Skocz do zawartości

opuszcam ten piękny kraj


abu
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

zaraz pewnie ktos odwinie, ale no cóż... jak jest pogoda 2-3 godzinki dziennie sie bycze na plaży (jak ktoś z firmy zadzwoni to własnie wracam z lanczu :) ), fakt musze odpracować wieczorem...

Ogólnie git, jak komuś wystarczy internet do pracy fajna sprawa, tylko to ograniczenie 163 dni w roku... no i Chorwatki... dużo by o tym gadać :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko co to za jest przyjemność gdy trzeba pracować, upał na zewnątrz i człowieka ro...la od środka, żeby iść pobyczyć się na plaży :)

Jak się jedzie wypocząć na 2 czy 4 tygodnie, to faktycznie nie będzie się człowiekowi chciało zawracać sobie głowy jakąś pracą, ale przy wyjeździe na dłużej raczej nie będzie z tym problemów. Wystarczy tak sobie zorganizować dzień, żeby na wszystko starczyło czasu, poza tym są dni wolne od pracy (w kraju, w którym lato panuje przez cały rok - niekoniecznie mowa o Chorwacji - nie jest tak żal każdego słonecznego dnia spędzonego w pracy, zresztą można pracować na świeżym powietrzu, nie trzeba kisić się w biurze). Nicnierobienie w końcu się znudzi i człowiek odruchowo zacznie rozglądać się za jakimś zajęciem potrzebnym dla higieny psychicznej.

Romet Pony > Romet Ogar 205 > MZ ETZ 251 > Suzuki GSF 600 S Bandit i Peugeot SV 50 > Yamaha YP 250 R X-Max > Merida Freeway 9300

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

Co to kurde za robota? Pewnie wakatów nie ma, a jak są, to dla krewnych :icon_razz:

 

Właśnie się zwolinił jeden wakat, jak ktoś reflektuje.

Doświadczenie w telekomunikacji, wykształcenie wyższe (kierunek obojętny), mega odporność na stres, zmysł handlowy, umiejetność nawiązywania relacji międzyludzkich, doskonała asertywność, kreatywność, bardzo dobra znajomość jęz. angielsiego (inne języki są mile widziane).

 

Coś o pracy: mega stres, nielimitowany czas pracy (czasami 16g/dzien), użeranie się ze sprzedawcami (którym sie wydaje, że wiedzą, ale wiedzą gó*no), walczenie z IT i osobani, ktore za IT odpowiadają, (więcej na priv).

 

Doświadczenie w telekomie jest najwazniejsza (musi byc udokumentowana w CV i w ew. referencjach)

 

Moża pracować z każdego miejsca na Ziemii pod warunkiem, że jest to miejsce w czasie zblizonym do GMT (+/-2 godziny).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Firma w sensie "carriers carrier" czyli obsługuje klienów typu (dla Polski) Netia, Dialog, MNI, TPSA, UPC. Pewanie trzeba bedzie obsługiwać Niemcy, Austrie, Bałakany (z tymi wszystkimi nowotworami po Jugosławii), może kilka krajów w "Europie Zachodniej".

Nie obsługa klienta w sensie Kowalskiego, ale obsługa w sensie tzw. wholesale.

 

Ja się miksuje z tego bajzlu...

 

Zarobki 3-4K Euro miesiecznie (zależy jak sie wynegocjuje umowe), jak ktos się stara i zapitala 16g/dzien, spokojnie wyciagnie 350-400K PLN rocznie brutto (razem w kwartalnymi premiami, lipiec-sierpien i 3 próg podatkowy...), ale zapłaci zajebiście wyskoą cenę za duże zarobki, chyba, że ma mega odporną psyche, codzienne jazdy i najazdy nie zrobia na nim wrazenia. Ja po 7 latach mam dosyć... Wole uprawiac ogródek za 5 zeta z agodzine, ale byc może starzeje sie...

Edytowane przez abu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja po 7 latach mam dosyć... Wole uprawiac ogródek za 5 zeta z agodzine, ale byc może starzeje sie...

No paczpan. To akurat powinieneś podkreślić dla tych wszystkich co to by chcieli "zarobić a się nie narobić" - ano nie ma letko w prawdziwym świecie.

Nie starzejesz się, tylko mądrzejesz. Wyścig szczurów najlepiej nadaje się.... dla szczurów.

Ja za rok będę całkowicie na swoim, i będę pracował tylko tyle ile uważam za stosowne/konieczne. :D

Ponieważ racjonalne myślenie nie jest tym, na czym opiera się żaden z dyskutantów, nie ma co oczekiwać, że jakakolwiek argumentacja, która nie trafia do emocji, przekona go do przyjęcia lepszych zasad. David Hume, An Enquiry Concerning the Principles of Morals

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja rowniez gratuluje

sam myslalem o czyms takim

poprzedni szef nie mial problemow: mozna bylo jechac zdalnie z robota

obecny jest diametralnie inny

 

Morze jest jeszcze ciepłe, ale tak 2-3 dni w tygodniu pogoda jest taka sobie, w sensie, temperatura spada do 25*

no to faktycznie chu*owo

25 st

:icon_mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lepiej uwazaj bo czesto dopiero po przejsciu na swoje zaczyna sie prawdziwy zapieprz ;)

I tu jest jakby sedno - ja tam mogę i zapieprzać, ale jak zapieprzam dla siebie czy własnej rodziny to co innego niż zapieprzać dla kogoś innego. :D

 

A ja dzisiaj w Czarnogórze, i wcale ciepło nie jest. 15 stopni i lało jak z cebra. Tydzień temu w Dubrovniku rano 5 stopni, w południe ledwo 17, więc ja tam nie wiem :)

Poczekam na zimę w domu i pojadę se na narty :icon_razz:

Ponieważ racjonalne myślenie nie jest tym, na czym opiera się żaden z dyskutantów, nie ma co oczekiwać, że jakakolwiek argumentacja, która nie trafia do emocji, przekona go do przyjęcia lepszych zasad. David Hume, An Enquiry Concerning the Principles of Morals

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coś o pracy: mega stres, nielimitowany czas pracy (czasami 16g/dzien), użeranie się ze sprzedawcami (którym sie wydaje, że wiedzą, ale wiedzą gó*no), walczenie z IT i osobani, ktore za IT odpowiadają, (więcej na priv).

Ja się miksuje z tego bajzlu...

 

Zarobki 3-4K Euro miesiecznie (zależy jak sie wynegocjuje umowe), jak ktos się stara i zapitala 16g/dzien, spokojnie wyciagnie 350-400K PLN rocznie brutto (razem w kwartalnymi premiami, lipiec-sierpien i 3 próg podatkowy...), ale zapłaci zajebiście wyskoą cenę za duże zarobki, chyba, że ma mega odporną psyche, codzienne jazdy i najazdy nie zrobia na nim wrazenia. Ja po 7 latach mam dosyć... Wole uprawiac ogródek za 5 zeta z agodzine, ale byc może starzeje sie...

Do pracy za 5 zł (ani 5 euro)/h raczej bym nie poszedł, ale mógłbym nieco zejść ze stawki dziennej w zamian za lżejszą robotę. Bez stresu, ciągłego użerania się oraz sytuacji wymuszających kombinowanie na każdym kroku. O to ostatnie w kraju między Bugiem a Odrą może być ciężko.

 

No paczpan. To akurat powinieneś podkreślić dla tych wszystkich co to by chcieli "zarobić a się nie narobić" - ano nie ma letko w prawdziwym świecie.

Ale można to wszystko jakoś wypośrodkować, znaleźć złoty środek. Nie każdy potrzebuje zarabiać krocie (na budowę domu, zakup drogich pojazdów, utrzymanie licznej rodziny itp.) i czasem po prostu nie warto się zarzynać. Jak się nie ma dużych potrzeb, można pracować na pół albo i na ćwierć gwizdka (2-4 h dziennie), a resztę czasu przeznaczać na wypoczynek, rozwijanie jednej czy drugiej pasji, rozrywkę. Jednak kurwienie się za 5 zł/h to przegięcie w drugą stronę.

 

Wydaje mi się, że właśnie jestem blisko znalezienia takiego złotego środka. Mam za sobą zarówno okresy harówy w pocie czoła, jak i totalnego bumelanctwa. Ani jedno, ani drugie mi do końca nie odpowiada. Lubię czuć, że pracuję (pozytywne zmęczenie), ale nie lubię się przepracowywać. Tyrka po dziesięć czy kilkanaście godzin dziennie odpada - nieważne, na własnym czy dla jakiejś korporacji. Tzn. takie zrywy się zdarzają, ale zazwyczaj nie trwają dłużej niż tydzień-dwa, góra miesiąc.

 

Myślę, że inne podejście do tematu mogą mieć osoby, które mają/zamierzają wydać na świat potomstwo i będą chciały mu zostawić jakąś spuściznę. Takie osoby pewnie nie myślą takimi kategoriami, że nie warto dorabiać się ogromnego majątku, którego i tak do grobu się nie zabierze.

 

Lepiej uwazaj bo czesto dopiero po przejsciu na swoje zaczyna sie prawdziwy zapieprz ;)

Wiele zależy od skali biznesu. Gdybym np. chciał prowadzić duże biuro tłumaczeń typu "wszystkie języki świata", nie mógłbym sobie pozwolić na nieodbieranie telefonu rano i odpisywanie na maile późnym wieczorem. Pod znakiem zapytania stałby tygodniowy urlop, nie mówiąc o dwumiesięcznym (tak, wiem, od tego są wspólnicy, ale nie bez kozery powiada się, że spółki zjadły jaskółki). Trudniej byłoby też odprawiać ludzi z kwitkiem, gdy mi jakaś tematyka wybitnie nie pasuje.

 

Często też jest tak, że mając dużą firmę i zatrudniając ludzi, owszem, obraca się dużo większymi kwotami niż w przypadku jednoosobowej freelancerki, ale po odliczeniu kosztów w kieszeni niekoniecznie zostaje dużo więcej. Znajomi prowadzą szkołą językową, a żyją na takim poziomie, na jakim mógłby żyć samozatrudniony lektor. Drugi przykład: znajomi prowadzący szkołę walk dalekowschodnich. Też nie mają z tego jakichś kokosów, a roboty od cholery. Dużo większy spokój przy niedużo mniejszych pieniądzach może mieć trener prowadzący zajęcia osobiście, który przychodzi, robi swoje i wraca do domu z umysłem wolnym od spraw zawodowych.

 

Jedno jest pewne. Pracując na własny rachunek, trzeba się starać i być naprawdę dobrym w tym, co się robi. Opieprzając się nic się nie zarobi (tu pewną przewagę mają etatowcy).

 

I tu jest jakby sedno - ja tam mogę i zapieprzać, ale jak zapieprzam dla siebie czy własnej rodziny to co innego niż zapieprzać dla kogoś innego. :D

To dlaczego tego nie robisz?

Edytowane przez Olsen

Romet Pony > Romet Ogar 205 > MZ ETZ 251 > Suzuki GSF 600 S Bandit i Peugeot SV 50 > Yamaha YP 250 R X-Max > Merida Freeway 9300

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...