Skocz do zawartości

Zwierzak na kursie kolizyjnym.


Blitz70
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Oczywiście, że tak. Nie mówiłem, że pojazd wyjdzie z takiego zdarzenia bez zadrapania. Chodzi o mniejsze ryzyko gleby. Bo jeśli popatrzeć na to przez pryzmat fizyki i tego, co widzieliśmy na filmach, teoria o dodaniu gazu wydaje się mieć sens. :)

Dzieci należy trzymać z dala od internetu. Od dzieci internet głupieje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, że tak. Nie mówiłem, że pojazd wyjdzie z takiego zdarzenia bez zadrapania. Chodzi o mniejsze ryzyko gleby. Bo jeśli popatrzeć na to przez pryzmat fizyki i tego, co widzieliśmy na filmach, teoria o dodaniu gazu wydaje się mieć sens. :)

 

Myślę, że dużo zależy od tego w które miejsce masz uderzenie.

Jak w bok owiewki jak ten gixxer, czy mały kot, czy coś co przejdzie pod kołem, to może faktycznie więcej gazu i pęd utrzyma moto prawie na kursie.

Jak coś ci "podcina" przednie koło, np. dzik który dla motocykla jest jak uderzenie w półmetrowy krawężnik to gaz chyba nie jest optymalnym rozwiązaniem :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Swego czasu, gdy miałem Yamaszkę RD250, spotkałem się bardzo blisko z jastrzębiem startujący na odcinku leśnym z przydrożnego drzewa. Uderzyłem go centralnie lampą, potem owinął się na lusterkach i zakończył na klacie. Niestety ptaszysko zginęło, mi na szczęście udało się nie zaliczyć gleby. Motocykl też nie ucierpiał oprócz wygiętego pałąka lusterka. Ja miałem tylko czerwoną klatkę i stłuczony bark.

ホンダが一番です

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po ciemaku na zakręcie rozjechałem kota (~90 km/h) i nie odczułem tego jakoś specjalnie. Kłaki między oponą a felgą woziłem jeszcze z rok :biggrin: . Większe zwierzęta tylko mnie straszyły podczas jazdy we mgle. Kiedyś wyczytałem w poradniku, że należy mocno ścisnąć kierownicę i zacisnąć kolana na zbiorniku. Chyba się sprawdziło... Kilka kur też zaliczyłem ale te zwierzaki w ogóle nie wpływają na tor jazdy jeśli się nie spanikuje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale spotkanie ze zwierzakami na drodze było i mało ciekawie to wspominam...

 

najpierw przyczajony lis a sekunde później zwariowana sarna - pamiętam jak zdjęłaś kask, miałaś duze oczy i ku***łaś hahaha na szczęście nic się nie stało

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale temat.

Kiedyś na święta uplowałam dzika samochodem, właściwie to też tanio wyszło bo tylko zderzak, lampa, maska i błotnik do wymiany. Ale to i tak był taki dziadkowy składak że chyba każda część była z innego samochodu.

Najpoważniejszą kolizję miałam z kurą, ale to jak byłam mała i jechałam rowerem z górki. Kura wbiła mi się w przednie koło a ja poleciałam przez kierownicę i łubuduuu.

Ałłłłł, do dzisiaj pamiętam jak bolało. Ja tylko się obdrapałam ale kura niestety zgineła na miejscu i pewnie przez to mam uraz do dzisiaj.

Poza tym potem była fajna draka z sąsiadami o poszkodowaną.

Największego stracha, prawdziwego stracha, miałam na autostradzie w Niemczech. Jechałam dosyć szybko i zaa bariery wskoczyły chyba ze trzy sarenki na raz. Spłoszył je samochód jadący wcześniej. Zaczeły miotać się w panice we wszystkie strony, ale jakoś wyhamowałam. Nie wiem jakim cudem, bo byłam przekonana że zderzę się z jedną z nich. Oprócz tego to o mało mnie nie rozjechał samochód który hamował za mną. Chyba miał coś z hamulcami nie tak bo ściągnęło go na pobocze, ale dzięki temu właśnie mnie nie rozjechał.

 

No a gdyby mi taki wonsz :banghead: z 13-tej sekundy ( :laugh: ) nagle zaczął pełzać po liczniku to chyba wyskoczyłabym natychmiast

:huh:

Blackbird uległ zniszczeniu na skutek przejechania przez autobus. Ja trzymam się na śrubkach

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To i ja podzielę się swoimi doswiadczeniami:

-kiedys lecielismy sobie we 3,siejąc terror na jakiejs wiosce, nagle na drogę wybiegły kury, kol. na KTMie (takie cos z heblami brembo) przychamował, a drugi kol. na DR (takie cos ze spowalniaczami marki nissin, co to nie hamują) centralnie w niego wjechał bo nie dał rady zwolnic na asfalcie, efekt obydwaj pozdzierani, powybijane palce, ogólne wku.wienie, płacz i z grzytanie zębow, od tamtej pory juz nikt nie hamuje przed kurami ;)

-jak miałem z 10lat to mielismy psa, wyżła, kawał bydlaka, AVO się zwał, nie zapomnę akcji gdy sąsiad walnął go syrenką, pies wyszedł z tego bez najmniejszych obrażen, zaś syrenka spędziła długie wieczory u lakiernika :biggrin:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość nem tudom

Mój zwierzak na moto może nie był imponujących rozmiarów i nie zderzenie było tu szczególnie istotne, ale:

Rzecz działa się ostatniego lata. Spacerowa prędkość (szukałem adresu), nagle coś spadło z drzewa, odbiło się od szyby kasku i poleciało niżej. - Gałązka, albo coś - myślę sobie. Popatrzyłem w dół, a tam między udem a bakiem usiłuje wygrzebać się na wolność dorodny szerszeń (taki ciemnożółty, wielkości małego palca ręki). Dobrze, że dał się wygonić pierwszym pacnięciem. Rękawice miałem skórzane, ale motocyklowe jeansy chyba nie stanowiłyby szczególnej przeszkody dla tego stwora :)

Podobno nie wszystkie szerszenie są jadowite, ale jakoś nie czuję się z tym spokojniejszy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...