xj 600 n Opublikowano 7 Września 2006 Udostępnij Opublikowano 7 Września 2006 Widzisz, to prawda, co piszesz powyżej.Ale ja jestem po ekonomii i znam też powiedzenie: "rynek nie znosi próżni". Popyt na alkohol był, jest i będzie. Próby jego ograniczania były dokonywane w USA w czasach prohibicji i skończyło się tylko na wygenerowaniu gigantycznego podziemia alkoholowego, całych mafii. Piwo za 9 zł skończy się tak samo. Jesteśmy w UE, w tej chwili możemy sobie przenieść przez granicę w cholerę alkoholu na "własny użytek" (przed wejściem do UE było to 10 piw, dziś - jeśli się nie mylę - tyle można wwieźć półlitrówek). W sumie zostałbym szybko milionerem, rzuciłbym pracę w Wawce i sprzedawał piwo z Czech, do których z Rybnika mam 30 km. Zajebisty interes i prawie legalny, policzmy: 2 zł za kupione piwko, powiedzmy - nawet 50 gr kosztów, 8 zł cena sprzedaży... stopa zwrotu 220%. Miodzio!"Zaporowe" ceny alkoholu doprowadzą dokładnie do tego, że:1. wzrośnie zjawisko mrówek2. wzrośnie przemyt (a po naszym wejściu do Schengen będzie to już bajecznie łatwe)3. spadną radykalnie przychody budżetu z tytułu akcycy (por. krzywa Laffera)4. wzrośnie ilość zatruć podejrzanym alkoholem5. zacznie się kombinowanie, jak odzyskać alkohol z borygo, czy np. płynu do szyb6. pewnie wzrośnie ilość wypadków po alkoholu, bo cała "przygranica" będzie sobie skakać na 5 razy tańsze piwko do krajów ościennych, i będzie to robić samochodami... Same plusy, że ho ho.. pozdrLYsY PS Prewencja nie przez prohibicję, ale edukację! Nie napisałem, ze jestem za prohibicją, ale za utrudnieniem w dostepie do alkoholu. Przykład amerykański jest własnie tym czego chciałbym uniknąć. Podniesienie cen miałoby ograniczyć sprzedaż oraz spowodować, że ilość punktów z alkoholem zmalałaby- pisałem o tym wcześniej. Co do przechodzenia przez granicę, to oczywiście możesz sobie przenieść kilka butelek piwa itp. ale celnik może cię zatrzymać do kontroli, byłem ostatnio w Czeskim Cieszynie i tak to się przedstawia. Te zaporowe ceny mają za zadanie utrudnić dostępność alkoholu dla młodych ludzi, starych alkoholików raczej to nie uratuje- niestety. Cóż z tego, że spadnie wpływ do budżetu z akcyzy, czyli lepiej dostać kasę od każdej butelki(zawsze coś) niż starać się ograniczyć patologię? Jesteś ekonomistą zatem policz:- koszty związane z leczeniem alkoholików(wliczając interwencję pogotowia)- wypadki spowodowane pod wpływem - opieka nad dziećmi alkoholików psychologiczna- koszty poza materialne: liczba młodych z problemami psychicznymi itp. Niestety ponownie używane są argumenty utylitarne, co przyniesie więcej zysku, a co strat. Dlatego nie lubie tak analizowac tego zjawiska, bo zawsze wyjdzie na to, że lepiej zeby zostało po staremu- bo jest z tego kasa. Co do kombinowania, to ono jest i wzrost akcyzy nie spowoduje, że alkoholicy wpadną na nowe sposoby pozyskiwania %. Alkoholicy dzielą się na dwie kategorie(upraszczam): ludzi z marginesu i oni raczej mają kasę albo na "siarę" albo na borygo(W ich przypadku możliwe jest tylko przymusowe leczenie, ale zaraz zostane nazwany faszystą czy kimś tam innym, bo się szarpię na ludzką wolność- wolność do zapicia się na smierć :bigrazz:) ; ludzi dobrze sytuowanych, których stać na kupienie wódki za 40-50 zł. Czy liczba wypadków po kielichu nie wydaje ci się juz teraz kosmiczna? Człowieku w ciągu ostatniego długiego weekendu zatrzymano ponad 3471 pijanych h.... za kółkiem : http://www.policja.pl/index.php?dzial=71&i...&poz=5&update=1 Porównaj z rokiem 2005, o ile wzrosło o blisko 20%, porównaj inne statystyki. Moi znajomi już teraz jeżdzą po alkohol do Czech, bo tam jest tańszy tego nie unikniesz. Podstawową intencją mojego pomysłu jest: WYCHOWANIE MłODYCH POLAKóW W TRZEżWOśCI, BEZ UłATWIANIA IM DOSTęPU DO ALKOHOLU! Co zaś się tyczy edukacji, to jakie proponujesz rozwiązania? Może wcześniej zajrzyj na: http://www.parpa.pl/?subL=2&checkL=2 Pozdr Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
jurjuszi Opublikowano 7 Września 2006 Udostępnij Opublikowano 7 Września 2006 A mnie się jednak cały czas wydaje, że podniesienie cen alkoholu nie uderzy w pijaństwo, tylko w normalnych ludzi, którzy po prostu piją alkohol, bo im smakują napoje alkoholowe a nie dlatego, żeby się nawalić. Takich jak ja, zapewne Ty i wielu innych. Moja żona spędziła dłuższy czas w Norwegii, gdzie, zapewne jak wiesz, ceny alkoholu są naprawdę zaporowe, a skelpy z alkoholem oddalone od siebie o wiele kilometrów. Wygląda to tak, że w większości gospodarstw pędzi się po prostu bimber w dużych ilościach, a skandynawowie znani są z tego, że jak tylko opuszczą swój półwysep, chlają na umór. Nie jestem nigdy za rozwiązaniami typu "cel uświęca środki", bo łatwo jest wylać dziecko z kąpielą. pozdr Cytuj "Łudududududududududuuuu... Łudududududududduddddd" - Theodor (Zegrze 2010)"Hondy mają taki dziwny dźwięk..." - Autor nieznany (Udrzyn 2010) Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Pompka Opublikowano 7 Września 2006 Udostępnij Opublikowano 7 Września 2006 XJ 600n -> niewiem czy Twoje poglądy mnie bawią czy przerażają :bigrazz: . Eskalacja kar za wykroczenia drogowe (czy podnoszenie cen alkocholu) niewiele zmieni. Moim zdaniem trzeba egzekwować istniejące przepisy. Kary za wykroczenia drogowe mamy nie takie znowu niskie. Sprzedaż alkocholu nieletnim też jest zabroniona. A to że nikt się tym nie przejmuje to już insza inszość.... Nie uważasz, że lepiej by było gdyby społeczeństwo przestrzegało prostych i czytelnych zasad niż móstwo skąplikowanych przepisów (chodzi mi o całość polskiego ustawodastwa), duże kary a i tak nikt tego nie przestrzega (bo często po prostu niema takiej możliwości). Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
babajaga Opublikowano 7 Września 2006 Udostępnij Opublikowano 7 Września 2006 Mam pytanie związane z tematem a dość odległe od ostatnich wypowiedzi kolegów motonitów :D , mianowicie:łamię się czy w najbliższy łykend jechać do Wiednia przez Czechy czy przez Słowację albowiemw Czechach:-nie płacę za autostradę :D -mogę jechać moto max 90 km/h :cool: -jeśli oleję przepisy, mogę zdrowo beknąć za mandaty :) za to na Słowacji:- nie wiem czy płacę za autostradę :bigrazz: - nie wiem jakie jest ograniczenie prędkości dla motonitów :biggrin: - nie wiem jak wysokie są mandaty :bigrazz: Będę głęboko wdzięczna za wskazówki, bo jedziemy w dwa sprzęty i wszelkie oszczędności bądź koszty mnożymy razy dwa :D pozdr,Ola Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
cebe450 Opublikowano 7 Września 2006 Udostępnij Opublikowano 7 Września 2006 Drogi xj600 n .Wspomniane przez Ciebie strony przejrzałam , poczytałam i pomyslałam.Pomyślałam sobie, że nie dowiedziałam sie specjalnych nowości - od lat ( o czym wspominałam juz poprzednio ) z każdej strony jestem ( jesteśmy ) bombardowana ( -ni ) informacjami na temat : szkodliwości spozywania alkoholu i jego zdecydowanie negatywnym wpływie na wszelkie sfery życia ze szczególnym uwzględnieniem młodzieży, a tu ze szczególnym naciskiem na obniżanie się wieku inicjacji alkoholowej ( co za tym idzie narkotykowej, seksualnej itp. ) , statystykami związanymi z tematem picia alkoholu przez Polaków w każdym wieku, statystykami policyjnymi dotyczącymi wszelkiego rodzaju przestępstw popełnianych pod wpływem alkoholu, w tym również prowadzenia pojazdów mechanicznych, itd. itd. , ze tak naprawdę nic mnie juz nie dziwi, choć przyznaję nie pozostawia mnie obojętną.Jestem pod głębokim wrażeniem ( podkreślam głębokim - i nie ma tu zadnej ironii ani szyderstwa ) Twojego zaangażowania w sprawę odnowy mentalnej Polaków w temacie spożywania alkoholu. Cieszy mnie, że jeszcze komuś na czyms zleży. Pomimo wszystko.Jednakowóż uważam, ze Twoje koncepcje i pomysły, jakkolwiek szlachetne i mające na celu tylko poprawę istniejącego stanu rzeczy, są tak na dobrą sprawę egzaltowane, kosmiczne, nierealne i co tu dużo mówic , dla zdecydowanej większości z nas wkurzające. Z całym szacunkiem oczywiscie.Własciwie wystarczyłoby mi zacytowac wypowiedzi kolegów LYsEgo i juriusziego, mogę sie obiema rękami podpisać pod ich postami i nic więcej nie dodawać. Ale nie byłabym kobietą, dodać coś muszę.Uważam, że Twoja propozycja drastycznego podniesienia cen alkoholu jest próbą likwidowania skutków a nie przyczyn i niczego na plus nie zmienią . Vide wczesniejszy przykład Norwegii. Polacy pili, piją i pic będą - nie dlatego, że taką mamy tradycję, mentalność czy dlatego, że lubimy. Dlatego, że w niczym nie różnimy się od Norwegów , Finów , Rosjan , Anglików i reszty świata. I nie zgodzę się z twierdzeniem, że pijemy gorzej w sensie zachowania sie po spożyciu od reszty świata. Ze Czesi idą grzecznie spać , Niemcy wyrzucają kluczyki za okno jak pochleją, a my to......!!!!!! nie zgodzę sie . Ludzie na całym swiecie zachowują sie tak samo, gdy ilość promili we krwi przekroczy pewną dawkę- tak samo ladują z przypadkowym partnerem w łózku, siadają za kółkiem czy leją żonę . Problem polega tylko na tym, że interesujemy sie tylko tym co dzieje sie na naszym podwórku, w związku z czym nabieramy błednego przekonania, ze jesteśmy najgorsi. A jesteśmy tacy sami....Podniesienie ceny czy ograniczenie liczby punktów sprzedaży alkoholu ma nam pomóc wg Ciebie. A ja się nie dziwię Twojej naiwności. Jeśli rzeczywiscie masz 23 lata to nie pamiętasz instytucji tzw. met lub melin gdzie o każdej porze dnia i nocy mozna było dostać flaszkę po mniej lub bardziej szokującej cenie. Kwestię przemytu, pędzenia i mrówek i całej tej ekonomii omówili koledzy wcześniej - nie ma co sie powtarzac. Wkurza Cię, że ten problem jest postrzegany przez pryzmat kasy, ale to jest niestety życie. Wpływy do budżetu są tak niebagatelne, że zaden rząd ( nawet najbardziej skrajny ) nie pozwoli sobie na ich stratę, a taka byłaby w momencie podniesienia cen - przecież juz to przerabialismy! A więc pozostaje edukacja, od najwcześniejszych lat, i niech bedzie finansowana z pieniędzy ze sprzedaży alkoholu. Lepsze to, niz wydawanie naszej kasy na kolejne limuzyny dla pana, którego masz w awatarze. Propozycja zaostrzania kar . Następny temat - rzeka. Z tego co wiem, Kodeks został juz zaostrzony. I co?? Chciało by mi sie wulgarnie napisać : i g......Nic sie nie zmieniło. I nic sie nie zmieni, dopóki nie zmieni sie system egzekwowania kar za przestępstwa popełniane pod wpływem alkoholu. Nie, to naprawdę jest temat- rzeka. Ludzie, którzy mieli odebrane prawa jazdy za jazdę po pijaku, za spowodowanie wypadku pod wpływem ,czesto ze skutkiem śmiertelnym jeżdzą nadal i śmieją sie w nos wszystkim dookoła. Dostali zawiasy , prawko odebrane na rok , najwyzej jeszcze raz podejdą do egzaminu . No ewentualnie jakaś grzywna.. I śmieja sie z tego, dalej jeżdząc na bani.A dlaczego mają sie nie śmiać???? Przecież przykład idzie z góry. Jak często otwierasz rano gazetę i czytasz , ze kolejny poseł X został zatrzymany za jazdę na fleku? Oj często. I co?? I znowu : g.........Jeszcze żadnemu nic nie zrobili. Żaden nie zrezygnował z pełnienia zaszczytnych funkcji, czyli z żarcia z pełnego żłobu, Przykład idzie z góry. I ja z tego powodu mam płacic 9 zł za piwo?????Moim zdaniem tu jest pies pogrzebany. Nie zaporowe ceny na alkohol, nie ograniczenie liczby sklepów, bo to doprowadzi tylko do rozrostu i to niekontrolowanego szarej strefy , ale po pierwsze edukacja , po drugie świadome, celowe, bezwzględne i pozbawione cholernych wyjątków egzekwowanie przepisów prawa połączone z natychmiastowym wykonywaniem wyroków - ale nie w postaci zabrania prawa jazdy na rok..Natomiast temat rozwiązania problemu sprzedaży alkoholu nieletnim omawia fajnie Jurjuszi - nic dodać.Chociaż ja twierdzę, że młodzi i tak znaleźli by sposób... Nie cena drogi xj600 n jest problemem. Raczej ogólnospołeczne przyzwolenie i brak jakiejkolwiek kontroli nad tym procederem.A na marginesie mówiąc, rozmawiałam kiedyś na taki temat ze znajomym Czechem. Powiedział mi, że w jego kraju nikt nie robi problemu z faktu , ze 14-stolatek pije sobie piwo. Moje zdziwienie było dla niego bardzo dziwne :D A ja pomyslałam sobie, że moze własnie o to chodzi, że jeśli nie robimy z czegoś tematu tabu , nie przyklejamy etykiety owocu zakazanego to nie ma problemu?? Dawno temu, kiedy byłam w liceum, matka jednej z kolezanek nakryła nas na piciu wina - powiedziała wtedy, że woli żebyśmy to robiły oficjalnie w jej domu niż zalewały sie tanim winem gdzieś w parku na ławce. No i tak własnie było- czy to nie jest analogiczna sytuacja?? Się rozpisałam, wiem.Naprawdę szanuję twoje zaangażowanie. Obawiam sie tylko, że jesli nie zaczniesz myślec trochę bardziej realnie i nie przekonstruujesz swoich koncepcji na bardziej rzeczywiste i przystające do otaczającego nas świata, to szybko zyskasz etykietę oszołoma, radykała i ultraprawicowca spod znaku Ojca Dyrektora.Nie będę płaciła 9 zł za browar, ani 50 zeta za flaszkę tylko dlatego, ze mamy chory system prawny , ogólną znieczulicę i nikomu z tych co na górze nie zależy, żeby to w jakiś sposób zmienic.Jeśli bedzie az tak źle to przegwałcę swoje poglądy i poszukam sobie męża za Olzą. A chociażby na znak protestu!! :bigrazz: :biggrin: No dobra , żartowałam :bigrazz: Podkreślam: jestem zwolenniczką cięzkich kar za jazdę po pijaku, zakazem sprzedaży alkoholu nieletnim, karaniem przestępstw popełnianych pod wpływem alkoholu. Jednak zmiany nastąpią dopiero wtedy, kiedy zmieni sie system prawny odpowiedzialny za taki stan rzeczy. Nie zmieni tego drastyczne podniesienie cen alkoholu.Jestem zwolenniczką teorii, że alkohol został stworzony przez ludzi dla ludzi.Finis coronat opusPozdrawiam Cytuj Cave tibi a cane muto. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
koniaczek Opublikowano 7 Września 2006 Udostępnij Opublikowano 7 Września 2006 (edytowane) XJ 600n -> niewiem czy Twoje poglądy mnie bawią czy przerażają :D . Eskalacja kar za wykroczenia drogowe (czy podnoszenie cen alkocholu) niewiele zmieni. Moim zdaniem trzeba egzekwować istniejące przepisy. Kary za wykroczenia drogowe mamy nie takie znowu niskie. Sprzedaż alkocholu nieletnim też jest zabroniona. A to że nikt się tym nie przejmuje to już insza inszość.... Nie uważasz, że lepiej by było gdyby społeczeństwo przestrzegało prostych i czytelnych zasad niż móstwo skąplikowanych przepisów (chodzi mi o całość polskiego ustawodastwa), duże kary a i tak nikt tego nie przestrzega (bo często po prostu niema takiej możliwości). W pełni sie z Toba zgadzam, ale auć. za to na Słowacji:- nie wiem czy płacę za autostradę :bigrazz: - nie wiem jakie jest ograniczenie prędkości dla motonitów :biggrin: - nie wiem jak wysokie są mandaty :bigrazz: - nie płacisz i winiety nie potrzeba- ograniczenia predkosci dla motonitow sa takie jak dla samochodow i jakies takie sensowne chyba: 60 , 90, 120 ale lepiej sprawdz w necie gdzies, zreszta sa ladnie wypisane przy przekraczaniu granicy.- mandaty ponoc niskie jednak poginalem wielokrotnie nieprzepisowo i jakos mnie nie zlapali, ze dwa razy policje widzialem. Edytowane 7 Września 2006 przez koniaczek Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
xj 600 n Opublikowano 7 Września 2006 Udostępnij Opublikowano 7 Września 2006 A mnie się jednak cały czas wydaje, że podniesienie cen alkoholu nie uderzy w pijaństwo, tylko w normalnych ludzi, którzy po prostu piją alkohol, bo im smakują napoje alkoholowe a nie dlatego, żeby się nawalić. Takich jak ja, zapewne Ty i wielu innych. Moja żona spędziła dłuższy czas w Norwegii, gdzie, zapewne jak wiesz, ceny alkoholu są naprawdę zaporowe, a skelpy z alkoholem oddalone od siebie o wiele kilometrów. Wygląda to tak, że w większości gospodarstw pędzi się po prostu bimber w dużych ilościach, a skandynawowie znani są z tego, że jak tylko opuszczą swój półwysep, chlają na umór. Nie jestem nigdy za rozwiązaniami typu "cel uświęca środki", bo łatwo jest wylać dziecko z kąpielą. pozdr Oczywiście, że podniesienie cen byłoby tylko etapem pewnego wieloaspektowego procesu. Casusu Norwegii jest pouczający, ale jedno z niego wynika, ze ludzie u Siebie nie "chleją" :D , a przecież o to chodzi. Pedzenie bimbru, czy śliwowicy jest dla mnie ok, przecież już napisałem, że nie chodzi o prohibicję tylko o zachowanie, jakie moje koncepcję miałyby wypracować. Cóż z tego, ze człowiek będzie robił na swój użytek wódkę? W domowym pozyskiwaniu napojów alkoholowych widziałbym nawet wielki plus, państwo po rozroście zjawiska, musiałoby zrezygnować z jego reglamentacji, czyli nie byłoby już w relacji psa goniącego własny ogon. Mogłoby podjąc decyzję na rzecz przeciwdziałania problemom alkoholowym.Lecz dopóki państwo otrzymuje profity od brańzy alkoholowej nic sie nie zmieni. W Polsce branża spirytusowa jest nadal w rękach państwa(wyłączając Polmos:Lublin, Białystok, Poznań) i nie chce ono świadomie zrezygnować z zysków. Dlatego jurjuszi nie kwestionuje, że ludzie piją i będą pić, ale kto im ten alkohol sprzedaję jest godne uwagi. Po prostu indywidualne bimbrownictwo osłabia lobby branży spirytusowej, co może być pozytywne dla społeczeństwa. Pozdr XJ 600n -> niewiem czy Twoje poglądy mnie bawią czy przerażają :icon_mrgreen: . Eskalacja kar za wykroczenia drogowe (czy podnoszenie cen alkocholu) niewiele zmieni. Moim zdaniem trzeba egzekwować istniejące przepisy. Kary za wykroczenia drogowe mamy nie takie znowu niskie. Sprzedaż alkocholu nieletnim też jest zabroniona. A to że nikt się tym nie przejmuje to już insza inszość.... Nie uważasz, że lepiej by było gdyby społeczeństwo przestrzegało prostych i czytelnych zasad niż móstwo skąplikowanych przepisów (chodzi mi o całość polskiego ustawodastwa), duże kary a i tak nikt tego nie przestrzega (bo często po prostu niema takiej możliwości). Moje poglądy budzą kontrowersje, zdaje sobie z tego sprawę :). Egzekwowanie przepisów, alez tak pełna zgoda tylko po co? Prawo nie jest po to żeby karać- paradoks? Nie! Posłuże się cytatem Zbycha: Przeciętny człowiek, nawet znający prawo popełnia dziennie kilka wykroczeń przeciw miłościwie panującemu porządkowi, to za wcześnie wkroczy na jezdnię, to zgubi papier od ciućków, to splunie, to pierdnie ... wszystko to jest czynem zabronionym i karanym mandatem. Powyższy tekst jest świetny. Oddaje doskonale moje obawy wobec poglądów braci K., którzy marzą by prawo opisało wszystko i wszystko regulowało- to jest po prostu nie wykonalne. Najlepsze prawo to takie, którego nie trzeba stosować- owszem powinno byc surowe- lecz nie po to, by karcić obywatela, lecz by zniechęcać do złego. Czyli funkcją prawo nie byłoby w moim przekonaniu "okładanie" obywatela policyjną czy prokuratorską pałką tylko jego wychowanie. Dla niektórych zabrzmi to jak faszyzm? ;) A jak wychowuje się Anglików, Amerykanów? To wychowanie może się komus skojarzyć z bohaterem mojego avatara ;) , ale jest między nami różnica, ja staram się nakreślić program minimalny, pan G. maksymalny. W czym rzecz, otóz wskazane przez mnie zmiany kończyłyby się na podniesieniu cen, surowych karach i wsparciu dla inicjatyw obywatelskich i koniec. Reszta należałaby do ludzi. Giertych pragnie wszystko scentralizować: poddać wzór i tak ma być jak sobie w Warszawie wymyślili, ja jestem daleki od tego. Powtórze prawo ma być tylko szkicem obrazu, a nie jego kolorami. Pozdr. Drogi xj600 n .Wspomniane przez Ciebie strony przejrzałam , poczytałam i pomyslałam.Pomyślałam sobie, że nie dowiedziałam sie specjalnych nowości - od lat ( o czym wspominałam juz poprzednio ) z każdej strony jestem ( jesteśmy ) bombardowana ( -ni ) informacjami na temat : szkodliwości spozywania alkoholu i jego zdecydowanie negatywnym wpływie na wszelkie sfery życia ze szczególnym uwzględnieniem młodzieży, a tu ze szczególnym naciskiem na obniżanie się wieku inicjacji alkoholowej ( co za tym idzie narkotykowej, seksualnej itp. ) , statystykami związanymi z tematem picia alkoholu przez Polaków w każdym wieku, statystykami policyjnymi dotyczącymi wszelkiego rodzaju przestępstw popełnianych pod wpływem alkoholu, w tym również prowadzenia pojazdów mechanicznych, itd. itd. , ze tak naprawdę nic mnie juz nie dziwi, choć przyznaję nie pozostawia mnie obojętną.Jestem pod głębokim wrażeniem ( podkreślam głębokim - i nie ma tu zadnej ironii ani szyderstwa ) Twojego zaangażowania w sprawę odnowy mentalnej Polaków w temacie spożywania alkoholu. Cieszy mnie, że jeszcze komuś na czyms zleży. Pomimo wszystko. Witaj, Czy jednak nie jesteś z szokowana postępem statystyk? Oczywiście statystyki służa do pewnych celów i wielokrotnie nie mają wiele wspólnego z rzeczywistościa, i podawane przez mnie też są pewnym zniekształconym obrazem społeczeństwa. Takie są już niestety metody nauk społecznych... Lecz wystarczy dokonać obserwacji na swoim osiedlu, mieście. Nagle statystyka staję się drogowskazem. W sprawie odnowy mentalnej, to nie zakładam inżynerii społecznej, czyli nie jestem całkowicie pewien, czy moje rozwiązanie przyniosą określony skutek. Raczej jest to teoretyzowanie i dlatego wciąż rozmawiam, bo pozwala to na lepsze rozwinięcie problemu. Mój pomysł nie chce sie "wkraść" do ludzkiej psychiki, raczje miałby to być bodziec dla pewnej reakcji. Stwierdzenia o nauce czy wychowaniu nie nalezy odbierać dosłownie, ale nie przeczę, że zależy mi na tym by coś się zmieniło. Tylko to nie moje zmiany mają wpłynąc bezpośrednio na ludzi, a pośrednio pomóc w introspekcji, która jest potrzeba przy takim problemie. Jednakowóż uważam, ze Twoje koncepcje i pomysły, jakkolwiek szlachetne i mające na celu tylko poprawę istniejącego stanu rzeczy, są tak na dobrą sprawę egzaltowane, kosmiczne, nierealne i co tu dużo mówic , dla zdecydowanej większości z nas wkurzające. Z całym szacunkiem oczywiscie. Zadna koncepcja nie jest realna, teoria zawsze będzie pewnym modelem idealnym, który w rzeczywistości zostanie zmieniony i zniekształcony. Dlatego rozmawiamy, wymieniamy spostrzeżenia. Dlaczego moje teorię są dla Was wkurzające? Pytam poważnie o uzasadnienie. Uważam, że Twoja propozycja drastycznego podniesienia cen alkoholu jest próbą likwidowania skutków a nie przyczyn i niczego na plus nie zmienią . Vide wczesniejszy przykład Norwegii. Polacy pili, piją i pic będą - nie dlatego, że taką mamy tradycję, mentalność czy dlatego, że lubimy. Dlatego, że w niczym nie różnimy się od Norwegów , Finów , Rosjan , Anglików i reszty świata. I nie zgodzę się z twierdzeniem, że pijemy gorzej w sensie zachowania sie po spożyciu od reszty świata. Ze Czesi idą grzecznie spać , Niemcy wyrzucają kluczyki za okno jak pochleją, a my to......!!!!!! nie zgodzę sie . Ludzie na całym swiecie zachowują sie tak samo, gdy ilość promili we krwi przekroczy pewną dawkę- tak samo ladują z przypadkowym partnerem w łózku, siadają za kółkiem czy leją żonę . Problem polega tylko na tym, że interesujemy sie tylko tym co dzieje sie na naszym podwórku, w związku z czym nabieramy błednego przekonania, ze jesteśmy najgorsi. A jesteśmy tacy sami.... Polacy lubią pić alkohol zgoda, co jest zatem przyczyną takiego stanu rzeczy? Czy nie właśnie kulturowe uwarunkowanie- nasza tradycja picia, na którą tak lubimy :D się powoływać? Pozwól, że zacytuje: „Każdy człowiek nosi w sobie pewien wzorzec myślenia, odczuwania i zachowania, który przyswaja w ciągu życia.[...] Nasze zaprogramowanie jest kształtowane przez środowisko społeczne, w jakim dorastamy, i przez zbiór naszych doświadczeń życiowych. Zaczyna się ono w rodzinie, potem rozwija się w najbliższym otoczeniu, szkole, grupach rówieśniczych, miejscu pracy i miejscu zamieszkania.[...] Osobowość jednostki jest zbiorem wyjątkowych cech specyficznych tylko dla niej. Częściowo dziedziczymy ja wraz z genami, częściowo zaś jest „nabyta”- w znaczeniu: ukształtowana przez wpływ kolektywnego zaprogramowania (kultury) i przez nasze własne wyjątkowe doświadczenia”. Hofstede, G.(2000) „Kultury i organizacje”, s.38-41, Warszawa: Polskie Wydawnictwo Ekonomiczne. Piszesz o naszym podobieństwie do innych nacji, oczywiście pijemy tak jak oni. Lecz czy tak często jak oni rezygnujemy z jazdy po pijaku? Dlatego oni nazywają się Anglikami, Norwegowie, a my Polacy. Istnieja oczywiście podobieństwa zewnętrzne(gatunkowe- skłonności), lecz kulturowych jest mało, bo inaczej jesteśmy kształtowani. Nie napisałem, że jesteśmy najgorsi jako naród, bo zalezy jakie kryterium przyjmiesz. Każdy naród ma swoje problemy o tym pisałem. We Francji to będzie sekularyzacja, standaryzacja, technicyzacja itp. U nas alkoholizm, który błyskotliwie się rozwinął pod auspicjami PZPR-u.... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
cebe450 Opublikowano 7 Września 2006 Udostępnij Opublikowano 7 Września 2006 Oczywiście, że podniesienie cen byłoby tylko etapem pewnego wieloaspektowego procesu. Casusu Norwegii jest pouczający, ale jedno z niego wynika, ze ludzie u Siebie nie "chleją" :icon_mrgreen: , a przecież o to chodzi. Pedzenie bimbru, czy śliwowicy jest dla mnie ok, przecież już napisałem, że nie chodzi o prohibicję tylko o zachowanie, jakie moje koncepcję miałyby wypracować. Cóż z tego, ze człowiek będzie robił na swój użytek wódkę? W domowym pozyskiwaniu napojów alkoholowych widziałbym nawet wielki plus, państwo po rozroście zjawiska, musiałoby zrezygnować z jego reglamentacji, czyli nie byłoby już w relacji psa goniącego własny ogon. Mogłoby podjąc decyzję na rzecz przeciwdziałania problemom alkoholowym.Lecz dopóki państwo otrzymuje profity od brańzy alkoholowej nic sie nie zmieni. W Polsce branża spirytusowa jest nadal w rękach państwa(wyłączając Polmos:Lublin, Białystok, Poznań) i nie chce ono świadomie zrezygnować z zysków. Dlatego jurjuszi nie kwestionuje, że ludzie piją i będą pić, ale kto im ten alkohol sprzedaję jest godne uwagi. Po prostu indywidualne bimbrownictwo osłabia lobby branży spirytusowej, co może być pozytywne dla społeczeństwa. Pogubiłam sie w Twojej argumentacji. Chodzi Ci o to , żeby przciwdziałac alkoholizmowi jako zjawisku negatywnemu, czy żeby odebrać monopol na jego sprzedaż państwu?? Do tego momentu wydawało mi sie żeś bojownikiem o wychowanie w duchu trzeźwości..Poza tym wiesz co ?? Ciekawe jest to Twoje zdanie na temat Norwegii. Znaczy sie , że mozna pic wszędzie tylko nie " u siebie" ????? B o "u siebie" jest be a nie " u siebie " w porządku??? Z tego co sie orientuję, w państwach skandynawskich takich jak Norwegia czy Finlandia, proces domowego pędzenia bimbru nie jest postrzegany w tak ślicznych, rózowych kolorkach jak to Ci sie wydaje. Jest nielegalny i szalenie szkodliwy, jako że pozostając w ukryciu, nie daje możliwości ogarnięcia wszystkich negatywnych aspektów, jak choroby , depresje , przemoc w rodzinie, przestępczość, itp. przed którymi broniły sie te państwa, wprowadzając takie obostrzenia w sprzedazy alkoholu. Alkoholizm w krajach skandynawskich znacznie przewyższa skalę tego zjawiska w naszym pięknym kraju, i ichnie władze robią wszystko by je ukrócić. No ale przecież " vikingowie " oficjalnie chleją tylko na wyjazdach a to jest ok .Zastanowiłeś sie przez moment, co oznaczałoby dac Polakowi możliwość nieograniczonego pędzenia bimbru we własnym domu????Naprawdę wierzysz w to, że ludzie nakapali by sobie buteleczkę , może dwie na miesiąc i to by im wystarczyło?????? Naprawdę w to wierzysz????? I z całą pewnością nie siadaliby wtedy za kółkiem !!! Z całą pewnością wszystko byłoby super a problem picia alkoholu sam by sie rozwiązał , no bo skoro kazdy mógłby sobie sam napędzić w dowolnej ilości to pewnie piliby znacznie mniej.Ja sie myliłam xj 600 n. Bardzo sie myliłam. Ty nie jesteś oszołom ani radykał. Ani ultraprawicowiec.Ty jesteś nieszkodliwym fantastą , który żyje w jakimś kompletnie odrealnionym świecie, i na dodatek wierzy w ludzi. Ale masz dopiero 23 lata , więc wszystko jeszcze przed Tobą. Stare przysłowie mówi : nie trać głowy, życie chce cię jeszcze po niej pogłaskać.Trzymaj sie. Cytuj Cave tibi a cane muto. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
xj 600 n Opublikowano 7 Września 2006 Udostępnij Opublikowano 7 Września 2006 (edytowane) Drogi xj600 n . Podniesienie ceny czy ograniczenie liczby punktów sprzedaży alkoholu ma nam pomóc wg Ciebie. A ja się nie dziwię Twojej naiwności. Jeśli rzeczywiscie masz 23 lata to nie pamiętasz instytucji tzw. met lub melin gdzie o każdej porze dnia i nocy mozna było dostać flaszkę po mniej lub bardziej szokującej cenie. Kwestię przemytu, pędzenia i mrówek i całej tej ekonomii omówili koledzy wcześniej - nie ma co sie powtarzac. Wkurza Cię, że ten problem jest postrzegany przez pryzmat kasy, ale to jest niestety życie. Wpływy do budżetu są tak niebagatelne, że zaden rząd ( nawet najbardziej skrajny ) nie pozwoli sobie na ich stratę, a taka byłaby w momencie podniesienia cen - przecież juz to przerabialismy! A więc pozostaje edukacja, od najwcześniejszych lat, i niech bedzie finansowana z pieniędzy ze sprzedaży alkoholu. Lepsze to, niz wydawanie naszej kasy na kolejne limuzyny dla pana, którego masz w awatarze. Na powyższe argumenty po części odpisałem w początku mojego posta. Nie wkurza nmie utylitaryzm, on jest pewną przyjętą filozofią tylko dosyć niebezpieczną i bardzo redukcjonistyczną. Edukacja jest prowadzona od ilu lat http://www.parpa.pl/?subL=5&checkL=1 i czy nie jest zadziwiające, że np. dzieciaki są coraz lepiej wyedukowane, ale coraz więcej piją? Edukacja nie jest rozwiązaniem idealnym i dlatego należy szukać innych. Dlatego mówię o wieloaspektowym procesie. Owszem nalezy edukować, nie przerywać, lecz są inne możliwości.Zwróc uwagę na to powiązanie państwo-alkohol- edukacja. Państwo ma pieniądze z akcyzy i zarazem pieniądze na edukację. Władze stoją przed dylematem uczyć czy zyskiwac pieniądze? Dylemat nieroztrzygalny? Uczą, ale umożliwiają sprzedaż alkoholu, bo jest na edukację. Czy jednak w interesie władz jest, by ludzie byli wyedukowani? Im więcej świadomych tych mniej pieniędzy w budżecie i tutaj państwo(władzę) staje się więzniem systemu, który same kontroluję. W tym układzie państwo nigdy ne będzie chciało przerwać sprzedaży, bo nie będzie to leżało w jego interesie. Zastanów się czy w takim państwie chcesz żyć? Propozycja zaostrzania kar . Następny temat - rzeka. Z tego co wiem, Kodeks został juz zaostrzony. I co?? Chciało by mi sie wulgarnie napisać : i g......Nic sie nie zmieniło. I nic sie nie zmieni, dopóki nie zmieni sie system egzekwowania kar za przestępstwa popełniane pod wpływem alkoholu. Nie, to naprawdę jest temat- rzeka. Ludzie, którzy mieli odebrane prawa jazdy za jazdę po pijaku, za spowodowanie wypadku pod wpływem ,czesto ze skutkiem śmiertelnym jeżdzą nadal i śmieją sie w nos wszystkim dookoła. Dostali zawiasy , prawko odebrane na rok , najwyzej jeszcze raz podejdą do egzaminu . No ewentualnie jakaś grzywna.. I śmieja sie z tego, dalej jeżdząc na bani.A dlaczego mają sie nie śmiać???? Przecież przykład idzie z góry. Jak często otwierasz rano gazetę i czytasz , ze kolejny poseł X został zatrzymany za jazdę na fleku? Oj często. I co?? I znowu : g.........Jeszcze żadnemu nic nie zrobili. Żaden nie zrezygnował z pełnienia zaszczytnych funkcji, czyli z żarcia z pełnego żłobu, Przykład idzie z góry. I ja z tego powodu mam płacic 9 zł za piwo?????Moim zdaniem tu jest pies pogrzebany. Nie zaporowe ceny na alkohol, nie ograniczenie liczby sklepów, bo to doprowadzi tylko do rozrostu i to niekontrolowanego szarej strefy , ale po pierwsze edukacja , po drugie świadome, celowe, bezwzględne i pozbawione cholernych wyjątków egzekwowanie przepisów prawa połączone z natychmiastowym wykonywaniem wyroków - ale nie w postaci zabrania prawa jazdy na rok..Natomiast temat rozwiązania problemu sprzedaży alkoholu nieletnim omawia fajnie Jurjuszi - nic dodać.Chociaż ja twierdzę, że młodzi i tak znaleźli by sposób... Nie cena drogi xj600 n jest problemem. Raczej ogólnospołeczne przyzwolenie i brak jakiejkolwiek kontroli nad tym procederem. Powtórzę się: Prawo nie jest po to żeby karać- paradoks? Nie! Posłuże się cytatem Zbycha:Przeciętny człowiek, nawet znający prawo popełnia dziennie kilka wykroczeń przeciw miłościwie panującemu porządkowi, to za wcześnie wkroczy na jezdnię, to zgubi papier od ciućków, to splunie, to pierdnie ... wszystko to jest czynem zabronionym i karanym mandatem.Powyższy tekst jest świetny. Oddaje doskonale moje obawy wobec poglądów braci K., którzy marzą by prawo opisało wszystko i wszystko regulowało- to jest po prostu nie wykonalne. Najlepsze prawo to takie, którego nie trzeba stosować- owszem powinno byc surowe- lecz nie po to, by karcić obywatela, lecz by zniechęcać do złego. Czyli funkcją prawo nie byłoby w moim przekonaniu "okładanie" obywatela policyjną czy prokuratorską pałką tylko jego wychowanie. Dla niektórych zabrzmi to jak faszyzm? icon_eek.gif A jak wychowuje się Anglików, Amerykanów? To wychowanie może się komus skojarzyć z bohaterem mojego avatara icon_smile.gif , ale jest między nami różnica, ja staram się nakreślić program minimalny, pan G. maksymalny. W czym rzecz, otóz wskazane przez mnie zmiany kończyłyby się na podniesieniu cen, surowych karach i wsparciu dla inicjatyw obywatelskich i koniec. Reszta należałaby do ludzi.Giertych pragnie wszystko scentralizować: poddać wzór i tak ma być jak sobie w Warszawie wymyślili, ja jestem daleki od tego.Powtórze prawo ma być tylko szkicem obrazu, a nie jego kolorami. Się rozpisałam, wiem.Naprawdę szanuję twoje zaangażowanie. Obawiam sie tylko, że jesli nie zaczniesz myślec trochę bardziej realnie i nie przekonstruujesz swoich koncepcji na bardziej rzeczywiste i przystające do otaczającego nas świata, to szybko zyskasz etykietę oszołoma, radykała i ultraprawicowca spod znaku Ojca Dyrektora.Nie będę płaciła 9 zł za browar, ani 50 zeta za flaszkę tylko dlatego, ze mamy chory system prawny , ogólną znieczulicę i nikomu z tych co na górze nie zależy, żeby to w jakiś sposób zmienic.Jeśli bedzie az tak źle to przegwałcę swoje poglądy i poszukam sobie męża za Olzą. A chociażby na znak protestu!! ;) :D No dobra , żartowałam :) Podkreślam: jestem zwolenniczką cięzkich kar za jazdę po pijaku, zakazem sprzedaży alkoholu nieletnim, karaniem przestępstw popełnianych pod wpływem alkoholu. Jednak zmiany nastąpią dopiero wtedy, kiedy zmieni sie system prawny odpowiedzialny za taki stan rzeczy. Nie zmieni tego drastyczne podniesienie cen alkoholu.Jestem zwolenniczką teorii, że alkohol został stworzony przez ludzi dla ludzi.Finis coronat opusPozdrawiam Wiesz nie zamierzam się przystosować, czy zsocjalizować. Myślenie to jednyn sposób na prawdziwą wolność... Czy uznają mnie za oszołoma czy nie trudno, lecz zawsze mnie to bawi jak są takie przypuszczenia :icon_mrgreen: o mój ultraprawicowy rodowód. Już napisałem, że przekonstruowanie nie jest możliwe, gdyż żadna koncepcja nie jest realna, teoria zawsze będzie pewnym modelem idealnym, który w rzeczywistości zostanie zmieniony i zniekształcony.Napisałaś, ze mamy chory system prawny , ogólną znieczulicę i nikomu z tych co na górze nie zależy, żeby to w jakiś sposób zmienic., a następnie Jednak zmiany nastąpią dopiero wtedy, kiedy zmieni sie system prawny odpowiedzialny za taki stan rzeczy. Co zatem w takiej sytuacji? To skoro nie ma chetnych na zmiany, kto ma je zainicjować? [guote]Pogubiłam sie w Twojej argumentacji.Chodzi Ci o to , żeby przciwdziałac alkoholizmowi jako zjawisku negatywnemu, czy żeby odebrać monopol na jego sprzedaż państwu?? Do tego momentu wydawało mi sie żeś bojownikiem o wychowanie w duchu trzeźwości..Poza tym wiesz co ?? Ciekawe jest to Twoje zdanie na temat Norwegii. Znaczy sie , że mozna pic wszędzie tylko nie " u siebie" ????? B o "u siebie" jest be a nie " u siebie " w porządku??? Z tego co sie orientuję, w państwach skandynawskich takich jak Norwegia czy Finlandia, proces domowego pędzenia bimbru nie jest postrzegany w tak ślicznych, rózowych kolorkach jak to Ci sie wydaje. Jest nielegalny i szalenie szkodliwy, jako że pozostając w ukryciu, nie daje możliwości ogarnięcia wszystkich negatywnych aspektów, jak choroby , depresje , przemoc w rodzinie, przestępczość, itp. przed którymi broniły sie te państwa, wprowadzając takie obostrzenia w sprzedazy alkoholu. Alkoholizm w krajach skandynawskich znacznie przewyższa skalę tego zjawiska w naszym pięknym kraju, i ichnie władze robią wszystko by je ukrócić. No ale przecież " vikingowie " oficjalnie chleją tylko na wyjazdach a to jest ok .Zastanowiłeś sie przez moment, co oznaczałoby dac Polakowi możliwość nieograniczonego pędzenia bimbru we własnym domu????Naprawdę wierzysz w to, że ludzie nakapali by sobie buteleczkę , może dwie na miesiąc i to by im wystarczyło?????? Naprawdę w to wierzysz????? I z całą pewnością nie siadaliby wtedy za kółkiem !!! Z całą pewnością wszystko byłoby super a problem picia alkoholu sam by sie rozwiązał , no bo skoro kazdy mógłby sobie sam napędzić w dowolnej ilości to pewnie piliby znacznie mniej.Ja sie myliłam xj 600 n. Bardzo sie myliłam. Ty nie jesteś oszołom ani radykał. Ani ultraprawicowiec.Ty jesteś nieszkodliwym fantastą , który żyje w jakimś kompletnie odrealnionym świecie, i na dodatek wierzy w ludzi. Ale masz dopiero 23 lata , więc wszystko jeszcze przed Tobą. Stare przysłowie mówi : nie trać głowy, życie chce cię jeszcze po niej pogłaskać.Trzymaj sie.[/guote] Jeszcze raz powtórzę ja pisze o wieloaspektowym procesie. To u siebie to mój błąd, przyznaje się. Zabrzmiało dosłownie, a chodziło, że by nie robić w swoim kraju "syfu" to nie oznacza, że jest przyzwolenie na robienie go w innych państwach. Ależ to nie chodzi o to że ja twierdzę, że bimbrownictwo zmieni picie- nie. Lecz pisałem o tym psie pedzącym za swoim ogonem i to się do niego właśnie odnosi. Bo monopol państwa na sprzedaż alkoholu uniemożliwia mu prowadzenie skutecznej i rzeczzywistej walki z patologiami. O radykalizmie i ultraprawicostwie już pisałem :D Czy mój świat musi byc taki odrealniony, który według Ciebie jest bardziej "prawdziwszy" ten Twój, czy mój? Pozdr. P.S. Może kiedyś pogadamy na żywo w towarzystwie dyskutowanych % ;) . Edytowane 7 Września 2006 przez xj 600 n Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
jurjuszi Opublikowano 8 Września 2006 Udostępnij Opublikowano 8 Września 2006 Casusu Norwegii jest pouczający, ale jedno z niego wynika, ze ludzie u Siebie nie "chleją" :icon_mrgreen: , a przecież o to chodzi. Rozumiem, że to taki żarcik. P.S. Może kiedyś pogadamy na żywo w towarzystwie dyskutowanych % ;) . Dobrze, ale Ty wypłacasz w gotówce różnicę pomiędzy 9 zł a dzisiejszą ceną piwa każdemu z uczestników spotkania :D pozdr Cytuj "Łudududududududududuuuu... Łudududududududduddddd" - Theodor (Zegrze 2010)"Hondy mają taki dziwny dźwięk..." - Autor nieznany (Udrzyn 2010) Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
cebe450 Opublikowano 8 Września 2006 Udostępnij Opublikowano 8 Września 2006 Cholera :icon_mrgreen: Już sobie wyobrażam tą dyskusję ;) :D A miało być o mandatach u bratrów Czechów ......... Cytuj Cave tibi a cane muto. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
LYsY Opublikowano 8 Września 2006 Udostępnij Opublikowano 8 Września 2006 Witam :D Ciekawe jest to Twoje zdanie na temat Norwegii. Znaczy sie , że mozna pic wszędzie tylko nie " u siebie" ????? B o "u siebie" jest be a nie " u siebie " w porządku??? Cebe450, widzisz, Xj600n ma ciekawe poglądy o Finlandi i Szwecji, ale całkowicie błędne. Powiem więcej - stan faktyczny dokładnie przeczy temu, co twierdzi Xj600N :) Otóż - Finowie i Szwedzi chleją jak rozregulowany Fiat 125p. Mieszkałem pół roku w Bratysławie, w akademiku, z międzynarodową ekipą, w tym Finem i Szwedem. Z kolegą z Finlandii dużo gadałem i Mikko sporo mi opowiedział. Przede wszystkim - w Finlandii pije się właściwie codziennie. Alkohol jest tam bardzo drogi - http://wikitravel.org/en/Finland#Alcohol - dlatego stworzył się przemysł importu alkoholu z Estonii i Rosji. Między Estonią a Finlandią regularnie zasuwają promy, a ludzie wożą alkohol ciężarówkami. Jeden taki wypad to wiele litrów wódki. Pije się więc codziennie, i tak też pił Mikko na Słowacji. Są też 2 wielkie święta chlania - "Vappu" oraz "Juhannus". W te dni Finlandia emigruje do lasów, dacz itd - i cheleje na umór. Chodzi właśnie o to, żeby się spić w trupa. Takie libacje trwają po kilka dni, i z tego, co mówił Mikko, dzieje się tam naprawdę dużo. Z kolei kolega Szwed - Niclaus - opowiadał o imprezkach w Szwecji. Alkohol tam jest bardzo drogi, więc pije się domowy alkohol przed wyjściem na imprezkę, ale i tak - w tych lokalach, gdzie alkohol jest - popyt jest przeogromny. Ludzie walą tam drzwiami i oknami, w efekcie - jak mówił Niki - na takiej imprezce zostawiasz 300-400 EUR. A na imprezki chodzi się co tydzień, więc akurat jemu miesięcznie na alkohol schodziło koło 1200 EUR miesięcznie (zarabiał 2 800 EUR per month).I co? Chlał i tak, jak dzika świnia. Powiem Wam, że żadnemu z nich nie umiałem dotrzymać kroku. Taka ilość alkoholu by mnie zabiła :icon_mrgreen: ;) Wysokie ceny nic nie zmienią. Ludzie znajdą sposób, jak się "zaprawić". Taka już nasza natura.. Edukacja i jeszcze raz edukacja - to jedyna droga. A szczególnie w przypadku Polaków, którym jak czegoś zakażesz, zareagują: "co k...a, mnie nie wolno?? oj zobaczycie że wolno." pozdrLYsY Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Madzik Opublikowano 8 Września 2006 Udostępnij Opublikowano 8 Września 2006 Znajomi jechali do Chorwacji na wakacje i celnik przyuwazyl ze maja przygieta tablice rejstracyjna,to przeliczyl im na nasze,ze kara jakaby zaplacili jak ich policja zlapie to 50 tys zl........az mi sie nie chce wierzyc,ale tak ponic jest wiec odginajmy tablice jak sie wybieramy to Czech.... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
pawela Opublikowano 8 Września 2006 Udostępnij Opublikowano 8 Września 2006 (edytowane) Cholera ;) Już sobie wyobrażam tą dyskusję :D :) A miało być o mandatach u bratrów Czechów .........wiec wroce do tematu i sie wypowiem. moj starszy od 15 lat jezdzi do niemiec przez czechy jakies 7-8 razy w roku. wielokrotnie jezdzilem z nim i z naszych doswiadzcen wnioskuje ze czesi nie sa dla polakow przyjemni na drodach!! kilkukrotnie zaplacilismy chorendalne manaty za przekroczenie predkosci o doslownie kilka km/h. jeszcze chetniej przyjmuja tam lapowki. trzepanie na czeskiej granicy to standard podobnie jak 'kaucja'- 20euro to wpuszcza z niemiec do czech. jak sie czeski radiowoz uczepi twojego ogona na autostradzie to nie odpusci az sie nie potkniesz, albo zatrzyma cie za pie**ole i nie pusci jak nie dasz w lape... jak sie czecha wyprzedza to w 90% przypadkow zaczyna sie wyscig- nie pozwola sie wyprzedzic! kiedys mielismy w czechach wypadek na autostradzie nie z naszej winy, mimo ze nasza ibiza nie miala powaznych uszkodzen i mozna bylo jechac dalej (wszyskie uklady i oswietlenie dzialalo) to policja puscila czecha w felicji bez swiatel, maski i zderzaka a nas obtoczyla pacholkami i puscilal po zaplaceniu mandatu za 'bezpodstawne zatrzymanie na autostradzie'.... :icon_mrgreen: i to tego te czeskie ku*wy.... wiecej ich w lasach niz drzew!!!!!! Edytowane 8 Września 2006 przez pawela Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
LYsY Opublikowano 8 Września 2006 Udostępnij Opublikowano 8 Września 2006 Będę głęboko wdzięczna za wskazówki, bo jedziemy w dwa sprzęty i wszelkie oszczędności bądź koszty mnożymy razy dwa :icon_mrgreen: pozdr,Ola Witaj! Trafiłaś pod dobry adres.Najlepsza droga do Wiednia jest następująca:Cieszyn - czeski Cieszyn - potem kierunek na Cadce/Ziline. Jakieś 30 km po Czechach (bez autostrady), dojeżdzasz do Cadcy, gdzie jest przejście graniczne. Następnie na Słowacji kierunek na Ziline, droga jest przepiekna - bardzo szeroka, idealna do wyprzedzania moto, z fajnymi łukami, widokowa. W Zilinie kierunek na Bratysławę. Jakieś 20 km za Ziliną zaczyna się autostrada - 170 km świetnej drogi. Dookoła Bratysławy jest obwodnica, cały czas są kierunki na Wiedeń. Jedziesz główną... i dojeżdzasz do granicy ;) W Austrii już po prostu lecisz na Wiedeń. Z czeskiego Cieszyna do Wiednia jest jakieś 370 km, z tego jakieś 240 po autostradach. pozdrLYsY Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.