Skocz do zawartości

Pierwszy raz na moto


Z3US
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

ja swój "pierwszy raz" miałam na marauderze 125, nie chciał odpalić i braliśmy go na popych...raz,dwa,podskoczyłam na nim,odpalił i pojechałam w długą,chociaż nigdy sama nie prowadzilam to wiedziałam co i jak będąc 3 lata plecakiem. miałam niezłą radochę jeżdząc w kołko pod garażem. normalnie na ulicy to trochę miałam stacha,szczególnie że b źle wbijała mi się 1 i nie mogłam złapać luzu...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja zaczynalem na Ogarku 205 (brazowy metalik, blyszczacy cynkowany przedni blotnik - eechhh... :icon_mrgreen: ).

z reguly to siadalem z przodu... kulilem sie na zbiorniku a dziadek ruszal... potem przejmowalem stery ...

 

az pewnego razu ... mielismy skrecac w lewo na skrzyzowaniu ... (spokojnie... na wsi.. ;) ) a ze dziadek za pozno mi powiedzial, a ja nie moglem tak latwo zlozyc w zakret takiego 'cruisera' (mialem 13-14 lat) to w efekcie wyhamowalismy (sila hamowania silnika i dziadka nogami) na placyku przed Kosciolem (przy skrzyzowaniu) wsrod poboznych parafian co na sume przyszli :bigrazz:))

zamiana miejsc... Bog zaplac... i dalej dziadek kierowal... :))

 

samemu to pamietam ze ze 1-2 dni sie meczylem z ruszaniem (sprzeglo)...

 

 

 

 

spoko,kupe mialem w gaciach,wydawalo mi sie ze umiem tylko prosto,a przez zakret to najchetniej bym zeszedl i przeprowadzil,potem powoli przestalem zsiadac przed zakretami i jakos poszlo,pozdrawiam

 

to ja w zeszlym sezonie jechalem za gosciem ktory jechal skuterem... zastanawialem sie czy jest moze pijany bo niebezpiecznie to wygladalo .... jak sie z nim zrownalem to zobaczylem tak niesamowicie przerazona twarz (gosc ok. 40 l)... jego panike powiekszaly chamy z puszek co mijaly go na kilka cm i trabily...

 

zrownalem sie z nim i 30 km/h podprowadzilem do domu.. zeby przypadkiem jaki baran go nie zepchnal..

 

dzis zasuwa na wiekszym Burgmanie... i daje niezle rade ;)

TasmaN

Ogar205 -> WSK125 -> XJ600S -> GSXF750 -> CBR900RR

 

www.everydaybikerslife.pl

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój pierwszy raz był na wiejskiej drodze za domami WFMką dziadka. Kompletnie myliły mi się sprzęgło z hamulcem, biegami i gazem, ale boło to coś tak zupełnie nowego i fajnego że wiedziałem że musze zrobić prawojazdy kat. A.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W sumie nie wiem co liczyć za swój pierwszy raz, jakby się uprzeć to elektryczny trójkołowiec dla dzieci :)

Potem była motorynka, jakieś skutery, ale pierwszy duży motor to była MZ Etz 251, na której przejechałem kawałek po prostej a obok biegł mój brat, żeby złapać motor jak się zatrzymam, bo ja nie sięgałem nogami do ziemi :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwszy raz na moto?

heh bylo to jakos ja wiem...w lato 2007 na kursowej CB 250...jak tym sie jezdzi?Wiedzialem czysto teoretycznie..duzo czytalem itd :smile: Kurs robilem w Pro-Motorze :lalag: Wsiadlem na owa CB i odpalam...obok mnie biegl Pawel(instruktor)i nie wiem czy sie bal ze sie wywale czy cos...bo mial takie duuze oczy ze zdziwienia.(nigdy nie jezdzilem niczym co ma sprzeglo i skrzynie biegow).Pozniej jak mu powiedzialem o tym wszystkim to sie troszke zdziwil i mowi mi ze to niemozliwe :eek: No coz...ma sie cos jakis talent :icon_razz:

 

Po jakims czasie przyszla pora na kursowego GS 500..(z orurowaniem by sie nie popsul w czasie gleby).pierwsze jazdy...jak mi to orurowanie przeszkadzalo..nie ukrywam ze zbyt wygodnie nie bylo...ale czego to sie nie robi dla marzeń prawda? Nastepnie byla rowniez kursowa CB 500 (o wiele bardziej wygodne moto niz GS--moja opinia..lecz ciutke ciezsze od Suzuki).Zero tak zwanich paciakow itd.

 

Natomiast pierwszy wyjazd na miasto z panem Tomkiem K na jego kursowej Gs 500.. to jak szkola przetrwania...drze mi sie nad uchem ze źle źle źle(dopiero pozniej w przerwie dowiedzial sie iz nie mam w ogole prawka...i mowi: Grzesiu...nie mogles powiedziec na samym poczatku?Wtedy bym byl lagodniejszy :cool: hehe)...ja sie gubie..zle przygazowki itd..pare razy zgaslo moto...pozniej jak chcialem powolusku dojechac do samochodu na swiatlach i lekko dohamowywalem to dostalem przez glowe(ale o tym bylem uprzedzony) kiedy ludzie w autobusie obok patrzyli.. :biggrin: jakies babcie wychodzace na czerwonym swietle wprost pod moto ze mna i Tomaszem(okolice placu Konstytucji) :bigrazz: Mimo to...jestem pelen uznania dla mojego cierpliwego i nad wyraz spokojnego instruktora,ktory nigdy sie nie denerwuje :notworthy: Mniej wiecej tak to wygladalo..a teraz czekam na egz praktyczny kat.A

P.S

Mimo wszystko ten caly krzyk i rygor ktorym"strzelal do mnie moj coach" mi sie bardzo przydal gdyz zmotywowal mnie do ciaglej pracy nad techniką i umiejetnoscia przewidywania wszystkiego na drodze podczas owego kursu i nie tylko..nie wychodzi??To cwicz do momentu az wyjdzie a pozniej stosuj podczas"motocyklowego zycia"

Tomku jesli to czytasz to pozdrawiam

Pozdrawiam :flesje:

Do zobaczenia gdzies na trasie a wtedy lewa w gore :buttrock:

Edytowane przez Pozytywnie Zakrecony Wariat

"Pamięć i szacunek dla tych którzy odeszli nagle,pozostawiając nam jedynie wspomnienia.Dla wszystkich tych którzy pomogli mi w życiu a już nigdy im nie podziękuje.Dla tych którzy odeszli tragicznie,mając przed sobą całe życie...na zawsze w pamięci"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja swój pierwszy raz miałem u dziewczyny w domu hehe:) ale teraz marzy mi się aby któraś zostawiła mi slimaka na baku hehehehe;D a tak na poważnie to pierwszy kontakt z moto miałem jak mnie kuzyn na jawie przewiózł:rolleyes: a potem już na kursie:) oczywiście pierwsza gleba też na kursie;) o takich zjawiskach jak przeciwskręt to ja nawet nie słyszałem gdy się uczyłem jeździć....wszystko wyczytałem z forum... pozdro dla wszystkich 2oo:) :icon_twisted: :notworthy:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja przygodę z pizdzikami rozpocząłem ok 14lat temu :biggrin: To były czasy :biggrin: . Nauki na Ogarze 200 kolegi. Za cholere mi ten pizdzik nie pasował nic kompletnie nie umiałem. W tym czasie do kupy składałem Ogarka 205 z mojego dzieciństwa. Sprzęcik mojego taty. Na tym sie nauczyłem jeździć. Ale czaad szybciej niż na składaku jakiego posiadałem. No a jak sie juz mi kompletnie odmówił posłuszeństwa to nie miałem kasy na naprawę. Co ucieszyło moich rodziców. Po długiej przerwie przyszła pora już na bardziej poważny sprzęt CZ 175. 3 sezony 2 powazne wypadki i 4 mniejsze.

A od listopada 2007 uczę sie jeździć na K 1100 LT po 1,5 rocznej przerwie. I mogę powiedzieć, że teraz sie czuje jakbym pierwszy raz jeździł motocyklem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...