Skocz do zawartości

Zabiliby mnie na egzaminie


Rekomendowane odpowiedzi

Dziasiaj o 8 rano mialem egz. na A. Na placu kilku nas odpadło potem miasto i moja kolej. Jade sobie jade ale widze ze mi samochod egzaminacyjny cos daleko z tylu zostaje (a ja przepisowe 50km/h) dojeżdrzam do skrzyżowania ,hamuje bo lekki zakręt ,na liczniku 20km/h -nagle żółte to ja po hamulcachi sie zatrzymałem przed linią a tu nagle łup. Uderzył mnie samochod lusterkiem w lewy łokiec i noga uderzyłem w gmol (troche napuchła). Pyta mnie czy mi nic nie jest -mowie ze nie i jedziemy dalej. Na szczescie egzamin mi zaliczyli ale noga mnie troche boli. Oni na tym egzaminie przed tym skrzyzowaniem mnie gonili bo wczesniej zostali z tylu i bali sie ze nie zdąrzą i tak sie rozpedzili ze mnie walneli. Strachu sie najadłem ale ZDAŁEM.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

egzaminator Cie potrącił? to sie nie dziw że zdałes, ja bym się kłucił żeby jeszcze jedną kategorie mi dorzucił bo szumu narobie :) :D

 

gratuluje prawka

SPRZEDAM CZĘŚĆI HONDA XR XL NX 600 650, kontakt 600031499 lub [email protected]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja u nas w WORDzie słyszałem taką historię:

Przyjechał jakiś chłopaczek zdawać prawko na A. Podczas egzaminu zgubił się egzaminatorowi. Przez radio nie dał rady go wywołać, więc wrócił do ośrodka w nadzei że chłopaczek jak się zorientuje to też tam wróci. Ale mineło pól godziny, a chłopaczka nie ma. No to ludzie z ośrodka w parę samochodów ruszyli na miasto na poszukiwania, bezowocnie.

Historia skończyła się tak, że na drugi dzień chłopaczek przyjechał samodzielnie do ośrodka. Okazało się że chłopaczek nie znał prawie w ogóle Krakowa, więc jak się zgubił to jedyną drogą jaką znał była droga do jego domu (mieszkał w jakiejś miejscowości pod Krakowem). Natomiast na drugi dzień już uzbrojony w mapę pojechał zwrocić motocykl do WORDa.

Nie wiem czy to prawdziwa historia, ale jeśli tak to niezła checa. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja u nas w WORDzie słyszałem taką historię:

Przyjechał jakiś chłopaczek zdawać prawko na A. Podczas egzaminu zgubił się egzaminatorowi. Przez radio nie dał rady go wywołać, więc wrócił do ośrodka w nadzei że chłopaczek jak się zorientuje to też tam wróci. Ale mineło pól godziny, a chłopaczka nie ma. No to ludzie z ośrodka w parę samochodów ruszyli na miasto na poszukiwania, bezowocnie.

Historia skończyła się tak, że na drugi dzień chłopaczek przyjechał samodzielnie do ośrodka. Okazało się że chłopaczek nie znał prawie w ogóle Krakowa, więc jak się zgubił to jedyną drogą jaką znał była droga do jego domu (mieszkał w jakiejś miejscowości pod Krakowem). Natomiast na drugi dzień już uzbrojony w mapę pojechał zwrocić motocykl do WORDa.

Nie wiem czy to prawdziwa historia, ale jeśli tak to niezła checa. :)

 

 

też ją słyszałem, od mojego instruktora, ale myśle że opowiadana ona jest w formie anegdoty...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No nieźle.............

Kiedy ja wracałem samochodem z egzaminatorem po oblanym egzaminie, doświadczyłem - już na placu manewrowym - rozjechania pachołka.

Egzaminator po prostu przez niego centralnie przejechał, nawet nie próbował hamować, tylko mocniej ścisnął kierownicę i wyprężył się w fotelu. Normalnie szok gdyby tam akurat ktoś stał. Zwyczajnie nie widział: ani tego słupka ani wielkiej tyczki...........

 

Ps. Naturalnie serdeczne gratulacje, chociaż pewien niesmak (łagodnie rzecz ujmując) w tej sytuacji pozostaje......

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy ja wracałem samochodem z egzaminatorem po oblanym egzaminie, doświadczyłem - już na placu manewrowym - rozjechania pachołka.

 

ja wracając z egzaminatorem po oblanym egzaminie trzymałem się kurczowo uchwytu, i bałem się coby dojechać cało... ot, taki mi przykład dał sz.p.Egzaminator... a potem, ten sam egzaminator egzaminował mnie na motocykl - ale tam nie miał się żywnie do czego przyczepić :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziasiaj o 8 rano mialem egz. na A. Na placu kilku nas odpadło potem miasto i moja kolej. Jade sobie jade ale widze ze mi samochod egzaminacyjny cos daleko z tylu zostaje (a ja przepisowe 50km/h) dojeżdrzam do skrzyżowania ,hamuje bo lekki zakręt ,na liczniku 20km/h -nagle żółte to ja po hamulcachi sie zatrzymałem przed linią a tu nagle łup. Uderzył mnie samochod lusterkiem w lewy łokiec i noga uderzyłem w gmol (troche napuchła). Pyta mnie czy mi nic nie jest -mowie ze nie i jedziemy dalej. Na szczescie egzamin mi zaliczyli ale noga mnie troche boli. Oni na tym egzaminie przed tym skrzyzowaniem mnie gonili bo wczesniej zostali z tylu i bali sie ze nie zdąrzą i tak sie rozpedzili ze mnie walneli. Strachu sie najadłem ale ZDAŁEM.

hehehe :biggrin: dobre :biggrin: tego jeszcze nie slyszalam :biggrin:

GRATULUJE :bigrazz:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...