Skocz do zawartości

Refleksja na temat przyczyn wypadków


Altair64
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Dobi nie pisał nic o użyciu lub nie kierunkowskazów.

 

Z tego co wiem, kierowca ma umożliwić pojazdowi wykonującemu odpłatny przewóz osób włączenie się do ruchu, a nie ustąpić. Umożliwić.

Suzuki GSR 750, GS 400, GSX 750 S Katana, GS 850 G, DR 600 S

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem przyczyną wielu wypadków naszym kraju jest nie prędkość, a bezmyślne jeżdżenie komuś na dupie. Ile razy jadę dajmy na to 120 wyprzedzając TIRa, a tu mi z tyłu, pół metra za mną gość długimi zasuwa. I co mam mu kurna, podskoczyć?

Zawsze wtedy się zastanawiam, co by było gdyby na mojej drodze w tym czasie pojawiła się np. je..bna dziura? Mam hamować czy wylecieć na niej wylądować na pace bieżącej obok ciężarówki. A może mam w tym czasie odwrócić się i prosić gościa, by mi łaskawie zszedł z tyłka?

Inna sprawa, że trzymanie odległości w mieście to niemal niemożliwa rzecz, zostawiasz miejsca na pół pojazdu a już ryją się dwa kolejne. Ci sami panowie, którym tak śpieszno, gdy stają na światłach i zapala się zielone dopiero szukają drążka biegu. Nie wspomnę już o krajach, gdzie na zielone ruszają dosłownie wszyscy i idzie to lekko, płynnie i naturalnie.

Moim zdaniem nowe fotoradary i 1000 nowych mobilnych fotoradarów nie zmieni sytuacji, bo wszystko wszystko to o czym pisze, dotyczy szeroko rozumianej kultury jazdy. Statystki nie biorą po uwagę starszej pani, która jedzie do sklepu lewym pasem 40stką, bo za trzy kilometry skręca pod Auchan'a. Za to statystyki mieszczą gości, którzy wyprzedzając ją z prawej wjadą jej w tyłek, bo Pani stwierdzi, że do Auchana to jednak z prawego i zjedzie bez migacza. Takich bab jest na pęczki, i nie jeżdżą one BMW z 1991 z alufegami. Ich znakiem rozpoznawczym jest panika w oczach po przekręceniu kluczyka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Trzeba sobie powiedzieć jasno - Gdy grzejesz, to liczysz na innych,

 

... tu będę polemizował. Swój najgorszy wypadek miałem, gdy uznałem, że trochę za mocno szaleję i postanowiłem prędkości maksymalne zbliżyć do tych z kodeksu drogowego. Cóż okazało się, że tak wolna jazda pozwala na brak ciągłego napięcia i uważania na wszystkich, bo to oni mnie musieli wyprzedzać. Pozwalała odwrócić uwagę od drogi i pomyśleć jak to ktoś napisał tutaj "o zakupach i złym dniu w pracy". Niestety, któregoś razu przez rozluźnienie nie zauważyłem dziury w jezdni i w wyniku kilku ewolucji uderzyłem samochodem w budynek. To zakończyło czasy powolnej jazdy. Jadąc szybko muszę być cały czas skupiony na tym co robię i nie mam czasu na rozmyślanie o "dupie Maryni". Od tamtego czasu (jakieś 15 lat) nie miałem większych przygód motoryzacyjnych, a jeżdżę raczej niemało.

Edytowane przez kriss.g
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo mieszkasz w Bełchatowie.

To nie złośliwość. :flesje:

Nie wiem jaką złośliwość mógłbyś mieć na myśli ;)

 

Tutaj wszystko zależy od tego, gdzie chcesz zaparkować. Są miejsce, gdzie nie ma takiej możliwości, bo nawet trawniki sa zajęte. Dobrze, że chociaż pod blokiem nie mam z tym problemów ;)

 

Z tego co wiem, kierowca ma umożliwić pojazdowi wykonującemu odpłatny przewóz osób włączenie się do ruchu, a nie ustąpić. Umożliwić.

Umożliwić włączenie się do ruchu - Tak. Zgadzam się z tym i stosuję się do tego przepisu.

Ta sytaucja nie miała nic z włączaniem się do ruchu. Po prostu szanowny "pan kierowca" skręcająć w prawo chciał sobie ułatwić zadanie, wjeżdżając niemależe na auto stojące na tej drodze (wyjaśniam: to ja stałem na tej drodze, czekałem na zmianę sygnału swietlenego zezwalającego na wjazd na skrzyżowanie). Nie wiem co by było, gdybym wtedy nie odjechał... Młody byłem i cofnąłem aby umożliwić mu jazdę (jaki oburzony był tym, że ja tam w ogóle stoję!). Dzisiaj już bym tego nie zrobił. Czym innym jest przestrzeganie przepisów, a czym innym - zwykłe chamstwo. Gość wyszedł z założenia, że skoro skręca w prawo, to na tej drodze nie ma prawa nikt stać, bo on ma duży promień skrętu, jedzie autobusem, jest ważniejszy i w ogóle ma pierwszeństwo (dodam, ze jechał takim małym autobusem Autosana bodajże ;))

 

 

Co do zmiany pasa i kierunkowskazów.. dzisiaj jechałem za takim łodziakiem, dla którego włączenie kierunkowskazu przy zmianie pasa to zbyt duży wysiłek. Nie wiadomo, co takiemu strzeli do łba. Na wszelki wypadek wolałem zwolnić i jechać daleko od niego.

Niedawno chłopak z mojego miasteczka stracił życie tylko dlatego, że kierowca ciężarówki z prawego pasa chciał skręcić w lewo (bądź zawrócić, są dwie teorie) oczywiście bez kierunkowskazu.

 

Odnośnie prędkości... jakiś czas temu próbowałem jechać zgodnie z przepisami na DK8 tuż przed moim miasteczkiem. W pewnym miejscu jest ograniczenie do 70, poźniej chyba nawet do 40... Nie dało się jechać. Nie chodzi o to, że wszyscy mnie wyprzedzali i patrzyli jak na sierotę. Rzecz w tym, że po prostu usypiałem. Kilka km takiej jazdy i czułem się bardziej zmęczony niż po przejechaniu 150km w swoim tempie.

 

W sumie to... nihil novi sub sole. Wsiadając na dwukółkę musimy miec świadomośc że nasze zycie w naszych rękach i tyle. Wiadomo, że jadąc wolniej jest bezpiecznie, a jadac szybciej jest wiekszy fun. Chociaż prywtanie uważam, że jeżdżenie powyżej 120 po mieście to przesada (nie mówię to o dwupasmówkach z trawnikiem, etc).

Cza uważac i tyle. I nie zwalac winy na innych, tylko patrzec na drogę i MYŚLEC.

Niedawno na innym forum przytoczyłem przykłady kilku niebezpiecznych sytuacji, z których wyszedłem cało tylko dzięki temu, że na terenie zabudowanym jechałem z prędkością zbliżoną do dozwolonej.

Wiecie co?

Wszyscy na mnie naskoczyli jakbym im krzywdę robił. Co dziwne, nawet doświadczeni motocykiści stwierdzili, że powolna jazda zgodnie z przepisami niczego nie gwarantuje i może być bardziej niebezpieczna niż zapier****. Niektórzy twierdzili wprost, że nie jest wazne jak szybko jedziesz i nic nie zależy od Ciebie, bo na innych ludzi nie masz wpływu. Moim zdaniem: bez sensu, ale każdy ma prawo do własnego zdania.

Ja uważam, że wolniejsza jazda (tzn. zgodnie z przepisami) jest bezpieczniejsza. Nawet jeśli ktoś nam wyjedzie z podporządkowanej, to zdążymy wyhamować. Jeśli nie, to w przypadku zderzenia chociaż obrażenia będą mniejsze. Chyba każdemu zdarza się przekroczyć dozwoloną prędkość, ale ograniczenia na obszarze zabudowanym często mają sens i warto ich przestrzegać. Takie jest moje zdanie.

Edytowane przez Dobi
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a wszystkie dotychczasowe działania poprawy sytuacji polegały tylko na postawieniu ograniczenia do 40... pomimo tego, że położenie odpowiedniej łaty kosztowałoby kilkakrotnie mniej, niż wartość rozbitych tam dotychczas samochodów.

No to co? A od kiedy to władza robi coś, żeby pomóc obywatelowi? Przecież za rozbite samochody płacą ich właściciele (płacąc składki ubezpieczenia lub remontując je) a nie państwo, to ja na miejscu państwa patrząc na rachunek ekonomiczny też wolałbym postawić znak niż naprawiać jezdznie. Sorry, ale to jest logiczne, nie?

 

pozdr

"Łudududududududududuuuu... Łudududududududduddddd" - Theodor (Zegrze 2010)

"Hondy mają taki dziwny dźwięk..." - Autor nieznany (Udrzyn 2010)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niedawno na innym forum przytoczyłem przykłady kilku niebezpiecznych sytuacji, z których wyszedłem cało tylko dzięki temu, że na terenie zabudowanym jechałem z prędkością zbliżoną do dozwolonej.

Wiecie co?

Wszyscy na mnie naskoczyli jakbym im krzywdę robił. Co dziwne, nawet doświadczeni motocykiści stwierdzili, że powolna jazda zgodnie z przepisami niczego nie gwarantuje i może być bardziej niebezpieczna niż zapier****. Niektórzy twierdzili wprost, że nie jest wazne jak szybko jedziesz i nic nie zależy od Ciebie, bo na innych ludzi nie masz wpływu. Moim zdaniem: bez sensu, ale każdy ma prawo do własnego zdania.

Ja uważam, że wolniejsza jazda (tzn. zgodnie z przepisami) jest bezpieczniejsza. Nawet jeśli ktoś nam wyjedzie z podporządkowanej, to zdążymy wyhamować. Jeśli nie, to w przypadku zderzenia chociaż obrażenia będą mniejsze. Chyba każdemu zdarza się przekroczyć dozwoloną prędkość, ale ograniczenia na obszarze zabudowanym często mają sens i warto ich przestrzegać. Takie jest moje zdanie.

 

Masz rację, wolniejsza jazda daje większą szansę - bo skraca się droga hamowania, mamy więcej czasu na rozeznanie się w terenie, przykład:

 

Jedziesz dwujezdniową poza miastem, na każdej jezdni znajdują się dwa pasy, w pewnej chwili z daleka zauważasz ograniczenie do 70 km/h oraz skrzyżowanie, na którym masz pierwszeństwo przejazdu. Gdy na twoim budziku masz 2 paki, to ruszysz głową w prawo, lewo, ledwo się zdążysz zapoznać z sytuacja, a już będziesz tak blisko skrzyżowania, że w razie awaryjnej sytuacji nie dasz rady wyhamować przed skrzyżowaniem - gdyby ktoś Cię nie zauważył i wjechał tym samym wymuszając pierwszeństwo (a bardzo łatwo przeoczyć pojazd jadący 200 km/h, tym bardziej maly).

 

W jeździe w mieście jest to samo, gdy jedziesz szybko to nie masz czasu rozejrzeć się dobrze, przyjrzeć, czy jakiś pieszy czasem nie ma ochoty wejść na jezdnię, czy jakieś auto stojące na chodniku nie ma ochoty zjechać (bo wiemy jak się włącza do ruchy, najpierw manewr, potem kierunek), nie zdążysz także zauważyć, czy z bocznej uliczki do wyjazdu nie szykuje się jakieś auto.

 

Kto mówi, że szybka jazda jest bezpieczniejsza, temu polecałbym szczerze poważne przemyślenie przeróżnych patowych sytuacji.

 

Jedno jest pewne, czym szybciej jedziesz, tym szybciej pojawiasz się w nowych miejscach (skrzyżowaniach itp). Czym szybciej się pojawiasz, tym łatwiej możesz kogoś zaskoczyć. A jak już kogoś zaskoczysz, to się módl, aby na liczniku było jak najmniej - może i nawet uda się wyhamować.. ale pod warunkiem, że... no właśnie, właśnie chodzi o ten licznik.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo mimo zmian klimatu na świecie, sytuacji geopolitycznej w Europie,mimo kapitulacji ruchu monarchistycznego w zachodniej Erytrei...tu wciąż jest busz i walka o przeżycie...prawo naturalnej selekcji..przeżyje najsilniejszy i najdorodniejszy...plus najsprytniejszy ofkors.

<p><img src="https://images83.fotosik.pl/780/00b172746bb19655m.png" alt="00b172746bb19655m.png"></p>

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to co? A od kiedy to władza robi coś, żeby pomóc obywatelowi? Przecież za rozbite samochody płacą ich właściciele (płacąc składki ubezpieczenia lub remontując je) a nie państwo, to ja na miejscu państwa patrząc na rachunek ekonomiczny też wolałbym postawić znak niż naprawiać jezdznie. Sorry, ale to jest logiczne, nie?

Jakiś czas temu ktoś wyliczył, ile kosztują nas te wszystkie wypadki, ile osób na tym zarabia i co tak naprawdę bardziej się opłaca: budowa bezpiecznych dróg czy to, co mamy teraz...

Z rachunku ekonomicznego wyszło, ze bardziej opłaca się zachować stan obecny. Auta się rozbijają, ludzie płacą składki ubezpieczeniowe, zarabiają mechanicy, blacharze... samochody są częściej zmieniane na nowe. Byłoby idealnie gdyby nie mały drobiazg: Nikt nie wziął pod uwagę tragedii ludzkich, liczby osób poszkodowanych i tych, którzy stracili życie tylko dlatego, że ktoś chciał zaoszczędzić na poprawie bezpieczeństwa na drodze. Życia ludzkiego przeliczyć na pieniądze się nie da i biorąc to pod uwagę, modernizacja dróg, budowa autostrad i podnoszenie poziomu bezpieczeństwa jest inwestycją najbardziej opłacalną.

 

Masz rację, wolniejsza jazda daje większą szansę - bo skraca się droga hamowania, mamy więcej czasu na rozeznanie się w terenie,[...]

Zgadzam się, ale tutaj miałem na myśli bardziej drastyczne przypadki: Sytuacje, kiedy ktoś zajeżdża drogę albo wyjeżdża z drogi podporządkowanej lub tuż przed moto jadąc z przeciwka skręca w lewo. Przy zbyt dużej prędkości nie ma nawet czasu na zastanowienie.

Na tamtym forum przytoczyłem kilka takich przypadków, gdzie udało mi się zatrzymać dosłownie kilka cm przed samochodem, który wymusił pierwszeństwo. Większość osób uznało mnie za heretyka...

Sorki, ale jeśli rzeczywiście na nic nie mamy wpływu, to ja wolę wpaść na samochód z prędkością 50km/h, a nie 150km/h. Próbowałem im to wyjaśnić ale chyba nie do końca zrozumieli...

Swoją drogą... dlaczego ludzie tak bardzo bronią się przed jazdą zgodnie z przepisami? Jeżdżę co prawda od niedawna, ale parę km już się przetoczyłem i nie raz na drogach byłem wyprzedzany przez samochody... co w tym złego? Co z tego, że maszynka bez większych trudności może osiągnąć 200km/h, skoro ja tego nie potrzebuję. Wręcz przeciwnie, czasami sam zwalniam żeby podziwiać widoki :P Podczas jazdy na moto wszystko wygląda inaczej.

No ale oczywiście ja się nie znam, jeżdżę za krótko, nie mam doświadczenia itp :buttrock:

 

Tak przy okazji... jakiś czas temu przeglądając NK trafiłem na profil "motocyklisty".

Jedno zdjęcie osłabiło mnie psychicznie. Przedstawiało poskładaną i zszytą rękę... a podpis brzmiał mniej-więcej: "200km/h po mieście..." :clap:

Edytowane przez Dobi
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się, ale tutaj miałem na myśli bardziej drastyczne przypadki: Sytuacje, kiedy ktoś zajeżdża drogę albo wyjeżdża z drogi podporządkowanej lub tuż przed moto jadąc z przeciwka skręca w lewo. Przy zbyt dużej prędkości nie ma nawet czasu na zastanowienie.

Na tamtym forum przytoczyłem kilka takich przypadków, gdzie udało mi się zatrzymać dosłownie kilka cm przed samochodem, który wymusił pierwszeństwo. Większość osób uznało mnie za heretyka...

Sorki, ale jeśli rzeczywiście na nic nie mamy wpływu, to ja wolę wpaść na samochód z prędkością 50km/h, a nie 150km/h. Próbowałem im to wyjaśnić ale chyba nie do końca zrozumieli...

Swoją drogą... dlaczego ludzie tak bardzo bronią się przed jazdą zgodnie z przepisami? Jeżdżę co prawda od niedawna, ale parę km już się przetoczyłem i nie raz na drogach byłem wyprzedzany przez samochody... co w tym złego?

 

Sluchaj, ja dałem tylko kilka przykładów, a je można mnożyć. Dla mnie jest oczywistym, że w miejscach ruchliwych trzeba zwolnić, aby w razie czego mieć szansę na reakcję - kto tego nie rozumie, ten może kiedyś mieć poważny problem.

 

Są miejsca, gdzie można "cisnać", ale miasto, czy ruchliwe drogi takimi miejscami nie są - i to zdecydowanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sytuacje, kiedy ktoś zajeżdża drogę albo wyjeżdża z drogi podporządkowanej lub tuż przed moto jadąc z przeciwka skręca w lewo. Przy zbyt dużej prędkości nie ma nawet czasu na zastanowienie.

 

... tak do tego podchodząc, to faktycznie lepiej jeździć autobusem (no może poza Warszawą tam autobusy się palą). Znam kilka osób które boją się jeździć nawet samochodem osobowym i jeżdżą komunikacją miejską. Tylko oni nie kupują motocykli. Nie namawiam na jazdę 200km/h przez miasto, ale 50? Można spowodować wypadek, bo jadąc tak wolno człowiek myśli, że stoi i jest w stanie zsiąśc z motocykla w czasie jazdy ;). Dla bezpieczeństwa stanowczo ma znaczenie zwrot "Przy zbyt dużej prędkości nie ma nawet czasu na zastanowienie" - dla jednego to będzie 150km/h, a dla drugiego 40km/h, a z "patowej sytuacji" często łatwiej wyjść jadąc nieprzepisowo na motocyklu niż przepisowo autem.

Z drugiej strony ... niech wszyscy jeżdżą zgodnie z kodeksem drogowym - co mi tam (jazda prawym pasem, używanie sygnałów świetlnych, a nawet ta nieszczęsna prędkość) to mi tylko ułatwi przemieszczanie się normalnym tempem.

 

ps. wypadki były są i będą i nic na to nie poradzimy ...

Edytowane przez kriss.g
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tym prawym pasem nie zawsze jest tak, jak powszechnie się uważa.

W Łodzi bardzo często jeżdżę prawym... bo jest po prostu najszybszy :P Wszyscy pchają się na środkowy i lewy. Problemem mogą być auta zaparkowane na drodze i autobusy stojące na przystankach... ale ogólnie nie jest źle :cool:

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... tak do tego podchodząc, to faktycznie lepiej jeździć autobusem

 

Daruj sobie takie komentarze. Nikt nie mówi, aby jeździć 20 przez miasto - jedzie się po prostu z "prądem rzeki", nie wychyla za bardzo, ani nie tamuje ruchu.

 

My pisaliśmy o ludziach, którzy zamiast jechać te 50-70 (bo tyle się mniej więcej przez miasto jeździ), to tną "troszkę" więcej. No ale jeśli komuś się tak bardzo śpieszy, że pośpiech stawia nad swoim zdrowiem, to droga wolna.

 

ps. wypadki były są i będą i nic na to nie poradzimy ...

 

Z takim podejściem to rzeczywiście nic się nie poradzi - wystarczy tylko odrobina świadomości, że jednak na drodze bardzo wiele zależy od nas samym i mogą wydarzyć się cuda niesłychane...

 

Ale jak ktoś jedzie i myśli, że to, jak będzie jechał nie ma tak naprawdę żadnego wpływu na to, co się wydarzy, to wtedy rzeczywiście nic nie poradzi się na to... wystarczy, że dwóch takich mądrych spotka się na łuku drogi i voila.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakiś czas temu ktoś wyliczył, ile kosztują nas te wszystkie wypadki, ile osób na tym zarabia i co tak naprawdę bardziej się opłaca: budowa bezpiecznych dróg czy to, co mamy teraz...

Z rachunku ekonomicznego wyszło, ze bardziej opłaca się zachować stan obecny. Auta się rozbijają, ludzie płacą składki ubezpieczeniowe, zarabiają mechanicy, blacharze... samochody są częściej zmieniane na nowe. Byłoby idealnie gdyby nie mały drobiazg: Nikt nie wziął pod uwagę tragedii ludzkich, liczby osób poszkodowanych i tych, którzy stracili życie tylko dlatego, że ktoś chciał zaoszczędzić na poprawie bezpieczeństwa na drodze. Życia ludzkiego przeliczyć na pieniądze się nie da i biorąc to pod uwagę, modernizacja dróg, budowa autostrad i podnoszenie poziomu bezpieczeństwa jest inwestycją najbardziej opłacalną.

Tragedia ludzka nie ma ceny dla osób których dotyczy. Dla państwa, które ma głęboku w dupie Twoją tragedię jest ona warta dokładnie 6162,96 zł, tyle bowiem wynosi zasiłek pogrzebowy wypłacany przez ZUS. No, a jeśli nie płacisz ZUS w terminie, zasiłku nie dostaniesz więc Twoja tragedia nie jest nic warta.

Pewnie, żeby być uczciwym należałoby jeszcze obliczyć ile nie zapłacisz podatku za lata, które statystycznie powinienieś przeżyć.... Tak więc tragedię ludzką da się bardzo dokładnie wycenić i jest to sumarycznie kwota za którą nie wybudujesz nawet 10m drogi powiatowej. Tak więc nie opłaca się i koniec.

 

pozdr

Edytowane przez jurjuszi

"Łudududududududududuuuu... Łudududududududduddddd" - Theodor (Zegrze 2010)

"Hondy mają taki dziwny dźwięk..." - Autor nieznany (Udrzyn 2010)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tragedia ludzka nie ma ceny dla osób których dotyczy. Dla państwa, które ma głęboku w dupie Twoją tragedię jest ona warta dokładnie 6162,96 zł, tyle bowiem wynosi zasiłek pogrzebowy wypłacany przez ZUS. No, a jeśli nie płacisz ZUS w terminie, zasiłku nie dostaniesz więc Twoja tragedia nie jest nic warta.

Pewnie, żeby być uczciwym należałoby jeszcze obliczyć ile nie zapłacisz podatku za lata, które statystycznie powinienieś przeżyć.... Tak więc tragedię ludzką da się bardzo dokładnie wycenić i jest to sumarycznie kwota za którą nie wybudujesz nawet 10m drogi powiatowej. Tak więc nie opłaca się i koniec.

 

pozdr

 

A tak 10 m drogi powiatowej x 5000 ludzi, którzy zginęli w zeszłym roku na drogach? No i tak powiedzmy, x 10 lat, dalej się nie opłaca? :banghead:

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie. Nie opłaca się. (zresztą 50km rocznie to się teraz buduje ;) )Bo przy korycie się siedzi tylko 4 lata. Władza nie patrzy dalej niż do końca koryta.

 

pozdr

"Łudududududududududuuuu... Łudududududududduddddd" - Theodor (Zegrze 2010)

"Hondy mają taki dziwny dźwięk..." - Autor nieznany (Udrzyn 2010)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...