Skocz do zawartości

Najwiekszy obciach jaki miałes na moto


Fidel5
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Pchanie przez 10 km. Dobrze, że to był motorower. Przejechałem przez rzekę i padła mi cewka zapłonowa.

A inne bardziej zabawne to odpalam moją MZ 250, gazuje, wbijam jedynkę i rura, tyle, że do tyłu bo złapała lewe obroty. Komicznie to musiało wyglądać bo gapie kładli się ze śmiechu, ale na całe szczęście o dziwo udało mi się utrzymać maszyne i nie zaliczyłem gleby.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wtopy.....

pominę te gdy przecisnąłem się na "pool position" i przy zmianie świateł silnik zamilkł..... :biggrin:

 

ale dzisiaj dałem ciała....

wracałem z pracy, padał deszcz, przez brukowe uliczki we Wrzeszczu przejechałem laightowo, luzik...

Wyjechałem na Jaśkową Dolinę przede mną Fabia kombi Pani w lusterku od dobrych 400m się przegląda, jadę za nią jakieś 15-20m. Widzę że samochody przed nią hamują, też zacząłem hamować.prędkość ok 20 może 30km/h i w tym momencie Panna w fabi się zorientowała że trzeba zwolić. Zamiast przyhamować walnęła po heblach na maksa. Zwątpiłem i docisnąłem klamkę hamulca do końca. No i poczułem jak przednie koło uślizguje się w prawo a ja z motocyklem kładę się na lewą stronę....

Puściłem moto, ręką zamortyzowałem uderzenie, ale i tak kawałek ślizgnąłem się po asfalcie.

Wstałem, postawiłem te moje kochane 230kg na koła, zepchnąłem na pobocze.

Zebranie myśli co się stało. Miałem pecha, w miejscu gdzie się wyglebiłem, akurat tam była plama po oleju lub paliwie tak na odcinku ok 1m :biggrin: Porażka.

NIKT, absolutnie nikt z samochodów jadących za mną się nie zatrzymał, tylko jakieś głupawe uśmiechy widziałem na ich twarzach.

 

Straty materialne: złamana dźwigienka zmiany biegów (zostało samo ramię-szybko opanowałem zmianę biegów nową dźwignią :biggrin: ) no i doszły nowe ryski na owiwce, lekko przetarty kondom przeciwdeszczowy (jedna większa dziurka-tam gdzie ślizgiem w kombinezonie przeciągnąłem po asfalcie i parę malutkich), kombinezon bez strat - przytarcie ślizga to nie strata :biggrin:

Straty na ciele: stłuczony lewy nadgarstek, chyba będzie też siniak na biodrze

Straty moralne: fatalny moralniak.... mam nadzieje że szybko przejdzie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"pool position" = pozycja basenowa :notworthy:

 

ja tez wysunalem sie kiedys na pole position obok ciezaroweczki, pan wcisnal dla zartu gaz pare razu, ja manetka tez obrocilem kilka razy i... przy zmianie swiatel silnik zdechl, bo za malo gazu dodalem, ciezaroweczka oczywiscie mnie wyprzedzila :notworthy: ryfa :notworthy:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dwie takei sytuacje- jedna tradyscujna- Blokada na tarczy - i efektowna chęć ruszenia-0 i gleba:)

Dwa: Pod blokiem- lanser- ubrany pod chodze do moto- na pewniaka szybkim krokiem- On stoi na bocznej nóżce.- Tak energicznie wsiagłem ze gibnął sie na drugą strone... bo stope źle położyłem.

Moze człowieka kwrew zalac. Wszedzie- ale nie pod własnym blokiem kiedy wszyscy patrza....

Do tego wiadomo jak leżący moto jest trudno podnieść...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie najwiekszy obciach to za czasow mz-tki czyli pare latek temu. Jechalem jak zwykle na przejazdzke. Odjechalem od chaty jakies klika km i tu moto cos szwankuje i moc traci, dlawi sie!! Zatrzymalem sie na poboczu. Moto nic, brak checi do zycia. Mysle o co chodzi. Patrze na kranik a tu przekrecony na rezerwe :D Heh zapomnialem ze wczesniejszego dnia troche sie wyszalalem na zlocie i wachy zabraklo. Lipa bo powrot na chate odbyl sie przez centrum miasta w kt mieszkam i duzo znajomkow sie po drodze spotkalo. Wstyd, wstyd i jeszcze raz wstyd ;)

 

A co do dzisiejszych czasow to jak zakupilem japonca to oczywiscie na starcie nie wiedzialem ze sa one z deka ciezsze od poczciwej etki i jak stawiam pierwszy raz na centralnej to przewazylo mnie i luuuuup na glebe przykryty motocyklem. :biggrin:

 

 

hmmmm i to by bylo na tyle niefortunnych przygod z moto

 

pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja kiedys przyjechałem wieczorkiem do kumpla koło 21:30 bo mielismy pojezdzic po miescie. Jedanak kumpel miał jakas drobe robote to dał mi kase i kluczyki do swojego motorka (Simson SR50 Skuter) i powiedział zebym pojechał mu zatankowac. No i jade , jade i nagle motor zaczyna gasnąc . Mysle se ku..a co jest pewnie brakło mi paliwa , a do stacji jakies 2km na piechote. No to biore motor i pcham , dochodze do stacji , a ona cholera zamknięta (bo to taka mała stacja co do 21 otwarta) , no to biore motor i pchama na następna stacje , jakis 1km . Dochodze ziajany , mokry , zmęczony do tej stacji , tankóje za 6zł za reszte kupóje olej (2 takt) . Mysle zapale se go na pycha to szybciej zaszkoczy , no to próbóje zjezdzama z górki(dosc długa normalnie poinien zaskoczyc) a on nic nie pali . Jechałem tak na pychu do takie sklepu ta tam grupka młodych paczy sie na mnie jak bym miał jakiegos kolesia z motorem trupem . No to próbóje go kopac na kickstarter , na ssaniu , bez sania , na wyłonczonej stacyjce , na włonczonej , Ku..a NIC . No i co robic pchac do kumpla to chyba na 24 bym sie wyrobił . Kasy na telefonie nie mam bo bym zadzwonił po niego to by przyjechał na mojej maszynie i moze on by co poradził . Jest juz troche po 22 a on dalej nie chce odpalic , nagle dzwoni mój telefon , Marcin(ten kumpel) pyta co sie dzieje , a ja ze nieche pali . Na co on zebym odkręcił zaworek . ku*wa myslałem ze normalnie oszaleje , jak mogłem zapomniec o takim oczywistej zeczy !!! odkręcam zaworek i za 3 kopem motorek zaskaóje. Co za ulga !!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość centymetr_sześcienny

dzięki Bogu i partii nie miałem jeszcze aż takich przygód, chociaż...

-raz zabrakło mi paliwa, a że miałem wyładowany telefon to musiałem rzebrać u ludzi o pozwolenie zadzwonienia. od tej pory zawsze sprawdzam, ile mam paliwa (nietety w mojej maszynie paliwomierz wygląda tak, że zaciska się pzredni hebel i "dupskiem" porusza motorem do przodu) :biggrin:

-kranik... wdług mnie najgłupsza częśc motocykla. mnie naszczęście zgasł w bramie wjazdowej do domu. a że to było bardzo niedługo po tym, jak maszynę zakupiliśmy, to w moich myślach były głosy pokroju: "ROZRZąD!!!! GAźNIKI!!!! śWIECE!!!! ELEKTRYKA!!!!!" ;)

-nieszczęsne przejechanie przez rogatkę. kto nie wie o co chodzi wysyłam do tematu "panowie z drogówki i ich logika". ale i tak bardzo mi wstyd, bo mogłem przecież chwilę poczekać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam!

 

Miałem wtedy chyba 18 lat. Przyjechał kolega na moje podwórko Junakiem, a że akurat nie miałem motoru (swój akurat sprzedałem) to narobił mi apetytu na jazdę, więc pytam go czy da mi małą rundkę zrobić. Oczywiście zgodził się ale powiedział żebym uważał bo hamulce słabe. No i pojechałem, uliczka była ślepa więc na kóncu trzeba było zawrócić, jakież było moje zdziwienie kiedy się okazało że przedni hamulec nie działa w ogóle a tylniego prawie nie ma. Stanąłem niemalże na pedale hamulca plus redukcja na jedynkę i udało się na tyle zwolnić aby rozpocząć nawracanie i tu nastąpiło drugie zdziwienie, otóż sprzęgło nie wysprzęglało całkowicie i pięknie ciągnęło. No i pociąnęło mnie na bramę sąsiada, którą to wyrwałem i wjechałem mu na posesję.

 

A miało być tak pięknie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pchałem simsona 2 km a po dotarciu na miejsce okazało się że spadła fajka ze świecy :biggrin:

 

przy panu policjancie, który wielkodusznie pozwolił mi przejechać powoli po trasie maratonu (pół miasta zamknięte było dla ruchu) chciałem odpalić simsona, oczywiście nie mogłem, gażnik się przelał i zrobił wielką plamę na ulicy, a na dodatek facet pomógł mi odpalić "na pych" ku uciesze gawiedzi :cool:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A przypomniał mi sie ze miałem jeszcze jeden przypadek kiedy brakło mi paliwa. Pojechałem na motorze do fajnych kolerzankek ;p pogadalismy troche , no i przypomniało mi sie ze nasza nauczycielka od niemieckiego ma dzis wesele!! . No to pisze do kumpli czy który nie jedzie zemną , moze co dostaniemy jaka flaszke , w najgorzsym wypadku jakiego plocka , ale niestety jeden ma robote , drugiemu sie motor zepsół . No to pojechałem sam . wiedziałem ze mam mało paliwa , ale myslałem ze dojade . No i dojechałęm . Niestedy impreza była zamknięta i tylko dla rodziny hehe . Ale gozej z powrotem jade , jade i motor zaczyna przerywac . Wkoncu zgasł . Co robic , zara była stacja ale zamknięta juz ( mała stacja otwarta do 18 , ale nie ta co ją wymieniaem w poprzednim poscie) Przegrzebóje kieszenie i znalazłem jakies klepaki( 5zyla) . No to zaczynam chodzic po domach czy kto nie ma paliwa sprzedac. No to jeden gada ze nie ma , drugiego w ogóle w domu nie mam , trzeci psa spószcza . Ale udało mi sie natrafic na dom wktórym naszczenscie udało mi sie dostac jakże drogi płyn dla motocyklisty BENZYNE 95 . No i szczensliwie dojechałęm do domu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to ja opowiem akcje mojego starego bo zawsze jak wyjezdza z garazu na dzialce to mu przypominam. Wieczor , a trzeba bylo kupic wegiel do grilla, no to stary wsiada na K-750<z koszem> i rura, tylko zapomnial o jednej rzeczy, ze kosz jest podpiety i caly plotek dla kwiatkow ktorymi starsza siem opiekuje poszedl w zapomnienie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to ja opowiem akcje mojego starego bo zawsze jak wyjezdza z garazu na dzialce to mu przypominam. Wieczor , a trzeba bylo kupic wegiel do grilla, no to stary wsiada na K-750<z koszem> i rura, tylko zapomnial o jednej rzeczy, ze kosz jest podpiety i caly plotek dla kwiatkow ktorymi starsza siem opiekuje poszedl w zapomnienie.

Ale kwiatki ocalały mam nadzieję :biggrin: a stary nie robił afery , ze ktos mu zapiał motocykl :cool:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...