomy mnie pozdrawia ... :lalag:

Nnnooo ... załamać się można, ja daję z siebie prawie wszystko, narażam się na mandaty i wieczne potępienie ... a tu ... TIR ... po malutku, powolutku ma prawie taką samą przeciętną.

Wyszł na moje bo nie mam tachografu i nie muszę się zatrzymywać na przymusowe postoje bo kto wie ... może On by dojechał do celu wcześniej i szybciej :biggrin: Co za obciach ...

Edytowane przez Zbycho
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zbycho, dlaczego podpuszczasz młodych motocyklistów? Chicken stripy (czy jak to nazywasz "belt of shame") na oponach są czymś jak najbardziej pożądanym w ruchu po drogach publicznych.

A dla mnie sa oznaka braku umiejetnosci jazdy na motocyklu :biggrin:

Jeśli jeździsz na maxa po ulicach to MOIM zdaniem jeździsz źle. Oczywiście moje zdanie nie przekłada się na potępianie kogokolwiek za taką zabawę. Róbta co chceta :crossy:

 

Trazymach

A kto powiedzial, ze zamkniecie opony oznacza jazde na MAXA? Duzo gorsze jest zapieprzanie po miescie, ile dala fabryka. Jest zreszta w Poznaniu taka ekipa, co na prostych jest nie do pokonania, a na zakretach zostaja jak dzieci. Musisz z nimi sie zakumplowac :crossy:

 

A dla Zbycha wielkie ;) Zajebiscie napisane wspomnienia. No i filozofia jazdy motocyklem jakze mi bliska :lalag:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szybka jazda, opony i GPS ...

 

Wbrew pozorom nawet w Alpach i Italii trudno jest znaleźć podczas podróży partnera do ostrej, szybkiej jazdy. Przeważają lokalsi w dżinsach i T-shirt'ach, mototuryści z trzema kuframi, plecakiem i dodatkami extra w postaci namiotu, karimaty, garnków ... zapakowani jakby jechali do Mongolii. Czasami poooomalutki toczy się jakiś fręzel :wink: ( bez obrazy :) ).

Często też trafiają się ambitni, przy starcie idą ostro na gumę ale pierwsze zakręty weryfikują ich umiejętności i bezlitośnie zostają z tyłu.

Nawet jak się trafi jakiś szybki to zazwyczaj zasuwa w przeciwnym kierunku.

Tak więc jak się trafi okazja to zawsze się podpinam pod takowego ... najczęściej są to jak pisałem wyżej lokalsi czyli zabawa kończy się po kilku, kilkunastu kilometrach czyli ... szybko. Jednak czasami trafi się cukiereczek, wisienka na torcie która potrafi ubarwić cały dzień.

 

Jadę sobie pomalutku, dookoła pięękne widoki, zastanawiam się czy nie stanąć i nie zrobić fotosesji a przy okazji nie zaliczyć jakowyś krzaków ... ma się TE potrzeby czasami ... małe ...

Cisza, spokój, zero ruchu i ... mija mnie motocykl, wygląda na mototurystę ale zapie**ala ... tak więc gaz i gonimy gościa. Mówię że wygląda NA ... bo trzy kufry i plecaczek, znaczy pasażerka ... Ale jechał ... czterdzieści minut jazdy na maxa ... dwójka, trójka przy obrotach bliskich maksymalnym. Nie było siły bym go wyprzedził, zresztą nie zależało mi na tym, jechał tak dobrze i szybko że sprawiało wielką frajdę nadążanie za nim. Boczna, kręta, szybka trasa, ruch minimalny mogliśmy więc sobie pozwolić na dosyć wiele.

Po kilkunastu minutach lekko odpuścił sugerując cobym objął prowadzenie ... niee ... jeszcze mi skręcisz gdzieś w bok ... a tak jadę za tobą ... a poza tym gość był świetny, na pewno lepszy odemnie więc nie chciałem wyskakiwać przed szereg. Więc jedziemy dalej.

Pewnym ograniczeniem były opony BT021, generalnie bardzo dobre ale jak już dochodziły do granicy lekko odpływały ... dawały do zrozumienia ... stary TU jest granica, wracaj do rzeczywistości. Trochę nieprzyjemne uczucie i trzeba mieć trochę doświadczenia by prawidłowo odczytać te sygnały i nie wpaść w panikę. Po tej jeździe okazało się że tylna guma dostała lekkiego cellulitisu, na bokach miała fakturę skórki pomarańczy. Masaże na dalszych zakrętach pozwolił na likwidację tej faktury.

 

Było o jeździe, było o oponach, teraz zaraz o GPS.

Z Dżipiesem wyjechałem po raz pierwszy, generalnie świetny wynalazek ale potrafi nieraz wprowadzić w maliny. Otóż dojechaliśmy z naszym szybkim znajomym :flesje: do jakowegoś miasteczka, małego, pięknie położonego na szczycie ... chyba góry ... ewentualnie dużego pagórka ... co się okaże nie bez znaczenia.

Pogadaliśmy chwilę, złożyłem mu gratulacje że jest naj... bikerem jakiego spotkałem w Italii ( trochę pochlebiłem, ale tylko trochę :clap: ) on z pełną godnością przyjął gratulacje i tylko stwierdzi że gdyby nie ta baba z tyłu to dopiero by pokazał, w co ja jak najbardziej wierzę.

Espresso i trzeba dalej w drogę. GPS prowadzi, czarne, lewa, prawa, wąska uliczka, bardziej wąska, w końcu ma szerokość coś koło dwóch metrów ... zakręt ... spadek w dół, wyobraźnia podpowiada że jest tam nachylenie 45 stopni ... oczywiście tyle nie ale ... przy okazji jeszcze boczne nachylenie tak z pół metra na tych dwóch metrach szerokości i jeszcze kamień. Uliczka wyłożna kamieniem tak na oko z 500 lat temu więc płyty idealnie wygładzone. Nie da się obrócić, nie mogę zsiąść ... nnooo jestem króciak, Kawa z bagażem ciężka więc mur beton wyłoży się przy zsiadaniu. Zresztą ... nie obrócę, nie cofnę. Jadę więc.

Dojechałem do czarnego i GPS każe mi skręcać w lewo ... tylko ... jest zakaz wjazdu i rozebrana droga.

Nic to, zawracmy, czarne, wąska droga ... he ... he ... nie damy się wpuścić w maliny i nie wjedziemy ponownie w te same kłopoty. Zresztą GPS każe skręcać wcześniej ... jadę więc.

Ta uliczka wcześniej okazuje się być siostrą bliźniaczką poprzedniej tyle że jeszce bardziej stroma i bardziej śliska. Gdyby jeszcze padał deszcz to chyba jak małe dziecko bym się popłakał. Jadę dalej i GPS nakazuje zjazd ... tyle że jest tam droga jednokierunkowa i niestety prowadzi w niesłusznym kierunku.

I znowu czarne ... i hola, hola ... nie damy się trzeci raz, tylko po czarnym. Wyszło potem że przejechałem około 50-70km więcej aby wrócić na słuszną drogę i nie szukać trzeci raz wyjazdu z pięknego włoskiego miasteczka.

 

I to na tyle i na przodzie.

 

Zbycho

Edytowane przez Zbycho
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 lata później...

Austria, Alpy, Karyntia, deszcz ...

Cały dzień jazdy, zimno, deszcz, objazdy ... stwierdzam że dosyć na dziś ... szukam miejsca na obóz ...

Praktycznie od razu trafia się stacja narciarska, wyciągi, hotele ... jest git.

Przed hotelem stoi rodzinka z dziećmi, zaczynam się martwić że to hotel klasy turystyczne plus, ciut za drogi na moją kieszeń, ale kto nie pyta ten nie zna odpowiedzi ... Wchodzę i lekki szok ... w recepcji są i owszem, rodzinki z dziećmi ale też jest multum rozebranych ładnych pań :icon_eek:. Zdziwiony wyszedłem na zewnątrz i ... dalej widzę napis Hotel.

Śmiało więc do recepcji i ... i Pani z recepcji uwolniła od dylematu nocowania w familijnym burdelu. Nocleg 100€. Za drogo, jedziemy dalej. Przyznam że nie ośmieliłem się spytać czy te sto € to razem z tymi paniami czy bez ...

 

Zjechałem z góry i we wsi już nocleg za normalne pieniądze czy 25€ za BB.

Jako że wcześnie obchód lokalnych knajpek ...

W drugiej czy trzeciej piję lokalne winko i .... dosiada się ... karyncki góral, dwa metry, sto kilo, ...dzieścia lat ...

Kto ty ... Polak ...

Yyyy ... postawisz mi piwo ... zapadło niezręczne milczenie ...

i ... NIEEEE, Nain, Niente ... znowu chwila milczenia

i ... tubalny śmiech ....

To wobec tego, ja Ci postawię, co pijesz ? Wino ...

Ja nie znam niemieckiego, On nie znał angielskiego ( ja też zresztą nie najlepiej ) ale przekonwersowaliśmy On dwa piwa, ja dwie szklaneczki białego wina ...

Okazało się że jw. góral karyncki, murarz, miłośnik Jorga Heidera, przyznam, nie odważyłem się spytać czy ma te same preferencje łóżkowe. Jeszcze by potraktował jako zaproszenie :icon_mrgreen:

Po rozmowie stwierdził że też kupi motor i zapłacił rachunek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...