Skocz do zawartości

Nowy chiński motocykl czy stary japoński? Koszty eksploatacji chopper/cruiser.


Luca
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Jest jeszcze cos takiego jak rynek wewnętrzny , a w wielu miejscach (a zwłaszcza na uprzemysłowionych terenach) nie możesz użytkować moto o pojemności wiekszej niż ta ćwiara albo cie opłaty zjedzą . Jak eksport nie wypali tak od razu to trzeba te czopki sprzedawać na miejscu , a można max 250ccm tak zeby to dało się zarejestrować i opłacić a więc i sprzedać.

To juz 3 chinoli mi powiedziało w luźniejszych rozmowach ze w sumie zarabia tyle że mógły se kupić jakąś litrowa cebre ale tylko do oglądania :bigrazz: Tak , oni są zatwardziałymi ultrapatriotami w znakomitej większości - tam nie ma polemiki prawo lewo , polityka taka a sraka - jest państwo jest impreza , jak sie przyjebałem do jednego dostawcy za jakies gówno w paczce i stwierdziłem ze zawijanie ogona pod siebie a'la Covec to chyba standard to sie zbulwersował i już nie odpisał na następnego mejla ... a że firm są tam miliony to mu napisałem ze zyczę powodzenia ale ja będę odpalał cygara zaczynając emeryturę jak on właśnie będzie zakopywany razem z tym swoim patriotyzmem .

I zeby ktoś se nie pomyslał ze oni za free zasuwają , w porównaniu bezpośrednim do nas tak - jak na ich warunki robol w Shenzhen zarabia sporo ,choc to tylko 300-500USD z naszej perspektywy . Siła nabywcza juana w Chinach jest porónywalna do siły nabywczej złotówki w Polsce (musze to potwierdzić dodatkowymi badaniami) zatem mozna powiedziec że chinol z poprzedniego zdania zarabia od 300x6,3 do 500x6,3 juanów (1890 do 3150 ) czyli przekładając na polskie porónywalnie do tutejszego robotnika :bigrazz:

Edytowane przez janosikkk

Kochany pamiętniczku , właśnie spadł śnieg . I dlatego postanowiłem sobie kupić nowy motocykl :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba się wybiorę w sezonie do tych Kielc-prawie i obejrzę to cudo, bo patrząc przez okno na serwis chińczyków koło mnie, śmiem wątpić w ich bezawaryjność.

Jak najbardziej zapraszam, może nawet posiedzieć pozwolę :icon_mrgreen:

 

Poza tym chyba musiała być pusta droga, bo zdarzyło mi się parę razy jechać za jakimś 250ccm chińczykiem i żal mi było gościa jak próbował coś wyprzedzić

No cudów nie ma z takiej pojemności, ale jak dla mnie jest to minimum do w miarę płynnego poruszania się. Na nudnych autostradach, przelotówkach, brakuje tej mocy by odkręcić, ale na zwykłych polskich dziurawych drogach jedzie się jak wszyscy. Wyprzedzać się da, tylko trzeba przy tym jeszcze myśleć.

Za to na krętych górskich drogach Jelonek czuje się jak ryba w wodzie. http://chomikuj.pl/S...px?id=758882008

Poza tym to cruiser/chopper o pojemnosci 250cc służy do kontemplacji otoczenia, a nie wyścigów ze wszystkim co ma koła.

Edytowane przez Luca
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Luca, dzięki za zaproszenie (jak tylko zrobi się ciepło to skorzystam) :biggrin: .

Co do kontemplacji otoczenia, każdy motocykl poza plastikiem może do tego służyć i nie ważne czy masz 250ccm, czy 1900. Ważne, żebyś wygodnie siedział i widział coś więcej niż owiewkę i zegary.

Mnie na przykład największą przyjemność na widokowej trasie, sprawia jazda 80-90 i jest OK, tylko niestety czasami trzeba też ostro odkręcić i właśnie wtedy ten zapas mocy generowany przez większy silnik się przydaje. Oczywiście nie bez znaczenia jest też stopień wysilenia silniczka i jakość użytych w nim materiałów, ale to już kwestia przywiązania do motocykla (ja jestem zwolennikiem kupowania sprzętu na lata, więc musi być trwały).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...
  • 1 miesiąc temu...

Są ludzie jednak którzy potrafią przekuć chińską koniunkturę na swoją korzyść.

 

 

Tak … ciekawe z jakim skutkiem ? U nas już kiedyś byli i Chińczycy, którzy (wy)budowali autostradę i Koreańczycy, którzy (po)stawiali na nogi nasz krajowy rynek motoryzacyjny - dawne FSO.

 

A jeżeli chodzi o sam temat wątku - to postawcie koło mojego wysłużonego, 15’letniego japończyka równie wiekowego chińczyka (o ile oczywiście takiego znajdziecie) - porównamy ich stan techniczny :bigrazz: Nie wożę żadnego drutu, śrubek, ani taśmy izolacyjnej, bo tego po prostu nie potrzebuje. Silnik pracuje równomiernie, nie ma żadnych ognisk korozji, ani zmęczonego materiału. Oczywiście są drobne przeróbki, jednak mają raczej charakter kosmetyczny i są bardziej związane z moim widzimisię niż wymogami podyktowanymi słabym stanem technicznym podzespołów. Przygotowanie do obecnego sezonu wyniosło mnie ok. 650 PLN (w tym dość kosztowna wymiana przewodów hamulcowych, której nie musiałem wcale robić), zeszły sezon to ok. 250 PLN / dokładne informacje wrzuciłem w innym wątku. Reszta to koszty paliwa, spalanie po synchronizacji gaźników kształtuje się na poziomie (silnik 800 ccm , 50 KM):

- prędkość przelotowa 80-90 km/h, spalanie 4,5 - 4,7 l.

- prędkość wyprzedzania 120-150 km/h, spalanie 4,8 - 5.2 l.

 

Jeżeli już miałbym się decydować na nowego chińczyka z litrażem ok. 250 ccm, wybrałbym mimo wszystko używanego jego protoplastę, np. Hondę Rebel (którą swego czasu nawinąłem trochę kilometrów i uważam, za bardzo fajny sprzęcik do turlania się). Chiński nowy sprzęt u importera jest po prostu w/g mnie za drogi, w stosunku do tego co oferuje. Za tę sama cenę można kupić zadbaną, kilkunastoletnią maszynę z kraju kwitnącej wiśni, która będzie Ci dobrze służyła przez kolejne lata i mimo wieku posiadała lepsze parametry pracy. Inaczej, sami odpowiedzcie sobie na pytanie - ile na ulicy widzicie używanych Hond, Yamah i Suzuki, a ile leciwych Rometów, JunLun’ów, ZIPP’ów, Yuka’ów ? Jaki procent dawnych użytkowników i z jakich powodów, przesiadła się na leciwe japońskie maszyny ?

 

Wiem, wiem, włożyłem kij w mrowisko i pewnie zaraz się podniosą głosy, że przecież są tacy, którzy zrobili na podobnych sprzętach ponad 50 tyś km i jeżdżą nadal. Zgoda, szczerze chyle przed nimi czoła i podziwiam :notworthy: Niestety, statystycznie rzecz biorąc nie widzę takich perełek na ulicach tłumnie pokonujących kilometry, a w to miejsce dostrzegam inne, leciwe japońskie maszyny - jakiś powód takiego stanu rzeczy musi być. Inaczej pewnie bym na to patrzył, gdyby ceny sprzętu chińskiego zostały obniżone do rozsądnej granicy. W końcu zdecydowałem się na odtwarzacz DVD BellWood’a tylko i wyłącznie dlatego, że potrzebowałem coś za nieduże pieniądze na 2-3 lata używania, po mniej więcej tym okresie odmówił współpracy i mogłem go wyrzucić. Ale kosztował on odpowiednio do jakości wykonania. Jeżeli miałbym wydać kilkanaście tysięcy na nowy motocykl, który swymi osiągami i wykonaniem odbiega od żądanej za niego ceny detalicznej, nie zdecydowałbym się - co zreszą też zrobiłem podczas zakupu swojego pierwszego motocykla. Popieram wspieranie polskiego rynku, ale nie popieram cwaniactwa i próby naciągania klienta …

 

Pozdro i szerokości dla Wszysktich :flesje:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jeżeli chodzi o sam temat wątku - to postawcie koło mojego wysłużonego, 15’letniego japończyka równie wiekowego chińczyka (o ile oczywiście takiego znajdziecie) - porównamy ich stan techniczny :bigrazz:

A skąd Ci wezmę takiego chińczyka? Mój jest jeden z pierwszych dostępnych w kraju. Przypłynął pod koniec 2004r, a ja go zobaczyłem w styczniu 2005r z papierami już na 2005. Wtedy jak szukałem motocykla, to co najwyżej można było wyrwać 15 letnią wymęczoną Virówkę za 15tyś PLN, albo LS650 za 12tyś. Teraz przynajmniej jest jakiś wybór.

Poza tym to nie ma sensu, by porównywać starego chińczyka do starej japonii, to dwie rózne bajki za różne pieniądze. Taki młodziak bez kasy, kupi używanego chinola za 2tyś i będzie nim jeździł bo mało pali i części tanie, a przy okazji się czegoś nauczy, bo grzebać będzie musiał sam dla oszczędności. W miejsce starych WSK, Komarków, na których większość z nas zaczynała wchodzą stare chińczyki.

 

No i starość w japonii a starosć w chińczyku, to dwie różne starości, jak mój dotrwa do 10lat, to będzie hardkorowo starym chińskim klasykiem :icon_mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Luca, sam założyłeś ten temat w 2008 roku i dotyczy on pytania czy stary Japończyk, czy nówka Chinka. Moje przyrównanie miało tylko zobrazować jakoś wykonania i wytrzymałość konstrukcji. Twój JinLun’a w 2008 miał już 3 lata, teraz jak dobrze liczę idzie mu 7 rok, czyli jest mniej więcej o połowę młodszy od mojego. Tak naprawdę Sam jesteś najlepszym przykładem na dwie rzeczy:

 

- że można zwiedzić kawał świata na sprzęcie z silniczkiem 250 ccm i nabić w tym czasie więcej kilometrów, niż niejeden z nas ma na liczniku swojej wysłużonej maszyny po jej kilkunastu latach życia. Tak jak pisałem - chylę za to czoła :notworthy: i należą Ci się wielkie brawa :clap: . Inaczej mówiąc „szacun” i chętnie za to wypije z Tobą piwo, jeżeli będzie ku temu okazja :flesje:

 

- że nie opłaca się kupować nowego chińczyka w miejsce używanej japonki, a to dlatego, że kupiłeś go o ile pamiętam za 8000 PLN, obecnie sprzedasz za 2000 PLN (może 3000 PLN), czyli jesteś stratny o dobre 5000 PLN (na marginesie mniej więcej tyle, ile zaoszczędziłeś na paliwie podczas tych kilku lat jazdy, a co za tym idzie w sumie nie opłacało się kupować mniejszego silnika :icon_razz: ). Ktoś, kto kupi go po tobie, jak to podałeś za 2 tyś., po kilku latach jazdy prawdopodobnie zostawi go, bo nie będzie miał kupców - pieniądze wydane bezpowrotnie. Ja swojego 15’latka sprzedam mniej więcej w cenie zakupu. To racja, że trzeba wysupłać większą kwotę od razu, ale jest to inwestycja zwrotna … Niestety tak się kształtuje obecny rynek wtórny tzw. „Japonii”, jak będzie w przyszłości nie wiem, ale na razie od 4 lat obserwuje taki stan rzeczy i m.in. dlatego zdecydowałem się na zakup używanego motocykla, a nie straty pieniędzy na nowy sprzęt.

 

Pozdro i lewa w górze :crossy:

Edytowane przez Gandalf
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

.... a to dlatego, że kupiłeś go o ile pamiętam za 8000 PLN, obecnie sprzedasz za 2000 PLN (może 3000 PLN), czyli jesteś stratny o dobre 5000 PLN (na marginesie mniej więcej tyle, ile zaoszczędziłeś na paliwie podczas tych kilku lat jazdy, a co za tym idzie w sumie nie opłacało się kupować mniejszego silnika :icon_razz: ).

A tak to sobie wykombinowałeś, no bardzo sprytnie :icon_mrgreen:

No ale teraz popatrz całej prawdzie w oczy, nie tylko częściowej. Weź wszystkie koszty, jakie musisz poniesć by przejechać sobie motocyklem 53tyś.

Ubezpieczenie, koszty cześci itp, a nie tylko paliwko i utratę wartości.

Poza tym, to jak leciwej japonii dobijesz dodatkowe 53tyś, potrzymasz przez 7 lat, to nie ma siły, żeby nie straciła na wartosci, o ile optymistycznie patrzac po drodze nie trafi ci się jakiś kosztowny remoncik :icon_mrgreen: No chyba, że przed samym remontem cofniesz licznik do 15tyś, jak to mają w zwyczaju na alledrogo.

No i reasumując, to na razie nic nie tracę bo nie sprzedaję i kupiłem po to by jeździć, a nie handlować.

Co najważniejsze jednak, nadal mój chińczyk śmiga i twoja argumentacja kosztowa traci na wycenie z każdym kilometrem, zwłaszcza przy obecnych cenach paliw. :icon_razz:

Jak padnie, to wtedy będziesz mógł zadzierać nosa, ale na razie jeszcze nie. :laugh:

 

Żeby nie było, tak różowo, to są ludzie, którzy mają trochę kłopotów ze swoimi chińczykami i zmuszeni są do korzystania z beznadziejnych serwisów, bo nie każdy przecież musi mieć smykałkę do grzebania samemu i wtedy taki chiński motocykl, nie jest dobrym wyjściem. Co nie zmienia faktu, że nie trafiona używana japonia potrafi jeszcze bardziej zrujnować człowieka i doprowadzić do białej gorączki :icon_razz:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja swojego 15’latka sprzedam mniej więcej w cenie zakupu.

 

Co masz za sprzęt, że po 7 latach nie traci na wartości?, jest to możliwe chyba tylko w przypadku najtańszych i najstarszych japońców jak np. mtx 80 - w 1997 roku można go było kupić za 1400zł, dzisiaj stoi nawet drożej. W zwykłych (nowszych) japońcach po 7 latach tracisz co najmniej 1/2 wyjściowej ceny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co masz za sprzęt, że po 7 latach nie traci na wartości?,

 

Nie do końca nadążasz za wątkiem, chodzi o sytuację w której kupujesz 12'latka i sprzedajesz po 3-4 latach użytkowania. Jaką masz stratę wartości takiego Japończyka ? Prawie zerową - przynajmniej takie są moje obserwacje w ciągu ostatnich 4 lat, jak będzie później, nie wiem. A za ile sprzedasz nowego Chińczyka po 3-4 lata eksploatacji ? Zainteresowanych odsyłam na Allegro i portale ogłoszeniowe ...

 

No ale teraz popatrz całej prawdzie w oczy, ...

Jak padnie, to wtedy będziesz mógł zadzierać nosa, ale na razie jeszcze nie. :laugh:

 

 

Luca - patrzę prawdzie w oczy, nie zadzieram nosa, ani nie życzę Ci, aby sprzęt padł i trzymam kciuki :lalag: abyś jeździł jak najdłużej. Niestety mam wrażenie, że Ty pewnych aspektów nie dostrzegasz :rolleyes: i podchodzisz z dozą fanatyzmu do swojego sprzętu. Koszty ubezpieczenie (OC 130 PLN PZU) są rocznie takie same, części eksploatacyjne, może faktycznie u mnie nieco wyższe, ale wynika z innego charakteru silnika - to musiałbyś porównać z użytkownikami np. 7'letniej Hondy Rebel, podchodzącym tak samo, jak Ty do tematu - dlatego napisałem Ci, że w sumie nie ma sensu tego robić (w drugim wątku), bo mamy inne podejście do zakupu części i różne potrzeby ...

 

Ja na swoim mam nakręcone w chwili obecnej coś ok 25 000 km, jestem 2 właścicielem (po sprowadzeniu do kraju), wcześniej na 100% licznik był cofany, bo nie wierze w ten przebieg u 15'latka. Daj boże aby to było dwa razy tyle co teraz wskazuje, ale może być i ze trzy. Na szczęście silniki V nie są żyłowane i przy spokojnej jeździe, jak się dba wcześniej rama się rozleci, niż one. Odpukać nie mam z nim żadnych problemów - nie bierze oleju, pali tyle, ile podałem, biegi wchodzą gładko. Kupiłem go 3 lata temu, stojąc przed dokładnie takim dylematem, jaki podałeś w wątku. Zresztą swego czasu wczytywałem się we wszystkie dostępne opinie, również tutaj oraz na forum Dayton'y (które niestety znikneło). Hasło: "Czy nowy Chińczyk, czy używany Japończyk" było dla mnie aktualne - zdecydowałem się na używanego Japończyka rozpatrując wówczas cztery kwestie:

- stosunek spadku wartości do starzenia się sprzętu na przełomie 3-4 lat użytkowania (+ dla Japonii, po przestudiowaniu portali motoryzacyjnych)

- awaryjności, zużycia się podzespołów i jakość wykonania (+ dla Japonii, po przeanalizowaniu różnych portali internetowych, w tym tego wątku)

- spalania i kosztów eksploatacyjnych (+ dla Chin, za ekonomiczne silniczki)

- osiągów samych motocykli (+ dla Japonii, za dostępne litraże i moc silnika)

 

Robiłem to jakieś 3 lata temu, więc dobre 4 lata później jak Ty i prawda jest taka, że nie opłaca się kupować nowego chińczyka, tylko używanego Japończyka, bo więcej "+" przemawiało za krajem kwitnącej wiśni. Może, gdybym to robił 7 lat temu, równolegle z Tobą, mój wybór padłby na taki sprzęt, jak Twój, Ale jak widać rzeczywistość w 2009 roku, kiedy rozglądałem się za sprzętem wskazywała co innego. Po 3 latach eksploatacji mogę go spokojnie sprzedać w tej samej kwocie za jaką kupiłem, Gdybym kupił nowego Chinola, w chwili obecnej byłbym stratny dobre kilka patoli, a ponieważ nie kręcę na nim takich przebiegów jak Ty, koszty zużycia paliwa w mniejszym silniczku nijak by mi się nie zwróciły. Co za tym idzie mimo, że wydałem na używany motocykl tyle co na nowy z Chin, to i tak na razie jestem nadal do przodu. Nie bronię fanatycznie Japonii, tylko patrzę ekonomicznie i jeżeli stanąłbym przed faktem zakupu kolejnego motocykla, zrobiłbym podobnie. Sprzedał obecny i kupił taki rocznik, który przez kolejne 3-4 lata zapewniłby mi zamrożenie kapitału, a nie ładował się w nowy, chiński sprzęt, by być po tym czasie stratny.

 

BTW: Zasada ta dotyczy niestety większości sprzętów - nie opłaca się kupować nowego, bo w pierwszych latach traci najwięcej na wartości :cool:

Edytowane przez Gandalf
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Luka - patrzę prawdzie w oczy, nie zadzieram nosa, ani nie życzę Ci, aby sprzęt padł

No chyba nie wziąłes tego na serio :biggrin: Z zadzieraniem nosa, to był żart, tak zwana szczypta humoru :icon_mrgreen:

 

Niestety mam wrażenie, że Ty pewnych aspektów nie dostrzegasz :rolleyes: i podchodzisz z dozą fanatyzmu do swojego sprzętu.

No i jeszcze mam obłęd w oczach i noszę klapki :icon_mrgreen: :icon_razz:

 

Dobra, zakończmy to kwintesencją naszych wywodów:

Kupilismy sprzety z których jesteśmy zadowoleni i o tym sobie podyskutowaliśmy :)

Potencjalny zainteresowany z dylematem, sobie poczyta, pomyśli i sam zdecyduje jakie podejście mu bardziej odpowiada i z czym będzie się musiał liczyć podejmując, taką a nie inną decyzję.

Ja tylko i wyłącznie udowadniam, że chińskie motocykle nie koniecznie są takie złe jak wyobrażają to sobie użytkownicy japonii, a co dla kogo jest lepsze to już każdy sam sobie musi odpowiedzieć.

Twój punkt widzenia jak najbardziej rozumiem i pewnie sam bym taki miał, gdyby nie to, że chiński motocykl okazał się dla mnie całkiem wdzięcznym wynalazkiem i jak do tej pory to nigdy nie żałowałem, że zostałem szczęśliwym ujeżdżaczem tego łamacza stereotypów.

Pozdro

fanatyczny Luca nie Luka :blink: :laugh:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Potencjalny zainteresowany z dylematem, sobie poczyta, pomyśli i sam zdecyduje jakie podejście mu bardziej odpowiada i z czym będzie się musiał liczyć podejmując, taką a nie inną decyzję.

...

fanatyczny Luca nie Luka :blink: :laugh:

 

Już poprawione :biggrin:

I o to właśnie mi chodziło, aby zielony jak szczypiorek poszukiwacz swojego motocykla, nie rzucał się na pierwszą opinię, naczytał się mitów, a potem żałował zakupu, dziwiąc się, że "jak to, przecież ten, a ten to śmiga bez problemów, a ja co chwila stoję w marnym warsztacie z sypiącymi się częściami, a mogłem kupić ja..." :biggrin: Żartuje, oczywiście to co sam słusznie wybierze.

Pozdro i Lewa w górę.

Edytowane przez Gandalf
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Lefthandy

Tak … ciekawe z jakim skutkiem ? U nas już kiedyś byli i Chińczycy, którzy (wy)budowali autostradę i Koreańczycy, którzy (po)stawiali na nogi nasz krajowy rynek motoryzacyjny - dawne FSO.

 

A jeżeli chodzi o sam temat wątku - to postawcie koło mojego wysłużonego, 15’letniego japończyka równie wiekowego chińczyka (o ile oczywiście takiego znajdziecie) - porównamy ich stan techniczny :bigrazz: Nie wożę żadnego drutu, śrubek, ani taśmy izolacyjnej, bo tego po prostu nie potrzebuje. Silnik pracuje równomiernie, nie ma żadnych ognisk korozji, ani zmęczonego materiału. Oczywiście są drobne przeróbki, jednak mają raczej charakter kosmetyczny i są bardziej związane z moim widzimisię niż wymogami podyktowanymi słabym stanem technicznym podzespołów. Przygotowanie do obecnego sezonu wyniosło mnie ok. 650 PLN (w tym dość kosztowna wymiana przewodów hamulcowych, której nie musiałem wcale robić), zeszły sezon to ok. 250 PLN / dokładne informacje wrzuciłem w innym wątku. Reszta to koszty paliwa, spalanie po synchronizacji gaźników kształtuje się na poziomie (silnik 800 ccm , 50 KM):

- prędkość przelotowa 80-90 km/h, spalanie 4,5 - 4,7 l.

- prędkość wyprzedzania 120-150 km/h, spalanie 4,8 - 5.2 l.

 

 

To jeszcze powiedz jaki masz średni przebieg w sezonie.

 

Nie wiem jak będzie wyglądał piętnastoletni chinol ja wiem za to że mój od 20 000km nigdy mi nie strzelił żadnego focha. Nawet jak stał cztery miesiące nie odpalany. Jeśli nie odpalał to tylko dlatego, że akumulator padł.

Części są tak pedalsko tanie, że wymieniam niektóre dla samej radości wymieniania. Na ten przykład: dwa sezony temu przy okazji wymiany łańcucha wymieniłem sobie tylnie koło na nowe, bo poprzednie było już brudne. A wymiana przewodów hamulcowych w moim wypadku to koszt ok. 300zł razem z robocizną w renomowanym serwisie Hondy.

 

BTW

 

Zabawna sprawa, bo jak kupiłem swój sprzęt to miałem zamiar po jeździć nim sezon dwa i kupić Triumpha. Niestety do zakupu zniechęciły mnie koszty eksploatacyjne, chu*owy poziom serwisu. Potem po jeździłem trochę mocniejszymi i lepszymi sprzętami i wtedy dopiero doceniłem swojego chinola, że jednak nie jest takim tragicznym sprzętem.

Poza tym jakość chińskich części też już można wsadzić między bajki. Ze zdumieniem czsem "paczę" np. na nowe sprzęty w salonie Suzuki czy nawet Yamahy i widzę w nich pełno części od swojego sprzęta, jak np. podnóżki, lusterka, kierunki, manetki i inne duperele. Czasami z ciekawości pytam o ceny tych dupereli... i cieszę się, że nie jestem frajerem, który wierzy, że jak się przy*ebie do baku label z marką to w magiczny sposób jakość wzrasta.

Mogę ci opowiedzieć pewną zabawną historię z "markowymi" częściami do Yamahy Virago. I fanatyzmem "chinofobów", której morał brzmi: za ciasny umysł, zaje**ny jakimiś przesądami się płaci. :D

Edytowane przez Lefthandy
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem jak będzie wyglądał piętnastoletni chinol ja wiem za to że mój od 20 000km nigdy mi nie strzelił żadnego focha. Nawet jak stał cztery miesiące nie odpalany. Jeśli nie odpalał to tylko dlatego, że akumulator padł.

 

Lefthandy - napisałem już wszystko, co chciałem w tym temacie i nie chce mi się bić dalej piany. Pytanie było "czy nowy Chińczyk, czy stary Japończyk ?" I trzymając sie tego tematu, stwierdzam, że nie warto kupować nowego chińczyka, za wygórowane pieniądze - tak, tak panowie mocno wygórowane, bo dajecie sie j*b... w tyłek sprzedawcy. Płacicie ciężko zarobione pieniążki, a już w pierwszym roku tracicie na wartości przynajmniej połowę ceny zakupu i po 4 latach jazdy sprzedacie sprzęt za marne 1/5 wartości - nic tego nie zmieni (zresztą dotyczy to również nowych sprzętów produkcji japońskiej). Ja kupiłem wysłużoną 12'letnią maszynę i jak patrzę na aktualne ceny, sprzedam ją po cenie zakupu.

 

Co do samej eksploatacji, czekam na nowego Chinola, z silnikiem 800 ccm i ok. 50 KM (silnik gaźnikowy, chłodzony cieczą). Wówczas możemy się porównywać - do tego czasu, tak jak napisałem nie ma to większego sensu. Więc się nie wypowiadam, ale zapraszam na jakiś organizowany przeze mnie wypad (daleko nie masz) i wówczas porównamy wygodę i komfort jazdy na trasie :biggrin:

 

Na szcżęście, każdy ma wybór i najważniejsze, aby był z tego wyboru zadowolony.

 

Pozdro i lewa w górę :flesje:

 

P.S. Wymiana przewodów hamulcowych na stalowy oplot, wraz z wymianą płynu hamulcowego, wyniosła mnie (z robocizną) 270 PLN, odlicz to od podanych całych kosztów 650 i wyjdzie Ci, ile zapłaciłem za resztę. Dużo, czy mało, pozostawiam do zastanowienia indywidualnie ... Jak na razie więcej wydałem na ubieranie sprzętu i kosmetykę, niż przydotowywanie coroczne do sezonu - w każdym razie ja jestem zadowolony z takiego wyboru, a na siłę nikogo nie będę przekonywał :P

Edytowane przez Gandalf
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...