Skocz do zawartości

madee

Forumowicze
  • Postów

    298
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez madee

  1. Cytryna- wspólczuję Lolek... :crossy: ten tekst będzie wielokrotnym plagiatem, a ja będę autorką tych plagiatów :buttrock:
  2. Olga... tak jak gadałyśmy- ważne, że Tobie sie nic w sumie nie stało. Motocykl "się" naprawi :D , siniaki sie zagoją. A Ty na moto wsiadasz przy lepszej pogodzie i bedziesz jeździć! Nadajesz się i kropka. Warunki były dzisiaj bbyle jakie, deszcze, zimno... opony motocyklowe nie lubią takich temperatur. Będzie dobrze, głowa do góry.
  3. to jest pomowienie :evil: ... wcale tak nie mowilam. Zaznaczylam tylko, ze jak nie bede dawała rady to zostanę sobie z tyłu a Wy śmigniecie dalej beze mnie. Okazało się jednak, że jakoś chyba (?) dawałam radę i dojechaliśmy razem. Ja miałam nawet parę razy 170 :buttrock: co dla mnie jest prędkością niemalże zawrotną a i tak odczuwam niedosyt... oj olbrzymi niedosyt.... Fajnie się jechało. Jestem z siebie dumna, chociaż wiem, że błędy też były i jeszcze wiele kilometrów muszę nawinąć, żeby ich nie powtarzać. p.s. wiem że mam fajną pidżamkę :biggrin: But. Jeden skormny troszkę zabłocony bucik. Biedny Bern... :smile: Pidżama była definitywnie w kotki, co z tego że różowe... I co ja poradzę, że niektórzy pod wpływem substacji różnych widzieli ufo :biggrin: Wycieczkowicze pidżamowi, phi... :clap:
  4. Od godziny jestem w domku i radośnie przeżywam mój triumfalny powrot do domku :( Tomek- dzieki za organizacje spotkania. Bylo bardzo miło, chociaz integracja z mojej strony (i ewidentnie z mojej winy) była raczej ograniczona :) Yaco- dzięki za uratowanie SV-ki przed pierwszą glebą (ale to nie ja :banghead: ) Kasia, Bern, Paweł, Rebel- dzięki za wspolny powrót, mam nadzieję, że wytrzymaliście bez rzucania większych "urwałów"w kaskach :icon_razz: Chociaż tempo mieliśmy... chyba całkiem konkretne? :icon_razz:
  5. Byłam dzisiaj na bajzlu i wyszłam zadowolona :icon_razz: Kupiłam to czego mi najbardziej teraz brakowało do jazdy, czyli spodnie motocyklowe. Hein Gericke, letnie, już przetestowane na odcinku koło 90km, baaardzo fajne portki.
  6. GS nalezy do kolegi o pseudo Nowy Kubi Co do licznika... wydawało mi się, że jeżdziłam szybciej :) Może jeździłam, a teraz mnie widok tych zasuwającyh cyferek na pomarańczowym tle 'lekko' hamuje :smile:
  7. Dzisiaj odebrałam naprawiony i wypucowany sprzęcik od Pawła :smile: i oczywiście dokonałam powtórnej reinauguracji sezonu :evil: Dodatkowe 100km doświadczenia na 2 kółkach nawinięte :D (teraz już wiem ile km przejechałam :P ) Pogoda marzenie, wróciłam z wycieczki z 15 minut temu :)
  8. piszę się na grupę emerytalna. No chyba, że w ostatniej chwili mój nowy szef nie podpisze mi urlopu... Ale śmiem mieć nadzieję, że nie zrobi mi takiego świństwa :)
  9. Ja mam gigantycznie.... :icon_razz: Zrobiłam prawko właściwie zimą, sezon rozpoczęłam ledwo co, przejechałam może ze 300km i do wyjazdu zrobie _może_ drugie tyle i po tych kilku przejechanych km mam obycie z jazdą w grupie... Mam jako plecaczek mam, może być? :banghead: A o co chodzi? Robimy jakąś jazdę próbną? :flesje:
  10. Jasne, że cudowne, w końcu to moto!!!! :bigrazz: No to w końcu pośmigamy babo moja kochana :( Serdecznie gratuluję i cieszę się z Tobą :)
  11. :) ups.... musze uciekac przed policjantammi w takim razie... :bigrazz:
  12. rotfl :( ależ mi to ślicznie wyszło :icon_mrgreen:
  13. baaaa, pewnie, że jeździ :biggrin: Tyle że za sterami tej super hiper extra maszyny :icon_mrgreen: jest *@&*# a nie motocyklista, więc dajcie mi się trochę wdrożyć w temat jazdy zanim zaczniemy zwijać asfalt na KENie i lansować się przed Multikinem, bo wstydu sobie narobię zamiast lansu :cool: :buttrock: oczywiście że tak, zwłaszcza, że w następny weekendzik śmigamy do Zamościa :buttrock: Wracaj szybko z tej Genewy odstawimy lans pod Multikinem :) właśnie, oby części dotarły na czas, wtedy będzie śmiganko w weekend jak pogoda pozwoli, a temparetura jest już całkiem w porządeczku... Nawet wieczorami już konkretnie wyższa niz przy okazji piątku, kiedy miałam awarię i zmarłam czekając na pomoc tak, że teraz z nosa mi kapie :icon_evil: Pomoc co nieco ospała była :bigrazz: :icon_mrgreen:
  14. Śmiejcie się, śmiejcie. Dla mnie to było naprawdę traumatyczne przeżycie! :rolleyes: A cierpliwość nie należy do najmocniejszych stron mjego charakteru :)
  15. Zaczęłam sezon i niestety chwilowo skończyłam :( Niestety moja SV-ka zostałą unieruchomiona... ale od początku Od środy całkiem regularnie sobie na moto śmigałam. A że urlop miałam i czasu sporo, to parę kilometrów nawinęłam i mój pierwszy bak paliwa wyjeździłam. Cieszyłam się z tych moich jazd jak dziecko, zwłaszcza żę zakręty jakoś tak mniej kwadratowo wychodziły, szczególnie po piątkowym śmiganku. Ogólnie już coraz lepiej czułam się za sterami mojej maszyny :) Miałam chwilę zastanowienia nad tym, że sprzegło mi coraz dalej łapie, ale że doświadczenie mam znikome a nawet zerowe, to i nie wywołało to we mnie zbytniego niepokoju. Jak się później okazało zupełnie niesłusznie :( Jechałam więc spokojnie w kierunku domu, skręcam z Czerniakowskiej w al. Witosa a tu okazuje się, że moja SV-ka jechać już nie ma ochoty... wkręca się na obroty, ale nic z tych obrotów nie wynika... Powachlowałam troszkę biegami, zabiegi te nie przyniosły jednak oczekiwanego rezultatu w postaci wyjaśnienia zagadki "a może ruszałam z trójki" :blink: i chciał nie chciał zjechałam w Idzikowskiego na chodnik. Obeszłam motocykl dookoła, podrapałam się po...głowie, oczywiście nic ciekawego nie wymyśliłam, poza tym, że złapałam za telefon i zaczęłam dzwonić. Po pierwszym telefonie już wiedziałam, że ślizga mi się sprzęgło i że pewnie umarło :angry: Na szczęście w niedługim czasie zajawiła się pierwsza pomoc w postaci Pawła Boruty , która to pomoc była kompletnie na taką interwencję nieprzygotowana ;) ... cóż się dziwić, pomoc moja była ściągana z miasta a nie z warsztatu . Okazało się jednak, że druga pomoc w postaci Berna jest w stanie przyjechać z narzędziami, co też pomoc raczyła uczynić. Nasz forumowy MacGyver, czyli Paweł, pogmerał, pohhhymmmał i poachał po czym sprzegło cudownie ozdrowiało :) Decyzja była jednak jedyna słuszna, telepiemy się do Zielonki, żeby zajrzeć do środka. Godzina była makabrycznie nietrafiona, bo piątkowe popołudnia w Warszawie to paraliż komunikacyjny, ja jeszcze między samochodami nie śmigam, a pomoce dwie w dwóch puszeczkach... Telelepaliśmy się dzielnie, aż w końcu po zjeździe z Marsa sprzęgło ponownie odmówiło wspólpracy. Telefon do Berna i płaczliwym głosem oznajmiam "wracaj, bo ja tu stoję" (Paweł w tym czasie popijał już herbatkę ;) ) (gdybym pojechałą jak motocyklista a nie jak...*&^#@* to do Zielonki bym dojechała. Ale zabrakło mi niewiele :) ) W sprzegle wiele już się zrobić nie dało. Powrócił do nas Paweł, ubrany jak na bardzo szybkie śmiganko przystało, a z nim również Tata, który przejął stery puszkowe. Pohymali, poachali, pokręcili i stwierdzili "nie pojedzie, holujemy, mam linkę". Bernową puszką toczyliśmy się tak ze 20km/h, coby Paweł na moto nie glebnął. W zakrętach gibał się okrutnie, ale powód dzisiaj jest już jasny "ja tylko chciałem zejść na kolano" :D Akompaniament też mieliśmy, a jakże. Dźwieki dobywały się z kasku... osoby siedzącej na moto... "K#%$@ jedź, jedź urwał!!!!! K(@*&@#!!!!!!!" Już na miejscu ktoś zebrał za ślimacze tempo, ale szczęsliwie do warsztatu dojechaliśmy cało i zdrowo. Opowiastka co nieco przydługa, ale bardzo chciałam oficjalnie na forum podziękować Pawłowi i Bernowi. Oficjalnie, bo prywatnie to oni już mnie zupełnie słuchać nie chcą ;) Przede wszystkim za pomoc i za czas jaki mi poświęciliście. Bez Was chyba położyłabym się koło motocykla i czekała na lato ;) I serdeczne dzięki dla Taty: Pawła-Seniora. Bardzo pozytywnie zaskoczona jestem chęcią pomocy od zupełnie postronnych osób. Motocyklista (moze forumowicz) na (chyba) GS-ce, ktory na idzikowskiego podjechał i zapytał czy wszytko w porządku, a gdy zgodnie z prawdą odpowiedziałam "nie bardzo w porządku, sprzęgło mi się skończyło...." koleś zrobił "yyy :unsure: :o " ale jak dokończyłam "...ale pomoc już w drodze" to się dzielnie uśmiechnął, życzył powodzenia i pojechał dalej. Kolejna osoba to katamaraniarz, który przy drugim postoju też zapytał czy mi pomoc potrzebna. Telefony, z ofertami pomocy też były i też bardzo tym osobom dziękuję. Z dzisiejszych oględzin wynika, że sprzęgło jest całkowicie do wymiany (poprzedni właściciel jeździł chyba bardzo K$%^&urwał delikatnie) a i przyczyna nie działania licznika została znaleziona. Moje śmiganie jest chwilowo zawieszone, ale jak wszystko pójdzie zgodnie z planem i części dojadą na czas to może nawet następny weekend spędze na SV-ce i będę mogła dalej trenować przed wyjazdem do Zamościa :) Ciekawa jestem kto dotrwał do końca posta :rolleyes:
  16. Weźcie koniecznie jakiś przybornik MaCGyver'a, żeby nikt nie musiał z Wawy jechać z narzędziami, linkami do holowania, itd :P ... nie wiadomo czym moja SV-ka jeszcze zaskoczy. Zakładając, że wszystko pójdzie gładko i pojedziemy do Zamościa :) Pozdrowienia Magda
  17. Dzisiaj zaczęłam sezon po raz drugi ;) Bylo zimno, ale cudownie :mrgreen: Nie wiem ile kilometrów zrobiłam, bo licznik nadal nie działa. Ale co nieco pośmigałam :banghead: I jestem zachwycona moim motocyklem :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
  18. Dzisiaj musiałam pojeździć chwilkę po mieście autkiem, spotkałam dwóch motocyklistów po drodze, fajny widok, śnieg na poboczu i "wariat" zasuwający na kole :lol: Jutro wyciągam maszynę, nie ma co, trzeba wykorzystać urlop :mrgreen:
  19. Ja mam pytanie zasadnicze, bo chyba nie załapałam, o której jedziesz Tomku? Z która grupą?
  20. Ja też się przymierzam do kolejnego podejścia w weekend :lol: Z gorszych wiadomości: od poniedziałku podobno znow śnieg i mróz :|
  21. Kuferki standardowo oporne... Pożyczysz troche miejsca?;)
  22. Kabaty bardzo, bardzo, bardzo mi pasują :mrgreen: jestem za, chociaz impreza na zewnątrz może być krótka :roll:
  23. nie można :( 9.04.06 wracamy z Zamościa... :) a 10.04.09 to poniedziałek i wracamy do szarej rzeczywistości
×
×
  • Dodaj nową pozycję...