Skocz do zawartości

Przeciwskręt dla początkujących.


Rekomendowane odpowiedzi

Nie ma czegoś takiego, jak impuls stały. Z definicji, impuls ma skończony czas trwania.

 

Baart

 

he, he, to moze opisz jak inicjujeszt skret jak nie impulsem :icon_mrgreen:

 

powtarzalnosc impulsu pomine :icon_mrgreen:

 

 

 

Oj Kaesku po co się czepiasz szczegółów. I tak wszyscy w Polszy mówią "przeciwskręt".

 

Mrs Marthy

 

Skarbie,

 

wiem i mimo tego nie jest to prawidlowo a z amatorami nie zamierzam sie spierac. Buziaczk !

 

:crossy:

Edytowane przez ks-rider
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Yuby

 

spoko, potrafie z tym zyc :icon_mrgreen:

 

:crossy:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fochoskret tez jest:p

 

Ja z tym impulsem to mam tak, ze jak smigalam po torze ( na kursie jeszcze) , to skladalam moto ze bywaly momenty kiedt szly iskry z gmoli( oczywiscie dostawalam opr od instruktora ale w gruncie rzeczy mnie chwalil , ze tak dobrze to robie).Teraz, gdy smigam po drogach, mam jakies opory , ze wyskocze na drugi tor...ale powoli zaczynam sie uczyc;)

Powiedz mi, a zapomnę.

Pokaż mi, a zapamiętam.

Pozwól mi zrobić, a zrozumiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak...na drugi pas.A jak inaczej?

 

Po prostu pokonuje zakret bardzo intuicyjnie a chcialabym to robic swiadomie.W konsekwencji na wiosne chce jechac na szkolenie jakies.

Powiedz mi, a zapomnę.

Pokaż mi, a zapamiętam.

Pozwól mi zrobić, a zrozumiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzis robilam wszystko bardzo swiadomie.Przynajmniej staralm sie robic.Teoria to jedno, praktyka drugie.Po pokonaniu jakiegos setnego kilometra nieco mnie olsnilo....zauwazylam , ze zaczynam to czuc i jezdzic tak jak chce...w sensie pokonywac zakrety.Generalnie to jestem ze wszystkim na etapie eksperymentowania...staram sie dojsc do pewnych rzeczy samodzielnie oraz z pomoca drobnych rad znajomych i czasem tez slowa czytanego.Mimo wszystko to nie to samo co szkolenie pod okiem instruktora.

 

Puenta dzisiajszej jazdy jest to, ze lekko pochylona pozycja pomaga mi pokonywac zakrety lepiej , i ze jazda z kims kto jeszcze nie jezdzil w grupie skutkuje ciaglym napieciem i spogladaniem w lusterka w obawia , ze ten ktos w Ciebie wjedzie;p Dystans...kurde...

Powiedz mi, a zapomnę.

Pokaż mi, a zapamiętam.

Pozwól mi zrobić, a zrozumiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mysmy tez dzisiaj troche cwiczyli nie wiem tylko czy swiadomie, bo przy tej predkosci nikt z nas na licznik nie patrzyl :icon_mrgreen:

 

:crossy:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po prostu pokonuje zakret bardzo intuicyjnie...

No i właśnie tak powinno być :) Sorki, że Wam się wtrącam w dyskusję, bo co ja się tam znam... Ale przypomniał mi się Bruce Lee w "Wejściu Smoka", który wykładał jakiemuś młodemu: "Don't think. Feel!" Bo to właśnie o to chodzi. A nie o to, żeby jeździć "świadomie". Owszem... należy być świadomym tego, co dzieje się z nami i z motocyklem w czasie jazdy. Uświadomić sobie, co to jest ten (ku*wa, co za nazwa) przeciwskręt (przeciw komu, albo czemu on jest?). Ale wyćwiczyć się na tyle, żeby jeździć całkowicie intuicyjnie. Bo na jazdę "świadomą" może po prostu nie być czasu.

No bo tak... Se jade (świadomie). O, zakręt... Prawy czy lewy? Prawy. OK. No to która ręka pcha? Hmmm. Prawa czy lewa? No dobra, prawa. Która to jest prawa? Ta od łyżki, czy ta od widelca? A... już wiem! "Prawa ręka to jest ta, którą żołnierz drapie się po jajach". Tylko ku*wa, którą to ja ręką się drapię? Kurwaaa, przecież ja wcale nie mam jaj (wersja dla dziewczynek). Kurwaaaaaa, dlaczego wkoło są jakieś buraki, a miał być zakręt???

 

A tak w ogóle, to wchodząc w prawy zakręt ja wcale nie pcham prawą, tylko ciągnę lewą. Poważnie! A właściwie to nie ciągnę. Intuicyjnie... Oczy widzą zakręt, a w tym czasie wewnątrz dłoni czuję nacisk kierownicy na palce. Oczywiście to palce ciągną kierownicę, ale uczucie jest właśnie takie.

Wczoraj próbowałem jeździć "świadomie". To znaczy przed każdym zakrętem powtarzać sobie, którą ręką i za co mam sobie pociągnąć. A idź pan w ch... Zero jazdy!

 

Ale to tylko takie tam sobie pierd....lenie starego pryka :biggrin:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj próbowałem jeździć "świadomie". To znaczy przed każdym zakrętem powtarzać sobie, którą ręką i za co mam sobie pociągnąć.

 

Stefanek

 

Problem w tym, ze bez teoretycznej wiedzy bedziesz gowno " feel " Bruce mogl smialo mowic o " Feel " tyle, ze on sie raczej ani o teorie ani o pryktyke nie martwil :icon_mrgreen:

 

Ostatnio slyszalem o tekim co to chcial czuc. No i poczol, w zakrecie poszedl w botanike, busz na Moment sie otworzyl, polknal go a potem jeszcze szybciej zamknol niz otworzyl - czyli byl chlop i wcielo chlopa :icon_mrgreen:

 

:crossy:

Edytowane przez ks-rider
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spoko.Nie wcinasz sie.To ja sie zawsze wcinam;p

Swiadome pokonywanie zakaretu daje Ci ta przewage, ze w patowej sytuacji doskonale wiesz co masz zrobic.Strach moze zagluszyc intuicje.Wszak to swego rodzaju podswiadomosc...czasem moze zle podpowiedziec.Szczegolnie gdy sie nie ma wprawy.Cale zycie sie podobno czlowiek uczy to i mi wypada;p wrecz trzeba...praktyka nie zaszkodzi(chyba ze intucja sie wystraszy i zniknie w najmniej oczekiwanym momencie).

Ja to raczej pcham ta kiere;p A widelec i noz trzymam na odwrot.Jestem oboreczne wiec kurde tak to ja nie zapamietam;p

Powiedz mi, a zapomnę.

Pokaż mi, a zapamiętam.

Pozwól mi zrobić, a zrozumiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:biggrin: Widzę, że dyskusja osiągnęła już klasyczny poziom forumowy :wink:

Po wpisach ks-ridera i Dreamof tak coś czuję, że zostałem źle zrozumiany :sad: ale OK, chyba tak miało być. Chciałem zwrócić uwagę, żebyśmy tak nie fetyszyzowali terminu "świadoma jazda". Bo w dłuższym okresie nie to powinno być celem doskonalenia jazdy, tylko właśnie jazda "intuicyjna".

Napisałem o "uświadamianiu" sobie różnych rzeczy związanych z techniką jazdy, bo to jest ważne i konieczne. Tak jak uświadomienie sobie, co to jest ten przeciwskręt i z czym to się je. Zresztą... jest to tylko jeden mały element techniki jazdy. A hamowanie (w tym awaryjne), a biegi w górę, a biegi w dół, a czy jak lecę w zakręcie, to czy mogę przyhamować, a czy przodem, a może tyłem, a bieg mogę zmienić, a jeśli już, to czy w górę czy w dół... i wiele, wiele innych pytań.

Oczywiście ktoś to już dawno "rozkminił". Można o tym usłyszeć. Przeczytać. Teoretycznie... Ale teoria nie podparta praktyką niewiele daje. Trza wsiąść na moto... i tłuc te zakręty i inne takie. Tak długo, aż jazda stanie się automatyczna, intuicyjna. Bo w czasie jazdy naprawdę może nie być czasu na zastanawianie się, co i jak. Muszą działać odruchy warunkowe.

To jest ten "feel", o którym mówił Bruce Lee. W czasie walki nie ma czasu na myślenie, zastanawianie się. Świadome "układanie sobie" w myślach - jak on mnie tak, to ja jego tak (tak, jak w "Sherlocku Holmesie" z Robertem Downeyem - w życiu nie widziałem większej bzdury). Oko rejestruje ruch przeciwnika, a ręka albo noga sama leci w odpowiednie miejsce. Mnie (świadomego) w ogóle przy tym nie ma :biggrin:

I tak powinno być z jazdą. Na początku jest szok, bo tyle rzeczy trzeba robić naraz. I ta teoria, która mówi to i to. Jak to wszystko ogarnąć? A potem... po pierwszym tysiącu km, po pierwszych 10 tys.... Jakoś tak biegi się zaczynają same zmieniać. Hamulce już nie przeszkadzają. W lusterkach więcej widać. I zakręty takie jakby coraz szybsze :biggrin: Poza tym nagle robi się mnóstwo czasu na rozglądanie się dookoła, podziwianie krajobrazu, rozmowę z plecakiem... a jeszcze niedawno jazda absorbowała nas w 100% W miarę nabywania doświadczenia coraz więcej elementów techniki przechodzi z etapu świadomego działania nie tyle do podświadomości, co do poziomu odruchów warunkowych. I to jest bardzo ważne! Bo w naprawdę krytycznej sytuacji, kiedy świadomość nie będzie w stanie wyartykułować nic ponad "kuuuuuuuuuuuuuuuuwaaaaaaaaaaaaaaa" tylko odruchy będą mogły nas wyratować (a można o takich sytuacjach poczytać i na tym forum :) )

I nie upierajmy się tak przy pchaniu (kierownicy oczywiście :biggrin: ). Ja tam ciągnę i się tego nie wstydzę :cool: To jest najmniej ważne. Ważne, żeby dojść do takiego poziomu, że przed zakrętem nie będę się zastanawiał "a ja to właściwie pcham, czy ciągnę", tylko po prostu go przejadę. Szybko, sprawnie i bezpiecznie. A właściwie to bezpiecznie, sprawnie i szybko. Bo zawsze "safety first".

Tylko... na jednośladach z silnikiem jeżdżę jakoś tak od połowy lat 70-tych ubiegłego wieku. Więc co ja się tam znam... Cały czas się uczę.

Ale podobno człowiek powinien się uczyć całe życie.

Dobra... kończę, bo przynudzam jak stary belfer.

Oczywiście czekam na lawinę hejtu. Spoko. Już się nie będę wcinał. Dyskutujcie sobie sami dalej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...