Skocz do zawartości

Żywotność (przednich) tarcz hamulcowych


Olsen
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Na forum przewijało się trochę wątków poświęconych tarczom hamulcowym, ale pozwoliłem sobie założyć nowy. Ciekawi mnie, jakie przebiegi osiągnęliście bez wymiany tarcz w Waszych rumakach. Ja Banditem na fabrycznych suzukowskich przejechałem już ponad 50.000 km, nie są może jakoś szczególnie zwichrowane czy wyszczerbione, w zasadzie nie ma wyczuwalnych luzów na nitach, ale ich grubość zbliża się do minimalnej wartości, którą dopuszcza producent. Otóż nadarzyła mi się sposobność nabyć ORYGINALNE tarcze po okazyjnej cenie (50%); nawet jeżeli nie założę ich na dniach, to bardzo prawdopodobne, że podczas najbliższego przeglądu za niecałe 4000 km. Z drugiej strony, jeżeli zdołałbym przejechać na obecnych tarczach jeszcze np. 15000 km, to może szkoda wywalać w tej chwili kasę.

Romet Pony > Romet Ogar 205 > MZ ETZ 251 > Suzuki GSF 600 S Bandit i Peugeot SV 50 > Yamaha YP 250 R X-Max > Merida Freeway 9300

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jak sprzedawałem GPXa, to miał w okolicach 65k km,

fabryczne tarcze i myślę, że jeszcze z połowę tego na nich się zrobi.

tarcze szybko schodzą, jak założysz za twarde klocki - wtedy to mgnienie oka i idą w pizdu ;).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 rok później...

Odświeżam temat.

Na dniach oddaję motocykl do serwisu na przegląd po 60.000 km. Tarcze cały czas mam fabryczne od nowości. Niby ich grubość zbliżyła się już do tej mitycznej wartości określonej przez producenta [czytaj: speców od marketingu] jako kwalifikująca tarcze do wymiany, aczkolwiek w zasadzie nie widać jakichś głębszych rys, wyżłobień itp. Zastanawiam się, czy jest sens wydawać w sumie niemałą kasę na tarcze (+ nowe klocki, + nowe przewody), gdyż - jak podejrzewam - można na nich śmiało jeździć jeszcze przez parę sezonów.

Dodam, że preferuję turystyczny styl jazdy, nie uprawiam stoppie itp. :lapad:

Romet Pony > Romet Ogar 205 > MZ ETZ 251 > Suzuki GSF 600 S Bandit i Peugeot SV 50 > Yamaha YP 250 R X-Max > Merida Freeway 9300

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odświeżam temat.

Na dniach oddaję motocykl do serwisu na przegląd po 60.000 km. Tarcze cały czas mam fabryczne od nowości. Niby ich grubość zbliżyła się już do tej mitycznej wartości określonej przez producenta [czytaj: speców od marketingu] jako kwalifikująca tarcze do wymiany, aczkolwiek w zasadzie nie widać jakichś głębszych rys, wyżłobień itp. Zastanawiam się, czy jest sens wydawać w sumie niemałą kasę na tarcze (+ nowe klocki, + nowe przewody), gdyż - jak podejrzewam - można na nich śmiało jeździć jeszcze przez parę sezonów.

Dodam, że preferuję turystyczny styl jazdy, nie uprawiam stoppie itp. :lapad:

 

Minimalna grubości tarczy podana przez producenta, oznacza graniczną wartość, przy której hamluce działają dokladnie tak jak zostały zaprojektowane. Pod warunkiem oczywiście, że tarcze nie są zwichrowane lub przegrzane.

 

Po przekroczeniu tej wartości, hamulce mają prawo być o wiele słabsze, a tarcza podatna na skrzywienia i przegrzanie.

 

Oczywiście, jeśli ktoś jeździ "delikatnie", to ma duże szanse uniknięcia tych niekorzystnych zjawisk, i tarcza z minimalną grubością może posłużyć jeszcze przez wiele kilometrów.

 

Ja bym teraz nie wymieniał, tylko częściej kontrolował. A wymienił wtedy, kiedy grubość spadnie poniżej wartości granicznej.

 

Podr.

Edytowane przez bodek_o
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie 80.000 - tarcze fabryczne. Koncza swoj zywot nie ze wzgledu na minimalna grubosc lecz ze wzgledu na luzy na nitach. W czasie jazdy po bruku halasuja bardziej niz cale przednie zawieszenie.

 

Olsen: a powiedz gdzie szukac tarcz az z tak duzym upustem? Tarcze mamy chyba identyczne wiec po sezonie ja rowniez bede zmuszony zrobic taki wydatek... :lapad:

Potrzebujesz bezpłatnej pomocy prawnej? - Forum Prawnicze zaprasza - ]http://forumprawnicze.info/wykroczenia-i-prawo-drogowe-f10/]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Dodam, że preferuję turystyczny styl jazdy, nie uprawiam stoppie itp. :lapad:

 

Olsen, mniejsze znaczenie ma styl jazdy niż styl hamowania. Najmniej hamulce zużywają się podczas uzytkowania krótkiego acz intensywnego. Tzn dojezdzając do skrzyżowania lepiej jest wyhamować ostro na ostatnich 25 m niż trzymać delikatnie klamkę na 250 m. Oczywiście i tak jeszcze lepiej jest wykorzystać hamowanie silnika :cool:

Ostre, szybkie przyhamowania i odpuszczenie klamki i tarcza i klocki wytrzymają najdłużej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wymień na nowe, a stare sprzedaj za pół ceny ;-))

A co do przebiegu, wybierz się na tor lub w góry, może nawet w sezon je wykończysz. Spraktykowałem ( góry )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...