bronx Opublikowano 26 Października 2002 Udostępnij Opublikowano 26 Października 2002 O piasku to ja juz nic niemowie , czy oni chca zrobic z ulicy lodowisko??? I tak na naszych drogach jest bardzo niebezpiecznie niemowie tu tylko o motocyklach ale takze o autach, dziura na dziurze , wyrwy i co tam jeszcze licho przyniesie!!! A taki piekny piasek wysypany w cieply dzien w polaczeniu z sucha ulica (nietylko sucha podczas deszczu tez jest to bardzo niebezpieczne- tylko ze jak pada jest szansa ze woda wymyje z jezdni to swinstwo)!!! - Niech ktos sie sproboje zatrzymac na takim odcinku drogi.Ciekawe ile razy wzrosnie mu droga chamowania???? No ale wkoncu te sposoby wymyslily "magdre glowy" wiec moze cos w tym jest tylko my ZWYCZAJNI ludzie jestesmy za malo pojetni :( Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Pawel Opublikowano 26 Października 2002 Udostępnij Opublikowano 26 Października 2002 Problem piasku nie będzie rozwiązany dopóki nie załatwimy sprawy przewozu tegoż materiału. Przeałdowane ciężarówki sypią jak najlepsze piaskarki. No i piaskarki - sypią w zimę, ale potem tego nikt nie sprząta! Proste co? Ja narazie pozostaje zakładanie, że piasek jest, szczególnie na nieznanych zakrętach! W ten sposób unikniemy szlifa. Pozdrawiam, Paweł Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gość Sylwek Opublikowano 26 Października 2002 Udostępnij Opublikowano 26 Października 2002 Cześć, muszę się podzielić swoim doświadczeniem. Jechałem kiedyś z Częstochowy do Krakowa. Przy wyjeżdzie z Częstochowy spojrzałem na niebo nie wyglądało żle, więc postanowiłem nie zawracać i kontynuwać. Mniej więcej po pół godzinie jazdy zaczął padać deszcz a 80 km od Krakowa dojechała mnie zajebista burz. Nie miałem miejsca abym mógł się schować i musiałem jechać dalej z nadzieją że będzie stacja benzynowa. Moja nadzieja trwała długo bo aby dojechać do stacji musiałem przejechać około 30 km. Zmokłem paskudnie, dostałem gałęzią która się gdzieś oderwała od drzewa. Dla wyobrażenia sytułacji powiem że auta się zatrzymywały bo bali się ludzie jechać. Dojechałem do stacji, pracownicy z niedowierzaniem wyszli żeby zobaczyć co za po*eb jedzie w taką burze. Czekał susząc ubranie w toalecie jeszcze 6 godzin, oczywiście deszcz nie przestał padać ale zdecydowałem się jechać. Zadzwoniłem jeszcze do domu aby napuścili gorącej wody w wannie i dojechałem. Jechałem 140 km prawie 9 godzin, zapomniałem dodać że wracałem w garniturze bo skóra przemokła a byłem na ślubie. Teraz doceniam kondona i nigdy się bez niego nie ruszam. Jeżdże na motorze 10 lat i takiej burzy jak wtedy jeszcze nie widziałem. Nie jestem zwolennikiem jazdy w deszczu. I radzę wszystkim aby jednak wydać kilka groszy na dobry kondon przeciwdeszczowy. Pozdrawiam wszystkich KWAS Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gość Radek Opublikowano 27 Października 2002 Udostępnij Opublikowano 27 Października 2002 W każdą (prawie) pogodę da się jechać. W deszcz też. Ja podczas deszczu nie lubię słabnięcia hamulców. Tarcze i klocki mokną i potem można nieźle się zdziwić. Dla tego w czasie jazdy na trasie co jakiś czas bardzo lekko hamuję by podsuszyć hample - przód i tył. Jak się doda lekko gazu to nie zwolnisz. Uwaga na dupę - ktoś kto jedzie za tobą może się wkurzyć jak będzie widział twój stop przez 15s. co 1 min. bez potrzeby, W mieście i tak co chwilę hamujesz więc hample w miarę trzymają. Co do samej jazdy w deszczu to nikt tu nie dodal, że najbardziej slisko jest na samym początku opadów, potem, jak dobrze popad to droga jest umyta i często całkiem niźle trzyma, choć zawsze w deszczu jadę naprawdę powoli - wręcz przepisowo. pozdrawiam. 8) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Pawel Opublikowano 27 Października 2002 Udostępnij Opublikowano 27 Października 2002 Początek deszczu faktycznie jest najgorszy - kurz i resztki oleju z wodą tworzą śliską, niewidoczną mazię. Nie muszę chyba przypominać o liściach i białych pasach na drodze. Te ostatnie są prawdziwą pułapką, a szanse na uślizg naprawdę duże.Pozdrawiam, Paweł. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Browarny Opublikowano 28 Października 2002 Udostępnij Opublikowano 28 Października 2002 Nie muszę chyba przypominać o liściach i białych pasach na drodze. Te ostatnie są prawdziwą pułapką, a szanse na uślizg naprawdę duże..W pełni potwierdzam. Dzisiaj byłbym się wypier...lił przechodząc pieszo po pasach w centrum Katowic. No ale może byłem jeszcze "przedwczorajszy" Cytuj SPOKOJNIE, POZWÓLMY DZIAŁAĆ NATURZE... Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Domel Opublikowano 7 Stycznia 2003 Udostępnij Opublikowano 7 Stycznia 2003 Ja kiedyś wracałem w dość ulewnym deszczu.Jadąc po Poznaniu aż tak bardzo tego nie czułem,chociaż na hamowaniu na światłach lekko uślizgnęło mi się przednie koło ale jakoś się utrzymałem :D Ale poza miastem po jakiś 15 min. jazdy musiałem się schować w przystanku autobusowym(oczywiście razem z motorkiem :D )i przeczekać najgorszy deszcz.Przez kask za dobrej widoczności nie miałem ale jakoś w miare szybko dotarłem do domu(jechałem ok 80km/h)przemoczony byłem cały.Nic suchego na sobie nie mialem.Teraz unikam jazdy w deszcz :D Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
szramer Opublikowano 7 Stycznia 2003 Udostępnij Opublikowano 7 Stycznia 2003 a ja tam lubie w deszczu jeździć już sie do tego przyzyczaiłem ,bo motorem jeźdże bez wzgledu na pogode,zawsze na łukach wystawian noge do przodu lub szoruje podeszfami dla poddtrzymania równowagi (tak samo jak wpadam w szybkie łuki na zimnych oponach)uwielbiam sobie pododawac gwałtownie gazu i jechać uslizgiem (ale tylko na prostych 8) )a tak naprawde niema nic strasznego w jeździe w czasie deszczu,zawsze gdy przestaje padac ,a droga jeszcze niewyschnie to wychodze na motor niemoge sobie podarowac takiej okazji :Dno i oczywiście należy pamietac że droga hamowania troche sie wytłuża i można łatwo sprzęta ślizgnąć ps kumpel był w wakacje w szwecji to opowiadał ,że tam jak jest mokry asfalt to wcale niezwalniają na motorach i też "kolanem" wchodzą :o pozdrawiam i życze rozsądku wczasie jazdy po naszych "pięknych" mokrych drogach Cytuj WERA#111 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Wiktor Opublikowano 7 Stycznia 2003 Udostępnij Opublikowano 7 Stycznia 2003 Witamzawsze na łukach wystawian noge do przodu lub szoruje podeszfami dla poddtrzymania równowagi (tak samo jak wpadam w szybkie łuki na zimnych oponach) Nie polecam ci takiej techniki jazdy motocykllem szosowym na zwyklej drodze! Jest ona dobra dla motocykli enduro, ale nie szosowych. Takie wystawienie nogi poprawia jednie psychiczne samopoczucire jest jednak bledzem. Bez wzgledu na warunki drogowe powinno sie siedziec jak najblizej baku sciskejac go ( lekko ) kolanami ( nie nalezy spinac sie)- pozwala to lepiej czuc moto, stac sie z nim jednoscia. Gdy wystawiasz noge zmieniaz rozlozenie masy i czucie na moto i to przy wejscu w zakret. To moze spowodowac upadek.Na poczatku tego sezonu mialem takie przezycie: Jechalem "szybko", przed 15 min. padal deszcz, 80m do zakretu 90stopni w malym miasteczku. Mysle- wyprzede jesze ten samochod przedemna. Noi zrobilem jak pomyslalem tyle tylko ze ten H*J przedemna zobaczyl w lusterku muj kierunek i dodal gazu, ale ja wielki chojrak mysle a co mnie jkais samochodziaz bedzie...( jednym slowem glupek byl ze mnie). No i nic wyprzedzilem go awaryjne hamoanie wejscie w zakret i szok udalo misie!!! dostalem troszke adrenaliny , odkrecilem manetke na wyjsciu i uslizg tylu. Wlasie odruchowo, nie wiele myslac wyciagnolem noge zeby sie podeprzec. No i wiekszego bledu przy tej przedkosci zrobic nie omglem. Myslalem ze mi noge z d**y wydrze i porzegnalem sie juz z moim malym. Efekt hislide czy jakos tak to sie pisze :D. kiedy tyl odzysal przyczepnosc wylecialem w gore, upadlem na klatke piersiowa, puzniej jeszcze jechalem po asfalcie klatka i kaskiem ( jak dobrze ze na moim czopku jezdze w integralu 8) ).Lepiej juz zebym zaliczyl zwykly slizg niz taka glebe.. Jednymslowem ta technika mogla by sie sprawdzic przy niewielkich przedkoscieach, gdzie podloze jest slabo przyczepne i nie spowoduje ze ty odiedziesz a twoja noga zostanie w miejscu podparcia.Nogi w moto zawsze powinny stac na podnuzkach.Jesli hcodzi o jazde w deszczu to koledzy powiedzieli juz chyba o najwazniejszych rzeczach. Jadodam jedynie ze bardzo zlym nawykiem jest omijanie dziur z wszelka cene. zaczniesz omijac je, to w prawo to w lewo, w pewnym momecie zabardzo odciazysz ktures z kol np. tyl dodasz normalnie gazu a tu glebka. PozdrawiamWiktor Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
szramer Opublikowano 7 Stycznia 2003 Udostępnij Opublikowano 7 Stycznia 2003 chodziło mi o ciasne łuki z prędkością miejską a nie żadne wiraże gdzie je "kolanem ładuje"ja jakoś do tej technikoi mam zaufanie i pare razy sie noga podparłem gdy mi odjeźdżały obydwa koła,wiadomo że trzeba siedziec blisko baku Cytuj WERA#111 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.