cykoria Opublikowano 7 Września 2009 Udostępnij Opublikowano 7 Września 2009 Niestety ale też najpierw strzelam w tępą łepetynę a potem pytam dlaczego chciał mnie zabić, taka sztuke przetrwania zafundował nam swiat. Ja bym najpierw zapytała :icon_twisted: Nie wiem co oznacza prawo dżungli, małpy go chyba nie spisały :bigrazz: Jak czytałaś to kierująca samochodem uszkodziła motor oraz wyraziła mało pozytywny pogląd o nim. Za każdym razem prowokowała. Czy uważasz że jest lepsza od niego, ma jakieś ukryte walory że ma prawo decydować o losie kogoś innego. Myślę że sztuką jest przykladać jednakowa miarę do każdego działania i człowieka. Czy tak zwane prawo do obrony to prawo dżungli? Jeżeli tak, to jestem za prawem dżungli Człowiek jest zwierzęciem jak i małpa. Rozumem się większym niż ona nie wykazuje, o czym świadczy choćby zachowanie "oskarżonej". Nie bronię i nie usprawiedliwiam tej kobiety, bo nie widzę ku temu powodu. Myślę, że nikt nie ma prawa decydować o życiu i zdrowiu innego człowieka, a zatem nie ma też prawa "walić w łepetynę, a potem pytać", bez względu na płeć i środek transportu. Prawo dżungli - wygrywa silniejszy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Pozytywnie Zakrecony Wariat Opublikowano 7 Września 2009 Udostępnij Opublikowano 7 Września 2009 Prawo dżungli - wygrywa silniejszy. Dlatego w takich przypadkach(motocykl-samochód tudzież coś większego) zawsze wygrywa samochód....i to jest smutne.Obyśmy nigdy nie musieli tego sprawdzać... Cytuj "Pamięć i szacunek dla tych którzy odeszli nagle,pozostawiając nam jedynie wspomnienia.Dla wszystkich tych którzy pomogli mi w życiu a już nigdy im nie podziękuje.Dla tych którzy odeszli tragicznie,mając przed sobą całe życie...na zawsze w pamięci" Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Engels Opublikowano 10 Września 2009 Udostępnij Opublikowano 10 Września 2009 A ja tak dopisze bo pasuję do tematu :) TEMAT: "Da się kulturalnie !" :clap: /To tak dla "równowagi" ;) Wracałem w tygodniu sobie do domciu, na moto (ale to akurat mało tu istotne ;) ). Akcja miała miejsce na Wisłostradzie, zaraz za tunelem przed mostem Poniatowskiego. Środkowym pasem jechał jakiś "motórzysta" na "armaturze", a prawym pasem jakiś koleś w busie dostawczym (jakiś Ford Transit, albo inny Citroen :P nie pamiętam, ważne że duży :) ). No i jak koleś w busie był połową na wyskości moto to... Postanowił zmienić pas na środkowy... Na szczęście podwójne, nie za szybko to robił i kolo na moto zdążył odbić w lewo i na szczęście nic na tym pasie nie było... W połowie zmiany pasa zauważył motocykliste... Facet widać się zagapił ale zdecydowanie prezentował wyższy "poziom" niż ta "blodni" z tego wątku... Gdyż wpierw przeporosił awaryjnymi a następnie na światłach za mostem, otworzył szybę i jeszcze pogadał/przepraszał motocyklistę ! :lalag: I obyło się wszystko kulturanie ! :biggrin: Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Vassago Opublikowano 10 Września 2009 Udostępnij Opublikowano 10 Września 2009 To i ja opiszę swoją dzisiejszą przygodę. Jadę alejami od zachodniego w stronę rotundy. Przejeżdżam wlasnie skrzyżowanie z Jana Pawła. Mój pas wolny i zielone. Pas po lewej stoi, bo ludzie czekają na czerwonej strzałce do sketu w lewo. Ostatnia z ogonka pani w czarnej Navarze postanowiła być sprytniejsza . Wyskoczyła na moj pas 4 m przede mną w celu ominięcia stojących przepisowo i wbicia sie z niemca z pasa do jazdy na wprost. Uratowało mnie ze nie jechałem więcej niz 60, hebel przeciwskręt po prawej pusto - udało się. Mimo, ze miałem jechać prosto skręciłem z babka w lewo, staję na wysokości szyby i stukam... kobieta kolo 30 niebrzydka otwiera okno bez wahania. podnoszę ciemną szybkę i pytam dlaczego właśnie chciała mnie zabić. i teraz uwaga najciekawsza cześć historii - odpowiedź baby, cytat dosłowny: " Proszę Pana, ja pana nie widziałam, to nie moja wina, musi Pan tak jeździć, żeby było pana widać" Zero skruchy, zero przepraszam... ręce mi opadły. Jako, ze ludzie z tyłu zaczęli trąbić powiedziałem tylko ze jak jej upierdzielę lusterko to dopiero przestanie widzieć i pojechałem wqrwiony dalej bez rękoczynów. Swoja droga można by zrobić ranking najgłupszych tłumaczeń sprawców wymuszeń. Byłyby niezłe jaja Pzdr Vass Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
yeti30 Opublikowano 10 Września 2009 Udostępnij Opublikowano 10 Września 2009 Wszyscy, którzy znają mnie osobiście, wiedzą że spokojny i kulturalny ze mnie człowiek. Jak się na coś wkurwię to pogadam sobie puszczę pare jobów, ale generalnie mało co jest w stanie wyprowadzić mnie z równowagi. Dzisiaj wszystko się zmieniło. Jadę sobie spokojnie Virago 535 prawym pasem jednej z bielańskich ulic, nie więcej niż 60 km/h. Godzina jakaś 11:30, spokojnie na drodze i nic się nie dzieje. Na lewo obok mnie jakiś czarny samochów nagle zaczyna na mnie po prostu zjeżdżać (nie jechałem obok niego ze stałą prędkością - on mnie wyprzedzał) ja w hebel (zajebisty jest w Virago tak BTW :) ) i do krawężnika. Nie udało mi się użyć klaksonu ryknąłem tylko sakramentalne "ku*wa! NO CO JEST!?" kiedy pojazd uderzył mnie delikatnie i pojechał spokojnie dalej. Zatelepało mną, otarłem butem o krawężnik (nie wiem dlaczego nie wyglebiłem), redukcja i gonię chu*a. Na światłach staję obok i co widzę? Jakaś wieśniara gada sobie przez komóreczkę o dupie Maryni. Kulturalnie pukam jej w szybę żeby zapytać ją czy w ogóle zdaje sobie sprawę, co robi. A ona dalej gada. Pukam znowu, bardziej zdecydowania, a ona... pokazuje mi międzynarodowy znak pokoju i dalej spokojnie sobie gada przez ten je*any telefon. I wtedy obudził się we mnie Szatan. Jebnąłem parę razy z piąchy w szybę oczywiście z zamiarem wybicia jej. Nie udało się niestety. W oczach tej kretynki ujrzałem przerażenie i chyba zaczęła opwiadać rozmówcy że ją jakiś satanista na motocyklu chce zabić (no, mogła się wytraszyć, motur czarny, czarne skóry, kask w czachy i czarne okulary - diabeł wcielony). Ponieważ szyba nie dała się wybić, a baba zamknęła drzwi i nie mogłem ich otworzyć, zajebałem jej kopa w drzwi i urwałem lusterko. W dupie mam to, że zachowałem się jak bydło. pie**olę to. pozdr i bardzo dobrze mogles jeszcze noz wyciagnac i wszystkie opony pociac nawet zapas :icon_mrgreen: :icon_mrgreen: :icon_mrgreen: by nie odjechala to moze bys komus zycie uratowal :notworthy: :flesje: Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
krycek Opublikowano 12 Września 2009 Udostępnij Opublikowano 12 Września 2009 (edytowane) [...] odpowiedź baby, cytat dosłowny: " Proszę Pana, ja pana nie widziałam, to nie moja wina, musi Pan tak jeździć, żeby było pana widać" [...] Co do braku skruchy masz rację, ale generalnie - rada (nie tłumaczenie - rada) dobra. Najbezpieczniejsza jazda to taka gdy jest się widocznym i przewidywalnym (i to nie żadna uwaga w Twoją stronę, że nie byłeś). Edytowane 12 Września 2009 przez krycek Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
romekjagoda Opublikowano 17 Września 2009 Udostępnij Opublikowano 17 Września 2009 (edytowane) Co do braku skruchy masz rację, ale generalnie - rada (nie tłumaczenie - rada) dobra. Najbezpieczniejsza jazda to taka gdy jest się widocznym i przewidywalnym (i to nie żadna uwaga w Twoją stronę, że nie byłeś). Co do widoczności, to dlatego właśnie, szczególnie w godzinach szczytu gdy ludzie zaspani jadą do pracy, lub rozkojarzeni/zmęczeni wracają z roboty, jeżdżę w kamizelce odblaskowej. Wiem, że niektórym może wydać się to preclowanie, ale mnie przyjemności z jazdy nie umniejsza, a trochę bardziej kłuje w oczy kierowców. Ja (co prawda nie w PL, ale to tylko na potwierdzenie, że Polacy nie mają monopolu na głupotę ;) ) miałem taką sytuację: jadę równolegle z autem obok, dojeżdżamy do skrzyżowania. Z dwóch pasów robią się 3, w wyniku czego dwa pasy na któych jechaliśmy równolegle lekką eską skręcają w prawo. Kierowca obok pruje na wprost, w wyniku czego przejeżdża ze swojego pasa na mój, bez zmrużenia oka oraz bez jakiegokolwiek kierunkowskazu. Podjeżdżam do idioty, pukam w szybę otwiera, i na pytanie dlaczego właśnie mnie zepchnął z mojego pasa odpowiada: to nie ja mam uważać, to pan mnie miał po swojej prawej stronie, więc to pana wina i pan powinien uważać. Do rękoczynów nie doszło, ale też mi się nieźle zagotowało. Chyba dlatego, że jeździłem wówczas na polskich tablicach (no i pokojowy niesłychanie jestem w ogóle ;) ) nie zdecydowałem się na rękoczyny. IMHO zawsze znajdzie się idiota który twierdzi, że nie widział, lub taki, który celowo wyjedzie przed Ciebie by udowodnić, że możesz mu naskoczyć. Takich, którzy przeproszą to ze świeczką szukać... Edytowane 17 Września 2009 przez romekjagoda Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.