Skocz do zawartości

Jest ktoś na forum z kilkunastoletnim doświadczeniem, bez gleby czy szlifa ?


przemek96
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Krótko mówiąc wiem tyle, że upadku prawie nie da się uniknąć, (udaje się to nielicznym). Najczęściej są to upadki typu parkingowego, czyli raczej niegroźne. Przy odpowiednich ciuchach, ryzyko poważnych otarć jest mniejsze. Trzeba bardzo uważać (dużo bardziej niż w samochodzie) na innych użytkowników ruchu. Unikać prędkości powyżej 100 km/h, a wszędzie gdzie to będzie możliwe i nie będzie się wiązało z tamowaniem ruchu, jeździć wolniej. Unikać jazdy w deszczu (śliskość).

Jeszcze jedno. Czy przypadkiem upadek przy prędkościach powyżej 50 km/h nie kończy się niemal zawsze poważnymi złamaniami lub długotrwałym pobytem w szpitalu? Pytam, bo upadki z prędkością rowerową znam, i wiem jak się kończą (motocykl jest cięższy i to dodatkowe zagrożenie). Natomiast mało jest informacji o upadkach w zakresie 50 - 80 km/h.

Bardzo chciałabym wiedzieć że jadąc 61km/h złamię sobie rękę i 2 żebra, jadąc 72km/h pokiereszuję miednicę w drobny mak, jadąc 28 km/h stłukę udo i dupę itd.

Po prostu bym jeździła 62 lub 60 w przypadku pierwszym itd.

Pierwsza wysiadka z WSK-i (nie wiem ile było, bo licznik >50 nie podawał ile powyżej :biggrin: ) skończyła się miękkim lądowaniem moim na trawce na poboczu, maszyna troszkę ucierpiała, ale koledzy odpalili i wyprawili mnie do domu, więc sobie dopyrkałam wężykiem jakoś. Ja-totalne zero zadrapania.

Po jakiś 3 tygodniach zjechałam Etką z nasypu kolejowego i taka byłam dumna, że nie zauważyłam wielkiego kamienia, wjechałam centralnie w środek i fiknęło mi się. Złamana kość ogonowa dość skutecznie utrudniała poranną prasę na kibelku. A powinnam wiedzieć, bo wcześniej zrobiłam identyczny numer z drugiej strony rzeczonego nasypu motorynką, tylko na dole nie było głazu, tylko żwir.

Moje najgroźniejsze 2 wypadki nie miały miejsca na moto, tylko podczas swobodnego sobie stania. Raz na nartach stojąc w kolejce odwróciłam się i łup, złamana noga (zwykle popierdzielam w Polsce na krechę, bo nie ma funu inaczej- takie stoki, taki klimat), a drugi raz stałam i przejechał mnie (dosłownie) samochód, pogruchotana noga od paluszków po biodro. Pozwalam sobie wysnuć tezę że najniebezpieczniej jest stać. No i przy okazji najnudniej też.

Jak posiądziesz gdzieś wiedzę przy jakiej prędkości co się dzieje, czym prędzej dawaj w neta, być może ocalisz więcej istnień ludzkich niż będziesz w stanie policzyć. Ze swojej strony jednak ZDECYDOWANIE odradzam stanie.... :excl:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość starydziad

No ja miałem kilka poważnych urazów przy remoncie domu, raz nawet wypadłem z 4 i wpadłem na 3 piętro w bloku .

Kurcze miałem cholerne szczęście , blizna na udzie od pręta stalowego, kiedyś takie montowali na kwietniki .

Edytowane przez starydziad
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odpowiadając na pytanie

koroviov

 

Kolega kupił jakąś Yamahę 1200 - 1800 ccm (300 kg wagi) i siadają na nią z żoną i jadą sobie 70 -80 km/h ciesząc się powietrzem, zapachem lasów, i jak twierdzi koleżanka, nawet śpiewem ptaków. Czasami Ola czuje się, jakby frunęła w powietrzu. Bliski kontakt z naturą jest dla nich czymś, czego nie ma w samochodzie i to ich urzekło. Ja wyobrażam to sobie, tylko częściowo, bo 10 lat temu, wypożyczyłem na jakiejś śródziemnej wyspie skuterka Hondę 50 ccm, i we dwoje zjeździliśmy tę górzystą wyspę tym wypierdkiem. Było fantastycznie. Zatęskniłem za tamtym klimatem, ale że nie mieszkam na wyspie, tylko na Dolnym Śląsku, to dominują inne drogi i miejsc bez samochodów, a dla motorów nie ma tak dużo. Krótko mówiąc, chcę szukać przyjemności czerpanej z otoczenia, tu gdzie mieszkam i w niedalekiej okolicy. Prędkość pędzących po 150 km/h motocykli na zwykłych drogach mnie przeraża i nierozerwalnie kojarzy się z samobójcami. Jestem wielkim przeciwnikiem takiej jazdy.

Akurat dla mnie, motocykl ma być podróżą przez piękną okolicę, podczas której kontakt z otoczeniem ma być znacznie bliższy niż w samochodzie. Tak sobie to wyobrażam, ale czy tak będzie? Nie wiem... Mam taką nadzieję. Jeżeli natomiast okaże się, że jest to niebezpieczne narzędzie, na którym, mimo zachowywania największej ostrożności, co chwilą grozi wylądowanie w szpitali. To go sprzedam i zostanę z kategorią A, ciesząc się kajakami, rowerami, karawaningiem, morzem i górami. Choć te dwie ostatnie dyscypliny do bezpiecznych też nie należą. Jednak na 1000 turystów, czy żeglarzy łamie się w górach czy wypada za burtę znacznie mniej niż 10%. Na motocyklu, upadek jest niemal pewny i można się tylko modlić, by jego konsekwencje nie były poważne w skutkach.

Edytowane przez terenowiec
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tam mam bliższy kontakt z naturą i "wolnością" w samochodzie jak sobie okno otworzę. 150km/h to jeszcze w miarę spokojna jazda - powiedziałbym tempo turystyczne.

 

Daj sobie spokój z motocyklami - po twoich postach widać, że to nie zabawa dla ciebie.

Edytowane przez heniek128
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wykluczone Heniu, że masz rację. Dlatego kiedyś zaczynałem o tematu 125 ccm do turystyki. Jednak koledzy wybili mi to z głowy radząc, bym zrobił prawko A i kupił coś większego. Tak więc prawko zacząłem, no i wypada je skończyć. Ale coraz bardzie zastanawiam się, czy zamiast kupować od razu fajny motocykl do turystyki, nie kupić czegoś taniego (byle czego) na próbę. Bo jak nie spróbuję jak to jest, to się nie dowiem, nawet gdybym przeczytała 10 for i napisała 10000 postów. A 20 godzin z kursu prawa jazdy, to raczej za mało, by wyrobić sobie własne zdanie na rzeczony temat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wykluczone Heniu, że masz rację. Dlatego kiedyś zaczynałem o tematu 125 ccm do turystyki. Jednak koledzy wybili mi to z głowy radząc, bym zrobił prawko A i kupił coś większego. Tak więc prawko zacząłem, no i wypada je skończyć. Ale coraz bardzie zastanawiam się, czy zamiast kupować od razu fajny motocykl do turystyki, nie kupić czegoś taniego (byle czego) na próbę. Bo jak nie spróbuję jak to jest, to się nie dowiem, nawet gdybym przeczytała 10 for i napisała 10000 postów. A 20 godzin z kursu prawa jazdy, to raczej za mało, by wyrobić sobie własne zdanie na rzeczony temat.

No cóż, nie wszyscy radzili ci źle, z tego co pamiętam sama Cię zachęcałam weź małe wiaderko i spróbuj. Komforcik i gabaryty na spokojne pokulanie się we 2 osoby wystarczą. Załapiesz idź dalej, rób papier itp.

Takich postów miałeś więcej.

Obawiam się że kupując coś większego będziesz się maszyny bał. Należy mieć respekt, ale nie wolno bać się własnego pojazdu, przecież nikt Cię nie wciska nań na siłę. Może zagrały męskie ambicje, może zwyciężył chwilowy optymizm. Ja tam się nie wstydzę że po powrocie do moto miałam tylko 2 125, chociaż papier A jest. Owszem, przesiadam się na ciut mocniejsze moto, ale niedużo, 390, 43 KM i nie mam w planach mieć lytra.

Może póżniej jakieś BMW f650gs? Z wygodnictwa bardziej niż z chęci żeby mieć wielkiego, ryczącego i budzącego respekt motonga.

Jeśli już boisz się swojego wielkiego turystyka to po co się uparłeś?

Wyłącz się na chwilę, pomyśl na czym Ci zależy, po co ci tak naprawdę ten "motór", i nie szukaj odpowiedzi na pytania na które odpowie ci nikt. Masz gwarancję że jutro wstaniesz żywy? Nie będziesz miał gwarancji na nic w życiu poza tym że i tak skończymy wszyscy w glebie, czy przez glebę, czy nie... No ale to już chyba w Twoim wieku się wie?

A dlaczego piszesz w rodzaju żeńskim? Tak z ciekawości pytam, czy oprócz moto jeszcze jakiś gender Cię dopadł?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatni coś w pisaniu mi ta literka a wskakuje.

No nic. Kurs trwa. Skończyć go wypada. Obaczymy co będzie dalej. Inne formy aktywności, też różnie wyglądały na początku, a z czasem okazały się i fajne i bezpieczne. Temat o wywrotkach zacząłem nie planując go, tylko po zorientowaniu się, że wszyscy moi znajomi motocykliści wyglebili się i to zawsze, z co najmniej strasznym poobijaniem się, ale częściej kończyło się to szpitalem. Po prostu, nie spodziewałem się, że nawet dla spokojnych ludzi, jest to tak niebezpieczny pojazd

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zaczynałem

 

 

nawet gdybym przeczytała

 

?????

 

 

Prędkość pędzących po 150 km/h motocykli na zwykłych drogach mnie przeraża i nierozerwalnie kojarzy się z samobójcami. Jestem wielkim przeciwnikiem takiej jazdy.

Nadal nie masz pojęcia o czym piszesz, ale już jesteś przeciwnikiem. Fajnie :D

 

 

A 20 godzin z kursu prawa jazdy, to raczej za mało, by wyrobić sobie własne zdanie na rzeczony temat.

 

To więcej niż dość by wiedzieć czego oczekujesz od motocykla. Ba, nawet nie trza iść na prawko by wiedzieć, że chcesz jeździć. No ale z tego co widać, to nie tak, tamto nie pasuje, sramto przeszkadza.... Może kupcie se rowery, zabierzcie w plecak swoje 5-7 kilo bagażu, a z motocyklami faktycznie dajce se spokój. Bo wydaje mi się, że nic dobrego z tego nie będzie, chociaż oczywiście nie chcę tu nikogo zniechęcać.

"Suzuki maj motór maj lajf"
En-125 2a '05 | GPZ500S '89 | Bandit 600N '97 | ZX-6R '96 | En-125 2a '05

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość komandosek

Mówisz... ja jak siadalem na "motocykl" to po prostu chciałem pozapieprzac po dziurawych bocznych drogach.

Zrobiłem troche wiecej niz 20 godzin zanim kilka lat pozniej poszedlem na prawko ale i po prawku dalej nie wiedzialem czego oczekuje od motocykla.

I piszesz to Ty, co chwile temy zakladales temat co kupić po 125cm3 teraz bedziesz komus prawil kazania o jezdzie 150 po zwyklych drogach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Major, jeżeli twierdzisz, że jeżdżenie zwykłymi drogami (nie autostradami) z prędkościami po 150 na h jest mądre, to po co są przepisy? Przecież można lobbować by zmienili prawo dla motocykli i ograniczenia im zwiększyli (do 150 poza terenem zabudowanym i do 250 na autostradach)... Chłopie, pędzący 150 km/h na zwykłej drodze jest zagrożeniem nie tylko dla siebie, ale i innych, choć to inni (puszkarze) wymuszają i są sprawcami wielu tych wypadków (jest tu gdzieś filmik, jak Anglik palnął w samochód, który mu wyjechał, i chłop zginął na miejscu). I nie mów, że nie wiem co mówię. Owszem, motorem nie jechałem, ale samochodem zrobiłem setki tysięcy kilometrów i rozróżniam tych, co jeżdżą spokojnie i normalnie, od tych którzy straszą kierowców, przejeżdżając obok bocznej szyby jak torpeda. Przepisy każdy z nas łamie. Jednak skala łamania jest inna przy 100 km/h, a inna przy prędkości dwa razy większej. I nie nawiązuję tu do motocyklistów, ale do wszystkich wariatów drogowych. Bronienie teorii, że latanie po 150 zwykłymi drogami jest mądre i stanowi kwintesencję motocyklowej jazdy, uważam za niedorzeczne. Fizyki nie oszukasz, gdybyś nie wiem jak był sprawny i szybki w reakcjach.



Komandosek, pożyjesz jeszcze 20 lat i Ci ręka z manetki pójdzie w drugą stronę i będziesz jeździł właśnie tak, jak robi to większość motocyklistów w wieku średnim. Oby Ci się do tego czasu nic złego nie przytrafiło, czego Ci i wszystkim innym życzę.

Edytowane przez terenowiec
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...