Lady Shadow Opublikowano 6 Maja 2004 Udostępnij Opublikowano 6 Maja 2004 Wczoraj mialam urodziny. Ale nie tylko. O 13,00 rozpoczelam nowy rozdzial w moim zyciu - mialam pierwsza lekcje na motocyklu w szkole jazdy Tomka Kulika i Piotrka Gadaja. Wstyd sie przyznac, pol nocy nie spalam z wrazenia..., a przedpoludnie (z malymi przerwami) spedzilam tam, gdzie krol chodzi piechota... Nie ma co, ladnie sie dzien zaczal, pomyslalam. Musze sie nieco usprawiedliwic, ze moje pierwsze kroki z motocyklem - poczynione w pazdzierniku minionego roku byly zlym i koszmarnym przezyciem, mozna powiedziec, byl to zly sen. Instruktor jednej warszawskiej szkolki nastawionej na jazdy samochodowe, a niejako przy okazji robiacej jazdy na moto, dawal kluczyki i kto przezyl, ten mial szczescie. Ja - wtedy jeszcze w zyciu nie siedzialam na moto, nawet nie umialam dobrze na nim usiasc, a co dopiero ruszyc. Moj pierwszy start okazal sie kawalerskim (oceniam z perspektywy czasu, ze byl nawet udany, hi, hi), ale nie przyczynil sie za mocno do oswojenia motocykla, wrecz spotegowal strach... Potem byly kolejne dwie lekcje u Pana Pomylki i na tym zakonczylam edukacje... Podczas nich ani razu nie dodalam gazu, moto toczylo sie na 1 bez gazu, mialam zakaz robienia 8 (bo obok drzewa, a ja nieprzewidywalna;-)) praktycznie moglam tylko turlac sie w kolko po placyku. O jakiejkolwiek technice jazdy nie bylo mowy. Zeby utrzymac rownowage i przezyc, odprawialam woltyzerke na kanapie, pupa w bok, pupa w tyl, powachlowac kolankami itd. Nikogo nic nie obchodzilo, czy ja w ogole wiedzialam co robie. Oczywiscie nie wiedzialam. Gdy lal deszcz, grad i przechodzila nawalnica, Pan Pomylka uciekl pod daszek i tyle go widziano, a ja walczylam z zywiolem..., moto wpadlo mi w bruzde, nie moglam ruszyc z 15 min, rozladowalam akumulator. Zdesperowana poszlam do Pana P. z pytaniem co mam zrobic, i uslyszalam, ze o ruszaniu byla mowa na pierwszej lekcji... I tyle. Tak wiec sami rozumiecie, ze moglam miec tegiego cykora przed moim nowym rodeo. Wydatnie w zmiejszaniu moich strachow pomagal mi moj maz, wozil cierpliwie na naszej Hondzi i tak w miedzyczasie stalam sie wytrwnym plecaczkiem...I nadszedl ten moment. Tomek Kulik okazal sie fajnym i sympatycznym facetem, a przede wszystkim kompetentnym. Najpierw przedstawil mi motorek - Yamaszke SR. Usiadlam i juz przy siadaniu uslyszalam, ze po ruszeniu kolanka maja sciskac bak, zadnych wachlarzy... No, a teraz trzeba ruszyc. Tomek stanal przy mnie i jakos poszlo. Tu motorek mial tak ustawione obroty, ze przy ruszaniu trzeba bylo odkrecic troszke gazu. Musialam sie przelamac i uswiadomic sobie, ze gaz nie gryzie... Najpierw SR-ka byla obca. Ona mnie wyprowadzila na spacer, ale zaprzyjaznilysmy sie! Po kilku koleczkach na placu, nauce hamowania i ruszania, mialam sie zajac slalomen, co drugi pacholek. Noooo, oczywiscie nie obylo sie "strat" w pacholkach, ale jakos poszlo. Potem przyszla kolej na 8. Czulam sie jak kierowca tira z kilkoma przyczepami! Ja - krazownik szos! Oczywoscie za pierwszym razem nie zmiescilam sie w zadnym fragmencie 8. Bylam kilka metrow obok niej ;-) Ale trening czyni mistrza..., coraz bardziej zaczelam zblizac sie do bialych linii...;-) Potem bylo cwiczonko ogolnorozwojowe - jazda z prawa lapka na kolanku i kierowanie moto tylko lewa lapka. Ufffffff, alez ta SR-ka jest ciezka. Strasznie sie zmachalam... A potem, zeby mi sie nie nudzilo jazda i zatrzymywanie w miejscu bez nozek na ziemi. Nooo, tu sobie poszalalam z gazem. A potem byla 8. Mialam tak zmeczone lapki, zreszta cala ja tez bylam zmeczona, ze wlasciwie tym razem przy 8 nie przeszkadzalam motorkowi dziarsko pomykac bez gazu. I udalo sie! Kierowca tira poszedl w niepamiec... Zmiescilam sie!!!! Nooo, moze nie byla to najpiekniejsza 8 swiata, ale mi sie podobala. Szczesliwa zlazlam z moto... :mrgreen: Dzisiaj mialam druga jazde. Juz bylam spokojniejsza. Na dzien dobry mialam ruszyc i wrzucic dwojke. Ol, jak to sie robi...? Sprzegielko, nozka w gore i hyc, 2 weszla. Poszalalam sobie na placyku... Potem mialam ambitniejsze zadanie - 8 z prawa lapka na kolanu. Noooo, z tym bylo gorzej... Potem bylo zatrzymywanie sie i ruszanie z nogami na podnozkach, tylko na krotkim odcinku. A potem slalom co drugi pacholek. Jakos poszlo. Gwozdziem programu byla jazda na stojaco w slalomie co drugi pacholek. Noooo, to byl dopiero survival! Ale podobalo mi sie. Na koncu slalomek zwykly co jeden pacholek. Uuuuu, nie bardzo mieszcze sie... Ale jutro trzecia lekcja i pewnie pocwicze co nieco... Tralala! Jezeli doszedles do konca tego postu, gratuluje cierpliwosci! ;-) Pewnie zanudzilam Was moim pamietnikiem, ale jestem z siebie taka dumna, ze przelamalam strachy, no i musialam sie z kims podzielic moimi wrazeniami z rodeo! Podoba mi sie jazda na moto i juz! :mrgreen: Ciag dalszy relacji nastapi... Mam pytanko do bardziej doswiadczonych motocyklistow - jak sie zmienia biegi z 1 na 2? Co ja wtedy robie z gazem? Puszczam go, redukuje, czy co? A moze zostawiam na takim poziomie, na jakim mam? Wiem tylko, że mam w miare szybko wcisnac sprzeglo, nozka hop na 2 do gory, a gaz? Poradzcie, co Wy wtedy robicie? A co ze zmiana z 2 na 3? Jeszcze tego nie doswiadczylam, ale kto wiem, ze moze w przyszlosci... A co z redukcja z wyzszych biegow na nizsze? Pozdrawiam i dziekuje za cierpliwosc,Lady Shadow Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
_siwy_ Opublikowano 6 Maja 2004 Udostępnij Opublikowano 6 Maja 2004 Podczas wciskania sprzęgła puszczasz gaz (malutka chwilke po rozpoczęciu wciskania sprzegła) Zmiana biegu i puszczając sprzegło dodajesz gazu. Ważne, aby te dwie czynności zsynchronizować ze sobą.Przy wciskaniu sprzęgła żeby silnik już nie "ciągnął", a przy puszczaniu sprzęgła, żeby silnik zaczynał ciągnąć.To takie moje proste rady wynikające z mojego doświadczenia. MOtorkiem sam się uczyłem jeżdzić ( na kursie już umiałem ;)). Powodzonka i dużo przyjemności w poznawaniu motorka i w śmiganiu... :buttrock: Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Qler Opublikowano 6 Maja 2004 Udostępnij Opublikowano 6 Maja 2004 Mam pytanko do bardziej doswiadczonych motocyklistow - jak sie zmienia biegi z 1 na 2? Co ja wtedy robie z gazem? Puszczam go' date=' redukuje, czy co? A moze zostawiam na takim poziomie, na jakim mam? Wiem tylko, że mam w miare szybko wcisnac sprzeglo, nozka hop na 2 do gory, a gaz? Poradzcie, co Wy wtedy robicie? A co ze zmiana z 2 na 3? Jeszcze tego nie doswiadczylam, ale kto wiem, ze moze w przyszlosci... A co z redukcja z wyzszych biegow na nizsze? [/quote']moze niemozna mnie nazwac wytawnym motocyklista, ale z ta zmiana to jest bardzo proste jednoczesnie odejmujemy gaz do zera i naciskamy sprzeglo (szybciej gaz odejmujemy zeby po wcisnieciu sprzegla moto nie wlazlo na obroty) bieg w gore (nozka hop na 2 do gory) i puszczamy sprzeglo jednoczesnie dodajac gaz (po lekkiej wprawie wyczujemy ile trzeba go dodac zeby moto nie skoczylo w przod ani nie zwolnilo zduszone malym gazem) tylko tego sprzegla nie puszcamy gwaltownie tylko prostujemy palce lewej reki, sporo szybciej niz przy ruszaniu, na poczatek lepiej dluzej puszcac to sprzeglo, zeby sie nauczyc ile gazu trzeba dacze zmiana na 3 jest tak samo redukcja to zupelnie inna para kaloszy, jest nieco trudniejsza Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Marla Opublikowano 6 Maja 2004 Udostępnij Opublikowano 6 Maja 2004 ;) ;) ;) :clap: ..udało sie i wcale nie było tak źle z tego co przeczytałam. ;) Trzymaj tak dalej i czekam na dalszy ciąg pamiętnika :buttrock: Powodzenia :twisted: PozdrawiamMarla Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Sarenka24 Opublikowano 6 Maja 2004 Udostępnij Opublikowano 6 Maja 2004 no no...opowiadanko niczego sobie :buttrock: ciesze się, że sobie tak dobrze poradziłaś :clap: ja na 1 jeździe zaliczyłam 3 gleby (ale uczyłam sie na yamashe 400- a to juz inna para kaloszy) życze Ci owocnej dalszej współpracy z SR i trzymam kciuki ;)P.S. Twoje pierwsze doświadczenia ze szkołą jazdy przyznaje, że były fatale. Oby nikt nigdy nie miał nieprzyjemności uczyc się tam gdzie Ty za pierwszym razem!Facet był chyba kompletnie zielony w materii motocyklowej i jak na mój gust nie nadawał się na instruktora. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
rider Opublikowano 6 Maja 2004 Udostępnij Opublikowano 6 Maja 2004 jednoczesnie odejmujemy gaz do zera i naciskamy sprzeglo (szybciej gaz odejmujemy zeby po wcisnieciu sprzegla moto nie wlazlo na obroty) bieg w gore (nozka hop na 2 do gory) i puszczamy sprzeglo jednoczesnie dodajac gaz (po lekkiej wprawie wyczujemy ile trzeba go dodac zeby moto nie skoczylo w przod ani nie zwolnilo zduszone malym gazem) tylko tego sprzegla nie puszcamy gwaltownie tylko prostujemy palce lewej reki' date=' sporo szybciej niz przy ruszaniu, na poczatek lepiej dluzej puszcac to sprzeglo, zeby sie nauczyc ile gazu trzeba dacze zmiana na 3 jest tak samo redukcja to zupelnie inna para kaloszy, jest nieco trudniejsza[/quote']Jak kupowałem simsona to nie potrafiłem kompletnie jeździć (zresztą teraz równierz). Miałem małe problemy z ruszeniem, a potem już jak z górki. Sam nie wiedziałem, kiedy wcisnąłem sprzęgło, zmieniłem bieg, czy redukowałem. To był taki odruch bezwarunkowy, po prostu czułem, kiedy trzeba pociągnąć za odpowiednią dźwignię. Dziwne ... Pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
obszarnik Opublikowano 6 Maja 2004 Udostępnij Opublikowano 6 Maja 2004 Nooo superr :buttrock: i do boju ,trzymam kciuki. Paweł Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Qler Opublikowano 6 Maja 2004 Udostępnij Opublikowano 6 Maja 2004 Miałem małe problemy z ruszeniem' date=' a potem już jak z górki. [/quote']to tak jak ja, ale Lady shadow chciala wyjasnienia problemu to wyjasnilem :buttrock:swoja droga ze jak zaczynalem pisac to niebylo zadnej odpowiedzi a jak wyslalem to sie okazalo ze Siwy mnie wyprzedzil ;) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
_siwy_ Opublikowano 6 Maja 2004 Udostępnij Opublikowano 6 Maja 2004 He he Siwy szybki lopez :buttrock: Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Lady Shadow Opublikowano 7 Maja 2004 Autor Udostępnij Opublikowano 7 Maja 2004 Pamietnika ciag dalszy...Piatek, 07 maja. Od bladego switu prowadzilam obserwacje meteorologiczne;-) Pada, nie pada, pada!!! Wlasnie, PADAAAAAA!!! I co tu zrobic? Pojawil sie pierwszy podstawowy problem - w co sie ubrac? Przeciez jak zaloze frendzle, Ulubiony Pan Instruktor nie wytrzyma ze smiechu! No bo wyobrazcie sobie, Frendzel cala geba, a nie umie zmiescic sie w nawiasch 8! A na dokladke w zyciu nie wrzucil 3... No wstyd ;-) W takim razie padlo na kurtke meza. Skorzana, solidna, ze wzmocnieniami motocyklowymi - marzenie! Spodnie skorzane juz na pupie, kurteczka na grzbiecie, ale zaraz, zaraz, nie moge ODDYCHAC!!! Ki czort? Aaaaa, to meska kurtka i producent nie przewidzial miejsca na grapefruty :-( Jaaaka szkooooda... A tak bym profesjonalnie wygladala... No i odstroilam sie w stara dzinsowa kurteczke, jak na prawdziwego lajzersa przystalo... Na pasie startowym niezle lalo. Wgramolilam sie na SRke, przywitalam z nia i do boju! Tomek zazyczyl sobie zebym po przekatnej wrzucala jedynke, dwojke i trojke, a potem redukcja. Ruszylam, ale gdzie te biegi u licha sie zapodzialy, jedynke latwo nadepnac, nie zgubi sie, ale gdzie ta dwojka?! Po chwili poszukiwan jakos odnalazla sie. Ufff, Juz smigam szybciej, ale trojka? Skad ja mam wiedziec, ze trojka to nie czworka?;-) Moto wylo, biegi swistaly jak jakas piekielna kuznia, ja przegazowywalam jak sie tylko dalo i doczekalam sie niezlej litanii ze strony mojego Ulubionego Instruktora. Sorrki, sorrrrrki, Tomku i moto... :oops: :buttrock: Teraz juz wiem, ze jak sie zmienia bieg, to gaz zakrecic, nie majdrowac przy nim i tylko sprzeglo do oporu, nozia w gore i hoop, mamy nowy bieg. Ale madry Polak po szkodzie... Zeby mnie odstresowac, zostalam zapedzona do 8. Ach, coz to za przyjemnosc, szczegolnie gdy na poczatek moglam sie trzymac kierownicy dwiema lapkami. Po tych piekielnych ekscesach z biegami, czulam sie jak w siodmym niebie... Ale co to? Teraz mam krecic 8 trzymajac kierownice lewa lapka. Eeee, to sie uda (wczoraj sie juz udawalo), byle tylko bym nie musiala trzymac jedna lapka bomby zegarowej, nitrogliceryny, gaspromu, czyli prawej manetki... COOOO? Zmiana lapek??? Ajajaj! Alez ta 8 zrobila sie wielka, a najgorzej tą prawą lapką przepychac ja w "kokardce" (= w przewezeniu) osemki. To byla ciezka praca...Ale co tam, TRZEBA BYC TWARDYM, NIE MIETKIM!!! Wracamy do zabawy z biegami. I odziwo, mimo deszczu, mokrej kurteczki, bluzeczki, i suchych spodni, zalapalam o co chodzi. Piekielna machina przestala wyc, moto przestal robic dudududuuu, ach, to bylo takie proste... takie mile i przyjemne... Mam tylko jeden problem, mam strasznie krotkie lapki, paluszki, i moj Ulubiony Instruktor bardzo na mnie krzyczy (ma racje!!!), jak hamuje cala dlonia (to i tak jest rzut rozpaczy z manetki na hamulec), a nie dwoma paluszkami... Moze ktos mial ten sam problem z dosiegnieciem do klamek... Moze jakas litosciwa kobitka opracowala jakas super metode... Poradzcie, moze ktos ma jakas technologie lapania za klamki krotkimi paluszkami (jak sie jej nie dosiega, hi, hi), oczywiscie poza przebudowa motoru... ;-) Pozdrawiam, ciag dalszy oczywiscie nastapi, po malej przerwie w polowie maja spotkamy sie na czwartej jezdzie na miescie... Na szczescie o 21,00 katamaraniarze ida spac i Lady Shadow pokaze co potrafi!!! (albo czego nie potrafi...:-( ) Pa, pa, Lady Shadow Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Bermondo Opublikowano 7 Maja 2004 Udostępnij Opublikowano 7 Maja 2004 Jeza, bede mial przechlapane... czy Tomek nie ma jakiejs filii blizej ursynowa?? bo z piaseczna do niego straaasznie dalekoi jeszcze jedno. gdzie wczesniej uczylas sie jezdzic?? bede wiedzial ktora szkole z daleka omijac... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
babajaga Opublikowano 7 Maja 2004 Udostępnij Opublikowano 7 Maja 2004 nie to, żebym chciała się chwalić, ale mój Pan Instruktor (nie napiszę z jakiej Szkoły :twisted: ) na dzień dobry zadał mi tylko pytanie czy mam samochodowe prawo jazdy i już siedziałam na motorze (znaczy czy wiem gdzie sprzęgło, hamulec i jak wchodzą biegi). na oba odpowiedziałam twierdząco, więc dał mi kluczyki do yamaszki 250 i pokazał plac manewrowy.wszystko by było w dechę (chociaż pierwszy raz siedziałam za kierownicą moto :? ) gdyby nie to że przyplątał mi się jakiś paskudny nawyk (cholera wie skąd , może z oddawania drąga w szybowcu 8O ) że zamiast przymykać gaz- dawałam w rurę :buttrock: i tak już po 2 minutach moto leżało poza placem :? Pan Instruktor nie zauważył co się stało, a ja od tej pory starałam się cały czas pilnować mojej prawej ręki żeby nie czadowała zamiast zdejmować gaz. było naprawdę bosko, a Pan Instruktor nadal nie poswięcał mi i moto uwagi...aż "nadejszła wiekopomna chwiła" i przyszło mi ruszać pod górkę plus wykonywać różne manewry na innym, żużlowym placu.i stało się: zamiast zdjąć gaz na zakręcie na żużlu, moja prawa ręka dała w rurę i przyp..am w murek który okalał żużlowy placyk. moto doznało pewnych obrażeń (ale nie martwcie się, nic trwałego ;) ;) :clap: ) , ja za to miałam rozoraną nogę, która w bardzo krótkim czasie spuchła tak że potem miałam problem ze ściągnięciem spodni.ale nic to, twardy trzeba być nie miętkim, za to Pan Instruktor w te pędy pojawił się przy mnie zapytując co raz czy nie stała mi się krzywda :? podsumowując:* Pana Instruktora pier...ę i zainteresowanym mogę podać nazwę szkoły, dla której pracuje* uratował mi życie (chyba serio) syn, który namiętnie jeździ na moto w komputrze i dał mi też tego spróbować - poćwiczyłam przez parę dni na komputrowej kierownicy i chyba przełamałam pieroński nawyk... choć czasem w kryzysowej sytuacji i tak moja prawa ręka żyje własnym życiem...pozdr, Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Lady Shadow Opublikowano 7 Maja 2004 Autor Udostępnij Opublikowano 7 Maja 2004 "czy Tomek nie ma jakiejs filii blizej ursynowa?? i jeszcze jedno. gdzie wczesniej uczylas sie jezdzic??" Z tego co wiem, zajecia sa prowadzone jedynie na Bemowie. Nie chce robic antyreklamy i dlatego wiadomosc, w ktorej szkole sie uczylam przesylam na PW. W kazdym razie radze tamta szkole omijac szerokim lukiem - zaoszczedzi to nerwow. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Bermondo Opublikowano 8 Maja 2004 Udostępnij Opublikowano 8 Maja 2004 drogie panie, jezeli robicie reklame to antyreklame tez mozna. jrst ona wrecz bardziej wskazana. Lady, dostalem PW od Ciebie, dziekuje. Babojago, bez krepacji mozesz, a wrecz powinnas podac adres tej szkoly Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Siaśka Opublikowano 16 Maja 2004 Udostępnij Opublikowano 16 Maja 2004 Mam tylko jeden problem, mam strasznie krotkie lapki, paluszki, i moj Ulubiony Instruktor bardzo na mnie krzyczy (ma racje!!!), jak hamuje cala dlonia (to i tak jest rzut rozpaczy z manetki na hamulec), a nie dwoma paluszkami... Moze ktos mial ten sam problem z dosiegnieciem do klamek... Moze jakas litosciwa kobitka opracowala jakas super metode... Poradzcie, moze ktos ma jakas technologie lapania za klamki krotkimi paluszkami (jak sie jej nie dosiega, hi, hi), oczywiscie poza przebudowa motoru... ;-) a no właśnie, mam ten sam problem, ale patentu żadnego nie mam, bo właśnie opanowuję ruszanie i zatrzymywanie na naszej virażce :oops: . Ledwo dosięgam do klamek, nie ma mowy o trzymaniu hamulca i włączeniu rozrusznika. Może by wymienić klamki? to jedyne co mi przychodzi do głowy. Może damy taki temat w dziale "mechanika ogólna" :lol: małe jest piękne :twisted: Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.