Skocz do zawartości

Motocyklowe przedszkole


 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

a ja jak zaczynalem przygode z moto to wyjezdzalem na ulice wieczorami by na spokojnie przyzwyczaic sie do ruchu samochodowego i ich dziwnych manewrow , ktore wykonuja niezaleznie od pory dnia :icon_mrgreen:

 

ale ruch byl mniejszy=stres takze mniejszy, a w korkach w trakcie dnia to nie posmigasz i nie pouczysz sie za bardzo podstaw panowania nad moto, takze polecam wieczorną nauke :icon_mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja też jestem świeżo upieczonym motocyklistą, ale stres w czasie jazdy jest mi zupełnie obcy. Codziennie staram się jeździć na moto a każda minuta sprawie mi wielką frajdę. Moja rada: zamiast czytać książki wsiadaj na moto i w drogę. Z każdym km będziesz czuł się pewniej. Lataj codziennie, w każdej wolnej chwili(ja tak robie). Z jazdy na moto powinno się czerpać przyjemność, a nie dodatkowo się stresować! Książki zostaw na chłodniejsze i deszczowe dni. Powodzenia. :icon_mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moto mi gaśnie jak gazu za mało dam przy ruszaniu (typowy błąd początkującego). Jeżdżę suzią GSX 750F, opis moich perypetii w blogu (link w stopce).

http://www.mojemotocykle.pl

Samochodem jeżdżę tak płynnie i spokojnie, że pasażerowie to mi śpią. Ale jazda na moto to coś zupełnie odmiennego. Liczę na to, że spokój i płynność jazdy przyjdą z czasem.

 

...masz suzanke, wiec polecam szczerze Moto Szkole Suzuki... w tamtym roku pojechalam, takie szkolenie trwa jeden dzien z obiadkiem, jest teoria i praktyka, wtedy kosztowalo 70 zlotych, wiec kredytu brac nie trzeba :icon_biggrin: ...a po szkoleniu mialam tak wyczuty motocykl, ze niebo a ziemia... cwiczenia jakie daja instruktorzy sa niby proste, ale otwieraja pewne "blaszki" w glowie... nie wiem z jakiego jestes miasta, ale te szkolenia sa organizowane w kilku wiekszych w calej Polsce...

pzdr

Monia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chciałem się załapać, widziałem ogłoszenie w salonie Suzuki, ale już nie było miejsc. Wybiorę się pewnie na jakiś kurs doszkalający np. do Tomka Kulika, ale to jak zgromadzę $$$ .

Wszędzie dobrze, ale najlepiej w siodle :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

polecam wieczorną nauke :)

Z tą wieczorną nauką to bym nie przesadzał.

 

Wieczorem (pogorszona względem dnia) widoczność może powodować dodatkowy stres. To jeszcze pół biedy - gorzej jeśli nie spowoduje stresu, a wywoła mylne wrażenie, że skoro czegoś nie widać (bo światła tam nie dosięgają), to tego czegoś nie ma.

 

Zupełnie inną sprawą są też 'nocni' kierowcy puszek:

- ściganci - mistrzowie prostej, z muzą na max,

- spokojni, ale nie mniej niebezpieczni kierowcy z tzw. kurzą ślepotą, którzy po zmierzchu niewiele widzą.

Zagrożenia dla nauki/treningu opanowania stresu, ze strony pierwszej grupy - tłumaczyć nie muszę. Jak coś to oni są w puszce, a nie Ty.

W przypadku 'kurzej ślepoty', to Ty na motocyklu zawsze pojawisz się z prędkością ponaddźwiękową, bo przecież "właśnie się rozglądali i nieczego nie wiedzieli", więc musiałeś jechać "co najmniej 200" (no - chyba, że masz na przykład CBF250, to wtedy oczywiste jest, że musiałeś jechać 250km/h - przecież przelicznik jest tak oczywisty :buttrock:).

Jedni, czy drudzy - nocą są niebezpieczni - zwłaszcza dla kogoś, kto z respektu przed maszyną chciałby potrenować trochę w spokojniejszych warunkach.

 

Polecam jednak dzienną walkę z trudnościami jazdy na 2oo - może ulicami o mniejszym natężeniu ruchu, ale w zdecydowanie lepszej widoczności (to jak Ty widzisz, ale i jak Ciebie widzą).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Idzie facet z wiolonczelą pod pachą i zatrzymuje przechodnia

- Panie! Jak dotrzeć do filharmonii?

- Ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć!

 

Sysko w temacie.....

A jak stres nie odpuszcza, to ty odpuść... Zgadnij, dlaczego już nie latam na paralotniach? Bo po wypadku pikawa mi za bardzo chodziła i nie była to przyjemność, tylko zmuszanie się.

Kurde, a na motorze więcej kości złamałem i nic... :)

Edytowane przez Buber

Dezinformacja i fake newsy opierają się na tendencyjności w naszym myśleniu. Nie lubimy otrzymywać informacji, które są sprzeczne z tym, jak postrzegamy świat. Wolimy wiadomości, które potwierdzają nasze przekonania. Problem w tym, że wobec takich przekazów jesteśmy mniej krytyczni, więc jeśli dezinformacja będzie zgodna z tym, w co i tak już wierzymy, łatwiej będzie się nam na nią nabrać. Pamiętajmy, dezinformacja ma na celu radykalizację naszego światopoglądu, a nie jego zmianę.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Idzie facet z wiolonczelą pod pachą i zatrzymuje przechodnia

- Panie! Jak dotrzeć do filharmonii?

- Ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć!

 

Sysko w temacie.....

A jak stres nie odpuszcza, to ty odpuść... Zgadnij, dlaczego już nie latam na paralotniach? Bo po wypadku pikawa mi za bardzo chodziła i nie była to przyjemność, tylko zmuszanie się.

Kurde, a na motorze więcej kości złamałem i nic... :bigrazz:

 

Bo motor to przyjemność nie dająca się do niczego porównać! a odstresowanie przyjdzie z obyciem i kilometrami także nie zniechęcać się i do przodu. i wiolonczelę pod pachę :clap:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrym sposobem też, jest wyjazd na miasto o 5,6 rano kiedy jest już widno, słoneczko zaczyna grzać i jest pusto na drogach. Można pouczyć się wchodzić w zakręty, szybkiego ruszania ze świateł, hamowania z dużej prędkości przed światłami itd itp...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie przejmuj sie ja jezdze 1 sezon i tez sie stresuję a polityke mam taka,że nic na siłę...stoję w korkach z czego inni maja niezły ubaw...jezdze po 50-60 km na h w miescie a nawet czesto 40 km ( no niby przepisowo :crossy:) puszki mnie wszystkie wyprzedzają - wiekszosc zdziwiona ze motocyklista a sie wlecze - cos nowego hehe - nawet sie ogladają jak mie wyprzedzają - ale wiecie co - mam to gdzies jedze tak by czuc sie pewnie i bezpiecznie i dopuki nie nabiore wprawy nie zamierzam szarzowac tylko dlatego ze to komus przeszkadza...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nic na sile!

Wszystko przyjdzie samo razem z doswiadczeniem.

 

Ja jak zaczynalem to tez - nie za szybko, bez przeciskania itd.

Zaczniesz czuc moto, wcisniesz sie pierwszy raz w wieksza dziurke :crossy: Potem coraz mniejsze, az zaczniesz jezdzic miedzy furami ;)

Cwiczenia na placyku bardzo duzo daja, wiec z tego tez nei rezygnuj tylko mimo wszystko przydalby sie ktos kto potrafi i skoryguje bledy.

Cwicz i niczego nei wymuszaj czasu trzeba.

Co do tego czy to takie super moto na poczatek to sie nie wypowiadam ;]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marcin700 - jestem super początkujący - jak Ty (kurs na A plus ok 1k zrobione od czasu odbioru mojego moto 3.5 tyg temu) - pierwszą jazdę samodzielną zaliczyłem w niedzielę rano (o 8.30) - wtedy i spokojnie i widać wszystko. Kangura odwaliłem kilka razy (w tym raz jak wyjeżdżaliśmy większą grupą moto z podporządkowanej na trasę wro-pozn a facet autem nas wpuszczał - lekka siara bo zdezorganizowałem całą grupę :), kilka razu mi zgasła hondzia na światłach - IMHO normalna kolej rzeczy jak się zaczyna... Co do prędkości to przecież nie każdy na moto musi być jej demonem. Ja jeżdżę w mieście prawym pasem, grzecznie stoję w korkach (zdecydowany brak wyczucia szerokości moto, żeby się przeciskać muszę mieć przerwę wielką jak stodoła, a takie się nieczęsto zdarzają) i wychodzę z założenia, że jak się nie ma doświadczenia, to kozaczyć nie ma co... Spokojnie jedziesz, dalej zajedziesz jak mawiali czerwonoarmiści. Nie ma co panikować, bo panika na krzyżówce to Ci dopiero może kuku zrobić...

No i wszystkimi kończynami podpisuję się pod twierdzeniem, że najlepszą szkołą są samodzielnie nawijane kilometry (choćby powoli - jak w moim przypadku).

Nie martw się co pomyślą ludzie na około - chodzi o to co by samemu mieć przyjemność :)

 

pozdrawiam i powodzonka :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a ja mam taką teorię że kiedy przestanę się bać to moze być mój ostatni dzien życia...

 

i dobrze mi z tą swiadomością... bo parę razy "poczułem" się za pewnie na moto i było niebezpiecznie...

 

a poruszanie sie po miejskich drogach z predkością 50-60kmh jest zgodne z kodeksem więc nie jesteś zawalidrogą

 

pomimo że prawo jazdy mam ponad 18lat na moto wsiadłem znowu rok temu i na początku też był gigantyczny stres jak zdałem sobie sprawę z kruchości swej w ruchu miejskim... po roku jest dużo łatwiej ale niestety czasem próbuje być cwańszy niż ustawa przewiduje i jedną na szczęście niegroźną glebą już się skończyło...

Edytowane przez marcinn72

CZ 175 '1961 -> Honda VT600c '1999 -> BMW F650GS

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a ja mam taką teorię że kiedy przestanę się bać to moze być mój ostatni dzien życia...

 

i dobrze mi z tą swiadomością... bo parę razy "poczułem" się za pewnie na moto i było niebezpiecznie...

 

a poruszanie sie po miejskich drogach z predkością 50-60kmh jest zgodne z kodeksem więc nie jesteś zawalidrogą

 

No ci co się nie boją to chyba ci co to odkręcają manetki bo przecież wszystko w rękach przeznaczenia :) Ale jest różnica pomiędzy konstruktywnym stresem, powodującym skupienie, a paniką, która dezorganizuje :bigrazz:

 

Na moto pewności siebie nie poczułem (i jeszcze dłuuuuugo nie poczuję) ale jak zrobiłem B to miałem moment, że uważałem się za kierownicą za mistrza świata. Potem zaliczyłem lekką (szczęście początkującego) packę i mi przeszło, nie wracają aż do dziś :)

 

"Kruchość w ruchu miejskim" pięknie trafne określenie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżdżę od kilku dni i wiem jedno, prawie nie umiem poradzić sobie z moto. Już miałem swój chrzest bojowy, czyli pierwszą glebę (szczegóły w moim blogu).

Dzisiaj pojechałem na placyk przed supermarketem i ćwiczyłem ciasne skręty (zawracanie), płynne ruszanie, hamowanie, zatrzymanie i takie tam. Szło mi nawet nieźle, ale problem leży gdzieindziej. Jak dochodzi stres w ruchu ulicznym to staję się strasznie nerwowy, za bardzo się stresuję jazdą. A to mi moto szarpnie, a to zgaśnie. Inny problem to taki, że puszki jeżdżą szybciej. Jadę dzisiaj lewym pasem 80-tką, obok jakaś honda (puszka), dogania mnie. Odkręciłem i ją zostawiłem w tyle, ale zwalniając przed skrzyżowaniem widziałem jak wskazówka mija 120 :icon_evil: . No i dalej była niezła siara bo moto zgasło na amen i nie dawało się odpalić. Zjechałem na bok i przypomniałem sobie, że kranik trzeba przestawić na RES :bigrazz: .

Na razie chyba będę jeździł moto jak puszką, grzecznie, bez przeciskania się w korkach, prawym pasem, aż nauczę się płynnej jazdy.

Jak się odstresować?

Jak wyglądały Wasze początki.

Z pozdrowieniami, zestresowany świeżak ;) .

 

 

 

zdecydowanie trening. Też byłem zestresowany. Polecam jakieś spokojne traski gdzieś poza miastem. Takie jeżdżenie na silę w mieście może zniechęcić Cię do motocykla

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...