Skocz do zawartości

_Xp_

Forumowicze
  • Postów

    96
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Treść opublikowana przez _Xp_

  1. Uuuu, kolego, jak to napisał pewien kierowca, nie pamiętam słów, ale przełożę to po swojemu - gdy za kierownicą poczujesz się pewnie i będziesz miał przeświadczenie, że nic Ci nie grozi, bo jesteś doświadczony itd, wtedy czym prędzej odstaw prawko na bok i przestań jeździć. Niech przykładem będzie Marian Bublewicz (kierowca rajdowy) - Mistrz Polski, Wicemistrz Europy, zginał na swojej ulubionej trasie (zderzenie z drzewem). Dzisiaj jestem tutaj, jutro mogę znaleźć się w dziale "Smutne, ale prawdziwe" - i Ty także. Nie zapominaj tego. Tam najwięcej jest tych, którzy czuli się bardzo dobrze, którzy myśleli "mnie to nie dotyczy". A dzisiaj ich nie ma.
  2. A tam, jak pierścionka z brylantem nie kupił, o rękę nie poprosił, ani nie stać go na Twoje utrzymanie, to sobie może... ; ) Poza tym, to nierozsądne, aby ciągle być dla siebie miłym. Musisz przetestować psychikę potencjalnego partnera w opresji, zobaczyć jak się zachowuje w sytuacji stresowej, może okaże się, że jest psycholem, który nie radzi sobie w stresie, stosuje przemoc, gardzi Twoimi potrzebami, narzuca swoje prawa, lub jest chorobliwie zazdrosny - Life is not all flowers and rainbows.
  3. Oj, Karolina, Karolina. Taka duża jesteś, a jeszcze nie wiesz na czym świat stoi. Po pierwsze, to źle ten temat stworzyłaś. Zamiast rozpisywania się o tym jakie masz problemy, powinnaś w domciu zrobić kilka sweet-foci, w jakimś skąpym ubraniu, które podkreśla Twoje kobiece walory. Gwarantuję, że gdybyś wrzuciła tutaj te zdjęcia, to dzisiaj pod Twoim domem byłby mały zlot, mogłabyś przebierać w trenerach - a tak to się musisz, biedna, męczyć i czytać posty ludzi, którzy sobie tutaj urządzają pogawędki zbaczające z Twojego tematu. Poza tym szerokości i radzę znaleźć doświadczonego nauczyciela - czym szybciej nauczysz się podstaw i prawidłowych technik jazdy, tym lepiej dla Ciebie. Omijaj z daleka samouków, którzy przedzierają drogi tylko na bazie własnego doświadczenia (profesjonaliści w ciągu jednego dnia nauczą Cię więcej, ile taki samouk się przez całe życie nie nauczy na swoim doświadczeniu). Pozdrawiam, XP.
  4. Majkel, zdaję sobie doskonale sprawę z tego o czym piszesz, samemu też mam już rodzinę, stary jeszcze nie jestem, ale na karku 30+ jest. Człek już myśli w takim wieku - ale wytłumacz to tym zgrajom nastolatków, czy 20-stolatków, którzy życie zaczęli i myślą, że są pierd...nymi jastrzębiami czy orłami przestworzy. Gówniarz szkołę skończy, dostanie pracę, zacznie zarabiać, żonę może i ma, może i dziecko w drodze, ale mózg to jeszcze dalej kisiel. To Ci tak zwani "sprytni" z "olejem w głowie", którym później się (ten olej) rozlewa na ulicy, gdy im kości czaszki pękają.
  5. Święta racja - zmieniając lekko temat - zanim zrobiłem prawko na A, wcześniej miałem B i intersowałem się amatorskimi rajdami samochodowymi. Uczyłem się sportowych technik jazdy (to samo później na A), z kumplem startowaliśmy w rajdach amatorskich, ternowaliśmy, miałem swoją pseudo-rajdówkę, ogólnie w tamtym okresie nauczyłem się bardzo dużo (nie tylko praktyki, ale także teorii - uczyłem się u rajdowych guru, czytałem bardzo dużo nt. technik bezpiecznej i sportowej jazdy). Ale był taki okres, bardzo niebezpieczny, kiedy posiadałem dużą wiedzę, doświadczenie i zacząłem "bawić" się na drogach publicznych. Szydziłem w oczy "mistrzom prostej" - grzanie 250 km/h mnie nie intersowało, ale uwielbiałem zakręty, szykany itd. Na jednym zjeździe z autostrady 3 razy wpadłem w poślizg (szukałem granicy), później w kilku innych miejscach (także zapierdzielałem na zakrętach aż koła traciły przyczepność). Ogarnąłem się dopiero przy jednym z treningów, gdy minąłem się z drzewem o 2 centymetry. To była ostatnia chwila teningu. Do domu wracałem jadąc 50 km/h i rozmyślając o tym, że byłem o pierdzielony włos od tego, aby nie wrócić już nigdy do domu. Pamiętajcie więc - chwila, w której czujecie sprzęt i zaczynacie szukać "granicy", jest bardzo ciężka. To tyczy się jazdy na 2oo, a także katamaranem. O tym też jest napisane w jednej z naszych ulubionych książek - najwięcej wypadków powodują motonici z 3-ma sezonami na karku, ponieważ myślą, że czują sprzęt dobrze i zaczynają szukać granicy. To bardzo dobry czas na śmierć - chwila, w której zaczynasz czuć się komfortowo i eksperymentować.
  6. Tak można jeździć, nagrać filmik, wrzucić na YouTube, pokazać jakim się jest kozakiem - ale taka jazda się w końcu kończy. To może być rok, to mogą być 2 lata, albo 5 lat - ale data "braku szczęścia" jest zagwarantowana, w końcu ktoś zmieni pas, albo jakiś pieszy się zakręci pomiędzy autami.
  7. Też ją czytałem i za każdym razem, gdy ktoś daje ten cytat, wtedy śmieję się - wielu nie wie co będzie 2-3 sekundy przed nimi, a co my tutaj będziemy mówić o 12 sekundach. ; )
  8. Ja tutaj widzę tylko syndrom "lewej w górę". Jadą, jadą kozacy, nie zważają na nic, pasy, ciągła - a po chuuuu*** im to, przeciez 2oo zasady nie obejmują, rajt? Ale gdyby tak przed nimi jakaś osobówka wyprzedzała na ciągłej, albo na pasach, to by się zes*ali, aby takiemu kierowcy pokazać, że źle zrobił. Cała esencja człowieczeństwa. : D
  9. Ten opis ma się nijak do tego, co widać na filmiku. W 17-stej sekundzie zjeżdża z ronda dając po garach, kamerka pokazuje, że przed nim jadą dwa auta. Od 17-nastej sekundy pojawia się słońce, chwilę po tym gościu podnosi rękę (18-19 sekunda) - widać, że słońce już mu zaczyna przeszkadzać - jednak ciągle przyśpiesza (mimo tego, że wcześniej widział, jak przed nim 2 auta zjechały z ronda - gdy się człowiek przyjrzy, to zauważy, że zjechały tam 4 samochody). Ciągle przyśpiesza aż do 25 sekundy (wtedy przestaje przyśpieszać), w 28 sekundzie wbija się w samochód. Jego słowa to przeciętna paplanina winnego, który próbuje udawać, że wszystko stało się nagle, niespodziewanie i ABSOLUTNIE bez jego winy - blame the sun.
  10. Haha, no dziękuję za zabawny komentarz, ale kolego - nieważne jakie mam towarzystwo, wystarczy że wyjeżdżam na drogę i widzę co robią ludzie na drodze. ; ) Tak jak pisałem wcześniej, po wsadzeniu zadka na 2oo człek nie przechodzi magicznej transformacji w istotę nadprzyrodzoną, choć wielu się tak wydaje. Człek to człek, głupi, myślący po szkodzie, a gdy jeszcze ma pod manetką kupę mocy i widownię, to mózg zmienia się w umysł 5-latka. ; ) Najgorzej w dużych miastach, tam dużo pieszych, przystanki (widownia), więc głąby "pałują", a później się rozpier...ją na słupach, autach i rozjeżdżają pieszych.
  11. To niestety mija się z prawdą. Na ulicy jeździmy z innymi, wystarczy że ktoś inny zrobi błąd - w każdym wypadku błąd robi tylko jeden kierowca, a następnie pociąga za sobą innych (tj. uderza w inny pojazd). Pomijam tutaj wypadki typu (wypadnięcie z drogi i uderzenie w drzewo, dom, rozjechanie pieszego na pasach itd). Rozwaga to za mało, liczy się doświadczenie. Prosty przykład - kiedyś, bardzo dawno temu w moje byłej pracy jeden z młodych pracowników dziwił się strasznie, że na rondzie jechał gościu z włączonym prawym kierunkowskazem i przejechał obok niego. Tak się dziwił, że on nie skręcił, tylko przejechał. Ja jestem kulturalnym człowiekiem, który nikomu nic złego nie mówi, ale wtedy tylko spojrzałem z pogardą na tego młodego człeka (miał już 20-kilka lat, dziecko w drodze, auto, moto) i zacząłem się zastanawiać na jakim on świecie żyje - wystarczy trochę pojeździć i człek szybko uczy się, że kierunkom się nie ufa (przy okazji napisałbym kilka słów na temat włączania kierunku przez motonitów i później o zapominaniu jego wyłączenia, w tym sezonie już widziałem kilka takich "bystrzach", które z włączonym kierunkiem gnały na wprost przez skrzyżowania - tylko czekać na płacz o wymuszeniu pierwszeństwa).
  12. Kolego, aktualnie możesz mieć świadomość co się z Tobą dzieje przy takich prędkościach - fizyka miażdży ciało człowieka, kości pękają, skóra się rozpruwa, wnętrzności fruwają itd. Zapomniałeś chyba jednak o tym co mają w głowach młodzi ludzie. Przypomnij sobie czas, kiedy miałeś naście lat - wtedy byłeś tak mądry jak teraz? Wątpię w to.
  13. Motocykle są niebezpieczne głównie z dwóch powodów: 1. Mała masa (za czym idzie zwinność i przyśpieszenie). Motocykle są lekkie, co sprawia, że nawet przy małej liczbie koni są to pojazdy, które poruszają się z prędkościami i przyśpieszeniem aut sportowych. Wystarczy, że poruszasz się z prędkością o 50km/h większa, niż prędkość z jaką przeciętnie poruszają się pojazdy na danym odcinku drogi i prosisz się o problemy - to nie moje wymysły, tylko dane specjalistów nt. wypadków. Samemu tego doświadczam przy szybszej jeździe (i to nieważne, czy jedziesz na 2oo, czy autem). Po prostu jeśli jedziesz szybko, to inni będą źle oceniać Twoją przyszłą pozycję na drodze - samemu w ten sposób będziesz prosił się o problemy. Są tacy, którzy to pojmują, są też tacy, którzy uważają, iż inni kierowcy są głupi z tego powodu. Wielu motonitów zginęło od tak zwanego "wymuszenia pierwszeństwa" - ale zrobili to na własne życzenie. Po prostu zapamiętaj, że jeśli zapier...lasz, to ludzie Cię nie będą widzieć - Deal With It Or Die (z tego powodu odradzam pałowanie w miastach i w miejscach, gdzie jest duży ruch - tak robią niedorozwoje, którzy później się rozpieprzają na innych autach, albo rozjeżdżają pieszych, oczywiście zanim to zrobią, to na forach wcześniej piszą wzruszające eseje o tym, jacy to motonici są krusi, bez osłon itd - ale gdy rozjeżdżają pieszego na pasach, to oczywiście znikają za horyzontem). 2. To jeden "ślad". Piasek na zakręcie, dziura w drodze, śliska nawierzchnia, leżąca na drodze gałąź, wybiegający na ulice pies - każda z tych rzeczy może spowodować, że wyrżniesz się okrakiem na asfalcie - a gdy się wykładasz, wtedy lecisz... i oby Ci na drodze nic nie stało. Pogadaj z rodzicami/wujkami na tym, jak za dawnych czasów jeździli na WSK czy Jawach. Ci, którzy jeździli dłużej zawsze mawiali, że motocykle są zdradzieckie, mój ojciec kiedyś prawie stopę stracił, gdy jadąc przez las zahaczył stopką o korzeń. A dzisiejsze motocykle - cóż, mają o wiele, wiele, wiele więcej koni, drogi mamy o wiele lepsze, prędkości dzisiejszych motocykli są o wiele większe - reszty możesz się domyśleć. Pamiętaj - motocykl jest zdradliwy. I to nie tylko przez to, że łatwo można się na nim wyłożyć, ale dlatego, że Cię ogłupia. Daje Ci dużą moc i zwinność, możesz poruszać się na drodze jak mucha w pokoju. Bzzz, jesteś na prawym pasie, bzzz, jesteś na lewym, bzzz, wyprzedasz - i to bzzz zajmuje często chwilę. I przez to, że robisz dużo bzzzz, to później możesz wjechać pod koła człeka, któremu wlecisz pod maskę jak właśnie taka mucha (nigdy nie wiadomo z której strony wyleci, jest mała, zwinna, szybka). Tak, ludzie się zagapiają, ludzie popełniają błędy, w tym także motonici. Ten, kto jeszcze nie zrozumiał praw panujących na drodze, powinien kupić sobie 60 konny samochód i uczyć się tego, jakiego rodzaju "pułapki" szykują inni. Kompletnym idiotą jest ten, kto wymaga od innych, aby przestrzegali przepisów. Jeszcze gorszym jest ten, kto uważa, że inni przestrzegają przepisów. Wielu ludzi zmienia pasy nie patrząc w lusterka, wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy z problemu "martwej strefy", a jednak "mądrzy" motonicy uwielbiają latanie pomiędzy pasami i trzymanie się narożników samochodów przed wyprzedaniem - ot, mądrzy, "myślący" za innych (takich przypadków jest wiele). ; ) Ogólnie czym spokojniej będziesz jeździł w zatłoczonych miejscach, tym dłużej pożyjesz. Choć bardzo często początkowi adepci dwóch kółek zabijają sami siebie przez zbyt szybką jazdę - po prostu wypadają z dróg na drzewa, albo inne samochody.
  14. Takie filmiki powinni pokazywać na kursach.
  15. Powiadam wam Panowie, że po latach jazdy bezmyślność na 2oo mnie już nie dziwi - już dawno straciłem wiarę w "bractwo 2oo". Oczywiście jeszcze niektórzy mogą próbować pilnować dobrego imienia "motonitów", przyklaskując tym, którzy dobrze jeżdżą, a od "nieprawdziwych" motocyklistów wytykając tych, którym się noga podwinie. Są tacy, którzy wierzą w to, że motocyklista to istota z przywilejami - jakby zstąpiła na ziemię z innej planety (a może i z niebios). Nie Panowie, to czy człek ma hełm na głowie, czy może siedzi na kanapie - jak jest bezmyślny, to i tak będzie bezmyślny. Nie wierzę w magiczną transformację Homo Sapiens Sapiens w istotę oświecona i myślącą, zaraz po tym gdy siada na 2oo i zakłada hełm. Wierzę natomiast bardzo głęboko w to, że dla większości młokosów działa to kompletnie ogłupiająco, coś w stylu przedłużenia zbyt krótkiego kut...sa - tak, wystarczy, że taki okaz kupi sobie dwa kółka, założy kask, wsiądzie na swój pierwszy motocykl, przejedzie się do sklepu i potem już wszystkim opowiada o tym, jakim to on musi być myślącym kierowcą, myślącym za innych (za siebie zazwyczaj niestety nie), mającym tysiące litrów oleju w głowie, krzyczącym głośno "puSZZZkaa to zuuuooo". "Smutne, ale prawdziwe" - ten dział od lat pokazuje prawdę, z którą większość nie chce się pogodzić.
  16. A to się rozumie, każdy z nas był swego czasu nieśmiertelny - nauki od innych uczy się najlepiej wtedy, gdy samemu się coś niemiłego przeżyje, wtedy dopiero bierzemy słowa innych bardziej na serio. Przecież 16-18 latkowi za cholerę nie przetłumaczysz, że może wyjechać na przejażdżkę i nie wrócić, oni są "sprytni", mają "olej w głowie" i bla, bla, bla. No, pewnie nie, ale zakładam, że gdy widzi "nieznanego" winkla, to raczej za pierwszym razem przejeżdża przez niego tempem turystycznym. ; ) A tak w ogóle, powiedz mi - bo widzę, że jesteś doświadczonym kierowcą i tutaj przebijasz wiedzą większość osób (co btw. widać, niektórym z zazdrości żyłka pęka) - powiedz mi czy oprócz 2o zajmujesz się treningiem w sportowych technikach (bądź tak zwanych "bezpiecznych) jazdy puszkami?
  17. Monterze, Każdy z nas popełnia błędy, ja też w swoim życiu miałem kilka sytuacji, kiedy *O WŁOS* ocierałem się śmierć/poważne obrażenia (tak naprawdę nie wiem co by się stało, gdybym przydzwonił). Powiedz nam, jakie są Twoje przemyślenia o "odkręcaniu manetki" po tych wszystkich wydarzeniach? Warto było? Czy masz zamiar powracać na 2o? Jaki będzie Twój motocykl? Bardzo mnie to ciekawi. Będę wdzięczny za odpowiedź.
  18. Sobota, 1 marca, godzina ok. 10.00 rano, Wrocław, ul. Bolesława Krzywoustego, okolice Centrum Handlowego Korona (dwupasmówka z pasem zieleni), jechałem po przeciwnej stronie, z drugiej zauważyłem tylko korek oraz rozwalony żółty motocykl - marka nieznana, pas zieleni (dokładnie bariery energochłonne) zasłaniał mi wszystko.
  19. Według mnie wina leży po obu stronach. 1. Gościu wjedchał na Twój pas, zmuszając Cię do nieoczekiwanego... napływu adrenaliny, ręce Ci pewnie zesztywniały i mogłeś nad-reagować (że tak to nazwę). Nie wiemy, czy gościu Ci zajechał cały pas, bardzo możliwe, że po prostu zrobiłeś bobka na fotelu i za mocno skręciłeś. Wiadomo jest jedno, jechałeś za szybko i NIE DAŁEŚ SOBIE SZANSY na reakcję. Dałeś dupy, kolego. 2. Tak, dałeś dupy, bo jechałeś na przysłowiową "pałę", czyli gaaaz i do przodu. To standardowy przykład jazdy na "Bożą łaskę". Na łasce niestety dojechać można tylko do niebios. Ciesz się, że żyjesz. I na przyszłość nie zapierdalaj po mieście. Takm gdzie jest dużo ludzi, tam czeka na Ciebie dużo nieoczekiwanych niespodzianek. Pierwszą masz już za sobą.
  20. Gdzie Ty mieszkasz, że dopiero teraz wchodzi tam hamowanie awaryjne? Ja prawko robiłem kilka lat temu (Łódzkie) i hamowania awaryjne było zarówno na placu, jak i na egzaminie.
  21. Jeśli w swojej kawie masz ABS, to możesz cisnąć do spodu. Co do początków w jeździe na 2oo - nie wstydź się tego, że zaczynasz, każdy tak robił. Pytaj się, douczaj, a pożyjesz długo. I bądź ostrożny. Ja już samemu nie mam słów do motocyklistów - coraz częsciej sami sie rozpier...ją na drzewach, obwodnicach, autach i gdzie tylko się da. Większośc pier..li, że muszą myślęć za innych, a nawet za siebie nie potrafią myśleć.
  22. Za mocno przycisnał tylny hamulec, co doprowadziło do zablokowania się tylnego koła. Oczywiście na filmiku widać, że wjechał też na płyny, które rozlały się z pierwszego motocykla. To z pewnością także przyczyniło się do szybszego powstania poślizgu. Głównym powodem jest jednak nieczułe obchodzenie się z tylnym hamulcem - prawdopodobnie widząc, jak jego kumpel rozpierdziela się przed nim, zestresował się i za mocno przycisnłą hantel. Tak naprawdę jedynie trudne chwile ukazują nam, jak zachowamy się w takich sytuacjach. Ja juz tego doświadczyłem. Gdy widzisz przed sobą zagrożenie, gdy wiesz, że zaraz możesz w coś przyper... wtedy wszystkie Twoje mięścnie sztywnieją - to normalne, tak działa ciało człowieka. Podejrzewam, że gościu wpadł w lekką panikę, zesztywniał i... resztę widać na filmiku. Jedyne co może uratować przed takimi sytuacjami, to częsta jazda i ćwiczenie różnych scenariuszy - awaryne hamowanie itp. Jeśli nie ćwiczysz awarynjego hamowania, czy awaryjnego omijania przeszkód, to masz bardzo dużą szanse na to, że w razie krytycznej sytuacji zrobisz bobka na kanapie i wyłożysz się na glebie.
  23. Na mieście nie ma różnicy pomiędzy tym, czy jedziesz 125, 250, czy 500 (oprócz przyśpieszenia), jednak przy wykonywaniu 8-sekmi jest. Różnicę w prowadzeniu szczególnie wyczuwają młodzi, którzy dopiero wyrabiają sobie nawyki. Nie będę nawet wspominał słów mojego instruktora, który śmiał się z dumnych z siebie popierdalaczy na plastikach, którzy nie potrafią przejechać 8-semki - a takich jest wielu, szczególnie wśród tych, którzy jeżdżą bez prawka, albo którzy dawno temu zdawali prawko. Przychodzą do szkół tacy kozacy, chwalą się, że już jeżdżą od roku/dwóch na 600-tkach, a potem się biedaczyska małym pierdkiem nie mogą zmieścić w 8-semce. :) To jest główne wyzwanie podczas zdawania prawa jazdy, jeśli na egzaminie przejedziesz 8-semkę, to masz praktycznie prawko w kieszeni. Z tego też powodu radzę uczyć się jazdy takim motocyklem, jaki jest na egzaminie. Bo jest różnica w prowadzeniu 125 i 250 w 8-semce. Wielu poległo z tego powodu. Wielu posiadaczy prawka także oblałoby 8-semkę, gdyby się im kazało ją przejechać na placu. Mój pierwszy post jasno wykazał, jaką szkołę bym wybrał. Na pewno nie taką, która z biedy kupuje coś, aby tylko było i potem na tym uczy jeździć. Lepiej dopłacić tę 100 więcej i mieć lepszy standard. Lepsze szkoły mają duży parking pojazdów, możesz jeździć na motocyklach małych, a także na większych pojemnościach - dla zdobycia doświadczenia, czy po prostu dla czystej ciekawości zobaczenia jak się jeździ czymś większym.
  24. Nie jest i już nigdy nie będzie. Jedyne co można w tej chwili zrobić, to nosić w pamięci miłe chwile oraz... spojrzeć na trzeźwo na skutek śmiertelnego wypadku. Ograniczona widoczność na zakręcie. To jest bardzo ciekawy temat. Ograniczona widoczność jest problemem, którego nikt nie przeskoczy... dopóki nie zwolni. Dziś po ponownym zapoznaniu się z tematem postanawiam zmienić stosunek do jazdy. Miałem podobny przypadek do Griszy, jednak u mnie zakończyło się to szczęśliwie. Widziałem ostry zakręt, wjeżdżałem w niego szybciej, niż to się robi normalnie, jednak wszystko ciągle miałem pod kontrolą. No ale... gdy zakręt się kończył, wtedy zauważyłem, że jakiś BŁYSKOTLIWY człowiek wpadł na GENIALNY pomysł, aby zaraz za zakrętem rozkraczyć się na prawym pasie jakąś amerykańską krową (duży picku-up, już nawet nie pamiętam nazwy). Gdy zobaczyłem ten samochód, wtedy zaczęło się od razu awaryjne hamowanie, zauważyłem jednak, że nie wyhamuję i zacząłem zmieniać pas - a z przeciwka jechał BUS. Na całe szczęście kierowca BUS-a zorientował się, że nie wyrobię, więc też ostro przyhamował, co pozwoliło mi się zmieścić. Tutaj muszę pogratulować tamtemu kierowcy, bo uratował mi dupę, naprawdę. Bardzo szybko zareagował. Co było winą? Błyskotliwy człowiek parkujący auto na jezdni za zakrętem? Mogę teraz się oburzać i mówić: "Jak można być takim XYZ (obelga do wyboru), aby parkować auto zaraz za ostrym zakrętem, dodatkowo na jezdni (na poboczu był chodnik i gościu na niego nie wjechał)"? Co mi to jednak da? Raz na jakiś czas spotka się na swojej drodze sytuację, której się nie przewidzi. Pamiętaj więc... jeśli złapiesz się na tym, że jedziesz "na oślep" (czyli po prostu masz widoczność na 20 metrów, a jedziesz tyle, że na tych 20 metrach się nie zatrzymasz), wtedy może to być Twoja ostatnia jazda. Powiedzmy sobie prawdę w oczy, Grisza nie zwolnił na zakręcie o słabej widoczności i przez to go dziś nie ma. Miał pecha, pojawiła się przed nim przeszkoda, a wcześniej nie dał sobie szansy, aby wyhamować w porę. Ta lekcja kosztowała go jego życie.
  25. Ja unikam "trąbki", jednak ostatnio zdarzyło mi się ją dotykać energicznymi ruchami, co oczywiście było sposobem komunikacji... z kierowcą SUV-a, który z łuku wyjechał sobie na moim pasie, a później opieszale go zmieniał. Robił to tak wolno, że musiałem mocno przyhamować. zaj**ać sku**ieli, którzy ścinają zakręty. To z którego roku był ten kodeks? Obecnie także jest to w kodeksie, jednak tyko przy wyprzedzaniu we mgle.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...