Skocz do zawartości

smar molibdenowy a pasta miedziana


Holek31
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Lożyska i inne elementy toczne powinienes smarować smarem stałym (po za napędem oczywiście) a do linek polecam silicon w spray'u np. Wurth

 

Zależy które linki. Niektóre mają wkłady teflonowe z góry pomyślane pod pracę na sucho i jak raz nasmarujesz to potem już ciągle trzeba poprawiać.

Edytowane przez Shinigami
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... A świece wkręcamy na sucho ...

Z tym się nie zgodzę, kropelka oleju silnikowego na gwint i nie ma problemów z odkręcaniem.

Z reszą, żadne połączenie gwintowe nie powinno być na sucho. Czynnik smarny zapobiega zapiekaniu się i ułatwia ponowne rozkręcenie, zwłaszcza po długim okresie czasu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tym się nie zgodzę, kropelka oleju silnikowego na gwint i nie ma problemów z odkręcaniem.

Z reszą, żadne połączenie gwintowe nie powinno być na sucho. Czynnik smarny zapobiega zapiekaniu się i ułatwia ponowne rozkręcenie, zwłaszcza po długim okresie czasu.

 

Po kropelce oleju (w/g Twojej teorii) na gwint świecy i kilku tys. kilometrów olej zamieni się w zapieczoną skorupkę i trwale połączy z aluminiową głowicą a podczas wykręcania spowoduje całkowite zniszczenie gwintowanego aluminium w głowicy.

Część druga Twojej wypowiedzi to już totalne herezje. Połączenie gwintowane powinno być odtłuszczone aby zapobiegać samoczynnemu odkręcaniu się a w szczególnie ciężkich warunkach pracy (drganie, wibracje) używamy kleju do gwintów.

Człowiek mądrzeje z wiekiem i zwykle jest to wieko od trumny

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tym się nie zgodzę, kropelka oleju silnikowego na gwint i nie ma problemów z odkręcaniem.

Z reszą, żadne połączenie gwintowe nie powinno być na sucho. Czynnik smarny zapobiega zapiekaniu się i ułatwia ponowne rozkręcenie, zwłaszcza po długim okresie czasu.

To wypadałoby usunąć moderatorzy, bo jeszcze ktoś skorzysta i sobie narobi kłopotu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po kropelce oleju (w/g Twojej teorii) na gwint świecy i kilku tys. kilometrów olej zamieni się w zapieczoną skorupkę i trwale połączy z aluminiową głowicą a podczas wykręcania spowoduje całkowite zniszczenie gwintowanego aluminium w głowicy.

Nie bez powodu napisałem kropelkę, by tylko zwilżyć gwint. Nic się nie zasyfi, ani nic się nie zapiecze. Nawet, gdy po pewnym czasie ta odrobina oleju wyschnie, to nie działa jak klej, tylko pozostaje warstewka, która zapobiega się utlenianiu. Oczywiście przed wykręceniem świecy należy wydmuchać syf, który się nazbierał, by nie wpadł do środka.

W praktyce stosuję tą właśnie kropelkę oleju przed zakręceniem świecy i nigdy nie miałem problemów z odkręcaniem, czy zasyfieniem gwintu. Problemy miałem ale ileśtam lat temu, gdy świece wkręcałem na sucho. Nie mówiąc już w 2T, gdzie świece wykręca się bardzo często.

Ja mam takie doświadczenie i mi się to sprawdza.

 

Część druga Twojej wypowiedzi to już totalne herezje. Połączenie gwintowane powinno być odtłuszczone aby zapobiegać samoczynnemu odkręcaniu się a w szczególnie ciężkich warunkach pracy (drganie, wibracje) używamy kleju do gwintów.

No tu nie sprecyzowałem właściwie wypowiedzi, bo faktycznie w cięzkich warunkach pracy tam, gdzie połączenie gwintowane jest narażone na odkręcanie i jest potrzeba stosowania kleju, powierzchnia musi być sucha, by klej trzymał. Tu sam klej zapobiega utlenianiu, zapiekaniu się gwintu, o ile jest rozłączny.

Kolejny przypadek, gdy elementy gwintowane są pokryte przez producenta warstwą chroniącą przed utlenianiem, to nie ma potrzeby dodatkowej ochrony.

Natomiast gwinty narażone na korozję, zapiekanie się pokrywam warstewką smaru, lub oleju. Zwłaszcza przy podwoziach samochodowych mi się to sprawdza i nie trzeba za każdym razem używać szlifierki, tylko wystarczą klucze.

Jak kiedyś mi ktoś doradził smarowanie gwintów, to też miałem wątpliwości, czy połączenia nie będą się odkręcać, ale kilkanaście lat temu przetestowałem i mi się sprawdza. Nawet szpilki w kołach raczę odrobinką smaru i nigdy nic się nie poluzowało, gdy jest dokręcone odpowiednim momentem.

Możecie uważać to za bzdurę, ale gdy połączenie gwintowane jest właściwie dobrane przez konstruktora, do warunków pracy, to będzie właściwie trzymałonawet, gdy dostanie odrobinkę smaru, a połączenia, które mają tendencję do samorozkręcania się, to będą się rozkręcały ze smarem, czy bez.

 

Jeszcze mam pytanie do Piotra, czy szpilki do bloku aluminiowego też wkręcasz zupełnie na sucho?

Edytowane przez Luca
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A szpilki po co zwilżać ? Potrzeba wykręcenia takowej przez 4 lata zdarzyła mi się tylko raz, gdy muszę spasować ze sobą podstawę cylindra w dwóch różnych karterach (tj ten sam typ ale z innych silników).

Śruby będące jednocześnie szpilami smaruję tylko na podkładkach żeby się gładko obracały. Gwinty w bloku i na szpili zostawiam suche żeby nadmiar oleju nie rozsadził mi bloku po nagrzaniu. Oczywiście jestem świadom różnicy między kroplą a kałużą oleju ale dobry klucz załatwia sprawę i nie ma kombinowania :lalag:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Każdy ma jakieś swoje fanaberie :icon_mrgreen:

Jak widać żyłem trochę w nieświadomości, zawsze myślałem, że mechanikom się nie chce, lub szkoda im czasu na zwilżanie gwintu, a tu okazuje się, że skręcają na sucho, by mieć większą pewność przed odkręceniem.

Ja w każdym bądź razie smaruję gwinty lub oliwię w zależności gdzie połączenie pracuje, ale nikogo nie namawiam, jeśli ktoś nie jest przekonany.

O połączenie szpilka stop aluminiowy pytałem dlatego, że połączenie na sucho długich aluminiowych gwintów sprawiło mi nie raz sporo kłopotów przy wykręcaniu.

W miejscach, gdzie często się rzokręca aluminiowy gwint wytrzymuje większą ilosć cykli, gdy ma odrobinkę smarowidła.

To tyle z mojej strony.

 

Śruby będące jednocześnie szpilami smaruję tylko na podkładkach żeby się gładko obracały.

Czyli smarujesz w miejscu, gdzie jest największe tarcie zabezpieczające przed wykręcaniem śruby :icon_mrgreen:

Strzelam, że nie zauważyłeś, żeby miały przez to jakąś zwiększoną tendencję do wykręcania :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Każdy ma jakieś swoje fanaberie :icon_mrgreen:

Jak widać żyłem trochę w nieświadomości, zawsze myślałem, że mechanikom się nie chce, lub szkoda im czasu na zwilżanie gwintu, a tu okazuje się, że skręcają na sucho, by mieć większą pewność przed odkręceniem.

Ja w każdym bądź razie smaruję gwinty lub oliwię w zależności gdzie połączenie pracuje, ale nikogo nie namawiam, jeśli ktoś nie jest przekonany.

O połączenie szpilka stop aluminiowy pytałem dlatego, że połączenie na sucho długich aluminiowych gwintów sprawiło mi nie raz sporo kłopotów przy wykręcaniu.

W miejscach, gdzie często się rzokręca aluminiowy gwint wytrzymuje większą ilosć cykli, gdy ma odrobinkę smarowidła.

To tyle z mojej strony.

 

 

Czyli smarujesz w miejscu, gdzie jest największe tarcie zabezpieczające przed wykręcaniem śruby :icon_mrgreen:

Strzelam, że nie zauważyłeś, żeby miały przez to jakąś zwiększoną tendencję do wykręcania :)

 

Podejrzewam, że cały czas żyjesz w nieświadomości na temat śrubowych połączeń.

Podkładkę śruby lub jej łeb smarujemy aby duże tarcie nie powodowało przekłamań w momencie dokręcania śruby kluczem dynamometrycznym i nie ma to nic wspólnego z gwintem na drugim końcu gdzie nie jest wskazany jakikolwiek smar z powodu zmniejszania się tarcia na nitce gwintu która w uproszczeniu pracuje jak równia pochyła.

Człowiek mądrzeje z wiekiem i zwykle jest to wieko od trumny

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Natomiast gwinty narażone na korozję, zapiekanie się pokrywam warstewką smaru, lub oleju. Zwłaszcza przy podwoziach samochodowych mi się to sprawdza i nie trzeba za każdym razem używać szlifierki, tylko wystarczą klucze.

Jak kiedyś mi ktoś doradził smarowanie gwintów, to też miałem wątpliwości, czy połączenia nie będą się odkręcać, ale kilkanaście lat temu przetestowałem i mi się sprawdza. Nawet szpilki w kołach raczę odrobinką smaru i nigdy nic się nie poluzowało, gdy jest dokręcone odpowiednim momentem.

 

Też spotkałem się z praktyką smarowania szpilek w kołach, jak i nasłuchałem się troche o niej od praktyków. Smarowanie ich gwintów powoduje że dużo łatwiej je rozkręcić po dłuższym czasie, zapobiega korozji. Opinie o rozkręcaniu się z powodu zastosowania smaru są wyśmiewane i określane jako mit. I w praktyce się to sprawdza.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podejrzewam, że cały czas żyjesz w nieświadomości na temat śrubowych połączeń.

Podkładkę śruby lub jej łeb smarujemy aby duże tarcie nie powodowało przekłamań w momencie dokręcania śruby kluczem dynamometrycznym i nie ma to nic wspólnego z gwintem na drugim końcu gdzie nie jest wskazany jakikolwiek smar z powodu zmniejszania się tarcia na nitce gwintu która w uproszczeniu pracuje jak równia pochyła.

No nie jest tak całkiem z tą moją nieświadomością i nie mam zamiaru podważać wypracowanych sprawdzonych metod, ale coś tam jednak na temat gwintów wiem z racji mechanicznego wykształcenia i wykonywanej pracy.

Tak na szybko, na samohamowność gwintu ma wpływ skok gwintu i współczynnik tarcia.

Teraz dwa przypadki:

Obie śruby wkręcamy tym samym momentem, z tym, że jedna dostała czynnik smarny a druga na sucho.

Jekie będą różnice?

Na tej z czynnikiem smarnym, przy tym samym momencie wystąpi większa siła osiowa, bo śruba mocniej się zakręci, dzięki zmniejszeniu tarcia, ale w końcu tarcie dochodzi do tego samego poziomu, bo działamy przecież takim samym momentem.

Czyli połączenie ze smarem(olejem) mocniej zespala skręcone elementy i śmiem twierdzić, że nie będzie wykazywało większej tendencji do samo rozkręcania niż połączenie na sucho, bo mieliśmy ten sam moment dokręcania. Za to po latach, gdy suchy gwint skoroduje różnice w odkręcaniu będą :icon_mrgreen:

 

Teraz kolejna sprawa, gwintu nie smarujecie, ale łepek śruby smarujecie, by zmniejszyć tarcie.

A teraz niespodzianka, co ma praktyczny wpływ na samoodkręcanie się połączenia gwintowego w ciężkich warunkach pracy.

Skok gwintu mamy ten sam, smarowany, czy suchy. Ano wpływ ma tarcie samego łepka śruby. Wystarczy zastosować śrubę/ nakrętkę z kołnierzem (zwiększone tarcie) i spada tendencja do samorozkręcania się.

Nieśmiało przypominam, że tą część jednak smarujecie.

Moje zdanie nadal podtrzymuję, że smarowanie gwintu nie pogarsza w praktyce skuteczności połączenia gwintowego, tylko poprawia odporność na czynniki zewnętrzne. Zapobiega korozi, zapiekaniu się i można więcej razy użyć bez zniszczenia. :)

 

i nie ma to nic wspólnego z gwintem na drugim końcu gdzie nie jest wskazany jakikolwiek smar z powodu zmniejszania się tarcia na nitce gwintu która w uproszczeniu pracuje jak równia pochyła.

To tarcie na nitce gwintu zależy od siły docisku, a smarując uzyskujesz większą siłę docisku, dokręcająctym samym momentem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...

Czyli smarujesz w miejscu, gdzie jest największe tarcie zabezpieczające przed wykręcaniem śruby :icon_mrgreen:

Strzelam, że nie zauważyłeś, żeby miały przez to jakąś zwiększoną tendencję do wykręcania :)

 

Metodę zastosowałem po mechaniku EricTheCarGuy którą zauważyłem w jednym z jego filmów o dokręcaniu głowicy. On nic takiego nie zgłaszał ani mi się nie rozkręciła głowica. Ale jeśli coś takiego się stanie, wtedy dam znać. O gwinty wewnątrz bloku silnika się nie boję, bo chyba tylko porządna powódź mogłaby tam narobić bałaganu.

 

Też spotkałem się z praktyką smarowania szpilek w kołach, jak i nasłuchałem się troche o niej od praktyków. Smarowanie ich gwintów powoduje że dużo łatwiej je rozkręcić po dłuższym czasie, zapobiega korozji. Opinie o rozkręcaniu się z powodu zastosowania smaru są wyśmiewane i określane jako mit. I w praktyce się to sprawdza.

 

Kontynuując poprzednią myśl, gwinty w połączeniach nadwozia smaruję. Nie wszystkie ale są takie gdzie wiem, że brud z ulicy i wilgoć na pewno się dostaną to głupio by było zostawić coś na ich pastwę. Ostatnio ofiarą rdzy padła podstawka pod zamek siedzenia i wykręcenie tego było bardzo trudne (plułem sobię w brodę, że nie mam śrubokrętu udarowego).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U siebie na warsztacie, również stosuję metodę takowego zabezpieczenia gwintu śruby, szczególnie przy obsłudze podwozia i zawieszenia samochodów, czy też przy motorkach. Napewno takie podejście ułatwi nam pracę przy następnej ewentualnej naprawie, a wtedy obejdzie się bez większego użycia młotów, i przecinaków . Zawsze tam gdzie śruba nie ma ochoty puścić dobrowolnie, to pdgrzewam ją delikatnie suszarką, sposób idealny do takowych zardzewiałych, czy zapieczonych połączeń. Tak więc smar miedziowy, i grafitowy do śrub nadaje się idealnie jako zabezpieczenie- "do następnego razu". Natomiast smar molibdenowy koniecznie tam, gdzie zachodzi tarcie ślizgowe, posiada włściwości wysoce antyzatarciowe, ponieważ na elementach trących między sobą, smar ten tworzy warstewke wysoko odporną na tarcie, według mnie moly paste to bardzo inteligentny specyfik, w który warto się też zaopatrzyć.

Edytowane przez KARDAN-IN
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Smar miedziany stosuje do połączeń gwintowanych zapobiega on zapieczeniu sróby zapobiega utlenianiu aluminium ,stosuje się go na końcówki klem w akumlatorze pomaga przewodzic prąd i zabezpiecza przed powstawaniem nalotu , posmarowane klocki sprawiają ze mniej piszcza, no i do konserwacji połączeń w broni palnej .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...