trzykawki Opublikowano 20 Grudnia 2007 Udostępnij Opublikowano 20 Grudnia 2007 (edytowane) czyli makao i po makale, fajnie się czyta post ,który skończył się ponad rok temu i właśnie dzisiaj jeden z dyskutantów mówi: a właśnie stanęło na moim. BTW, Mirmil, może jakaś relacja okraszona fotkami, please? Edytowane 20 Grudnia 2007 przez trzykawki Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Mutomb Opublikowano 21 Grudnia 2007 Udostępnij Opublikowano 21 Grudnia 2007 Ja :icon_evil: tez juz sie nie moge doczekac relacji no i fotek z wyprawy. Im wiecej tym lepiej. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Mirmil Opublikowano 21 Grudnia 2007 Udostępnij Opublikowano 21 Grudnia 2007 czyli makao i po makale, fajnie się czyta post ,który skończył się ponad rok temu i właśnie dzisiaj jeden z dyskutantów mówi: a właśnie stanęło na moim. BTW, Mirmil, może jakaś relacja okraszona fotkami, please? Tak sobie wlasnie przypomnialem po roku o tej dyskusji,zima,wiec trzeba cos plabowac i zbierac kase,lato-trzeba realizowaz zimowe plany:)A z ciekawostek,to poznalem osobiscie oponenta tej dyskusji-Pawla z Jasla:)(pozdrawiam!!).Rowny z niego gosc :flesje: i do jazdy i do pogadania i jak sie okazalo,teraz tez juz ma DR650SE,wiec razem mozemy sobie posmigac po beskidach:) :buttrock: :biggrin: A zdjecia i opis wyprawy-tak,bedzie,tylko nigdy nie ma czasu na zrobienie... Ale w trzech zdaniach-pojechalem na DR650SE,w miare przygotowana do wyjazdu,skrzynki pelicana,duza szyba,opony uniwersalne,,bak 20 litrow,zasieg 450 km,rzadnych problemow.Drugi motor to BMW GS 1100,aluminiowe skrzyki-ktore sie troche pogiely,topcase,ktory sie urwal w kazachstanie ,razem z mocowaniem(czesc motoru),zlamana rama w tylnej czesci motorku(subframe),pospawana w kirgistanie,zerwane gwinty na dekielku bocznymsilnika(przy regulacji zaworow),Dobrze,ze Roman ma duze doswiadczenie w jezdzie w terenie,bo w kirgistanie w gorach na slikach pokazal,jak sie jezdzi po blocie i sniegu taka obladowana krowa,na autostradach BMW jechalo sie jak na bujanym fotelu,super wygoda, Plan byl taki,zeby pojezdzic po Chinach,moze Tybecie,zycie jednak zweryfikowalo plany(zakaldalismy 50% szans,ze nas wpuszcza na moto do Chin i wyliczenia okazaly sie sluszne).Motorki zostaly na granicy,a my pociagiem kilka dni po Chinach,ale szybko zatesknilismy za jazda na maszynach,wyszalelismy sie w gorach Kirgistanu,super miejsca na jazde enduro,troszke zimno bylo,2 razy jechalismy w sypoiacym sniegu,powrot znowu przez Kazachstan,tam znowu nas przygrzalo,plus 48 i brak cienia przez 400 km,wstapilismy nad morze Aralskie,ale wykapac sie nie dalo.Koniec wyjazdu to Wolgograd i Statula Swobody,Krym,gdzie odppczywalismy caly tydzien i pozniej od jednego strzala do domu,przynajmneij Roman tak wracal,bo ja kilka dni wczesniej troche spokojniej.6 tygodni,16 000 km i duzo roznych przygod:) Teraz ogladanie map,czytanie relacji,zbieranie kasy i jakis wyjazd w 2008 :) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
plus Opublikowano 23 Grudnia 2007 Udostępnij Opublikowano 23 Grudnia 2007 Tak sobie wlasnie przypomnialem po roku o tej dyskusji,zima,wiec trzeba cos plabowac i zbierac kase,lato-trzeba realizowaz zimowe plany:)A z ciekawostek,to poznalem osobiscie oponenta tej dyskusji-Pawla z Jasla:)(pozdrawiam!!).Rowny z niego gosc :biggrin: i do jazdy i do pogadania i jak sie okazalo,teraz tez juz ma DR650SE,wiec razem mozemy sobie posmigac po beskidach:) :D :notworthy: A zdjecia i opis wyprawy-tak,bedzie,tylko nigdy nie ma czasu na zrobienie... Ale w trzech zdaniach-pojechalem na DR650SE,w miare przygotowana do wyjazdu,skrzynki pelicana,duza szyba,opony uniwersalne,,bak 20 litrow,zasieg 450 km,rzadnych problemow.Drugi motor to BMW GS 1100,aluminiowe skrzyki-ktore sie troche pogiely,topcase,ktory sie urwal w kazachstanie ,razem z mocowaniem(czesc motoru),zlamana rama w tylnej czesci motorku(subframe),pospawana w kirgistanie,zerwane gwinty na dekielku bocznymsilnika(przy regulacji zaworow),Dobrze,ze Roman ma duze doswiadczenie w jezdzie w terenie,bo w kirgistanie w gorach na slikach pokazal,jak sie jezdzi po blocie i sniegu taka obladowana krowa,na autostradach BMW jechalo sie jak na bujanym fotelu,super wygoda, Plan byl taki,zeby pojezdzic po Chinach,moze Tybecie,zycie jednak zweryfikowalo plany(zakaldalismy 50% szans,ze nas wpuszcza na moto do Chin i wyliczenia okazaly sie sluszne).Motorki zostaly na granicy,a my pociagiem kilka dni po Chinach,ale szybko zatesknilismy za jazda na maszynach,wyszalelismy sie w gorach Kirgistanu,super miejsca na jazde enduro,troszke zimno bylo,2 razy jechalismy w sypoiacym sniegu,powrot znowu przez Kazachstan,tam znowu nas przygrzalo,plus 48 i brak cienia przez 400 km,wstapilismy nad morze Aralskie,ale wykapac sie nie dalo.Koniec wyjazdu to Wolgograd i Statula Swobody,Krym,gdzie odppczywalismy caly tydzien i pozniej od jednego strzala do domu,przynajmneij Roman tak wracal,bo ja kilka dni wczesniej troche spokojniej.6 tygodni,16 000 km i duzo roznych przygod:) Teraz ogladanie map,czytanie relacji,zbieranie kasy i jakis wyjazd w 2008 :) ja z kumplami spotkalem Romana na Krymie w Rybacze. Mial jechac z nami do Rumunii .Jechal z ekipa Rosjan ijak zaczeli sobi stawiac a pozniej odstawiac to my pojechali a on jeszcze zostal :) ostatnie wiesci o Romanie mialem ze zlotu africa twin ktory organizowal Pawel z jasla ,zachaczyl tam wracajac z Krymu.Jak masz z nim kontakt to pozdrow go od Gucia Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Mirmil Opublikowano 24 Grudnia 2007 Udostępnij Opublikowano 24 Grudnia 2007 ja z kumplami spotkalem Romana na Krymie w Rybacze. Mial jechac z nami do Rumunii .Jechal z ekipa Rosjan ijak zaczeli sobi stawiac a pozniej odstawiac to my pojechali a on jeszcze zostal :) ostatnie wiesci o Romanie mialem ze zlotu africa twin ktory organizowal Pawel z jasla ,zachaczyl tam wracajac z Krymu.Jak masz z nim kontakt to pozdrow go od Gucia Roman opowiadal o chlopakach z polski,na afrykach,co go namawiali na jazde do Rumini:).A z tymi rosjanami to skumalismy sie jeszcze na przeprawie promowej rosja-ukraina,jak sie dowiedzieli ,ze wracamu z chin,to bez slowa przepuscili nas na poczatek kolejki i wepchneli na prom.Jechali do sudaka,na zjazd motocyklistow,tam tez Roman z nimi bawil i zwiedzal krym.nalezalo mu sie po takiej wyprawie,ze mna to nawet piwa sobie nie mogl wybic :D.Roman wrocisz szczesliwie do Mielca(z krymu jechal NONSTOP 20 godzin),na zlocie w beskidzie niskim padl mu rozrusznik(wjechal do glebokiej wody i silnik zassal wode,a jak chcial odpalic,to naszczescie kleknal rozrusznik,a nie nic w silniku),ale naprawilismy go w mielcu. Teraz praca,jezdzimy w miare co tydzien enduro,a na wiosne 2008 chcemy przejechac usa,meksyk,i dalej na poludnie,do panamy.A jak bedzie szlo,to moze patagonia?Nasze "wakacyjne"motorki zostaly w polsce,wiec jedziemy na innych sprzetach.pozdrowienia przekazane ,a Roman odwajemnia:) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gregor Opublikowano 24 Grudnia 2007 Udostępnij Opublikowano 24 Grudnia 2007 (edytowane) Jestem pod dużym wrażeniam. We wszystko moge uwierzyć, nawet w te 4,5L. Ale Mirmil, mam do Ciebie prośbe. Napisz dla mnie i innych (bo nie wiem jak to mozliwe) tygodniwe menu za 70 zł. Ja zawsze wydaje w pizdu kasy na żarcie i nie rozbijam się po knajpach. To nie ironia, naprawdę nie wiem jak to robisz. Edytowane 24 Grudnia 2007 przez Gregor Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Belgu Opublikowano 9 Stycznia 2008 Udostępnij Opublikowano 9 Stycznia 2008 Ale Mirmil, mam do Ciebie prośbe. Napisz dla mnie i innych (bo nie wiem jak to mozliwe) tygodniwe menu za 70 zł.Ja zawsze wydaje w pizdu kasy na żarcie i nie rozbijam się po knajpach.7 dni x 10 szt gorących kubków Knorr po 0,99 PLN = 69,30 PLN :D Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Mirmil Opublikowano 27 Stycznia 2008 Udostępnij Opublikowano 27 Stycznia 2008 7 dni x 10 szt gorących kubków Knorr po 0,99 PLN = 69,30 PLN :rolleyes: Tak tez mozna,ale niekoniecznieMoj jadlospis:(taki przykladowy,przecietny dzien z wyprawy)rano-swieze pieczywo(0,5$),kawa(z polski po 35 groszy)drugie sniadanie- nie jem zachwycam sie widokami,pije herbate zrobiona w dniu poprzednim(z polski,5 groszy)obiad-wpadam do baru,zamawiam danie dnia,ale raczej nie kotlet schabowy,a np,barszcz ukrainski,ryz z warzywami,,zazwyczaj jak jest zimno to wlasnie jakas tresciwa zupe,do ktorej wsuwam ze 3 kromy chleba.A jak jest cieplo,to zamiast isc do baru,to znajdujemy ladna miejscuwke i robimy kanapki,kapiemy sie,wycieczka po miescie itp(chleb,pasztet ok 1,5$).danie w barze ok 2$-do wyboru.kolacja-zazwyczaj juz po ciemku,bo szkoda dnia na stawanie i jedzenie,wiec ,gotujemy na ognisku,rozbijamy namioty,a jak nie ma ddrzewa to na maszynce benzynowej.zupka z proszku za 2 zl,do tego 1/3 paczki makarony-zlotowka.a jak nie to woreczek ryzu(1 zl?) i pol sosu z torebki.Suma1,3+.35+.5+5+2+1=9,7 zl na dzien.jak jade w kraje,gdzie jedzenie jest naprawde tanie,to i tak zazwyczaj nie jem w barach,bo ich nie ma na miejscu noclegu,a smimy zazwyczaj na odludziach,a zeby znalesc fajny nocleg trzeba sie rozgladac jeszcze po jasnosci.A wczesniejs zkoda dnia na siedzenie w barze i jedzenieJak jade w miejsca,gdzie sa owoce,to zamiast obaidu 3 kilo pomaranczy,albo 5 duzych mango i jest super.Codziennie jeszcze mam w zapasie czekoladke,albo batonik,po zlotowce z polski.Piwa nie pijam,wodke tylko czasami,wiec tutaj tez niewiele wydaje.czasami pepsiSpie w namiocie zazwyczaj,sam naprawiam pojazd,duzo przebywam z lokalesami,ktorzy czasami zaprosza do siebie do domu,albo zaprosza do stolu.czasami sa wyprawy,ze trzeba wszytsko zarcie miec z soba,bo nie ma gdzie kupic-wtedy wychodz ok 0,6 kg na dzien na osobe,a jak ciezesze warunki 0,75 kg Pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
bori Opublikowano 27 Stycznia 2008 Udostępnij Opublikowano 27 Stycznia 2008 Przy taki jadlospisie padl bym po tygodniu zglodu. A gdzie mieso i bialko ?. Jakbys sie odzywial sama glukoza wyszloby jeszcze taniej. Sorry to nie dla mnie. Wypad ma byc przyjemnoscia a nie wczasami odchudzajacymi. Ostatnio liczylem koszty 7 dniowego wypadu to mi wyszlo ok 3000 PLN. (300 km dziennie tj. 3*6*5 = 90 PLN paliwo + 150 PLN spanie + 100 Jedzenie (20 PLN sniadanie , 50 PLN obiad, 30 PLN kolacja). No coz kazdy budzetuje jak uwaza. Mimo wszystko wydaje mi iz twoja diete bardzo niewielu byloby w stanie wytrzymac - ale to jest moje zdanie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
hahacz Opublikowano 27 Stycznia 2008 Udostępnij Opublikowano 27 Stycznia 2008 Można zjeść tanio i dobrze - niekoniecznie będzie to siedmiodaniowa kolacja przy świecach w Ritzu ale wystarczy normalnemu facetowi. Zresztą... niektórzy preferują przejechanie iluś tam kilometrów więcej, zobaczeniu iluś tam procent więcej, przeżycie niezapomnianej przygody niż nażarcie się do syta :banghead: Pozdr :banghead: Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Unix Opublikowano 27 Stycznia 2008 Udostępnij Opublikowano 27 Stycznia 2008 (edytowane) nowa propozycja na diete " Dieta Mirmil'a, wyprawa do Afryki" :icon_razz: hehe, ja bym padl po dniu (tak, jednym). Ogolnie jazda na moto jest dosyc wycienczajaca, i dla mnie jeden duzy posilek (koniecznie z miesem) jest potrzebny dla dobrego samopoczucia... gdy jestem glodny wszystko inne traci sens. Ale szczerze podziwiam kolege ze daje rade na takim zarciu ! Edytowane 27 Stycznia 2008 przez Unix Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Mirmil Opublikowano 31 Stycznia 2008 Udostępnij Opublikowano 31 Stycznia 2008 NA pocieszenie napisze,ze jak objezdzalem(na rowerze) islandie kilka lat temu,nie dolecial mi jeden bagaz,w ktorym bylo troche jedzenia i troche sprzetu biwakowego,dostalem 200$ zapomogi doraznej(na szczoteczke do zebow i skarpetki),za te 2 stowki zywilismy sie z dziewczyna przec caly miesiac( 29 dni) i starczylo,a dziennie robilismy po 80-90 km w warunkach islandzkich-kto byl,to wie.Przez pierwsze 3 tygodnie wyprawy schudlem 10 kg;).No,ale po to zbieram zapasy przez pol roku,zeby pozniej na wyprawie je wykorzystac.A co do obfitego zarcia na wyprawie-to jak sie wejdzie miedzy wrony,to sie kracze tak,jak one.Mam sie obzerac miesem,jak inni dookola gloduja(afryka),albo zamawiac schabowgo,jak jestem u arabow?Albo jesc w polsce chinszczyzne,jak normalni ludzie jedza kielbase? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gregor Opublikowano 31 Stycznia 2008 Udostępnij Opublikowano 31 Stycznia 2008 nowa propozycja na diete " Dieta Mirmil'a, wyprawa do Afryki" :D hehe, ja bym padl po dniu (tak, jednym). Ogolnie jazda na moto jest dosyc wycienczajaca, i dla mnie jeden duzy posilek (koniecznie z miesem) jest potrzebny dla dobrego samopoczucia... gdy jestem glodny wszystko inne traci sens. Ale szczerze podziwiam kolege ze daje rade na takim zarciu ! mięsa powiadasz..... to se zjedz kostkę knorra :icon_mrgreen: A na poważnie Mirmil to jestem pod duzym wrażeniem organizacji żywieniowej.Ale to chyba nie dla mnie. Po trzech dniach musiałbym kogoś zlikwidować. Pewnie kucharza :icon_mrgreen: Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Marcin SF Opublikowano 31 Stycznia 2008 Udostępnij Opublikowano 31 Stycznia 2008 Ja tam jak jeżdzę to jestem tak zafascynowany wszystkim do okoła i samą jazdą, że zapominam o jedzeniu. Po za tym najtrudniej wytrzymać pierwszą godzinę głodu, a wtedy akurat się :icon_mrgreen: i nie ma przerwy na papu :icon_mrgreen: Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.