Skocz do zawartości

stoppie "jadące"


pushek_CBR
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

otoz w tym sezonie uczylem sie troche pomykac na przednim kole, jednak skonczylo sie na tym ze robilem pionowe stoppie ale..... w miejscu - widzialem raz na trasie do bobrownik jak pewien gosc z mojego osiedla wykonuje piekne, dlugie, jadace stoppie na swojej cbr600rr - otoz zastanawia mnie jak sie robi takie jadace stoppie, raz chcialem sie przelamac i wcisnac hebel przy 100km/h na maxa - za pierwszym razem uslizg kola, a za drugim szybkie podrzucenie do gory i opadniecie. ogladalem duzo filmow z tymi udanymi stopalami i nie udanymi - teoria jaka chodzi po tym forum[przegladalem stare tematy] to wcisnac na maxa przedni hebel przy 100km/h i podjedziemy troche. no ale w takim razie czemu na filmach sie nakrywaja tylem? przeciez robia tak samo. prosilbym o rade osoby doswiadczonej, prosze nie pisac postow typu "SLYSZALEM" itp. tylko konkretne info

pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pushek jak stoisz z angielskim? Nie bardzo chce mi sie przedrukowywać właściwy "know how" jak to zrobić... wszystkie szczegóły niezbędne są tutaj http://superstreetbike.com/stunt_howto/122_0444_hdt/

gość zna sie na rzeczy wyjątkowo dobrze i w sposób naprawde jasny, krótko zwięźle i na temat objaśnia co i jak krok po kroku...

 

teoria że należy na maxa sieknąć po heblu nie jest ani prawdziwa ani tym bardziej zdrowa bo to jest mało kontrolowany sposób i bardzo niebezpieczny przez to...

Najważniejsza jest pozycja za kierwnicą i wyczucie hebla...nie trzeba od razu próbować przy 100... wystarczy jak zaczniesz od 40-50 i też będziesz w stanie co nieco przejechać...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

rolling stoppie zrobiłem do tej pory raz w życiu... co ciekawe "udało mi się " to zrobić podczas awaryjnego hamowania przed światłami... Dojeżdżałem do świateł a za mną jechał kolega. Gdy byłem juz blisko świateł zapaliło się żółte pomyślałem że ja zdążę a on juz nie więc zacząłem normalnie hamować ale okazało się że jestem w sumie troszkę za blisko na zatrzymanie się w ramach normalnego hamowania więc stopniowo zwiększałem nacisk na hamulez aż kuper zadarł się w górę... w ten sposób pokonałem kilka metrów z tylnym kołem około pół metra nad ziemią - z tyłu wyglądało to podobno dość spektakularnie :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pushek jak stoisz z angielskim? Nie bardzo chce mi sie przedrukowywać właściwy "know how" jak to zrobić... wszystkie szczegóły niezbędne są tutaj http://superstreetbike.com/stunt_howto/122_0444_hdt/

gość zna sie na rzeczy wyjątkowo dobrze i w sposób naprawde jasny, krótko zwięźle i na temat objaśnia co i jak krok po kroku...

 

teoria że należy na maxa sieknąć po heblu nie jest ani prawdziwa ani tym bardziej zdrowa bo to jest mało kontrolowany sposób i bardzo niebezpieczny przez to...

Najważniejsza jest pozycja za kierwnicą i wyczucie hebla...nie trzeba od razu próbować przy 100... wystarczy jak zaczniesz od 40-50 i też będziesz w stanie co nieco przejechać...

 

dzieki, w najblizszym czasie postaram sie wrzucic tu przetlumaczone

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

heh hiszpan chcąc nie chcąc mniejwięcej złapałeś w jaki sposób sie to robi- sztuka nie polega maxymalnym naciśnięciu hebla(bo można bardzo łatwo spowodować uślizg koła) tylko wyczuciu przyczepności.

 

Najpierw trzeba odpowiednio sie usadowić, maxymalnie blisko zbiornika paliwa, ciało musi być wyprostowane, ręce proste i sztywne(bo inaczej tył zacznie uciekać na lewo albo prawo gdy będzie w górze)a kolanami należy ścisnąć odrobine zbironik paliwa.

I wtedy gdy juz jesteśmy gotowi najlepiej zacząc od prędkości 40-50km/h zaczynamy nauke.

Najpierw należy rozpocząć mocne hamowanie(dynamicznie) wtedy naturalnie przód przysiada odrobine i natychmiast gdy to sie stanie należy "przełamać" motocykl czyli unieść tylne koło.

Można to zrobić gwałtownie(ale z wyczuciem czyli na pozątku powoli;) ) przenosząc swoją mase na przednie koło(poprostu trzeba "nacisnąc na przód i jednocześnie przenieść częć swojej masy nad przedeni koło) i ewentualnie gdy to będzie za mało minimalnie zwiększyć siłe hamowania i koło musis sie znaleźć w górze.

 

Potem to będzie już kwestia wyczucia i psychiki bo z początku jest jak z jazdą na kole-chce sie odruchowo odpuścić hamulec). Trzeba sie przyzwyczaić do wysokości(przyda sie aparat bo na początku pół metra wydaje sie już sporą wysokością) ale gdy juz kolo jest wysokie hamowanie jest bardzo delikatne i jedynie utrzymuje koo w gorze i wtedy mozna jechac i jechac... :P

No i oczywista sprawa- jak miniesz punkt balansu nie ma ratunku:(

Ja juz toroche cwicze ale jeszcze mam bariery psychiczne i opory jakies ale w tym sezonie mam nadzieje ze juz opanuje do przyzwoitego stopnia.:P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po uniesieniu koła musisz delikatnie odpuścić hamulec ale nie zbyt gwałtownie, czuwając żeby ponownie za mocno nie opaść- zaczynasz opadac to delikatnie zwiększasz siłe hamowania a jak idziesz w góre to odpuszczasz... brzmi prosto ale w praktyce na początku trudno opanować nerwy, emocje no i strach przed fiknieciem orła ale to normalna sprawa i z czasem wszystko zacyzna wychodzić...

 

Mówiłeś że stajesz w miejscu z kołem dośc wysoko uniesionym więc już nie będziesz tak bardzo panikował przed wysokością i powinieneś szybko złapać... ja jazdy tak naprawde dopiero zacząłem sie uczyć ale stopy w miejscu robiłem już ładne więc teraz to już tylko kwestia treningu i dopracowania techniki, odruchów i koordynacji wszystkiego... Najważniejsze żeby sie nie speszyć bo jak zaczniesz sie zmuszać i robić naprawde coś na siłem, to z reguły kończy sie kiepsko.

 

Jak zrobi sie cieplej troszke i ulice będą suche to jakoś sie ustawimy i troche poćwiczymy razem... Wczoraj troche wyjechałem powygłupiac sie na osiedlu(motor jeszcze nie zarejstrowany) to asfalt jest na tyle brudny,wilgonty i zimny że nijak nie był w stanie unieść żadnego koła kawy bo albo łapałem uślizgi przodu albo zostawiałem dłuuuugie czarne krechy za sobą(nawet z wolnych obrótów na dwójce kręciła jak szalona).

 

Ja najczęsciej bawie sie albo na lotnisku(chociaż tam jest z reguły brudno więc ćwiczyć można tylko koo zakretów i między nimi bo na placach nie ma szans... i czasem za dużo "niedzielnych kierowców" uczy dzieci jeździć samochodami) albo wieczorami jak jest mniejszy ruch to na obwodówce...

Od tego roku wszyscy polubili bardzo droge na bobrowniki więc zapewne i tam będziemy mogli sie spotkać.:P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po uniesieniu koła musisz delikatnie odpuścić hamulec ale nie zbyt gwałtownie, czuwając żeby ponownie za mocno nie opaść- zaczynasz opadac to delikatnie zwiększasz siłe hamowania a jak idziesz w góre to odpuszczasz... brzmi prosto ale w praktyce na początku trudno opanować nerwy, emocje no i strach przed fiknieciem orła ale to normalna sprawa i z czasem wszystko zacyzna wychodzić...

 

Mówiłeś że stajesz w miejscu z kołem dośc wysoko uniesionym więc już nie będziesz tak bardzo panikował przed wysokością i powinieneś szybko złapać... ja jazdy tak naprawde dopiero zacząłem sie uczyć ale stopy w miejscu robiłem już ładne więc teraz to już tylko kwestia treningu i dopracowania techniki, odruchów i koordynacji wszystkiego... Najważniejsze żeby sie nie speszyć bo jak zaczniesz sie zmuszać i robić naprawde coś na siłem, to z reguły kończy sie kiepsko.

 

Jak zrobi sie cieplej troszke i ulice będą suche to jakoś sie ustawimy i troche poćwiczymy razem... Wczoraj troche wyjechałem powygłupiac sie na osiedlu(motor jeszcze nie zarejstrowany) to asfalt jest na tyle brudny,wilgonty i zimny że nijak nie był w stanie unieść żadnego koła kawy bo albo łapałem uślizgi przodu albo zostawiałem dłuuuugie czarne krechy za sobą(nawet z wolnych obrótów na dwójce kręciła jak szalona).

 

Ja najczęsciej bawie sie albo na lotnisku(chociaż tam jest z reguły brudno więc ćwiczyć można tylko koo zakretów i między nimi bo na placach nie ma szans... i czasem za dużo "niedzielnych kierowców" uczy dzieci jeździć samochodami) albo wieczorami jak jest mniejszy ruch to na obwodówce...

Od tego roku wszyscy polubili bardzo droge na bobrowniki więc zapewne i tam będziemy mogli sie spotkać.:P

 

bobrowniki to obok mnie, ale bez kitu niezle tam wymiataja;]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Szkoda że tak poźno trafiłem na ten temat...

Ja robie z 50 -70km/h i jade maksymalnie 15m.... zaczynałem od 20km/h i jechałem ok 2 m. Moja technika wygląda tak... jade z predkością ok 80 rozkładam sie równomiernie na siedzonku rece mocno napiete ale lekko ugiete w łokciach.... zaczynam dość mocno hamować i unoszę dupe szybkim ruchem w góre... motor idzie do góry ... dupa automatycznie wraca na siedzonko i motor jedzie na przednim aż miło.... Martwi mnie shimmi na stoppie bo nie mam pojecia jak mu przeciwdziałać i czemu powstaje...?? ma ktoś pomysły... A i jak nie wychodzi to probować słabiej hamować bo czesto zabiera przednie koło od zbyt mocnego hamowania i zamiast stopie mamy czarny slad na asfalcie i nieżadko podstawe do dzwonka :?... tak że jak to sie mowi trening czyni mistrza...!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Martwi mnie shimmi na stoppie bo nie mam pojecia jak mu przeciwdziałać i czemu powstaje...?? ma ktoś pomysły...

 

Na eFZecie mogę zapomieć o takich wygłupach (nisko położony środek CIĘSZKOŚCI i rozstaw osi jak w chopperze). Natomiast bawię się inaczej. Zauważyłem shimmi przy mocnym dociążeniu przodu (siadam sobie na zbiorniku) muszę wyczuć miejsce w którym moge sobie usiąść i jechać bez trzymanki. Jak na razie na baku bez trzymanki mogłem przejechać zaledwie z 10m bo zaczynała trzepotać. Przy moim 16 calowym kole z przodu ma znaczenie prędkość, przy 80km/h najbardziej trzepie i prędkość obrotowa silnika, przy 4500-5000rpm są największe wibracje niosące się po całym sprzęcie więc bawie się przy niższych prędkościach i obrotach.

Tylko głupiec ma na wszystko gotową odpowiedź :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi stoppie (zarówno "stojące", jak i "jadące") wychodziło całkiem nieźle na ETZ 251 (zarówno solo, jak i z pasażerem), a wcale się specjalnie nie starałem. Banditem póki co takich ewolucji nie ćwiczę, być może z obawy oń.

Romet Pony > Romet Ogar 205 > MZ ETZ 251 > Suzuki GSF 600 S Bandit i Peugeot SV 50 > Yamaha YP 250 R X-Max > Merida Freeway 9300

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 miesiące temu...

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...