jurjuszi Opublikowano 28 Lipca 2006 Udostępnij Opublikowano 28 Lipca 2006 Zdaje sobie sprawe, ze swierzy uraz itp, ale tak samo zdaje sobie sprawe, ze jesli bede jezdil (reka mi pozwoli) to nigdy nie bedzie taka jazda jak przed wypadkiem....Sam piszesz, że jechałeś powoli i prawidłowo - to Cię uratowało. Tylko Chuck Norris wychodzi ze starcia bez zadrapania. Minie trochę czasu i wszystko trochę zblaknie. Faktycznie, nie będzie tak, jak przed wypadkiem, ale to właśnie jest doświadczenie, które zdobywa się tylko na własnych przeżyciach. Będzie dobrze. Wracaj do pełni zdrowia. pozdr Cytuj "Łudududududududududuuuu... Łudududududududduddddd" - Theodor (Zegrze 2010)"Hondy mają taki dziwny dźwięk..." - Autor nieznany (Udrzyn 2010) Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
karol1001 Opublikowano 28 Lipca 2006 Udostępnij Opublikowano 28 Lipca 2006 Pamiętam Greedo, jak mi prezentowałeś swoją GS-e i kurde no nie moge uwierzyć,że rozwalona ręka sprawi, że ją sprzedasz. Ryzyko zawsze było, jest i będzie. Jak siedzisz w gipsie to po prostu masz za dużo czasu na myślenie. Mówisz, że jazda nie będzie taka jak wcześniej - no jasne że nie będzie, będzie znacznie lepsza. "Boje się i dlatego jeszcze żyję" - jak dla mnie to jest jedyne słuszne hasło dla każdego motonity. Złamania i ból tępią poczucie bycia kozakiem a uczą pokory i ostrożnej jazdy. I to jest najlepsze doświadczenie jakie można zdobyć. Tylko że boli... Lepiej zaliczyć 10 gleb i wynieść z nich naukę niż przydzwonić raz, ale na amen ;) P.S Mi gips zdejmują już w przyszły piątek - kiedy wyskakujemy na siłke? ;) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Greedo Opublikowano 28 Lipca 2006 Autor Udostępnij Opublikowano 28 Lipca 2006 Sam piszesz, że jechałeś powoli i prawidłowo - to Cię uratowało. Tylko Chuck Norris wychodzi ze starcia bez zadrapania. Minie trochę czasu i wszystko trochę zblaknie. Faktycznie, nie będzie tak, jak przed wypadkiem, ale to właśnie jest doświadczenie, które zdobywa się tylko na własnych przeżyciach. Będzie dobrze. Wracaj do pełni zdrowia. pozdr No wlasnie, uratowalo - ale samochodem bylaby to tylko niegrozna stluczka.... Wlasnie o to mi chodzi, czy jest to warte wg Was tzw cierpienia, czy moze cenniejsze jest zdrowie? o to pytam. Karol, Suzuki nie sprzedaje. Cytuj Suzuki GSR 750, GS 400, GSX 750 S Katana, GS 850 G, DR 600 S Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
jurjuszi Opublikowano 28 Lipca 2006 Udostępnij Opublikowano 28 Lipca 2006 No wlasnie, uratowalo - ale samochodem bylaby to tylko niegrozna stluczka.... Wlasnie o to mi chodzi, czy jest to warte wg Was tzw cierpienia, czy moze cenniejsze jest zdrowie? o to pytam.Patrząc na to racjonalnie, pragmatycznie i praktycznie to jak najbardziej nie jest to warte. Zdrowie jest cenniejsze, ale człowiek do prawidłowego funkcjonowania potrzebuje czegoś więcej niż poukładanego i rozsądnego do granic możliwości życia. Jedni skaczą na bandżi, inni się wspinają... Człowiek potrzebuje przygody, bo z natury jest łowcą, myśliwym i wojownikiem. A przygoda to już samo w sobie niebezpieczeńswo; motocyklizm to pewien rodzaj przygody, motocykl to narzędzie, sprzęt...Sam sobie musisz odpowiedzieć na to pytanie to powyżej to tylko moje przemyślenia. pozdr Cytuj "Łudududududududududuuuu... Łudududududududduddddd" - Theodor (Zegrze 2010)"Hondy mają taki dziwny dźwięk..." - Autor nieznany (Udrzyn 2010) Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Luca Opublikowano 28 Lipca 2006 Udostępnij Opublikowano 28 Lipca 2006 Jak byś był pewien, że będziesz miał wypadek i zginiesz, lub będziesz jeździł do końca życia na wózku inwalidzkim to nigdy byś nie wsiadł na moto, ale tego nie wiesz, liczysz, że się nie przytrafi nic takiego i tylko masz nadzieję, żadnej pewności, żadnej gwarancji.Ale ta nadzieja często wystarcza i wsiadasz i jedziesz, tylko zapomina się o tym, by robić wszystko by nic się nie stało, by dojechać cało.A tu jedziesz i nic się nie dzieje, wszystko w porządku, no i zapominasz o wszystkim i jest fajnie i jest pięknie i..........No właśnie i co dalej, uda się, czy nie, trafi na mnie, czy nie.Ja mam taką filozofię, jeżeli czerpię przyjemność, tylko z szybkiej jazdy to nie warto ryzykować życia a jeżeli jadę w sposób najbardziej bezpieczny jak się da i mimo to jest super jest bajecznie to warto, bo robie wszystko by przeżyć i mam z tego kupe frajdy.Pewnie , że może mi się coś przytrafić ale tylko dlatego, że miałem pecha a nie, że zlekcewżyłem sobie konsekwencje jazdy na motorze.Nie wiem, czy ktoś mnie rozumie, ale co tam.... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
MOC Opublikowano 28 Lipca 2006 Udostępnij Opublikowano 28 Lipca 2006 Powiem tylko i wylacznie o sobie, jezeli masz to cos we krwi, to zebys nie wiem jaki mial wypadek i tak wczesniej czy pozniej wrocisz, to poprostu jest i nie chce wyjsc... ;) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
sidik Opublikowano 28 Lipca 2006 Udostępnij Opublikowano 28 Lipca 2006 ja po powaznym wypadku na moto 2 lata temu stwierdzilem ze nie warto tracic zycia/ zdrowia. motocykl sprzedalem i rok zylem bez. jakos sie dalo ale po roku czasu zauwazylem ze nie mam co wspominac:( kupilem prawie potrwora i znowu poziom adrenaliny w zylach podskoczyl w gore i zadko schodzi w dol. obecnie po kilku miesiac jazdy, kilku kontuzjach stwierdzam ze warto!! spogladam na katalogi zdjec, filmow i sie usmiecham. Zdrowie raz dopisuje raz nie ale za to moge powiedziec ze cos w zyciu robilem i jestem zadowolony. Pytanie nie jest ogolne ale raczej skierowane do kazdej osoby z osobna, poniewaz kazdy z nas inaczej jejzdzi, ma inne poglady i kazdy wie co dla niego jest najlepsze, ja stwierdzam ze dla mnie jazda to przyjemnosc i rodzaj zajecia na ktore warto tracic zycie, czyli KOCHAM JAZDE:D i za nic z niej nie zrezygniuje, natomiast jazde na zlamanie karku- czysta glupote- potepiam. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Olsen Opublikowano 28 Lipca 2006 Udostępnij Opublikowano 28 Lipca 2006 Poniewaz nie pojezdze sobi niczym jako kierowca dosc dlugo, chcialbym zapytac Was o jedna rzecz. Rzadko sie o tym mowi bo to niemal tabu, ale jestem ciekawy. Czy ktos z Was po powaznym wypadku nie mial watpliwosci? Czy ta przyjemnosc jest warta ryzyka? Czy ktos z Was po wypadku zaczal moze miec watpliwosci (albo zna kogos takiego)Ja się zastanawiałem po wypadku, czy w ogóle z tym (czyli z jeżdżeniem czymkolwiek, może poza rowerem - przeniósłbym się w okolice metra, założył klapki na oczy i kursował jedynie między stacją Służew a Świętokrzyska; na wakacje też bym jeździł tylko tam, gdzie pociąg dociera) nie skończyć. Tylko że dla mnie motocykl - poza przyjemnością - stanowi cholerne udogodnienie w życiu codziennym (wiem, wygodnictwo przeze mnie przemawia). Nie wyobrażam sobie poruszania się na co dzień po mieście katamaranem (chyba że prowadziłbym wybitnie nocny tryb życia), że o rachitycznym autobusie nie wspomnę.Np. teraz, w lipcu, pracuję do 20:30 z sobotami włącznie. W środku dnia mam chwilę wolnego, ale żeby móc cokolwiek załatwić, z kimś się spotkać czy chociażby podjechać coś zjeść, potrzebny jest mi motocykl (przynajmniej skuter). Gdybym nie miał własnego dwukołowego toczydła, tej pracy byłbym się po prostu nie podjął i miast zarabiać, opalałbym się pewnie w ogródku. Albo sączył browara. Albo jedno i drugie. ;) PS Swego czasu ojciec usiłował mnie przekupić - chciał mi zasponsorować katamarana, żebym tylko już nie jeździł na motocyklu. PPS Doskonale rozumiem Twoje rozterki. Sam podejmiesz decyzję. Tylko pamiętaj, że idącemu per pedes człowiekowi też może spaść cegła na głowę. ;) Cytuj Romet Pony > Romet Ogar 205 > MZ ETZ 251 > Suzuki GSF 600 S Bandit i Peugeot SV 50 > Yamaha YP 250 R X-Max > Merida Freeway 9300 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gość Zbycho Opublikowano 28 Lipca 2006 Udostępnij Opublikowano 28 Lipca 2006 (edytowane) Wypadek, zwłasza cięzki wypadek jest dla uprawiających sporty extremalne godziną prawdy. Tracimy wtedy nieśmiertelność której co prawda nigdy nieposiadaliśmy ale nam się wydawało że wypadki, złamania ... śmierć to jest coś co nas niedotknie. Jednak raptem okazuje się to co sprawiało nam tyle frajdy obróciło się przeciw nam, że TO boli. Wtedy dopiero dowiadujemy się czy była to chwilowa fascynacja motocyklami czy prawdziwa pasja. Praktycznie nie ma starego motocyklisty który by niedoświadczył tej Ciemnej Strony Mocy a skoro dalej jeździ to znaczy iż uznaje cenę płaconą za godziwą. Ale to nie znaczy że każdy musi ją akceptować. To jest Twój wybór.Ja miałem w życiu kilka mniejszych i większych spotkań z matką ziemią, miałem spotkanie z kaszlakiem, kiedy na ułamek sekundy przed przez myśl przwineło mi się ... ups ... przewineła jedna myśl, jebnę, co też niezwłocznie uczyniłem. Po tych przypadkach dokonałem ŚWIADOMEGO wyboru, będę jeździł dalej.Jednak ja miałem łatwy wybór, wybudowałem dom, posadziłem drzewo, wychowałem córkę ... uznałem że dokonałem w życiu to co mogłem i powinienem, że moja ( odpukać ) śmierć lub kalectwo nie zniszczy moim bliskim życia, no ... że niepociągnę za sobą nikogo więcej. Soptkałem kiedyś statystki mówiące że jazda motocyklem jest 15to krotnie bardziej niebezpieczna od jazdy samochodem, zakładam że szybka jazda motocyklem sportowym zwiększa tę liczbę wielokrotnie i trzeba sobie z tego zdawać sprawę. Fakt że masz wątpliwości nie jest niczym złym, więcej, świadczy o twojej mądrości ;) Życzę owocnych przemyśleń. Edytowane 28 Lipca 2006 przez Zbycho Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gość Panna Nervosa Opublikowano 28 Lipca 2006 Udostępnij Opublikowano 28 Lipca 2006 (edytowane) Na 40 motocyklistow 19 ginie. Cholera a ja myslalam, ze motocyklisci niczym sie od zwyklych, smiertelnych ludzi nie roznia i ze na 40 umiera 40 ;) A tak na powaznie to skad te statystyki? Sama mam pewne obawy, głównie ze wzgledu na bliskich. Mysle jednak ze to ci którzy je maja mogą życ dłuzej niz ci w hamulce rozsadku niewyposarzeni. Edytowane 28 Lipca 2006 przez Panna Nervosa Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Mary Lou Opublikowano 28 Lipca 2006 Udostępnij Opublikowano 28 Lipca 2006 " Co jest zabawnego w człowieku?" Paulo Coelho Pewien uczeń zapytał Hejasiego: – Chcę wiedzieć, co jest najzabawniejszego w człowieku? Hejasi odparł: – Myśli zawsze na odwrót: śpieszy się, aby dorosnąć, a potem wzdycha za utraconym dzieciństwem. Traci zdrowie w pogoni za pieniędzmi, by wkrótce stracić pieniądze, ratując zdrowie. Myśli tak żarliwie o przyszłości, że nie troszczy się o dzień dzisiejszy, i tym sposobem nie potrafi żyć ani teraźniejszością, ani przyszłością. Żyje tak, jakby nie miał nigdy umrzeć, i umiera, jakby w ogóle nie żył. Może to takie nie na temat, ale przypomniało mi sie to opowiadanie po przeczytaniu postu by Zbycho: "Tracimy wtedy nieśmiertelność której co prawda nigdy nieposiadaliśmy ale nam się wydawało że wypadki, złamania ... śmierć to jest coś co nas niedotknie. " Tyle odemnie. Pozdrawiam. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Przemoo Opublikowano 28 Lipca 2006 Udostępnij Opublikowano 28 Lipca 2006 Temat zrobił sie już dość obszerny Ale opisze jak w moim przypadku było po wypadku (co prawda to prawda że był on na simsonie)ale sprawcą było auto (i w brew pozorom predkości niebyły małe [auto ok 100km/h]) ale nie oto chodzi za jakiś czas zaliczyłem kolejnego crasha już na motorze ale ucierpiało tylko moto!!Te dwa zdażenia dały do myślenia a przy okazji cały czas nerwy związane ze sprwą sądową!Bleee mam dość na samą myśl!!Do tej pory siadam na motor bo niemoge bez niego funkcjonować jest jak narkotyk!!Pozostały wspomnienia strach i smutek ale również respekt do maszyny!!przed każdym łykiem jadąc z dużą prędkością "coś" się odzywa i mówi pomyśl jakie mogą być dalsze konsekwencje!!Koncze bo sie rozpisałem powoli dojdziesz do siebie i bedziesz śmigał lecz pomyślisz od czasu do czasu nad tym co robisz i jak robisz(jeździsz) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Fidel5 Opublikowano 28 Lipca 2006 Udostępnij Opublikowano 28 Lipca 2006 ) Tak wiec, czy spychacie swiadomosc ryzyka gdzies gleboko w niepamiec? Czy ktos z Was po wypadku zaczal moze miec watpliwosci (albo zna kogos takiego) JESLI UZNACIE ZE TEMAT JEST GLUPI TO DO KOSZA Z NIM. Po pierwszym dzwonie (baba za kółkiem puszki) jak wsiadłem na moto to bałem się skręcic i wyprzedzić, po drugim szlifie juz bez traumy.Ale to normalne i potem jednak dwa razy pomyśle zanim odkrece manetke czy wyprzedzę na Poznańskiej ;) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gremlas Opublikowano 28 Lipca 2006 Udostępnij Opublikowano 28 Lipca 2006 MOC ma racje. Jesli motocykle cie fascynują a jazda na moto przysparza ci frajde to nie ma szans zebys z tego zrezygnował bo sam w to niewierze.Jak sie wylizesz i wyciagna cie z tego gipsu to idz do garazu i sprubuj sie przyjrzec swojemu moto i przypomniec te mile chwile to zobaczysz ze samo cie porwie i wskoczysz na moto i ruszysz w droge. Chyba ze masz taki fest uraz psychiczny to poprostu ogranicz jazde ale nie rezygnuj z tego co piękne. Wiadomo ze zycie i zdrowie jest najcenniejsze ale jesli sam jezdzisz dobrze i nienarazasz swojego zycia i innych to tym bardziej nie powinienes wkrecac zimy ze ja na moto nie siade.Jesli jest tak jak pisze i nienarazasz zycia to nic ci nie grozi przynajmniej z twjej strony i ten problem masz juz z glowy.A zeby nastepnym razem puszkarz drogi nie zajechal to poprostu trzeba miec wiekszy respekt i bardziej oczy otwarte miec. PozdrawiamGremlas Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
D.I.E.G.O. Opublikowano 28 Lipca 2006 Udostępnij Opublikowano 28 Lipca 2006 No to teraz się rozpiszę. Mój kolega dokładnie rok temu wpadł na rowerze pod Lublina, puszkarz tego nie zauważył, i ciągnął go przez skrzyżowanie jakieś 30m (kolega cały czas przytomny). Spędził dużo czasu w szpitalu (pomijając fakt, że raz go wypisali z pękniętym kręgosłupem, przy czym gdyby sie o coś potknął i upadł to mogiła), 2tyg temu wyjeli mu płytke z kręgosłupa. Jeździ na rowerze, jednak uraz pozostał, i zachowuje teraz większą czujność. Człowiek nie ma władzy nad swoim życiem, może tylko zwiększyć prawdopodobieństwo że będzie ono dłuższe. Jednak tak naprawde możemy zginąć czytając ten rozwijający sie temat na forum, wykruszyć sie na motorze, czy w inny sposób. Ograniczając ryzyko, zwiększamy swoje szanse. Jednak pytanie jest takie; czy chcemy żyć żeby zasadzić drzewo itd, i po prostu umrzeć, czy jednak po to, żeby nawet w młodym wieku w ostatniej sekundzie życia móc sobie powiedzieć "nie żałuje". Ja nie wyobrażam sobie życia, w którym każda decyzja byłaby rozsądna, każdy ruch przemyślany, każdy czyn odpowiedzialny. To by była jedna wielka ch*jnia a nie życie. Może tak twierdze bo jestem młody, ale żyć tylko po to żeby żyć i dożyć starości? nuuuda. Greedo, wątpie abyś nie wsiadł ponownie na motor. Jeśli to naprawde Ci sprawia przyjemność, to jeździć będziesz, a to doświadczenie może pozwoli ci wyczuć zamiary innego debila za kółkiem. Pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.