michoa Opublikowano 21 Września 2014 Udostępnij Opublikowano 21 Września 2014 kojarzysz tor Piątkowisko ? my to się musimy chyba na jakieś piwko ustawić w tej łodzi nie :D ??pewnie że kojarzę ja w łódzkim 97% miejscówek kojarzę z tego co łodziaki nawiedzali to tylko wyskoków nie kojarzę ( to jest gdzie koło zgierza podobno takie zarośnięte ta ?? ) i zanim wskoczyłem w siodło to łaskowice zamknęli i nigdy tam nie byłem...... teraz piątkowisko jest do dupy , wielka góra i trudne takie nie dla szaraków na gruzach bez stroju , ale stare piątkowisko było super naprawdę :D Cytuj "... i ujrzal Pan prace nasza i byl zadowolony a zapytawszy o zarobki nasze usiadl i zaplakal..." list Pawla apostola do koryntianmichoa-100% stylistów bez szyku http://miszczua.cba.pl Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
heniek128 Opublikowano 21 Września 2014 Udostępnij Opublikowano 21 Września 2014 Michoa przerzuć się na tor to i ekipy nie będzie potrzeba. Wystarczy po prostu jeździć tak aby nie być samemu na obiekcie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Mly96 Opublikowano 21 Września 2014 Udostępnij Opublikowano 21 Września 2014 (edytowane) fajnie jest, jak ekipa jest zgrana i ogarnięta, składa się z ludzi którzy mają doświadczenie i ogarniają sprzęt, wtedy wiadomo lepiej w grupie.Zawsze unikałem jazdy z kimś, nie wiem czemu. Raz miałem wypadek jak wracałem od dziewczyny, żwir, zakręt, na oko 60/70km/h, przedni hamulec zapowietrzony... Trochę zakręciłem, potem poleciałem przez rów, o ile pierwszy udało się przeskoczyć to okazało się, że parę metrów dalej jest następny, dużo głębszy i szerszy :) Wleciałem do niego, moto zachaczyło o beton (od spodu był wybetonowany) ja poleciałem kawałek, nawet nie wstawałem, poleżałem parę minut cały czas wyobrażając sobie skrzywinoną ramę, było to jakieś 2-3km od mojego domu, no ale dopchac 130/140kg to trochę daleko. Ledwo wstałem, noga trochę boli, no ale co się dziwić, wszedłem do rowu, moto jakby całe, zdziwiony chciałem wyciągać, pociągnąłem prawą ręką za kierowniće i: "o kurr mój nadgarstek", oczywiście w rowie był muł, tak do połowy felgi, ręka i noga tak bolały że odpaliłem i chciałem żeby jakoś wyjechał, no ale za cholerę. Położyłem na boku i jakoś wyciągnąłem, ciężko by było nawet ze sprawną ręką i nogą. Potem wsiadłem i pojechałem do domu. Nogę postanowiłem "rozchodzić" :D ale nic z tego, bolało coraz bardziej, na następny dzień nie mogłem zginać, nawet nie dlatego że bolało, ale się nie dało. No i do lekarza... Po punkcji kolano zaczęło się zginać, po prostu miałem krwiaka, stłuczenie i skręcenie kolana. Potem tylko szyna i zastrzyki w brzuch na tydzień.Chyba to dało mi poczucie, że w razie wypadku dam sobie radę sam. Ten kolega co w nas wjechał miał tego klr-a czwarty dzień, dwa dni przed wypadkiem zrobiłem z nim parę km, ale głównie po drodze, jechałem za nim i uważałem, raz mi podjechał tak że się trochę obsrałem, ale nic się nie stało.Jazda w grupie na pewno jest fajniejsza, ale nie z szaleńcami. A ten palec jakbym zobaczył u siebie, to albo najpierw bym zemdlał albo myślał, że coś mi się przewidziało. Edytowane 21 Września 2014 przez Mly96 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.