Skocz do zawartości

Krk - OMIJAC. Szlif na kursie i co bylo potem.


Rekomendowane odpowiedzi

Jako ze jestem w afekcie [mianowicie jeszcze wku*wiony, chociaz juz troche ochlonalem i patrze nieco chlodniej] to moze tekst bedzie jednostronny i wobec tego nie bede zamieszczal od razu i wielkimi literami o jaka szkole chodzi. A i mam nadzieje ze pomozecie mi ocenic czy moje waty sa uzasadnione, czy jest to tylko czcze gadanie.

 

Ale zacznijmy od poczatku. Jezdze dzis sobie po osemce na placyku, mialem 16. i 17. godzine kursu. Jako ze 8 jedna reka juz wychodza, postanowilem zrobic cos innego - mianowicie jezdzic szybciej. Powoli zwiekszalem predkosc i przechylenie, az wreszcie zaczalem przycierac butami po asfalcie. Spodobalo mi sie ;) i tak sobie dalej jezdzilem. pokrecilem sie tak moze z pol godziny z przerwami, no i przyszedl kres. Nie jestem pewien, czy wina bylo za duze zlozenie przy za malej predkosci, czy tez piasek ktorego troche lezalo na luku [ale jakos wczesniej nie przeszkodzil, wiec pewnie to pierwsze]. W kazdym razie moto dynamicznie przechylilo sie do pozycji w pelni horyzontalnej, ja zas w takiej samej pozycji wyladowalem niedaleko niego.

Krotka ocena siebie - otarcia na rekach, nic powaznego, tylko noga cos boli... wstajemy - falszywy alarm, wszystko w porzadku.

Ocena moto, jeszcze lezacego - no chyba nic, na gmolach sie oparlo, tylko patrze a z wlewu spod korka ciurka benzyna. No to postawilem, oparlem na nozce i ide do instruktora na drugi koniec placu zameldowac szlifa i spytac czy to paliwo spod korka to cos powaznego nie jest [a bo ja tam wiem?]

 

Przychodze do cienia pod drzewo, instruktora nie ma. Siedzi koles, pytam gdzie ten moj. "Widocznie musial wyjechac, powinien zaraz byc. A co sie stalo?"

No to krotko zrelacjonowalem co i jak, i ze ciurka. "A jak stoi to tez?" No nie, jak stoi to przeciez nie ma jak spod wlewu wyciekac... "Aha, no to odpal i tu podjedz, zaraz powinien byc"

 

Faktycznie, instruktor dojechal, ja akurat odpalalem i podkulalem sie pod owo drzewo. Mowie co i jak. Reakcja byla jak nastepuje:

 

Ogledziny moto - "No... gmol sie wygial... i nozny hamulec... i tu sie przytarlo..."

Obejscie jeszcze raz na okolo.

Po czym tekst: "Wy ku*wa ten motor zajezdzicie. Ja nie wiem jak to sie mozna wy*olic" [raczej nie wie, jak moje 8ki to z tego drugiego konca placu ogladal]

No to stwierdzilem ze cos jest chyba nie halo, i mowie, ze sorry, ale ja tu na KURS przyszedlem, UCZYC sie, i normalnym mi sie wydaje ze sie moge wywrocic...

"A takie teksty, to tak samo Michal mozesz w slup wjechac i powiedziec ze sie uczysz"

To juz mnie wgielo totalnie, i mowie, ze jak cos zawale z wlasnej glupoty to jest jedno, a gleba przy uczeniu sie techniki to moim skromnym zdaniem cos diametralnie innego...

"No nic, jezdzij dalej"

 

To i poszedlem dalej jezdzic.

Moze ja jestem jakis konfliktowy, czy nadwrazliwy, czy co...

Nie padlo zadne pytanie w stylu czy nic mi nie jest.

Odebralem to prawie jakbym mial sie wstydzic tudziez najlepiej sam naprawic koszmarne zniszczenia.

 

Wyjezdzilem swoje, wracam umowic sie na ostatnie 3 godziny.

I tutaj znow ton mitygujacy, dusza czlowiek

"No bo te 8ki to rob spokojnie, to nie jest na czas, tylko dokladnie... ja widzialem ze tam zapitalasz lewo prawo.... ale to nie ma pospiechu"

Mowie, ze chce sie nauczyc trzymania w zakrecie itd...

"No ale to i tak tutaj nie zdazysz, potem bedziesz na wlasnym motocyklu sie uczyl"

No tak. Jakzeby inaczej, czego ja sie durny spodziewalem. Nic, powiedzialem tylko ze mimo to chce sie tu nauczyc co tylko dam rade, umowilem sie na ostatnie 3h i poszedlem.

Jutro wyjezdze ta koncowke, i mam nadzieje juz na zimno podziele sie z czlowiekiem swymi refleksjami. Moze troche nad tym pomysli, moze nie. W kazdym razie ja bede w porzadku wobec siebie, ze ludziom mowie to samo co mowie o nich.

 

Teraz powiedzcie mi dobrzy ludzie, bo to u gory to byly najbardziej obiektywne fakty jakie bylem w stanie napisac, a subiektywnie tom dosc wkurzony jest. Czy zasadnie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nic dziwnego na kursie nie ucza wogole zadnej techniki jazdy nic z tych rzeczy. Z tego co widze to kursy wygladaja tak - wyjazd na miasto, troche jazdy po 8 i to caly "kurs". Nic dziwnego ze potem ktos kto wogole nie mial stycznosci z moto kupi sobie 600 i wleci w drzewo. Tak to zawsze na kursie moglby sie cokolwiek nauczyc jak hamowac .itd, a tu nic. Masz pecha ze jak byles maly nie smigales na np.rometach teraz bys mial o wiele latwiej.

 

Aha nie mowie tu o wszystkich instruktorach np. Tomek Kulik, pisal artykuly w ŚM o technice jazdy (wiele sie nauczylem-dzieki !), ktory od niedawa udziela sie na forum to instruktor z prawdziwego zdarzenia - tak powinno sie uczyc w polsce kursantow.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć.

No Michał ja Ci życzyłem szlifa ale na egzaminie ;) Kurde za wcześnie mnie posłuchałeś jeszcze pare dni ;)

Najważniejsze, że cały jesteś. Gdzie robisz prawko ? Z opisu wynika, że w LOK-u ale może się mylę.

 

Pozdrawiam i już nic nie życzę ;) Trzymaj się.

SQ7NSQ

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pretensji gośc do ciebie nie miał i p[łacic ci za nic nie kazał.
Heh. Moze masz racje, ale ja to odebralem wlasnie tak jakby mial. A rozgoryczenie spowodowal splot faktow pt czlowiek nie mowi jak ma byc, nie patrzy jak jest, a potem wyjezdza z tekstem ze 'no motocykl mu zajezdza' a na moj tekst ze sie ucze to przeciez moze sie zdarzyc mowi prawie jakbym to naumyslnie mu zrobil.

 

A z 'placeniem' - to wlasnie, jak to jest? Istnieje wogole taka mozliwosc? Bo wydawaloby mi sie to conajmniej dziwne... ale to moze z stricte analogii po kursie na B gdzie koles jest po to zeby pilnowac zeby nic sie nie stalo, i nie ma zadnej dyskusji... Na A jest inaczej? Mam byc wdzieczny ze nie musze za nic placic, czy jak to jest od strony prawnej?

 

A ze sie Ryzy Koniu czepie ;) to nauczyc sie chce nie tyle coby zdac egzamin, tylko tyle ile moge przez te ograniczone 20h ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to myślę że potraktowano cię normalnie. W zeszłym toku jak robiłem kurs prawie 3 miechy to miałem do dyspozycji 4 sprzęty z tego zaliczyłem ze 2 szlify (raz na 8 na mokro, a raz spanikowałem i wyciąlem w podmórówkę która była ok 1m od 8 ) a ogólnie sprżęty to były zupełne golasy (0 gmoli, crashpadów czy innych zabezpieczeń i z tygodnia na tydzień ulegały destrukcji)

Tak więc ucz się jeździć, ćwicz technikę ale z zamykaniem oponek to jeszcze poczekaj.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mialem podobna sytuacje na kursie. Musialem wykupic 10h bo koles nie chcial sie zgodzic zebym wykupil 2h, a on by podpisal ze jezdzielm 10. Na 7h wyjezdzonych ponad 5 bylo na placu ( cwiczylem "8"). Taka mnie kurwi** brala ze zaczalem robic podobne numery jak Ty. Bylo troche piasku i ratujac sie przed upadkiem wkrecilem Yamahe na laczka. Byscie widzieli jak ten instruktor ladnie mowiac sie zdenerwowal. Mi tez nerwy puscily i powiedzielm zeby reszte moich godzin sobie w d*** wsadzil. ----> Zdalem za 1 razem ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No bo ósemka nie jest od ćwiczenia maksymalnego złożenia motocykla ;)

Poza tym nie dziw się że gość się zdenerwował, w końcu naprawę moto będzie musiał sam pokryć.

Ja kiedyś na placu złapałem gumę, bo gwóźdź leżał obok 8. Instruktor też się wkurzał, bo to było rano i musiał odwołać cały dzień jazd, aż do naprawienia opony. Tyle że ja tego nie odbierałem jako wkurzanie się na mnie, pomimo że mówił coś w stylu "gdzieś ty qr*a jeździł??"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jakiś jełop skoro cały dzień jazd odwołał ludziom z powodu gumy ;) . Wymiana dętki w SR250 zajmowała nam ok. 20 min z napompowaniem i zamontowaniem koła 8) . W razie koła bezdętkowego - spray - i byle do wieczora...

 

A co do odwalania numerów z nudów, to jestem w stanie zrozumieć kogoś kto przez godzinę kręci ósemkę na własną rękę, bo instruktor gdzieś polazł. Kursantowi trzeba tak zorganizować czas żeby się nie nudził i mógł wyszaleć. Mowię poważnie - kursant który nie może się wyżyć jest NIEBEZPIECZNY!!!. Po to mamy ósemkę w kopnym piachu żeby łączyć przyjemne z pożytecznym. Technika jazdy po piachu i uślizgi + max. gazu = nauka z wyżyciem się w bezpiecznych warunkach. Gleby są wpisane w zabawę. Kto nie leżał - ten nie wie na ile może sobie jeszcze pozwolić. Potem mamy święty spokój i dyscyplinę na mieście ;)

kulikowisko.pl www.facebook.com/KULIKOWISKO

Uwaga!!! Nowa lokalizacja kursów prawa jazdy:

  • teoria: Mokotów-Służew
  • praktyka: Ursus
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po to mamy ósemkę w kopnym piachu żeby łączyć przyjemne z pożytecznym. Technika jazdy po piachu i uślizgi + max. gazu = nauka z wyżyciem się w bezpiecznych warunkach. Gleby są wpisane w zabawę. Kto nie leżał - ten nie wie na ile może sobie jeszcze pozwolić. Potem mamy święty spokój i dyscyplinę na mieście

 

jestescie jedyna taką szkołą jazdy na moto w polsce czy mi sie zdaje??

bo zwykle to wygląda tak że mamy zwykłą ósemke i slalomik... a instruktor cały czas przy kursancie to chyba jakaś fantazyja wesołego urzędnika...

zresztą mi też nie chciałoby się patrzeć przez 2 godziny jak młodzian wykręca na placu ciągle to samo... jeszcze takie słonce jak np. dziś było...

 

ps. Michal_krk napisz w jakiej szkole robisz... bo moze sie spotkamy ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spoko, o to mi chodzilo. Pare komentary bardziej w te czy we wte i juz czlowiek obiektywniej na sprawe moze spojrzec ;)

Emocje z obu stron - pewnie faktycznie zle to odebralem, czy cos.

Co nie zmienia faktu ze gosc sie nie interesuje tym co sie robi...

No ale tak przeciez niestety jest w wiekszosci szkol w naszym piknym kraju ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to jeszcze nic, co powiecie na moj kurs: moim instruktorem byl typ w moim wieku, syn wlasciwego instruktora ( kolesiowi nie chcialo sie pokazywac co i jak, w sumie widzialem go tylko raz na motocyklu.W czasie gdy jego syn pokazywal mi jak sie jezdzi koles mial jazdy po miescie samochodem z innymi kursantami) Co smieszniejsze zdawalismy egzamin na moto w tym samym czasie, wiec uczyl mnie koles bez uprawnien, no i bez prawka. A same uczenie sie to bylo po prostu jezdzenie w ta i z powrotem i osemki az do bolu. ( taaa, tez doszedlem do robienia ich jedna reka, coraz szybciej, probowalem tez mocniej sie skladac, ale po delikatnym uslizgu kola, zaprzestalem eksperymentow) Moja pierwsza jazda po miescie odbyla sie na egzaminie. Aha teorii tez nie mialem. Smieszne byly te kursy, kolezka w przerwach stawial sobie mad-maxy, troche gume popalil, staral sie na gume stanac. Obaj zdalismy, ale i tak wszystkiego uczylem sie po zakupie pierwszego moto.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to jeszcze nic' date=' co powiecie na moj kurs: moim instruktorem byl typ w moim wieku, syn wlasciwego instruktora ( kolesiowi nie chcialo sie pokazywac co i jak, w sumie widzialem go tylko raz na motocyklu.W czasie gdy jego syn pokazywal mi jak sie jezdzi koles mial jazdy po miescie samochodem z innymi kursantami) ...[/quote']

Czyżbyś robił kurs w tej samej szkole co ja ? :? Ale chyba nie, inne rejony kraju ;)

Faktem natomiast jest że mój instruktor dał mi kozę, powiedział "teraz ruszanie, hamowanie, ósemka, podjazd" a potem większość czasu siedział w budzie ponieważ gorąco było a tak naprawdę to najwięcej techniki przekazał mi jego syn - 17-18 lat który wpadał na pracyk pojeździć.

Mam wrażenie że pewnym ludziom po przekroczeniu jakiegoś wieku po prostu już się nie kce tłumaczyć i non stop pilnować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...u mnie bylo podobnie, jak nie gorzej...

 

Na kurs zdecydowalem sie, zachecony napisem "SUZUKI" na plakacie. Jako lekko lewy z tematu ufalem, ze zdajac na A, do nauki bede mial do dyspozycji odpowiedni sprzet i nie zapytalem dokladnie o model. Dodam, ze motocykl robilem prawie rownolegle z kursem B w tym samym osrodku. Moje podniecenie nie trwalo jednak dlugo, bo do momentu pierwszej lekcji, na ktorej ujrzalem swoja maszyne o pojemnosci calych 100cm3 i wielkosci komara. Podobnie jak to mialo u ktoregos z nas, jazdy na motocyklu uczyl mnie syn instruktora, ktory mial prawko A1.

 

Osemki robilo mi sie bardzo ciezko. Motocykl byl stosunkowo lekki i bardzo niestabilny. Na miasto wyjechalem tylko raz, w dodatku moto na kazdych swiatlach gaslo samo od siebie.

 

Idac na egzamin bylem lekko przerazony, a po tym jak zobaczylem Yamahe GN250 to dostalem dola i zaczalem sie zastanawiac czy jest jakas szansa odzyskania wplaconych 74 zlotych. Jeszcze nigdy serce nie walilo mi tak jak wtedy. Mysle, ze nie poczulbym, jesli ktos w tym czasie zrobilby mi znak zorro szabelka na plecach. Mialem lekkie znieczulenie. Wtedy bylem ja i Suzuki GN250 na placu, ogladane zza szyby poczekalni.

 

Podsumowujac...motocykl na egzaminie byl...rewelacyjny...osemki wychodzily jak marzenie. Byl stabilny, przewidywalny, do opanowania. Pierwszy raz wtedy siedzialem na sprzecie tej masy i pojemnosci, ogolnie na prawdziwym motocyklu.... Jednym slowem plac by bezproblemowy. Na miescie... to byla czysta ekstaza. Co prawda wtedy nawet nie umialem dobrze redukowac, ale to nie mialo znaczenia...szkoda jedynie, ze musielismy sie zmieniac...

 

Wiem, ze nie ma tego zlego co by na dobre nie wyszlo, ale nie polecam niesprawdzonych kursow...szczerze mowiac, nie nauczyli nas niczego co by sie moglo przydac... jedyny pozytyw jest taki, ze bylo tanio, jednak dobrych rad i fachoweg oka instruktora nic nie jest w stanie zastapic....

 

Pozdrawiam

MiejsceMocy

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...